Obłęd i bezczelność postępaków rośnie: pojęcia "kobieta" i "mężczyzna" to dyskryminacja.
Wpisał: Grzegorz Górny   
17.07.2018.

Obłęd i bezczelność postępaków rośnie:

Już samo istnienie pojęć "kobieta" i "mężczyzna" to dyskryminacja.

Chcą ciskobiety i cismężczyźni

Grzegorz Górny

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/404034-dyskryminacja-jest-samo-istnienie-pojec-kobieta-i-mezczyzna

Już samo istnienie pojęć „kobieta” i „mężczyzna” to dyskryminacja. Są ciskobiety i cismężczyźni

Szaleństwo ideologii gender wydaje się nie mieć końca. Środowiska LGBT wymuszają na państwach i organizacjach ponadnarodowych uznawanie wciąż nowych płci. Zamiast dwóch – męskiej i żeńskiej – mamy ich więc już kilkadziesiąt.

 

Transseksualistom i transgenderystom to jednak za mało. Rażą ich same pojęcia: „mężczyzna” i „kobieta”, ponieważ sugerują one istnienie jakiejś normy, od której wszystkie inne tożsamości płciowe są tylko odchyleniem. [a to bezczelne zboki !! MD] Dlatego wprowadzane są dziś w obieg nowe kategorie: cispłciowość, cisgenderyzm, cisseksualizm.

O co w tym wszystkim chodzi? Otóż kobieta, która czuje się kobietą, nie będzie już więcej nazywać się kobietą, lecz ciskobietą. Tak samo mężczyzna, który czuje się mężczyzną, nie będzie już dłużej mężczyzną, lecz cismężczyzną.

[zauważmy, że autor jednak wciska nam te bzdury pisząc: „nie będzie już dłużej”. Przecież wiemy, że pierwszy zapisany epizod ” SODOMA I GOMORA” zostały zniszczone. Ci „nowi” to wiedza, ale mega sodomę choćby słownie wmuszają . MD]



W ten sposób znikną w ogóle pojęcia „mężczyzny” i „kobiety”, ponieważ samo ich istnienie jest oznaką dyskryminacji (choć trzeba przyznać, że część ideologów genderyzmu woli inną terminologię i zamiast używania słowa mężczyzna proponuje „nie-trans-mężczyzna” a zamiast kobieta – „nie-trans-kobieta”).

Niestety, nie jest to motyw z teatru absurdu lub antyutopii science-fiction, lecz ponura rzeczywistość. Zderzyła się z nią niedawno znana brytyjska piosenkarka Alison Moyet, niegdyś wokalistka duetu Yazoo – popularnej grupy reprezentującej na początku lat 80-tych nurt new romantic.

W ostatnich latach Moyet zasłynęła z popierania postulatów lobby LGBT. Występowała na imprezach organizowanych przez środowiska genderowe, wypowiadając się pozytywnie o transseksualizmie, transgenderyzmie i innych… dawniej mówiło się „zboczeniach” lub „perwersjach” [kolego, normalini ciągle tak mówią!! MD] , ale dziś trudno nadążyć za wciąż zmieniającym się słownikiem poprawności politycznej.

A jednak Alison Moyet została zdemaskowana i publicznie potępiona przez środowiska LGBT. Ośmieliła bowiem nazwać się kobietą. To wywołało prawdziwy wstrząs wśród wielu jej fanów, którzy zwrócili piosenkarce uwagę, by naprawiła swój błąd i przyznała, że jest „ciskobietą”. Wokalistka odmówiła, tłumacząc, że czuje się kobietą i nie chce używać zbędnych przedrostków. Tego już jednak było za wiele. Zalała ją prawdziwa fala hejtu w internecie. Została oskarżona – o zgrozo! – o transfobię, a największą furię wywołało zredukowanie przez nią trzech tożsamościowych liter „cis” do roli banalnego „przedrostka”.

Przez jakiś czas piosenkarka wymieniała polemiczne ciosy ze swymi zwolennikami/przeciwnikami w internecie, lecz w końcu dała za wygraną i wystąpiła z samokrytyką, przyznając, że z powodu swej lekkomyślności „brutalnie demontowała ekosystem” i „bezpardonowo oskarżała całą społeczność”.

Strzeżcie się, cisludzie! Nadchodzą cistotalitaryści!



======================

KON. 93.194.254.*

A co na to ciskoty i cispsy....?


Zmieniony ( 17.07.2018. )