Dymiący nagan a papiery pokładowe Tupolewa | |
Wpisał: Stary Wiarus | |
28.08.2010. | |
Dymiący nagan a papiery pokładowe Tupolewa Stary Wiarus http://staryw.blogspot.com Podobno Rosjanie oddali Polsce papiery z pokładu rozbitego pod Smoleńskiem Tupolewa. Pokładowej książki serwisowej w tych papierach naturalnie nie ma i nie będzie. Wszystkie merdia się nad tym bez końca rozwodzą. Mało kto rozwodzi się natomiast nad faktem, że większość tych papierów jest normalnie przechowywana w kokpicie, przy stanowiskach nawigatora i technika pokładowego, bo muszą być pod ręką. A kokpit, jak wiadomo, znikł z powierzchni planety bez śladu i bez słowa. Potencjalna wartość papierów pokładowych dla śledztwa leży nie w ich treści, tylko w proweniencji, czyli w tym, że wiadomo na pewno, że znajdowały się w jednej z kabin Tupolewa bezpośrednio przed wypadkiem oraz w chwili katastrofy. W sprawie londyńskiego zabójstwa Litwinienki Rosjanie nie zdawali sobie sprawy, że technologia pomiarowa posiadana przez Brytyjczyków jest w stanie wykrywać ślady Po-210 rzędu kilku atomów tego izotopu. W efekcie władze brytyjskie zrekonstruowały cały szlak przewożenia i przenoszenia polonu, którym otruto Litwinienkę, i z wysokim prawdopodobieństwem ustaliły osobę głównego podejrzanego. http://www.wjnm.org/journals/volume6/number2/v6n2-N.pdf Hipotetycznie, podobna obsuwa mogłaby nastąpić po analizie instrumentalnej i radiochemicznej dokumentów, jakie były na pokładzie Tu-154 numer 101 w chwili katastrofy. |