Poddaństwo i Służalczość
Wpisał: Konrad Rękas   
28.06.2018.

Poddaństwo i Służalczość

Konrad Rękas

http://chart.neon24.pl/post/144347,poddanstwo-i-sluzalczosc



Przez cały wczorajszy dzień o działaniach Sejmu i rządu III RP w sprawie zmiany ustawy o IPN informowały media na całym świecie. Wszystkie tytuły brzmiały: „Polska kapituluje” i „Polska się cofa”.

 

Mądrość etapu

 

Tę oczywistą konkluzję potwierdził wspólny występ premierów. To znaczy teoretycznie wspólny. W realu bowiem to premier "Izraela" odczytał oświadczenie za  Morawieckiego, premierowi Polski łaskawie pozwalając powtórzyć po sobie i jasno pokazując kto jest ważniejszy i naprawdę odniósł zwycięstwo. Mazeł Tow!

 

Już po kilku godzinach spin-doktorzy PiS-u wymęczyli wprawdzie pakiecik jakichś słabiutkich uzasadnień dla kolejnego rzekomego sukcesu „dobrej zmiany”, kto jednak miał okazję na żywo oglądać przeczołganie polskiego premiera – ten musiał pozbyć się złudzeń. Premier Morawiecki poszedł do restauracji, zjadł g... i jeszcze musi chwalić menu i kucharza. Można by mu było nawet współczuć, z drugiej jednak strony przecież sam się o to prosił?

Przede wszystkim szef rządu polskiego zachowywał się jak każdy kapitulant i rozwodził nad kompletnie nieistotnymi detalami, prześlizgując nad tym, co oddał – przede wszystkim jednak i co najważniejsze, nikt Morawieckiego nie słuchał. Nikt na świecie. Całe rozpaczliwie długie i chaotyczne wystąpienie szefa rządu było przeznaczone wyłącznie na użytek krajowy – i to tym gorzej! Lepiej by bowiem było, gdyby premier te swoje jęki i usprawiedliwienia wygłaszał do świata, a Polacy mogli posłuchać całości komentarzy do triumfalnego wystąpienia Netanyahu. W końcu, skoro to on jest najważniejszy w III RP - to chyba kluczowe jest co on miał do powiedzenia, a nie ten biedny chłopiec...

 

Netanyahu nie miał jednak nic do dodania polskim szabesgojom, których twardo ograł. Chcąc nie chcąc więc trzeba było słuchać pisków Morawieckiego – a te z każdym zdaniem brzmiały coraz gorzej i coraz bardziej pogrążały propagandę PiS-u. Premier Morawiecki przyznał m.in., że między "większością środowisk żydowskich na świecie a Izraelem" istnieje łączność operacyjna. A zatem sam zakwestionował jedną z podstawowych tez PiS-u, że służą "Izraelowi" żeby obronić się przed naciskiem globalnego syjonizmu. Sam premier III RP potwierdził tymczasem, że jest to ta sama siła, której właśnie uległ!

 

Z innych detali tylko ponury uśmiech mogło wywołać odwołanie się przez obu polityków do „swobody badań nad "holocaustem"... Ha, brzmiało to całkiem fajnie, czyżbyśmy więc mogli znowu dodawać zgodnie z zasadami matematyki, a nie tak, żeby zawsze musiało wyjść święte "6 milionów"? Nie, no nie popadajmy w przesadę.

"Nie można ograniczyć badań nad holocaustem - o ile nie będą one antysemickie" – zastrzegł od razu Netanyahu. No tak. To logiczne. Wolność może być tylko pro-semicka, nauka zresztą też, nie mówiąc o polityce. Szczególnie tej w Polsce Ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości?

 

Reszta wystąpienia premiera powinna już była pozostać milczeniem. Aż żal, że nie brał w niej udziału marszałek  Kuchciński, bo mógłby swoim zwyczajem wyłączyć temu biedakowi mikrofon. Opowiadanie o "Sztoltenbergu, walkirii i Kanarisie" było już tak żenujące, że mogło wywołać tylko okrzyk: „niech on się/nas już nie męczy…”. Względnie zarządzić jak w „Misiu”: "Zamieńcie premiera na psa... niech on nie miauczy!"

 

Las… plusów

 

No dobra, ale tym w telewizji przynajmniej za to płacą. Czy jednak istnieje jakiś żywy, zwykły PiS-owiec, który dziś naprawdę podskakuje z radości, klaszcze i woła: "Hurrra, zwycięstwo, ale im pokazaliśmy!"?

 

Tak tylko pytam, dla pełności profilu psychologicznego...

 

Z pierwszego oglądu, wydaje się, że zwolennicy i aktyw PiS-u podzielili się wstępnie w internecie na:

 

1. ENTUZJASTÓW, powtarzających wersję premiera, tzn. że odnieśliśmy niesamowity sukces, te 5 pięć miesięcy z nowelizacją - to większe zwycięstwo, niż gdyby jej zapisy obowiązywały nadal itp.

 

Tych wnerwia przypominanie, że  rzekome obowiązywanie - to odmowy stosowania nowych przepisów przez prokuratury[i] i całkowita bierność i bezradność władz Polski wobec ataków międzynarodowych.

 

2. REALISTÓW. Cholera wie skąd się wzięli w PiS-ie, ale nagle tłumaczą jak liczy się bilans sił, rozsądek, umiar i stonowanie emocji w polityce międzynarodowej itd.

 

Ci irytują się na wskazanie, że  nie chodziło już o martwe zapisy ustawy o IPN, ale o potwierdzenie bądź zanegowanie suwerenności Polski.

 

3. KIBICÓW. Uparcie powtarzających tylko, że "Niemcy odpadły!"

 Tych wkurwia przypominanie, że są z PiS-u.

 

A, no i oczywiście twardy aktyw tłumaczy teraz na wyprzodki dlaczego tamta nowelizacja ustawy o IPN była "głupia, nierealna, niewłaściwa, nieskuteczna, niemożliwa do realizacji" - a dopiero ta nowelizacja nowelizacji jest świetna. Juryści, można powiedzieć… To już jest wprost naśladowanie robiących z gąb cholewy posłów i ministrów, którzy najpierw pierwotną nowelizację zachwalali, potem zapewniali, że do żadnych jej zmian nie dojdzie, a teraz właśnie w półtorej godziny… zmienili zdanie.

 

Naiwnych podpuszcza się też metodą pozornie wyrafinowaną, a w istocie żenująco aż prymitywną. "Teraz już Amerykanie i Izrael nie będą mogli...". Mili Państwo… naprawdę ktoś jest tak głupi, żeby to szczerze powtarzać?  Kto niby czegokolwiek Amerykanom i „Izraelowi” zabroni, III RP? Właśnie okazaną potęgą i autorytetem?  "Sądy amerykańskie nie będą mogły zasądzać wyłudzeń żądanych przez przemysł holocaustu" – naiwni brną dalej. O, to zmienili też jakieś amerykańskie przepisy oraz amerykańskich sędziów? To fajnie. Oczywiście. Przecież właśnie udowodniono polską odporność na naciski…

Proszę wybaczyć, ale amerykańskie sądy będą orzekały co zechcą, a wykonalność takich wyroków w Polsce - a przede wszystkim zapewne zbiorcze zaspokojenie tego typu roszczeń - będą wynikać z woli politycznej i politycznych decyzji. Decyzji Waszyngtonu i Tel Awiwu, które strona polska będzie jedynie wykonywać – tak jak wykonała i to ostatnie.

Większość po prostu nie wyszła chyba jeszcze z szoku i powtarza tylko w malignie, że "to niemożliwe, na pewno coś za to dostaliśmy, jakieś gwarancje, prawda? Tylko takie pewnie skomplikowane, prawnicze, to nam tego nie mówią... Ale nie mogli nas tak po prostu...".Mogli. I załatwili.  Droga do ostatecznego ograbienia polski przez światowy syjonizm została właśnie jeszcze szerzej otwarta.

 

Niedowidzącym oczywiście wciąż podsuwać się będzie uspokajające obrazki, jednak efekt będzie jak w znanym filmie: oczom oglądających ukazał się las. Las plusów...

 

W tej sytuacji pozostaje zawsze ostateczna broń PiS-u: „genialnym manewrem zniweczyli kolejny szatański plan Rosji,  Putin  udławił się korkiem od szampana. To największe zwycięstwo od czasów Kircholmu! Od Rokitnej! Te Deum...!” Chodzi zaś po prostu o to, że  PiSjest na pozycjach nie do obrony z punktu widzenia polskiej racji stanu. Dlatego muszą rozpaczliwie powtarzać, że kto to dostrzega - jest "agentem Moskwy".  To ich jedyna zasłona przed tym, co sami zrobili Polsce.

 

Pytanie o Polskę

 

Spin-doktorzy i liderzy PiS-u muszą sobie zdawać z rozczarowania i szoku środowisk patriotycznych, a także groźby ich zorganizowania się przeciw kłamstwom i uległości rządu. Stąd właśnie z góry ochrzczenie wszystkich krytyków i oponentów z pozycji narodowych polskich mianem „ruskich agentów”, rozmywanie rozmiaru poniesionej klęski nieistotnymi detalami i piętrowymi oszustwami propagandowymi, nic jednak nie jest już w stanie ukryć oczywistych wniosków.

 

Realny, polski problem polega na tym, że spór o tę dubeltową nowelizację nie sprowadzał się ostatecznie, w samym swym finale ani do kwestii "polskich obozów", ani nawet do tak postulowanej przez Kresowian penalizacji banderyzmu, ani do żadnego innego z jej papierowych zapisów - tylko to odpowiedzi na fundamentalne pytania:

 

Czy Polska jest, czy nie jest suwerenna?  Oraz - skoro nie jest - jak daleko posunięty jest zakres jej uzależnienia? Czyli inaczej: czy ktoś może ultymatywnie podyktować Polsce niekorzystną zmianę przyjętego legalnie prawa?

 

Spór został rozstrzygnięty, odpowiedzi udzielono.


[i] A tak w ogóle, to podejrzewam lobbing prokuratury rejonowej z Oświęcimia. Już nie będą musieli przesłuchiwać z mojego zawiadomienia prezydenta "Izraela" za to co mówił o "polskim udziale w holocauscie". A już, już pewnie lecieli go wzywać!


Zmieniony ( 28.06.2018. )