Utylizują zdrowe świnie w obawie przed ASF. Wirus stwierdzony "na oko"?
Wpisał: Monika Pawluk   
27.06.2018.

Utylizują zdrowe świnie w obawie przed ASF. Wirus stwierdzony "na oko"?

Monika Pawluk

http://www.slowopodlasia.pl/wiadomosci/2573,utylizuja-zdrowe-swinie-w-obawie-przed-asf-wirus-s


Świnie z gospodarstwa w Rudnikach jednak zostały wybite. Ubój przeprowadzono prawie tydzień po proteście rolników, którzy zagrodzili wjazd na tę posesję weterynarzom oraz firmie zajmującej się utylizacją zwierząt i skłonili nieugiętego do tej pory powiatowego lekarza weterynarii, do tymczasowego odstąpienia od decyzji likwidacji zdrowego stada.

O tym, że zwierzęta w gospodarstwie w Rudnikach zostaną wybite właściciele dowiedzieli się w piątek 15 września. Nazajutrz przed ich posesją pojawiła się ekipa zajmująca się ubojem i utylizacją zwierząt, ale też kilkudziesięcioosobowa grupa rolników, którzy uniemożliwili im wjazd na posesję. Zgromadzeni domagali się od powiatowego lekarza weterynarii, żeby odstąpił od likwidacji stada państwa Biernackich.

Wtedy się udało i rzeczywiście stada nie wybito, jednak było to chwilowe zawieszenie wykonania wyroku na hodowli Biernackich. Właściciele postawieni przed trudnym wyborem wzięcia na siebie odpowiedzialności karnej, w przypadku gdyby w ich gospodarstwie po badaniach rzeczywiście stwierdzono wirus afrykańskiego pomoru świń zdecydowali się na ubój. - Podjęliśmy tę trudną decyzję. Mamy dużo prosiąt, zaczyna nam się to wszystko dusić, Sprzedaż jest zablokowana. Szkoda nam tych zwierząt. Jesteśmy wdzięczni ludziom, którzy nas wspierają, nie wiadomo, jak byśmy to przeszli. Człowiek jest skazany sam na siebie, nie mamy żadnej pomocy z zewnątrz. Ciężko cokolwiek mówić. Te świnie to nasze główne źródło utrzymania, zajęcie. Mąż wstawał rano, od razu szedł do obory. Dbaliśmy o nie, a teraz wszystko na zmarnowanie. Czy ktoś się zastanowił co my dalej mamy robić? - pyta Ewa Biernacka, właścicielka gospodarstwa i sołtys Rudnik.

Kobieta mogła tylko bezradnie stać i nasłuchiwać przeraźliwego kwiku loch i prosiąt, które przy użyciu prądu były zabijane w jej gospodarstwie. - Rozumiem, gdyby faktycznie te ognisko było stwierdzone, ale przecież nikt nie pobierał tutaj wcześniej próbek do badania, dopiero dzisiaj. A w przypadku gdy wirusa stwierdzą nie otrzymamy tej zapowiadanej rekompensaty - dodaje rozżalona.

Mąż pani Ewy przyglądał się ubojowi prowadzonemu w ich oborze. - Nie dam rady na to patrzeć. Nieżywa świnia leży, żeby ssały ją prosiaki. Kto widział takie rzeczy? Przecież powinny być prosięta na początek wybijane. Żal na to wszystko patrzeć. Lekarz krosty po ospie zobaczył za uchem i powiedział, że może być ognisko! Tak na oko to stwierdził!  - oburzał się Jan Biernacki.

- Dlaczego to się tutaj zdarzyło, dlaczego mogło do tego dojść. Jak rząd polski mógł pozwolić na to, że ta choroba doszła aż do tego miejsca i co zostanie zrobione, żeby ona się nie rozprzestrzeniła. Bo nie widzimy realnych działań - mówił poseł Kuliz15 Jarosław Sachajko, który dzisiaj również pojawił się w Rudnikach.

Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym numerze "Słowa" 26 września.

Zmieniony ( 27.06.2018. )