Błąd papolatrii
Wpisał: Roberto de Mattei   
19.08.2018.

Błąd papolatrii


Roberto de Mattei Zawsze wierni, nr.4 [197] sierpień 2018 [fragment]


Kościół, jako społeczność widzialna, potrzebuje widzialnej hierarchii, Wikariusza Chrystusa, który rządziłby nim w sposób widzialny. Widzialność ta odnosi się przede wszystkim do Stolicy Piotrowej, na której zasiadało po dzień dzisiejszy 266 papieży. Papież jest osobą, która zasiada na Tronie Piotrowym, pełni urząd jego Następcy: nie ma urzędu bez osoby, istnieje jednak niebezpieczeństwo, że dana osoba poprzez swe postępowanie przyczyniać się będzie do zapominania przez innych o istnieniu urzędu, tj. instytucji jurydycznej, która jest ważniejsza niż ona sama.

Papolatria jest fałszywą lojalnością wobec Stolicy Apostolskiej, postawą, która nie widzi w panującym papieżu jednego z 265 następców Piotra, ale uważa go za nowego Chrystusa na ziemi, mogącego dowolnie reinterpretować, przerabiać lub odrzucać Magisterium swych poprzedników, rozszerzając w ten sposób rzekomo i udoskonalając naukę Zbawiciela.

Papolatria, poza faktem, iż j est błędem teologicznym,jest także stanowiskiem wypaczonym pod względem psychologicznym i moralnym. Wyznawcami jej są zazwyczaj konserwatyści lub osoby z natury ugodowe, którzy ulegają iluzji o możliwości osiągnięcia w życiu czegokolwiek wartościowego bez konieczności walki, bez wysiłku. Regułą ich życia jest dostosowywanie się do każdej sytuacji, podkreślanie jedynie jej plusów. Zwykli są powtarzać, że wszystko jest w porządku, że nie ma potrzeby niczym się martwić. Rzeczywistość nie ma dla nich nigdy cech dramatu. Ludzie tacy nie chcą, aby życie ich przypominało dramat, zmuszałoby ich to bowiem do wzięcia na siebie odpowiedzialności, na co wcale nie mają ochoty. Ponieważ jednak życie nierzadko obiituje w różnego rodzaju dramaty, stopniowo tracą poczucie rzeczywistości, aż po całkowite od niej oderwanie. W obliczu obecnego kryzysu w Kościele ludzie o skłonnościach ugodowych instynktownie go negują. A najskuteczniejszym sposobem na uspokojenie własnego sumienia jest twierdzenie, że papież ma zawsze rację, nawet wówczas, gdy wypowiedzi jego sprzeczne są z nauczaniem jego poprzedników czy też nawet wewnętrznie niespójne. W momencie psy-

Błąd papolatrii Kościół, jako społeczność widzialna, potrzebuje widzialnej hierarchii, Wikariusza Chrystusa, który rządziłby nim w sposób widzialny. Widzialność ta odnosi się przede wszystkim do Stolicy Piotrowej, na której zasiadało po dzień dzisiejszy 266 papieży. Papież jest osobą, która zasiada na Tronie Piotrowym, pełni urząd jego Następcy: nie ma urzędu bez osoby, istnieje jednak niebezpieczeństwo, Że dana osoba poprzez swe postępowanie przyczyniać się będzie do zapominania przez innych o istnieniu urzędu, tj. instytucji jurydycznej, która jest ważniejsza niż ona sama. Papolatria jest fałszywą lojalnością wobec Stolicy Apostolskiej, postawą, która nie widzi w panującym papieżu jednego z 265 następców Piotra, ale uważa go za nowego Chrystusa na ziemi, „ mogącego dowolnie reinterpretować, przerabiać lub odrzucać Magisterium swych poprzedników, rozszerzając w ten sposób rzekomo iudoskonalając naukę Zbawiciela. Papolatria, poza faktem, iż j est błędem teologicznym,jest także stanowiskiem wypaczonym pod względem psychologicznym i moralnym. Wyznawcami jej są zazwyczaj konserwatyści lub osoby z natury ugodowe, którzy ulegają iluzji o możliwości osiągnięcia w życiu czegokolwiek wartościowego bez konieczności walki, bez wysiłku. Regułą ich życia jest dostosowywanie się do każdej sytuacji, podkreślanie jedynie jej plusów. Zwykli są powtarzać, że wszystko jest w porządku, że nie ma potrzeby niczym się martwic. Rzeczywistość nie ma dla nich nigdy cech dramatu. Ludzie tacy nie chcą, aby życie ich przypominało dramat, zmuszałoby ich to bowiem do wzięcia na siebie odpowiedzialności, na co wcale nie mają ochoty. Ponieważ jednak życie nierzadko obiituje w różnego rodzaju dramaty, stopniowo tracą poczucie rzeczywistości, aż po całkowite od niej oderwanie. W obliczu obecnego kryzysu w Kościele ludzie o skłonnościach ugodowych instynktownie go negują. A naj skuteczniejszym sposobem na uspokojenie własnego sumienia jest twierdzenie, że papież ma zawsze rację, nawet wówczas, gdy wypowiedzi jego sprzeczne są z nauczaniem jego poprzedników czy też nawet wewnętrznie niespójne. W momencie tym błąd psy-

chologicznego na poziom doktrynalny i zmienia się w papolatrię, czyli postawę, zgodnie z którą papieżowi zawsze okazywać należy posłuszeństwo, niezależnie od tego co mówi czy robi, ponieważ papież jest jedynym i nieomylnym prawem wiary katolickiej. Na poziomie doktrynalnym papolatria ma swe korzenie ideologiczne w woluntaryzmie Williama Ockhama (1285 - 1347), który jak na ironię był zażartym wrogiem papiestwa.

Podczas gdy św. Tomasz z Akwinu uczył, że Bóg, Absolutna Prawda i Najwyższe Dobro, nie mógłby pragnąć ani czynić rzeczy wzajemnie ze sobą sprzecznych, Ockham utrzymywał, że Bóg mógłby pragnąć i czynić wszystko, nawet zło, ponieważ zło i dobro nie istnieją same w sobie, ale definiowane są jako takie przez Boga. Dla św. Tomasza coś jest nakazywane lub zakazywane przez Stwórcę o tyle, o ile jest ontologicznie dobre lub złe; dla zwolenników Ockhama natomiast coś jest dobre lub złe o ile Bóg to nakazuje lub tego zabrania. Skoro przyjmie się tę zasadę, względne stają się nie tylko zasady moralne, ale też przedstawiciel Boga na ziemi, Wikariusz Chrystusa, może wykonywać swą najwyższą władzę w sposób absolutny i arbitralny, wierni zaś winni są mu bezwarunkowe posłuszeństwo.

W rzeczywistości posłuszeństwo Kościołowi oznacza dla podwładnego obowiązek wypełniania nie woli przełożonego, ale woli Boga. Z tego właśnie powodu posłuszeństwo nie jest nigdy ślepe i bezwarunkowe. Posiada ograniczenia narzucane przez prawo naturalne i prawo Boże oraz Tradycję Kościoła, których papież nie jest twórcą, ale jedynie strażnikiem. Dla wyznawcy papolatrii papież nie jest Wikariuszem Chrystusa na ziemi, którego obowiązkiem jest przekazywanie doktryny pozostawionej mu przez jego poprzedników, ale następcą Chrystusa, udoskonalającym doktrynę swych poprzedników i dostosowującym ją do zmieniających się czasów. Interpretacja Ewangelii podlega w ten sposób nieustannej ewolucji, ponieważ dostosowuje się do magisterium aktualnego papieża. „Żywe” Magisterium w postaci zmieniającego się z dnia na dzień nauczania duszpasterskiego, zastępuje Magisterium odwieczne, i ma swą regula idei (*reguła wiary”) w podmiocie władzy, nie zaś w przekazywanej prawdzie.

Konsekwencją papolatrii jest dążenie do kanonizowania wszystkich uprzednich papieży, tak aby retroaktywnie wszystkie ich słowa i akty rządzenia zostały uznane za „nieomylne”. Co charakterystyczne, dotyczy to jednak jedynie papieży rządzących Kościołem po Vaticanum II, a nie tych, których pontyfikaty przypadały przed nim.

W momencie tym pojawia następująca kwestia: złotym wiekiem w historii Kościoła były Wieki Średnie, a jednak jedynymi średniowiecznymi papieżami kanonizowanymi przez Kościół są Grzegorz VII i Celestyn V. W wiekach XII i XIII było wielu wybitnych papieży, żaden z nich nie został jednak wyniesiony na ołtarze.

Przez siedemset lat, pomiędzy wiekiem XIV a XX, kanonizowani zostali jedynie św. Pius V i św. Pius X. Czy wszyscy pozostali byli grzesznikami lub też sprawowali swój urząd niegodnie? Z pewnością nie. Jednakże heroizm w rządach nad Kościołem jest wyjątkiem a nie regułą i gdyby wszystkich papieży uznać za świętych, oznaczałoby to, że nikt nie jest święty. Świętość jest czymś tak wyjątkowym, iż stając się regułą traci w istocie znaczenie.

Nie ulega wątpliwości, że obecnie pragnie się kanonizować wszystkich papieży właśnie dlatego, iż w rzeczywistości nie wierzy się w niczyją świętość.


[Tym wszystkim, którzy pragnęliby dowiedzieć się nieco więcej na ten temat, polecić mogę opublikowany na łamach „The Remnant” artykuł autorstwa Christophera Ferrary Kryzys kanonizacji].


Zmieniony ( 19.08.2018. )