Co dalej z lustracją i autolustracją w Kościele? | |
Wpisał: ks. T.Isakowicz | |
27.07.2007. | |
ze strony ks. Isakowicza: (Isakowicz.pl) Co dalej z lustracją i auto-lustracją w Kościele? (27 lipca 2007). .... Na pytanie, czy w archidiecezji krakowskiej jest szansa na szybkie dokończenie lustracji, musiałem odpowiedzieć negatywnie. Najpierw starałem się wytłumaczyć dziennikarce, że nigdy nie chodziło mi o lustrację, ale o autolustrację środowiska duchownych. Te dwa pojęcia to nie jest grą słów, ale głęboką różnicą ideową. Lustracja jest bowiem robiona odgórnie, często w sposób urzędowy i obligatoryjny, natomiast autolustracja to działania oddolne, wynikające z troski samych wiernych o wiarygodność i przejrzystość Kościoła. A tej wiarygodności i przejrzystości duchownym i świeckim ogromnie potrzeba, zwłaszcza w dzisiejszym zlaicyzowanym i zakłamanym świecie. Dlaczego na to pytanie odpowiedziałem negatywnie? Niestety w archidiecezji krakowskiej po homilii ks. kard. Stanisława Dziwisza w Wielki Czwartek, wygłoszonej w czasie tzw. mszy św. pojednania i krytykującej totalnie sprawę lustracji, oraz po opublikowaniu ostatniego dokumentu komisji „Pamięć i Troska” szans ani na lustrację, ani na autolustrację już nie ma. Nawiasem mówiąc, do dnia dzisiejszego nie rozumiem, dlaczego wspomnianą mszę św. nazwano „mszą św. pojednania”, bo ani w Wielki Czwartek, ani w jakikolwiek inny dzień żaden z tajnych współpracowników SB, nie powiedział jednego słowa przeproszenia. Poza tym, nie słyszałem, aby ktokolwiek z pokrzywdzonych został na to nabożeństwo zaproszony. Więc kto z kim miał się jednać? Poza tym, osoby mające bogatą, negatywną dokumentację w IPN nadal pełnią swoje funkcje, tak jakby się nic nie stało. W tym kontekście odwołanie w styczniu br., a więc tuż po wydarzeniach w katedrze warszawskiej, dwóch proboszczów (jednego z Wawelu, drugiego z Nowego Targu) uwikłanych w relację SB – nawiasem mówiąc, osób nie będących zbyt ważnymi i trudnymi przypadkami – okazało się być zwykłą zasłoną dymną, mająca uspokoić opinię publiczną. Jeżeli za tym nie poszły dalsze ruchu, dotyczące naprawdę groźnych agentów tajnych służb, to ci dwa proboszczowie mają słuszne powody uważać, że stali się jedynie „kozłami ofiarnymi”. Co będzie dalej w archidiecezji krakowskiej? Przez kilka miesięcy, a może tylko tygodni, będzie błoga cisza, aż do momentu, gdy po ponownym otwarciu archiwów IPN, co „przepowiadam” jako uparta Kasandra, ujawnione zostaną kolejne materiały. Wtedy będą winni znowu wszyscy, a więc historycy, dziennikarze, Żydzi, Ormianie i oczywiście masońskie media. Wszyscy, tylko nie ludzie uwikłani w działanie tajnych służb i ci co ich kryją. Cała nadzieja w tym, że może w innych diecezjach będzie inaczej. Poza tym, niezależnie od prób blokowania lustracji i autolustracji zmiany w myśleniu członków Kościoła nastąpiły tak wielkie, że sprawy te, choć w wielkich bólach, dojdą do szczęśliwego finału. Ks. TZ
|
|
Zmieniony ( 27.07.2007. ) |