Tropiciele masonów. Specjalna grupa pracująca dla prymasa Polski [Wyszyńskiego]
Wpisał: Jerzy Krasnowolski   
17.06.2018.

Tropiciele masonów.
Specjalna grupa pracująca dla prymasa Polski

https://tygodnik.tvp.pl/37598036/tropiciele-masonow-brspecjalna-grupa-finansowana-przez-prymasa-polski



Prymas Stefan Wyszyński wspierał zespół, bo uważał, że „komunizm został «wynajęty» przez masonerię wszechświatową do likwidowania Kościoła”. Grupa jako wolnomularzy zidentyfikowała m.in. Pawła Jasienicę, Jana Parandowskiego, Władysława Tatarkiewicza i Jerzego Zawieyskiego.


Kim byli wymienieni w tytule tropiciele wolnomularzy? Według akt bezpieki zespół powstał w 1946 roku. Była to grupa działaczy katolickich prowadzonych przez Jerzego Krasnowolskiego, aktywistę harcerskiego – w czasie okupacji pełniącego stanowisko prezesa Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Był on uczestnikiem Powstania Warszawskiego, po wojnie prominentnym działaczem stowarzyszenia PAX i późniejszym wiceprezesem Klubu Inteligencji Katolickiej „Dialog” w Warszawie.
      Drugim co do rangi członkiem komórki był Ludwik Tyborowski, również działacz katolicki, w czasie wojny członek konspiracyjnej organizacji katolickiej „Krzyż i Miecz”. Działał też w „Odrodzeniu”, a potem był związany ze środowiskiem KIK-u, pisywał też artykuły do miesięcznika „Więź”.
Trzeci z nich Witold Sawicki, działacz harcerski, prawnik, wykładowca akademicki na KUL i UMCS w Lublinie był autorem napisanej w latach 50., a wydanej po 1989 r. książki „Organizacje tajne w walce z Kościołem”.

Do najbliższych, świadomych istnienia komórki współpracowników Krasnowolskiego, oprócz Tyborowskiego i Sawickiego – jak wynika z wniosku o ich zatrzymanie – mieli należeć: łódzki duszpasterz akademicki ks. Stanisław Bajko; członkini Sodalicji Mariańskiej Zofia Lewin; działaczka stowarzyszenia „Juventus Christiana” Hanna Sadowska oraz poetka, także członkini Sodalicji Mariańskiej Hanna Iłowiecka.

TW „Włodek” donosi
     Krasnowolski został aresztowany w marcu 1952 r. przez UB jako podejrzany o „kierownictwo grupą osób zbierającą wiadomości o masonerii”. Sprawę umorzono w sierpniu 1952 r.
     Z protokołów przesłuchań, a także z przechwyconych przez funkcjonariuszy bezpieki archiwów komórki wynika, iż jej członkowie zajmowali się zbieraniem i opracowywaniem, a później przekazywaniem informacji dotyczących „masonerii w Polsce i osobach z nią związanych, m.in. tkwiących w instytucjach katolickich”.
    Jak informuje wniosek o zatrzymanie grupy z maja 1952 r., UB wykryło jej działalność już w 1949 r. jednak: „Ze względu na interes operacyjny grupa nie została zlikwidowana”. Dzięki donosowi niejakiego TW „Włodka” z dnia 23 listopada 1950 r. bezpiece udało się rozszyfrować skład informatorów komórki ponad 1,5 roku przed aresztowaniem jej twórców.

Według notki informacje przekazywało Krasnowolskiemu ponad 20 osób. M.in. żołnierz AK, powstaniec warszawski, więzień stalinowski i opozycjonista Adam Stanowski; wykładowca akademicki, ksiądz Leszek Kuc; polityk Stronnictwa Pracy, późniejszy założyciel ZChN Wiesław Chrzanowski, a nawet Władysław Bartoszewski.
      W aktach widnieje także nazwisko Wacława Auleytnera, członka warszawskiego KIK i późniejszego redaktora miesięcznika „Więź”(w 2011 r. złożył oświadczenie, w którym przyznał się do kontaktów ze służbami specjalnymi PRL w latach 1949–1984 w celu inwigilacji środowiska KIK).
    Osoby te figurowały w aktach komórki pod odpowiednimi pseudonimami, a były to pojedyncze litery alfabetu łacińskiego (np. Krasnowolski podpisany był literą „m.”; Tyborowski- „E.”; Auleytner - U.”; Chrzanowski – „R.”).

     Sposób nadawania pseudonimów przywodzi na myśl metodologię polskiego wywiadu, który do 1928 r. swoich współpracowników kryptonimował przy pomocy pojedynczych liter. Nie był to zresztą przypadek, ponieważ w czasie okupacji Krasnowolski był członkiem harcerskiej grupy wywiadowczej „603”, którą szkolili członkowie przedwojennego oddziału II.
Większość informatorów była zapewne nieświadoma tego, że podawane przez nich informacje mogły być zapisywane przez Krasnowolskiego bądź któregoś z jego współpracowników. W czasie przesłuchań Krasnowolski stwierdził, iż informatorami, którzy zdawali sobie sprawę z wykorzystania ich informacji byli Krzysztof Przecławski oraz Julian Eska.

Co ważne, z zachowanych dokumentów komórki przechwyconych przez bezpiekę wynika, iż ilość informacji pochodzących od poszczególnych informatorów skrajnie się różniła. Przykładowo podczas kwerendy autor niniejszego artykułu odnalazł jedynie dwie notki podpisane inicjałem „a”, pod którym TW „Wolski” zapisywał Bartoszewskiego.

Teorie spiskowe
Materiały, które archiwizował Krasnowolski, składały się głównie z notatek spisywanych przez niego oraz Tyborowskiego i dotyczyły w większości życiorysów (sporządzonych w formie biogramów) osobistości z 20-lecia międzywojennego (Jan Hempel, Sergiusz Hessen, Bolesław i Tadeusz Micińscy, Oskar Halecki) bądź osób przebywających w Polsce po roku 1945 r., zaangażowanych w jakikolwiek sposób w szeroko pojęty ruch wolnomularski (spirytualizm, okultyzm, ruc różokrzyżowy, ruch teozoficzny).
Pomimo tego, że autorzy notatek rozróżniali poszczególne ryty wolnomularskie czy parawolnomularskie (różokrzyżowców, sedirowców, martynistów), to łączyli je pod jednym hasłem „masonerii”. Za owych „masonów” zostali uznani nie tylko przedwojenni członkowie wolnomularstwa (Edward Okuń, Marceli Handelsman czy Mieczysław Wolfke) i osoby, które miały jakiekolwiek związki z ezoteryką czy okultyzmem, ale także postacie, które nie były kojarzone z wolnomularstwem (architekt Lech Niemojewski, historyk Stanisław Pigoń, historyk Paweł Jasienica, filozof Władysław Tatarkiewicz czy pisarz Jan Parandowski).

Z przechwyconych przez bezpiekę notatek komórki Krasnowolskiego wyłania się obraz polskiej masonerii jako ruchu wywierającego olbrzymi wpływ na życie polityczne w Polsce. „Masoni” w powojennej Polsce mieli posiadać wpływ na komunistyczne władze, czego najlepszym przykładem miały być kariery, jakie zrobili niektórzy wolnomularze po 1945 r. Krasnowolski jako dowód na swoją tezę przytacza casus Henryka Kołodziejskiego, przedwojennego dyrektora biblioteki sejmowej, a po wojnie członka Rady Państwa.
Ponadto osoby te miały wnikać w struktury Kościoła, tak jak mediewista, uczeń Oskara Haleckiego i późniejszy konsultant naukowy „Krzyżaków” Aleksandra Forda – prof. historii Stefan Maria Kuczyński, opisywany jako różokrzyżowiec. Miał on zdaniem twórców komórki prowadzić: „akcje masońskie na terenie młodzieżowym”, w szczególności wśród organizacji katolickich.
O przynależność do masonerii oskarżano zaangażowanych katolików m.in., profesora UW Jakuba Sawickiego, historyka prawa, wykładowcę Uniwersytetu Warszawskiego oraz KUL-u, pełniącego przez szereg lat funkcję kierownika świeckich dominikanów; działacza katolickiego, redaktora „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku” Jerzego Zawieyskiego czy filozofa mesjanizmu, ostatniego Delegata Rządu na Kraj i więźnia stalinowskiego Jerzego Brauna. Polscy „masoni” mieli także utrzymywać kontakty z ośrodkami zagranicznymi określonymi zbiorczo hasłem „Anglosasów”.

Okultyści, kabaliści, różokrzyżowcy
Oprócz korzystania z rodzimej i zagranicznej literatury poświęconej zagadnieniom wolnomularstwa, komórka zajmowała się także czynną infiltracją środowisk okultystycznych, w czym prym wiedli Auleytner i Tyborowski. Ten ostatni zdołał nawiązać kontakty z ezoterykami m.in. z: lubelskim adwokatem, przedwojennym działaczem wolnomyślicielskim (w aktach Krasnowolskiego figurującym jako esperantysta, mason, okultysta oraz różokrzyżowiec) Janem Zawadą i bliskim współpracownikiem Czesława Czyńskiego (założyciela Zakonu Martynistów w Polsce) Józefem Arszennikiem.
Ludwik Tyborowski dotarł także do członkini towarzystwa teozoficznego Wiktorii Grzmielewskiej; przedwojennego członka „Różo-krzyżowego Związku Przyjaciół Duchowych” Antoniego Dzierzbickiego; malarza ezoterycznego i kabalisty Mariana Grużewskiego; założyciela polskiej odnogi okultystycznej grupy „Nowej Grupy Służebników Świata” Edmunda Strążyskiego; antropozofa Roberta Waltera oraz jego współpracownika Macieja Konopackiego.

Według zeznań Tyborowski miał ich poznać w czasie wykładów o ideologii chrześcijańskiego okultysty oraz założyciela „Towarzystwa Różokrzyża” Maxa Heindela prowadzonych przez Jana Zawadę w latach 1947-1948 w jego mieszkaniu przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie.
W maju 1952 r. Ludwik Tyborowski zeznał: „Informacje, które zbierałem z dziedziny masonerii i okultyzmu w Polsce dotyczyły przede wszystkim filozofii ideologii historii, a poza tym interesowały mnie w szczególności zagadnienia takie jak ilość członków, skład personalny metody szkolenia oraz propagandy i łączność z zagranicznymi ośrodkami tych środowisk okultystycznych ich nastawienie do porozumienia pomiędzy Państwem a Kościołem”.
Mówił wtedy: „Informacje zbierałem na drodze rozmów z okultystami (…) W trakcie rozmów mówiłem, że interesuję się okultyzmem oraz, że studiuję go naukowo, natomiast nie informowałem o przeznaczeniu uzyskiwanych przeze mnie informacji do wiadomości prymasa Wyszyńskiego i biskupa Klepacza Michała z Łodzi”.

Powiązania masonerii z klerem
Krasnowolski poinformował oficerów UB, że jego „siatka wywiadowcza” podjęła działania za wiedzą i przyzwoleniem ówczesnego biskupa lubelskiego i późniejszego prymasa Stefana Wyszyńskiego: „W początkowym okresie wiadomości o grupach masońskich zbierałem dla siebie. W późniejszym czasie pod koniec 1946 r. lub początkiem 1947 r. po zgromadzeniu pewnej ilości materiału porozumiałem się z biskupem lubelskim Wyszyńskim Stefanem. Po skontaktowaniu się z nim i przekazaniu mu pewnych wiadomości-referatów (…) działalność swoją w celu zbierania informacji o grupach masońskich rozszerzyłem”.
Z zeznań wynika, że Krasnowolski od 1946 r. miał spotkać się z Wyszyńskim cztery razy, a po mianowaniu go na urząd prymasa miało dojść do pięciu spotkań w celu dostarczania duchownemu materiałów o masonerii. Informacje zebrane przez komórkę były również sporadycznie przekazywane biskupowi łódzkiemu Michałowi Klepaczowi. Prymasa Wyszyńskiego – jak zeznał Krasnowolski – miały w szczególności zainteresować rzekome powiązania masonerii z klerem: „przekazałem mu (Wyszyńskiemu) materiały opracowane na maszynie dotyczące powiązań i przynależności księży katolickich do masonerii. Między innymi podałem nazwiska: ks. Kisiel Aleksander z dzielnicy Mokotów, biskup Choromański (Zygmunt – biskup pomocniczy warszawski w latach 1946–1968), ks. Wądołowski (Zygmunt) były redaktor „Tygodnika Warszawskiego”, ks. D. Ville (Feliks de Ville) z Warszawy – obecnie nie żyje, Oraczewski (Czesław) z parafii Św. Jakuba w Warszawie”.
Stefan Wyszyński uznał informacje za przydatne, z tego też powodu miał również finansować działalność komórki: „Na spotkaniach w Lublinie jeden raz albo dwa razy w kopercie przekazał mi Wyszyński Stefan około 20.000 zł. Natomiast na spotkaniach w Warszawie otrzymywałem trzykrotnie w granicach 10-20.000 zł za każdym razem”.

Wyszyński dobrze znał Krasnowolskiego, poświadcza to fragment dziennika działacza katolickiego Janusza Zabłockiego. 10 grudnia 1956 r.: Zabłocki napisał: „Widziałem jak Wyszyński zatrzymał się przy Jerzym Krasnowolskim i chwilę z nim rozmawiał. Jeśli dobrze pamiętam, udzielał chrztu synkowi Jerzego (1952). Jak ten człowiek tak nieprzejrzysty wykorzysta tę swoją znajomość z prymasem i łatwiejszy do niego dostęp? W czyim interesie się tym posłuży”.
Mamy także pewność, że prymas Wyszyński wiedział o istnieniu archiwum i otrzymywał od Krasnowolskiego materiały dotyczące wolnomularzy. W swoim dzienniku 29 lipca 1953 r. napisał: „Przybył Jerzy Krasnowolski, który od wyjścia z więzienia nie pokazywał się u mnie wcale. Zbiory jego, dotyczące studiów nad masonerią w części mu zwrócono”.

Wspólny wróg Kościoła i komunistów
Jednak najlepszym dowodem na fakt, iż prymas musiał być zaznajomiony z twórczością Krasnowolskiego, jest rozmowa, którą kardynał Wyszyński odbył z kierownikiem Wydziału Organizacyjnego KC Franciszkiem Mazurem 14 stycznia 1953 r.
O treści konwersacji dotyczącej z grubsza relacji Kościół - państwo informuje w swoich zapiskach sam kardynał Wyszyński: „Dotknę innej spraw która źle was ustawia wobec Kościoła w Polsce. Popełniacie błąd zasadniczy mnożąc sobie wrogów. Trybuna Ludu głosi całemu światu, że biskupi, że papież to wrogowie Polski Ludowej. Przecież to na rękę tym wrogom. To im ułatwia zadanie. Oni powinni wam płacić honoraria! Niemcy przytakują waszej tezie – i mówią: nic dziwnego! Podobnie w Ameryce!”.

Dalej prymas mówił: „Wracam raz jeszcze do masonerii. Bo masoneria całego świata też się cieszy z waszej tezy. Oni dziś przekonują komunistów, że powinni zlikwidować Kościół w Polsce. Bo masoneria też wierzy w to, że oni zwyciężą, podobnie jak wy. Ale chcą mieć pole bez konkurentów. I dlatego dziś zachęcają komunistów: zniszczcie Kościół, pozostanie nam tylko jeden wróg – komunizm”. W tej chwili komunizm jest «wynajęty» przez masonerię wszechświatową do likwidowania Kościoła. Ilekroć musieliśmy występować przeciwko wam, bronić praw Kościoła, zawsze byliśmy pochwalani przez masonerię; bo w walce niszczał Kościół. Ale «gdyśmy się dogadywali» – zawsze rozpoczynano atak na biskupów. Bo «pokój religijny» w Polsce był nie na rękę masonerii”.
Wyszyński powiedział też Mazurowi: „Masoneria to wspólny wróg - i nasz, i wasz; my się znamy na nim już od dawna; wy zdradzacie naiwność początkujących wobec masonerii. Nie bądźcie ich najmitami i nie załatwiajcie sprawy masonerii – vulgo kapitalistów.”
Prymas zakończył „masoński wątek” tej rozmowy w sposób, który można wziąć za sugestię wspólnego zwalczania masonerii przez Kościół i komunistyczne władze. Przypomnijmy, iż te znamienne słowa Wyszyński wypowiedział, zapewne wiedząc, jaki był los antymasońskiego archiwum Krasnowolskiego.

Sam fakt, iż najwyższy przedstawiciel władz Kościoła w Polsce nazwał masonerię wspólnym wrogiem Kościoła i komunistów, można interpretować jako próbę zachęcenia ówczesnych władz do podjęcia zdecydowanych działań przeciwko pozostałościom środowisk masońskich w Polsce.

Podwójny agent?
Działania takie zostały zresztą podjęte. Ze skonfiskowanych notatek komórki bezpieka zrobiła użytek, o czym informuje nas autor protokołu zatrzymania Krasnowolskiego, oficer Tadeusz Cibor: „Niektóre z tych materiałów posiadały dużą wartość operacyjną. Między innymi materiały dostarczone przez niego (Krasnowolskiego) wykorzystane zostały do sprawy «Ośrodka Homokratycznego» i do sprawy Waltera Roberta – przygotowanych obecnie do realizacji”.
Sprawa „Ośrodka Homokratycznego” dotyczyła malarza spirytystycznego Mariana Grużewskiego, który został 4 września 1952 r. skazany na 7 lat pozbawienia wolności. Jak głosiło uzasadnienie wyroku, oskarżono go o próbę zmiany ustroju państwa polskiego przemocą przez wspólne opracowywanie w toku zebrań odbywanych z reguły dwa razy w miesiącu wszechstronnej, systematycznej i szczegółowej teorii o dokonaniu przewodu kontrrewolucyjnego, przez utworzenie zakonspirowanego rządu „homokratycznego”.
Grużewski miał do tego dążyć wraz z obywatelami brytyjskimi Stephanem i Fredem Greenwodami oraz niejakim Kazimierzem Grochalem.
Robert Walter, polski antropozof, astrolog i homeopata, także został aresztowany przez UB; w latach 1952-1954 był przetrzymywany w ciężkich warunkach w więzieniu mokotowskim w Warszawie.
Ciekawy w kontekście całej sprawy jest fakt, iż według wniosku o aresztowanie Krasnowolskiego (1952) miał on być od 1949 r. zakonspirowanym agentem Departamentu V o pseudonimie „Stanisław Pielewski”. I wraz z trzema innymi zwerbowanymi członkami komórki antymasońskiej (nie podano ich personaliów), miał przekazywać materiały zarówno bezpiece, jak i Kościołowi.


Zmieniony ( 18.06.2018. )