Freeganie - osoby, które nie godzą się na marnowanie żywności.
Wpisał: Marcin Lis, Marek Free   
16.04.2018.

Freeganie - osoby, które nie godzą się na marnowanie żywności.

Zamiast w sobotę w kolejkę, w poniedziałek przeszukaj śmietnik.

To samo i za free.

Marcin Lis https://m.money.pl/wiadomosci/artykul/artykul,232,0,2403304.html


Żyją z tego, co inni wyrzucą, a najwięcej wyrzucają wielkie sklepy.[Nie, poniżej pisze ten sam Pan, że to rodziny, nie sklepy. MD]

Freeganie otwarcie mówią, że w poniedziałki śmietniki przy marketach są pełne owoców i warzyw.

Zamknięcie większości sklepów w niedziele to nowe wyzwanie nie tylko dla pracowników handlu, którzy muszą pracować dłużej w inne dni weekendu, a poniedziałkowe zmiany zaczynać w nocy. To także wyzwanie dla sieci handlowych i ich dostawców. Klienci chcą mieć pełny wybór towarów niezależnie od godzin otwarcia sklepów. To z kolei negatywnie odbija się na ilości marnowanej w Polsce żywności.

Tę różnicę zauważyli freeganie – osoby, które nie godzą się na marnowanie żywności. Choć określenie powstało ze sklejenia dwóch angielskich słów - "darmowy" i "weganizm", to nie wszyscy żywią się wyłącznie produktami roślinnymi. Łączy ich tzw. skippowanie, czyli przeglądanie śmietników przy sklepach czy bazarach, do których trafiają niesprzedane produkty. Najczęściej to mocno dojrzałe owoce i warzywa, które nie mają już "półkowego" wyglądu.

"Stać mnie na normalne zakupy"

- Banany z czarnymi plamami, bardzo miękkie, choć nadal dobre, pomarańcze, połamane pietruszki i marchewki - to codzienność - mówi mi Marek, który od 4 lata skippuje w Warszawie.


- Nie myśl, że w kiblach, jak określamy śmietniki, odnajdujemy tylko owoce i warzywa. Trafia tam wszystko, co wkrótce się przeterminuje, a przecież to produkty nadal w pełni wartościowe. Sklepy nie mają także oporów przed wyrzuceniem każdej rzeczy z uszkodzonym opakowaniem. A jak zmienia się smak ciastek, których karton lekko się naderwał? W środku przecież są zafoliowane - dodaje.

Marek prosi, bym zaznaczył, że stać go na "normalne" zakupy. Robi je nawet regularnie, ale nie godzi się na marnowanie jedzenia. Dlatego w mięso zaopatruje się "klasycznie", a owoce i warzywa zdobywa skippując. Od kilku tygodni jest mu łatwiej, co potwierdzają także fora dla freegan.

"Dobra wiadomość dla wszystkich skippujących wegan. Byłem dziś w jednym z marketów i w związku z wolną niedzielą od handlu kible warzywno-owocowe były pełne jak nigdy" – napisał na jednym z internetowych forów Daniel. "Łowy", jak freeganie mówią o poszukiwaniu żywności, przyniosły mu pełen plecak brokułów, bananów, włoszczyzny, cytrusów i kalarepy. Oczywiście za darmo. Na innych chętnych czekał 400-litrowy śmietnik wypełniony niesprzedanymi hiszpańskimi brokułami.

Produkty "niesprzedawalne"

Pracownicy sklepów potwierdzają, że śmietniki w poniedziałkowe poranki pełne są owoców i warzyw zamówionych na sobotę. Sieci muszą zapewnić klientom tyle towaru, ile ci tylko będą chcieli. Nie są w stanie jednak oszacować dokładnie zapotrzebowania, a zamówione produkty bywają dojrzałe. Niedziela jest dla nich zabójcza.

To, że zakaz handlu "stanowi dodatkowe wyzwanie w kontekście niemarnowania żywności”, potwierdziła Katarzyna Scheer z Jeronimo Martins Polska S.A. Dodała jednak, że "jest za wcześnie, aby oszacować pełen wpływ na skalę zjawiska”. Lidl Polska nie odpowiedział na nasze pytania.

Za kilka miesięcy zostaną opublikowane nowe dane o tym, ile jedzenia marnują Polacy. Ubiegłoroczne badanie zrealizowane na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności pokazało zatrważające liczby. Każdego roku wyrzucamy około 9 mln ton żywności, co plasuje nas na piątym miejscu w Unii Europejskiej. Wyprzedzili nas Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi i Holendrzy.

Z całości wyrzucanej w Polsce żywności, sklepy odpowiadają za niespełna pół miliona ton rocznie. Dla porównania gospodarstwa domowe marnują około 2 mln ton. Ten relatywnie dobry wynik to efekt współpracy m.in. z bankami żywności, które odbierają ze sklepów produkty „niesprzedawalne”, czyli z bliskim terminem przydatności do spożycia, uszkodzonym opakowaniem, a także dojrzałe owoce i warzywa.

Część sklepów oddaje tego typu towary bezpośrednio potrzebującym, co przez lata nie było oczywiste. Konieczna była bowiem zmiana przepisów, po tym jak media nagłośniły historię piekarza z Legnicy, ściganego przez fiskusa za pomoc potrzebującym.


Zmieniony ( 16.04.2018. )