Naprawdę Dzikie Pola. Czy Ukraina przetrwa kolejny rok?
Wpisał: Robert Cheda   
04.05.2018.

Naprawdę Dzikie Pola.

Czy Ukraina przetrwa kolejny rok?

Jak oceniają ukraińskie media, które dzięki Majdanowi zyskały pewne swobody, miejscowa oligarchia zamieniła się w kleptokrację

H2 { margin-bottom: 0.21cm; page-break-after: avoid; }H2.western { font-family: "Liberation Serif",serif; font-size: 18pt; font-weight: bold; }H2.cjk { font-family: "Droid Sans"; font-size: 18pt; font-weight: bold; }H2.ctl { font-family: "FreeSans"; font-size: 18pt; font-weight: bold; }P { margin-bottom: 0.21cm; }A:link { color: rgb(0, 0, 128); text-decoration: underline; }

Robert Cheda https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/15791-naprawde-dzikie-pola-czy-ukraina-przetrwa-kolejny-rok

 3 maj 2018


Trudno w to uwierzyć, ale wskaźniki rozwoju ekonomicznego i kluczowe parametry socjalne twardo plasują Ukrainę wśród państw Afryki. Reformatorskie deklaracje władz są pustymi frazesami lub jedynie pozorują niezbędne zmiany. Nie od dziś ani od czasu Majdanu, tylko przez minione 27 lat. Efektem jest postępujący chaos i demoralizacja, które sprawiają, że Ukraina traci zdolność do partnerstwa z UE i NATO.

Chory człowiek Europy

Rewolucja godności 2014 r. udowodniła, że Ukraińcy dorośli do niepodległego państwa, a zarazem nie zasługują na los zgotowany im przez własne elity rządzące. Nie ma bowiem wątpliwości, że głównym i jedynym źródłem cywilizacyjnego korkociągu, w jaki wpadła Ukraina, jest długoletnia władza złodziejskiej oligarchii okradającej naród. Postępujący chaos, demoralizacja, a nade wszystko korupcja są tylko symptomami tego zjawiska.

We władzy oligarchii kryje się także klucz do odpowiedzi na pytania, jakie nasuwają się każdemu, kto obserwuje scenę polityczną oraz sytuację ekonomiczną i społeczną Ukrainy. Jak to się stało, że Ukraina wchodząca w niepodległość z lepszej pozycji startowej niż Polska, dziś odnotowuje ogromne opóźnienie we wszystkich bodaj dziedzinach rozwojowych?

Co się stało z ogromnym kapitałem wyjściowym? Przecież w 1991 r. był to kraj przemysłu kosmicznego, lotniczego i precyzyjnego. Ukraina miała czwartą armię świata, ogromną rzeszę dobrze wykształconych specjalistów, a wszystko wsparte zasobami bogactw naturalnych i energetyką jądrową. Tymczasem dziś Ukraina jest gospodarką mniejszą od polskiej, o wyraźnie surowcowym profilu, głównym zaś towarem eksportowym pozostaje tania, bo niewykwalifikowana siła robocza.

By była jasność, stały i ciągle przyspieszający upadek w cywilizacyjną przepaść nurtuje przede wszystkim samych Ukraińców przerażonych degradacją ojczyzny. Jak zatem obrazowo ujął problem opiniotwórczy tygodnik „Dzerkało Tyżnia”, przez 27 lat niepodległości Ukraina dokonała regresu z ery XXI w. mierzonej rakietami kosmicznymi do epoki niemego kina początku zeszłego stulecia.

Pytanie ukraińskich publicystów brzmi tak: czy kraj przetrwa kolejny rok, zważywszy, że sytuacja, w której się znalazł, jest jeszcze gorsza niż przed Majdanem z 2014 r.? Od pozytywnej lub negatywnej odpowiedzi zależy nie tylko przyszłość samej Ukrainy, ale także stabilność Europy, a być może i świata. Choćby z tego powodu warto przyjrzeć się procesowi afrykanizacji naszego strategicznego, bądź co bądź, partnera.

Kierunek Afryka

Ukraina nie może dogonić wielkości PKB z 1990 r.! Przy tym regres okazał się tak duży, że wskaźniki obecnego rozwoju plasują ją wśród państw Afryki. Jeśli chodzi o poziom rozwoju ekonomicznego, Ukraina stoi wyżej niż takie państwa, jak: Gabon, Botswana, Namibia czy Algieria, Tunezja i Egipt położone na północy Afryki. Taką samą przewagę Ukrainy wykazują indeksy rozwoju społecznego i kapitału ludzkiego.

[Por.: Lista państw świata według PKB nominalnego per capita:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_pa%C5%84stw_%C5%9Bwiata_wed%C5%82ug_PKB_nominalnego_per_capita

57

 Polska

118

 Angola

132

 Sudan

134

 Nigeria

135

 Ukraina

MD]

Oceniając ekonomiczne dokonania niepodległości, tygodnik „Dzerkało Tyżnia” proponuje nazwę „największej tragedii gospodarczej przełomu XX i XXI w.”. Kluczowym dowodem jest spadek PKB Ukrainy o 35 proc.

Zgodnie z danymi Banku Światowego, jest to najgorszy wynik osiągnięty przez jakąkolwiek gospodarkę świata.

Spośród 166 państw, które ujawniły własne parametry, w latach 1991–2015 było tylko pięć podobnych przypadków. Na kolejnych miejscach znalazły się: Mołdowa (–29 proc.), Gruzja (–14 proc.), Zimbabwe (–2,3 proc.) i Republika Południowej Afryki (–0,94 proc.). Biorąc pod uwagę dynamikę rozwojową, ukraińska gospodarka dokonała trzykrotnie większego regresu niż statystyczne państwo afrykańskie w tym samym okresie.

Bardziej przemawiającym argumentem będzie porównanie obecnych wskaźników Polski i Ukrainy. I tak nasz dochód narodowy liczony według parytetu siły nabywczej wyniósł w 2016 r. 27 690 dol. W 2017 r. przeliczony na głowę mieszkańca – 12 721 dol. Ten ostatni w porównaniu z 1991 r. wzrósł 7,5-krotnie.

Tymczasem wielkości dla Ukrainy wynoszą odpowiednio: 8320 dol. i 2300 dol. Tak czy inaczej, PKB na głowę mieszkańca lokuje Ukrainę pomiędzy Maroko (2900 dol.) i Hondurasem (2200 dol.). Ukrainę opuszczało 2–2,5 mln obywateli w odstępach pięcioletnich, co daje ogólną liczbę 10–12 mln gastarbeiterów. Jeśli dotychczasowe tempo się utrzyma, to w 2050 r. z obecnych 42 mln Ukraińców w kraju pozostanie nie więcej niż 32 mln. Już choćby ten parametr wskazuje na rozmiary cywilizacyjnej katastrofy.



Jest to bezpośredni skutek kurczenia się gospodarki, która nie może zapewnić pracy i płacy dla dotychczasowej populacji. Przez 27 lat ze słownika ekonomicznego zniknęły całe działy, takie jak: przemysł kosmiczny, precyzyjny, maszynowy, optyczny i elektroniczny. Nazwy „robotyka” i „automatyka procesu technologicznego” stały się pustym wspomnieniem przeszłości.

Maksyma, że życie na Ukrainie nie jest proste, brzmi jak banał, a jego porównywanie do afrykańskich standardów na dobre weszło do leksykonu publicystycznego. Kryją się za nimi fakty straszne, bo dotyczące systemu władzy. Jak trafnie zauważył francuski „Le Figaro”, rewolucja godności na Majdanie zmieniła reżim władzy, ale nie system, czyli istotę. Jak dawniej na Ukrainie obowiązuje żelazne prawo oligarchii. Chodzi o to, że wąskie elity uzurpują sobie majątek narodowy po to, aby na podstawie siły ekonomicznej tworzyć takie instytucje władzy, które wzmacniają ich potencjał ekonomiczny i finansowy. To śmiertelnie niebezpieczny dla państwa i społeczeństwa krąg lub może raczej spirala zapobiegania wszelkim reformom. Zadaniem oligarchii jest bowiem niedopuszczenie do sanacji, która byłaby równoznaczna z końcem jej uprzywilejowanej roli.

Jak oceniają ukraińskie media, które dzięki Majdanowi zyskały pewne swobody, miejscowa oligarchia zamieniła się w kleptokrację, czyli rządy złodziei okradających całe społeczeństwo. Wyjątkiem nie są elity, które doszły do steru rządów po obaleniu Janukowycza. Rewolucji dokonały w istocie trzy grupy wpływu. Liberałowie i demokraci, którym marzyła się europejska Ukraina w UE i NATO. Wsparli ich nacjonaliści dążący do budowy państwa jednej narodowości oraz oligarchowie zagrożeni pazernością poprzedniego reżimu władzy. Obecnie górę wziął sojusz dwóch ostatnich grup. Nacjonaliści zmonopolizowali historię i ideologię państwa, a ich zapleczem są struktury siłowe, w tym liczne oddziały ochotnicze. Potrzebują jednak źródeł finansowania, którymi stały się oligarchiczne klany. To one są największym wygranym rewolucji stawiającej sobie za cel ich eliminację z życia gospodarczego i politycznego Ukrainy. Liberałowie i demokraci nie tylko znaleźli się w defensywie, ale społeczeństwo obywatelskie oraz wolne media ponownie zaczynają odczuwać represje. W takiej sytuacji zainicjowane trzy lata temu reformy zamieniły się w farsę. Dzięki sprytnej manipulacji lustracją aparat państwa został wydrenowany z fachowców. Uczciwe kadry zostały zastąpione skorumpowanymi karierowiczami.

Wymiar sprawiedliwości w ogóle sabotował zmiany i dziś jest równie dyspozycyjny wobec Petra Poroszenki, jak wobec jego poprzednika. Instytucje antykorupcyjne wprawdzie powołano, ale działają jedynie na skutek ostrych nacisków Zachodu. W kraju panuje więc złodziejstwo i chaos większy niż przed rewolucją. Parlament jak dawniej jest polem ubijania oligarchicznych interesów lub areną walk między klanami, które przenoszą się na pozostałe instytucje państwa oraz biznes. Prezydent pozoruje jedynie kierowanie sanacją Ukrainy, coraz bardziej koncentrując się na powiększaniu swojej władzy i majątku.

Wśród Ukraińców rośnie eurosceptycyzm, podsycany ogromnymi kosztami społecznymi kryzysu. Czy prawdopodobnym wariantem mogą być rządy silnej ręki, które odgórnie złamią oligarchiczną spiralę? Niestety możliwy jest także nowy Majdan, o czym uprzedza „Dzerkało Tyżnia”. Tym razem jednak od razu dojdzie do krwawej łaźni.

Zmieniony ( 04.05.2018. )