MISJA SPECJALNA...
Wpisał: smk   
25.09.2010.

MISJA SPECJALNA...

smk

           Obejrzałem program „Misja Specjalna” [adres na dole md] , który w sposób wyjątkowo jasny ukazał, jak wygląda tło „dochodzenia” w sprawie katastrofy smoleńskiej. Każdy, kto wytrzymał przed telewizorem do tej późnej pory, mógł zobaczyć, jak traktuje się tę sprawę. Niewyobrażalna arogancja zarówno strony rosyjskiej, jak i polskiej. Sposób, w jaki „przechowuje” się resztki wraku Tupolewa, woła o pomstę do nieba. Dla obserwatora średnio orientującego się w badaniu wypadków, nie tylko lotniczych, oczywistym jest tu zacieranie śladów. Rosjanie doskonale znają przyczynę tej katastrofy. W przeciwnym razie nie pozwoliliby na tak niedbałe składowanie materiału dowodowego. Ten wrak leży w sposób urągający zarówno elementarnym zasadom techniki kryminalistycznej, jak i etycznym.
            Osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy powinny się zapaść pod ziemię. Nie mówię tu o stronie rosyjskiej, gdzie nic nie dzieje się bez rozkazu. Mówię o stronie polskiej, jeśli tak ją jeszcze można nazywać. Pokazany w materiale pracownik „naszej” ambasady powinien zostać wezwany do kraju w trybie pilnym i zdymisjonowany. Jego głupawe „wypowiedzi” przed kamerą dyskwalifikują go do pracy w charakterze ciecia na złomowisku, o działalności dyplomatycznej nawet nie wspominając. Osobnik mający reprezentować polskie interesy w innym państwie, dodajmy państwie, którego rola nie jest jasna w tej tragedii, pilnuje miejsca katastrofy przed „grzebiącymi w ziemi” Polakami! To przecież skandal! Ten człowiek jest przedstawicielem polskich władz za granicą. Ano, jakie władze, taka reprezentacja.
            Z kolei rzecznik prokuratury wojskowej nie potrafi się wysłowić, uciekając w wypowiedziach od rzeczowej, zdecydowanej postawy. Wszyscy mogli zobaczyć wijącego się pułkownika, który najchętniej odwróciłby się plecami i zniknął sprzed obiektywu. No, ale taka akurat rola, że nie ma kim się wykpić. Czułem się autentycznie zażenowany, bo obawiałem się, że za chwilę rozpłacze się na moich oczach i czmychnie. Z pewnością nasi dzielni prokuratorzy są twardzi, hardzi i nieprzejednani dla złapanych na drobnym wykroczeniu żołnierzy, zwłaszcza niskiej szarży. Tu widać ich determinację w dbałości o polskie interesy i prawdziwe, bohaterskie oblicze.
            Trzy godziny wcześniej, w „Wiadomościach” zobaczyliśmy przekazanie kilku tysięcy stron dokumentów przez stronę rosyjską. Z tym, że Rosjanie wspominali wcześniej o kilkuset tysiącach, a i tak nie dali tego, co w sprawie najistotniejsze. I nie ma mocnych! Tymczasem premier wypoczywa na wakacjach.
            Jeszcze do dzisiejszego wieczoru miałem nadzieję, że tajemnica katastrofy smoleńskiej zostanie wyjaśniona. Wcześniej, czy później. Raczej później. Dziś wiem już, że została skazana na zamilczenie. I to po obu stronach. Gdyby było inaczej, to na miejscu katastrofy, zamiast nerwowo się uśmiechającego „pracownika” ambasady, byłaby kilkudziesięcioosobowa ekipa śledczych z Polski. Ekipa zawodowców, która otoczyłaby teren solidnym ogrodzeniem i wybierałaby ziemię na dwa metry w głąb, przesiewając ją przez drobne sito dzień i noc.
            W Smoleńsku nic podobnego się nie stało. Wręcz przeciwnie, wrak pocięto piłami w ogromnym pośpiechu i wywieziono. Ścięto drzewa, by nie można było już nigdy dojść właściwej trajektorii lotu maszyny i upadku poszczególnych jej elementów. Nie dysponujemy ani zdjęciami, ani profesjonalnym, dokumentującym stan faktyczny filmem z miejsca tragedii. I nigdy ich nie dostaniemy. Mało tego, celowo dopuszcza się do obiegu najprzeróżniejsze filmiki i fałszowane fotografie, by dopełniać dzieła dezinformacji i chaosu. Terenu nie zabezpieczono, by każdy mógł wejść i nie tylko porozrzucać pozostawione resztki, ale wręcz je rozkraść. Resztki samolotu leżą pod gołym niebem, a wszelkie ślady fizyczne, bądź chemiczne, jakie mogły jeszcze na nim pozostać, powoli zaciera wiatr, deszcz, a wkrótce i śnieg. Podobnie ma się rzecz z przeciąganiem decyzji o ekshumacji ofiar tego dramatu. Z każdym dniem oddalamy się od prawdy. Misja to wielce specjalna. I nie ma mocnych…
            Dająca wiele do myślenia jest tu jednak całkowita bierność cywilizowanych i uczulonych na najdrobniejsze objawy łamania praw wszelkich, naszych „sojuszników”. I to zarówno unijnych, jak i zza wielkiej wody. Ciekawe, jaki pył zamulił ich poczucie wrażliwości, dobrego smaku i sprawiedliwości? Bo wulkaniczny usprawiedliwił ich tylko w zakresie nieobecności na uroczystościach pogrzebowych. To przykre, że w trzydziestą rocznicę zrywu polskiej „Solidarności”, obserwować musimy wszechobecny, międzynarodowy zanik tego pojęcia. Chyba, że spojrzy się na to z innej perspektywy. Perspektywy, której tak często nam w historii brakowało…

smk [autor jest kontrolerem ruchu lotniczego. Poniższe KONIECZNIE zobaczyć, kto nie widział w TV, szczególnie zaś ci, co uważają „mnie to przecież nie dotyczy, ja mam żonę i dzieci....” – md]

MISJA SPECJALNA - TVP1 - 21 WRZEŚNIA 2010r., GODZ. 22.40

Zmieniony ( 25.09.2010. )