Anegdotki i wspominki. Fizyczne i krytyczne.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
24.09.2018.

Anegdotki i wspominki. Fizyczne i krytyczne.

Mirosław Dakowski

Staruszkowie zwykle opowiadają swe przygody z czasów wojny rosyjsko-japońskiej. A o wzięciu pigułki DZIŚ – zapominają.

W tej konwencji opisze parę przygód z młodości.

W latach 60-tych ub. wieku udało mi się wyjechać do niby- międzynarodowego Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych w ZSRS, w Dubnej. Miałem tam kontynuować eksperyment zaprojektowany przez bossa Laboratorium Ciężkich Jonów [LJaR] - Jurija Oganessiana. On oddał nawet do warsztatów do wykonania dwanaście dwunastościanów , każda ściana to pięciokąt, a całość to detektor scyntylacyjny neutronów do badania rozszczepienia pierwiastków nowo-odkrywanych – trans- fermów [ferm ma Z=100]. Zespół Rosjan zabierał się żwawo do wykonania „zadania”. Jednak spytałem: „poczekajcie, sprawdźmy, czy te kryształy nie dadzą wyników wymieszanych”. Sprawdziliśmy cyfrowo - TAK, nie dało by się wyników interpretować. Poszliśmy więc zupełnie inną drogą – i uzyskaliśmy dużo ciekawych rezultatów. A kryształ Oganessjana stoi u mnie na półce – przypomina o pysze.

Teraz dzieci na całym świecie będą zapewne musiały na chemii czy fizyce wkuwać o „pierwiastkach trans- fermowych”, wśród których jest ten o Z= 118, nazwany oganesson, Og.

Bardzo daleki [aż o 9 neutronów] od szczytu hipotetycznej na razie górki stabilności jest 289114. „Odkrywany” wielokrotnie, wyniki były niepowtarzalne, wreszcie zgodzono się, że jest, i nazwano go wreszcie flerow – dla uczczenia Giorgija Florowa, szefa laboratorium LJaR. Florow potrafił dostarczyć od „partii i rządu” ogromne sumy potrzebne do np. powielenia zachodniego [ukradziono plany] cyklotronu ciężkich jonów - „no dwa raza bol’sze!!” - żądał Dzingis-Chan fizyki radzieckiej Florow. Był typowym działaczem nomenklaturowym. Fizyki teoretycznej nie znał, więc nie lubił. Pozwalał, nawet domagał się publikowania wątpliwych wyników nt. pierwiastków superciężkich bo może akurat któryś będzie zgodny z prawdą . W domyśle – odkryty przez kogoś, kiedyś – ale My będziemy mieli i tak pierwszeństwo!!.

Od tego czasu odkryto po parę atomów izotopów aż do Z=119, ale na razie nie dało się dojść do prawdziwej, przewidywanej głównie przez polskich fizyków - teoretyków, wyspy stabilności wokół Z=114 i N=184. Szkoda jednak, że właśnie Z=114 dostał tak niepiękną nazwę. Poprzedni [co do liczby atomowej] izotop podwójnie magiczny to ołów, Z=82, N=126.

Badanie wspomnianych wyżej  widm krotności neutronów z rozszczepienia pierwiastków trans-fermowych dało wyniki, gdy zaprzyjaźniłem się z Walentinem Turczinem. Wala był dysydentem, najbliższym współpracownikiem bardzo źle wtedy widzianego Sacharowa. Był też humorystą. Jego dwie książki „Fiziki szutjat” wydano nawet jawnie...

Ale był też genialnym matematykiem. Rozwijał język REFAŁ, pierwszy język samo-programujący się i samo-rozwijający. Jego algorytm STREG oparty o twierdzenie Bayesa z XVIII wieku pozwolił nam zmniejszyć błędy wyniku, w porównaniu do rozwiązania wprost, dotąd stosowanego, ze 20 razy. Koledzy z USA, których opublikowane wyniki na temat 257Fm też tak poprawiliśmy, nadziwić się nie mogli. [M.Dakowski, J.A.Lasarev, V.F.Turchin, L.Turovtseva Reconstruction of Particle Multiplicity Distributions using the method of Statistical Regularization,  Nucl. Instr. and Methods, 113, 195 (1973)]

Turczina z rodziną KGB koniecznie chciało wysłać do Izraela. Odparł: „wied’ ja turczin, nie jewrjej..” Chłopcy z KGB poszli na kompromis: T. pojechali pociągiem [oczywiście operacja MOST, przez Warszawę, widzieliśmy się na Dworcu Gdańskim], ale wysiedli w Wiedniu i polecieli do USA. Tam Wala dostał katedrę, rozwijał swój język samo-programujący się i samo-rozwijający. Przejęło sprawę CIA, był to początek „sztucznej inteligencji” , którą dla nich rozwijał dalej. Tak Rosja straciła wielki umysł i ew. przodownictwo. Obecnie jego syn Peter, dla nas Piet’ka, stoi na czele wielkiego trans-narodowego Instytutu Global Brain. Chcą go, nieszczęśni, zamienić na GlobalMind ! PONURE i groźne dla przyszłości.

W latach późnych 60-tych zeszłego wieku sądziłem, że sowieci już niedługo muszą dopuścić kogoś z demo-ludów do lotu w kosmos. Ponieważ chciałem tam polecieć, a duże nadzieje łączyliśmy wtedy z możliwością znalezienia traków, torów pierwiastków super-ciężkich [ SH] w promieniowaniu kosmicznym, przez bliskich ludzi, kompozytora Piotra Perkowskiego i jego uroczą żonę, którzy znali towarzysko Jaruzelskiego, przekazałem mu [J] memoriał o znaczeniu SH dla wojska. Mianowicie SH powinny mieć krotność neutronów [ν] rzędu 10-11, co zapewni ogromne zmniejszenie masy krytycznej wybuchu lawinowego. Po miesiącu -dwóch dostałem tą drogą odpowiedź, że „służby” [polskie? ruskie?] uznały , iż nie nadaję się . I dobrze, bo gdy potem w Dubnej zobaczyłem, jak technik po pijaku lutuje elektronikę dla któregoś „Sojuza”, używając drutu fi 2 mm, gdy wystarczyłby 0.3 mm [iii.. rakiety mamy mocne.. odpowiedział na moje zdziwienie] . Aparat był na lampach, gdy w NASA używali już obwodów scalonych którejś generacji.  Hermaszewski poleciał dekadę później, ale on był wojskowym, sprawdzonym, posłusznym, żadnych ambitnych planów...

W Dubnej poznaliśmy blisko młode matematyczki pracujące za Wołgą w fabryce wózków dziecięcych [Iwańkowo – Zawod dietskich Koljasok]. Po paru winach dowiedzieliśmy się między innymi, że jedna programuje kształt dyszy wylotowej do pracy w najwyższych temperaturach.  Czyżby polecono im takie dowcipy opowiadać? Dla kokietowania inostrańców? Chyba nie, bo KGB nigdy nie miało poczucia humoru. To biurokracja. A może dziewczyny miały dość wiecznego kamuflażu?

W czasie stanu wojennego w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku zabawialiśmy się w „podziemie”. Regularne pisemko „W Okopach”, stałe wysyłanie mikrofilmów z prasą podziemną itp. do RWE. Szyfrowanie nie do złamania  , chyba, że na torturach..

Na rocznice - demonstracje. Na którąś przygotowaliśmy wielka flagę SOLIDARNOŚĆ na komin reaktora EWA. Porucznik Szerszeń oraz Dziedzic czuwają. Jak więc umieścić flagę na szczycie komina? Kaziu się waha. Eryk : „Kaziu, chlapnij se! ...I na drugą nóżkę!!” Pomogło. Wdrapał się, zainstalował. Uruchomiano potem sznurkiem, z ziemi. Jakaś syrena zawyła, wszyscy widzą flagę. Radość powszechna, zdjęcia pamiątkowe. U tamtych – panika. Ale straż przemysłowa nie może wejść – poniżej dołu flagi na drabinie kołysze się puszeczka z antenkami i radioaktywną koniczynką... Strażnicy schodzą, chcą się koniecznie dekontaminować. To samo dzielna straż pożarna [tych prywatnie uświadomiliśmy, jak groźne dla zdrowia, potencji i ew. potomstwa może być dotknięcie takiej puszki]. . A tu – week-end się zaczyna, SB-cy nie potrafią sprowadzić saperów czy radiacyjnych anty-terrorystów . Gdy wreszcie po paru dniach wleźli, „rozbroili” najpierw tę puszeczkę – po „kofie rastworimoj”, bo w PRL kawy rozpuszczalnej nie bywało. Nic dziwnego, że do końca lat 80-tych ci SB-cy nie dostali żadnej nominacji, promocji. Biedny „szerszeń”… A TW itp. donosicieli było w IBJ ponad 300-tu, jak potem się okazało. Przy tak wesołych demonstracjach zachowali jednak pełną dyskrecję.

W 1983-cim (chyba) musieli rozbić ten IBJ na trzy [dogorywające później] instytuty, by mieć pretekst do wyrzucenia „podejrzanych” profesorów i docentów.

Żartowaliśmy, że to rozbicie to wynik naszych prac jako fizyków, bo zajmowaliśmy się przecież try-partycją , rozszczepieniem na trzy części. Wykonali swoje, i już „warszawskiej szkoły try-partycji”, jak zwano nas na Zachodzie, nie ma i nie będzie.

A instytut w Świerku podobno zwą teraz„Przytułek geriatryczny”. Oczywiście – ”Narodowy”.

W geochronologii istotną metodą pomiaru czasu było mierzenie i liczenie śladów rozszczepienia spontanicznego uranu, może nawet Pu, w starych kryształach, np. oliwinu. Kryształy te wytrawia się np. kwasem, i w miejscu, gdzie fragment uszkodził strukturę kryształu, powstają rurki-dziurki. Uszkodzenia te się nie zmieniają nawet po setkach milionów lat. Ich ilość i rozkłady kątowe mierzy się, analizuje i bada. Ponieważ w czasie setek milionów lat kryształy były poddawane działaniu różnych temperatur, istotne jest wprowadzanie poprawek związanych właśnie z wygrzewaniem. Okazało się, że ta funkcja jest zbliżona do funkcji logarytmicznej. Ale geologowie to badający słabo znając matematykę – usiłowali to zjawisko opisać za pomocą równania różniczkowego – odpowiadającego za funkcje odwrotną -tj. eksponencjalną. W ferworze publikowania „jak najszybciej” - i przy znacznych jeszcze błędach statystycznych - nie zauważyli błędu. Gdy to wyjaśniłem w jakiejś notce – zrobił się w środowisku geochronologów szumek. Po tej publikacji dostałem zaproszenie do pracy w Amritsarze, chyba stolicy indyjskiej części Kaszmiru, ale blisko granicy z Pakistanem. Tam na uniwersytecie był dobry doświadczalnie zespół geochronologów, ale log od exp wcześniej nie odróżnił. Na szczęście ubecja nie puściła – nie dała paszportu, bo tam mahometanie i hinduiści właśnie intensywnie wysadzali się nawzajem w powietrze. Mogli białego sahiba uznać np. za szpiega ruskiego – i dla porządku też wysadzić.

W tej trakologii [żartobliwe od tracks’] istotne jest, by określić, jak powinny wyglądać rozkłady długości wytrawionych śladów, przy założeniu izotropowości zdarzeń. Opublikowałem wtedy pierwszy [poprzednie publikacje w literaturze był bardzo błędne] rozkłady teoretyczne i porównałem z doświadczalnymi. Zgadzały się. [M.Dakowski,   Length distributiopns of Fission Tracks in Thick Crystals,   Nucl. Track Detection, 181 (1978).] Ponieważ była to praca jakby usługowa, dotycząca metodyki – była intensywnie cytowana przez wielu geo-chronologów przez dziesięciolecia.

Są mocne argumenty, że wczesne „transmisje z Księżyca” m.inn. misji Apollo 11 nagrane były gdzieś na pustynnym poligonie w Stanach. Świadczą o tym łopocząca na wietrze flaga, dziwne odbicia w szybce hełmu, szybkość opadania pyłu odpowiadająca większej , niż na Księżycu, grawitacji itp.

Możliwe. Ale uczestniczyłem w międzynarodowej grupie badaczy wielu specjalności, zwanej żartobliwie „Lunatic Asylum”. Badaliśmy minerały ze skał przywiezionych przez następne misje Apollo, chyba 16 i 17. Ja oczywiście szukałem śladów pierwiastków super-ciężkich [SH]. Były to skały o wieku paru miliardów lat. Wśród nas byli mineralogowie, którzy odkrywali w nich inne minerały, niż ziemskie czy z meteorytów. Więc dla mnie jest raczej pewne, że były to skały realnie przywiezione z Księżyca, a nie z poligonu w Nevadzie.

Gdy zacząłem wykładać w WysRol-Ped w Siedlcach w latach 90-tych, zgodziłem się na kandydowanie do senatu uczelni. Kandydaturę odrzucono. Będący w stanie wskazującym Rektor wyjaśnił mi przyczynę: „Pan ma więcej cytowań publikacji, niż wszyscy członkowie senatu razem wzięci – więc..” Przygoda z cytowaniami

Uczelnia ta, sklejona w swoim czasie z Wyższej Szkoły Rolniczej i Studium Nauczycielskiego przezwanego właśnie Wyższą Szkołę Pedagogiczną, chciała podnieść swój prestiż przez coraz piękniejsze nazwy. Ogłaszano konkursy. W czasie jednego z takich konkursów studenci, zachęceni przez jakiegoś wykładowcę- wesołka, gremialnie zagłosowali za Podlaska Akademia Rolniczo – Chemiczna. Nazwa ładna, przeszła, dopiero potem Wysokie Gremium zorientowało się, że skrót - jednak coś nie tak..

W Gesellschafft-für-Schwerionenforschung [też ładna nazwa, prawda? I krótka. GSI] w latach 80-tych zeszłego wieku eksperymenty z ciężkimi jonami wymagały, by te zderzenia zrozumieć, coraz większej liczby mierzonych parametrów. Ktoś żartował: Usiłujecie zbadać konstrukcję zegarka przez wstrzeliwanie weń drugiego zegarka – i badanie rezultatów. Szef wrócił rozpromieniony z ważnego finansowego Sitzung’u „Zdobyłem na nasz nowy eksperyment w CERN, 260 milionów!!”. Potrzeba było tak dużo, ponieważ było to doświadczenie, w którym mieliśmy mierzyć 4280 parametrów [czyli wymiarów!!] .

Teoretycy twierdzą, że nasza rzeczywistość materialna ma albo 10, albo 26 wymiarów. Zmysłami ogarniamy ledwo cztery – trzy przestrzeni oraz czas. Podobno reszta wymiarów jest zwinięta do punktu.

Ale ja jestem człowiekiem prostym, usiłującym obejrzeć Rzeczywistość w dwóch-trzech, dostępnych ludziom wymiarach – a jednocześnie skoro miałbym uczestniczyć w interpretacji tych miliardów miliardów zdarzeń - powiedziałem BASTA - i rzuciłem definitywnie fizykę jądrową…

- na rzecz Energii Odnawialnych.

W Polsce po Gierku zużywaliśmy ok. 200 Mtpu rocznie [ energia 1 Mtpu- milion ton dobrego węgla] . Z kolegami, po licznych analizach, [ np. M.Dakowski, Energie odnawialne - waźna uzupełnienie energii kopalnych; bariery i perspektywy,  II Konferencja Racjonalizacji Użytkowania Energii i Środowiska, tom 1, str. 227,  Szczyrk 17-19 X 1994] , ustaliliśmy, że w Polsce marnuje się ponad 30 Mtpu rocznie w postaci energii odnawialnych [drewno, słoma, trociny, łęty, łuski kasz itp.] . Wprowadziliśmy kotły centralnego ogrzewania o ogromnej sprawności dla domów na te paliwa, które dają ZERO emisji netto CO2 i ZERO emisji SO2. Ich sumaryczna moc cieplna, już w roku 2007, to ponad 6 GW , czyli tyle ile dałoby [co prawda- elektryczności, nie ciepła] sześć wielkich reaktorów jądrowych. Dla budowy reaktorów – musielibyśmy ponieść dziesiątki miliardów dolarów kosztów, a dla kotłów – otrzymujemy tanie grzanie kilku setek tysięcy domów, hal, warsztatów – i uczciwą pracę dla dziesiątek tysięcy ludzi. Ale „Zrównoważony Rozwój” Mateuszka i jego zaplecza stawia na ogrzewanie gazem, pod pozorem „smogu”. [Piszę o nim tak ciepło, bo znałem go, gdy biegał z koszulką w zębach.

Fakt, że kotły na biomasę można łatwo pozbawić czarnego dymu [rzadko bywa, ale to sadza, czyli nieszkodliwy węgiel , C] przez tanie elektro-filtry , lub multi-cyklony, umyka uwadze „decydentów”. A głupawe, lecz ulegliwe prezenterki mówią ze zgrozą o „trującym CO2”.. . Bełkot zupełny. Znów przegrywamy.

Na uświadomienie ludziom, że Stwórca dał nam ze Słońca dziesięć tysięcy RAZY więcej energii, niż ludzkość obecnie zużywa, i że jej wykorzystanie jest technicznie możliwe – odpowiedziało milczenie. O energetyce - dla zwykłych ludzi i dla "humanistów" Lepiej czerpać korzyści ze zmuszania ludzi do kupowania po horrendalnie zawyżanych cenach – ropy, gazu i pochodnych.

----------------------------

Dopiero przy werbalizacji tych wspominek uświadomiłem sobie, że łączy je taka moja cecha [brzydka? cenna? ] : podejrzliwość i krytycyzm.

Myślicie, że piszę to po DP [Dużym Piwie}?? Nie, po prostu nadojeło odiewat’sje i razdiewat’sja”. 

Umieszczam te anegdotki, by trochę ożywić tę stronę, notorycznie podającą ponure wiadomości i analizy.

Zgodnie ze znanym wicem: „Przedsiębiorca pogrzebowy do nieutulonych w żalu rodziców dziecka: A tu – radziłbym ten wianuszek. To tak miło ożywia trumienkę..”

-----------------------

Inne podobne anegdotki Dubna od "szaraszki" do międzynarodowej kariery

Zmieniony ( 25.09.2018. )