Makabryczne telefony od Putina
Wpisał: Łażący Łazarz   
07.09.2010.

Makabryczne telefony od Putina

Łażący Łazarz

2010-09-01 http://antydziad.salon24.pl/224331,makabryczne-telefony-od-putina

W dzisiejszej notce „Umowa nieumówiona” Przemysław Szaton porusza problem uzgodnień dotyczących zasad smoleńskiego śledztwa, jakie miały zostać poczynione przez Tuska z Putinem lub Putina z Tuskiem (bo nie wiadomo kto, do kogo dzwonił) przez telefon w dniu 10.04.2010. http://szaton.salon24.pl/224195,umowa-nieumowiona#comment_3177118

            Zgadzam się z tezą zawartą w tym tekście, że trudno sobie wyobrazić by gorąca rozmowa, przeprowadzona w dniu katastrofy, a dotycząca niezwykle ważnej dla Polski i Polaków sprawy mogła mieć wiążące konsekwencje międzynarodowe. Moim zdaniem albo Tusk kłamie mówiąc o umowie telefonicznej ukrywając w ten sposób istnienie dokumentu, który podpisał (być może tego dnia w Smoleńsku, przed lub po przytulankach z Putinem) regulującego zasady współdziałania lub braku współdziałania prokuratury rosyjskiej i polskiej, albo kłamie mówiąc o uzgodnieniach i umowie, gdyż wiele wskazuje, że rozmowa w rzeczywistości mogła wyglądać tak:

Putin:

-  zrobimy to tak, a tak, nikt się nigdy niczego nie dowie, a ty Donald przyjedź by Cię w Polszcze nie zaszczuli i żeby zrobić szoł. Zadbam o oprawę, mam najlepszych specjalistów.

I odpowiedź Tuska:

- Tak, panie premierze, przyjadę. Kiedy mam być?

            Makabreska? Nie! Być może niestety rzeczywistość. Przypominam, bowiem, że zgodnie ze słowami Donalda Tuska, samo „wystawienie” Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia w Smoleńsku, bez udziału Rządu RP i rządowego zabezpieczenia lotu zostało zainicjowane innym telefonem Putina do Tuska, w dniu 3 lutego 2010 r.

http://wiadomosci.onet.pl/2123308,12,putin_zaprasza_tuska_do_katynia,item.html

            Ten pierwszy, makabryczny w konsekwencji telefon od Putina był pierwszy raz wykorzystany przed Donalda Tuska jako alibi do działań, zmierzających do rozłączenia delegacji polskiej do Katynia na dwie osobne. Na tą oficjalną, bezpieczną i z należytą oprawą, która odbyła się 7 kwietnia z udziałem Tuska i tą niezabezpieczoną, półprywatną, zakończoną katastrofą 3 dni później, w której zginał Prezydent i 95 innych osób.

            To powoływanie się na telefon od przywódcy rosyjskiego, podobnie jak późniejsze, także zostało podparte kłamstwem Premiera Rzeczpospolitej Polskiej, który z kolei ukrył fakt toczących się od kilku miesięcy uzgodnień dotyczących daty i formy jego spotkania z Putinem w Katyniu. http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7334676,Putin_spotka_sie_z_Tuskiem_w_Kaliningradzie.html

Tamże czytamy:

„2009-12-05 spotka się z Tuskiem w Kaliningradzie: Na kwiecień planowane jest spotkanie Władimira Putina i Donalda Tuska - poinformował radca ambasady Rosji Dmitrij Polianski. Polianski przekazał, że szefowie rządów dwóch krajów mają uczestniczyć w posiedzeniu Rady Biznesu Rosji i Polski. Dyplomata podkreślił, że oprócz forum gospodarczego w Kaliningradzie w kwietniu przyszłego roku Rosję i Polskę czeka inne ważne wydarzenie - wspólne uroczystości upamiętniające rocznicę tragedii w Katyniu. Polianski nie podał szczegółów.”

            To pozwala domniemywać, że pierwszy makabryczny telefon od Putina, jest alibi Premiera Tuska mającym ukryć misterna grę operacyjną, jaką Premier Rządu Polskiego przeprowadził z Premierem Rządu Rosji przeciwko Prezydentowi własnego państwa, którą opisałem tutaj.

            Jeśli nazwać to działanie po imieniu, to termin „alibi” staje się jak najbardziej uzasadniony. Podobnie z drugim telefonem. Ma on stanowić alibi dla Premiera Rządu Polskiego (i stanowi, bo wszyscy to łyknęli) chroniącym przed zarzutem popełnienia przestępstwa, polegającego na niezastosowaniu się do wiążącej umowy międzynarodowej z 1993 r. podpisanej pomiędzy Polską a Rosją, a dotyczącej przecież trybu postępowania na wypadek zaistnienia katastrofy lotniczej. Alibi to polega przede wszystkim na tym, iż wciska się opinii publicznej, że przecież jedną umowę międzynarodową (tą z 1993 r.) można zastąpić inną, precyzyjniejszą, bardziej aktualna i odnoszącą się do konkretnej sytuacji i taka też została zawarta telefonicznie.

            Absurd tego tłumaczenia polega na tym, że nawet jakby tak było to pierwszy z brzegu dziennikarz powinien wstać i zapytać: A co z jej ratyfikacją Panie Premierze? A gdzie możemy się zapoznać z jej treścią i uzasadnieniem zawarcia?

            Gorzej, jeśli alibi wcale nie ma ukryć samego faktu złamania prawa przez Premiera (które to, obserwując działania Rosji w sprawie śledztwa smoleńskiego, już się ociera o zdradę stanu), ale coś o wiele poważniejszego. Mam wrażenie, że drugi z makabrycznych telefonów ma ukryć - podobnie jak pierwszy - to, iż wszystko było ustalone o wiele wcześniej, role rozdane a tryb działania przyjęty taki, jaki widzimy, jako najbardziej racjonalny i korzystny dla spiskowców.

            Tak, po raz kolejny zaznaczam, podejrzewam Premiera Donalda Tuska o udział w międzynarodowym spisku, na życie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czy chodziło tylko o niego? Nie wiem. Prawdopodobnie też był to nie cel, a środek do uzyskania innego, być może jeszcze bardziej przerażającego celu.

            Mamy więc telefon jako początek akcji, telefon jako koniec akcji, a teraz czekamy na telefon ostatni, zamykający sprawę "przyczyn i sprawców".

            Swoją drogą, mam nadzieję, że kiedyś Premier Tusk nam to wszystko wyjaśni, choćby telefonicznie z gabinetu Putina.

ŁŁ