Poświęcenie się Maryi. Ostateczne narodziny duchowe. Cz. I.
Wpisał: o. Reginald Garrigou-Lagrange OP   
27.09.2018.

Poświęcenie się Maryi. Ostateczne narodziny duchowe.

Cz. I.

o. Reginald Garrigou-Lagrange OP

Zawsze wierni, nr.4 (197), sierpień 2019


W swym Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwik Maria Grignon de Montfort wyróżnia różne stopnie prawdziwego nabożeństwa do Matki Bożej. Pobieżnie jedynie pisze o formach fałszywego do Nie] nabożeństwa, które jest ogólnie rzecz biorąc zewnętrzne aroganckie, niestałe, obłudne lub wyrachowane - jako że głównym tematem jego rozważań jest nabożeństwo prawdziwe.

Podobnie jak w przypadku innych cnót chrześcijańskich, prawdziwe nabożeństwo rozwija się w nas, wraz z postępem w miłości, od etapu nowicjusza aż do osiągnięcia pełni doskonałości. Pierwszy stopień czy też etap polega na pobożnym zwracaniu się do Maryi od czasu do czasu, na przykład poprzez odmawianie modlitwy Anioł Pański na dźwięk dzwonów. Etap drugi cechuje doskonalsza ku Niej cześć, ufność oraz miłość, co może przejawiać się np.w codziennym odmawianiu różańca pięciu dziesiątek lub wszystkich piętnastu. W stopniu trzecim dusza oddaje się w pełni Niepokalanej poprzez akt poświęcenia, tak, jak za Jej pośrednictwem ofiarować się Jezusowi całkowicie.

Co oznacza to poświęcenie? Istota owego aktu poświęcenia polega na obiecaniu Maryi, iż będzie się miało względem Niej niezmiennie prawdziwie synowską ufność oraz powierzy jej całe swe życie, aby osiągnąć bardziej ścisłe zjednoczenie ze Zbawicielem a poprzez Niego z Trójcą Przenajświętszą, obecną w naszych duszach. Jak pisze św. Ludwik motywem tego zawierzenia jest fakt, że Bóg posłużywszy się już uprzednio Maryją w dziele Wcielenia pragnie posłużyć się Nią również do uświęcenia naszych dusz (Traktat, rozdz. I, art. 1, 44).

Św. Ludwik kontynuuje: „Nie wierzę, by ktokolwiek mógł dojść do ścisłego zjednoczenia z Panem Bogiem i do doskonałej wierności Duchowi Świętemu, jeśli nie jest ściśle zjednoczony z Najświętszą Dziewica i nie zależy całkowicie od Jej pomocy. [...] Maryja była pełna łaski, kiedy pozdrowił ]ą Archanioł Gabriel (Łk 1, 28); została przepełniona obfitością łask, kiedy Duch Święty na Nią zstąpił i w sposób tajemniczy ją osłonił (zob. Łk 1, 35). Tę zaś podwójną obfitość Maryja z dnia na dzień i w każdej chwili tak pomnażała, że osiągnęła niezmierzony i niepojęty stopień łaski.

Najwyższy uczynił Maryję jedyną Skarbnicą swoich bogactw i jedyną Szafarką łask, aby według swojej woli uszlachetniała, podnosiła i wzbogacała ludzi, aby wprowadzała, kogo zechce, na wąską drogę wiodącą do nieba, aby przeprowadzała, kogo zechce, mimo wszelkich przeszkód, przez ciasną bramę życia. [...] Jezus jest zawsze i wszędzie owocem i Synem Maryi, a Maryja jest wszędzie prawdziwym drzewem, które nosi owoc żywota, i prawdziwą Matką, która rodzi Jezusa Chrystusa”.

Nieco wcześniej w tym samym rozdziale czytamy: „Słowa, które św. Paweł do siebie stosuje, w Niej pełniejsze mają zastosowanie: «Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje››" (Gal 4, 19). Święty Augustyn, prześcigając niejako sam siebie oraz wszystko co właśnie powiedzieliśmy, mówi, że „wszyscy wybrani do chwały wiecznej, aby mogli się upodobnić do obrazu Syna Bożego, dopóki pozostają na tym świecie, ukryci są w łonie Najświętszej Maryi Panny, gdzie Ona ich strzeże, karmi i pielęgnuje i gdzie wzrastają, aż ich ta Dobra Matka nie zrodzi po śmierci do wiekuistej chwały. Śmierć bowiem jest dla nich właściwym dniem narodzin, jak to Kościół nazywa dzień śmierci sprawiedliwych. O tajemnico łaski! Tajemnico nie znana odrzuconym, a tak mało znana wybranym do chwały wiecznej !”.

Maryja jest prawdziwie matką sprawiedliwych, poczynając ich duchowo i rodząc po ich śmierci poprzez wkroczenie w chwałę, co stanowi ich ostateczne narodziny duchowe. Jest oczywiste, że przejawem braku pokory byłoby zaniedbywanie częstego uciekania się do powszechnej Pośredniczki, którą Opatrzność Boża dała nam jako prawdziwą duchową matkę, aby formować w nas Chrystusa. Jasne jest również, iż teologia musi uznać, że poświęcanie się Maryi, Matce i Królowej wszystkich ludzi, jest nie tylko uprawnione, ale iw największym stopniu godne polecenia. Poświęcenie się Matce Bożej stanowi praktyczny przejaw uznania Jej powszechnego pośrednictwa, dając nam równocześnie gwarancję Jej specjalnej opieki. Pomaga nam ono nieustannie uciekać się do Niej z dziecięcą ufnością i kontemplować oraz naśladować Jej cnoty, Jej doskonałe zjednoczenie z Chrystusem.

Praktykowanie tego całkowitego zawierzenia Maryi obejmować może - i św. Ludwik zachęca nas do tego - złożenie w rękach Matki Bożej wszystkiego, co z naszych dobrych uczynków możliwe jest do przekazania innym duszom, tak, aby mogła Ona posłużyć się tym zgodnie z wolą swego Boskiego Syna i ku Jego chwale.

„Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego Dworu Niebieskiego, za swoją Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam, jako niewolnik Twój, ciało i duszę swoją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i bez wyjątku wszystkim, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności”.

Ofiarowanie to jest prawdziwie aktem heroicznym, choć w przypadku tym chodzi nie o ślub, ale o obietnicę złożoną Najświętszej Maryi Pannie. Przez akt ten ofiaruj emy Maryi wszystkie nasze doczesne dobra, aby mogła Ona zachować nas od nieuporządkowanego przywiązania do rzeczy tego świata i natchnęła nas do lepszego czynienia z nich użytku. Dobrze jest poświęcić Jej również nasze ciała oraz zmysły, aby pomogła nam zachować je czystymi.

Akt poświęcenia oddaje także Maryi nasze dusze oraz ich władze, nasze skarby duchowe, cnoty i zasługi, wszystkie nasze dobre uczynki, przeszłe, teraźniejsze oraz przyszłe. Konieczne jest jednak wyjaśnienie, w jaki sposób powinno to zostać dokonane. Z pomocą przychodzi nam tu teologia, która rozróżnia to, co w naszych dobrych uczynkach możliwe jest do przekazania innym, od tego, co możliwe do przekazania nie jest.

Co z naszych dobrych uczynków przekazać możemy innym duszom?

Podchodząc do tego zagadnienia z innej strony, nasze zasługi de condigno („zasługi oparte wyłącznie na odwoływaniu się do sprawiedliwości”), które dają sprawiedliwym prawo do wzrostu w łasce i do wiecznej chwały, są niemożliwe do przekazania. Nasze własne zasługi de condigno różnią się od zasług Zbawiciela. Był On Głową rodzaju ludzkiego i z tego właśnie powodu mógł przekazać nam swe zasługi. Jeśli więc ofiarujemy nasze zasługi de condigno Maryi, nie czynimy tego w tym celu, aby mogła Ona przekazać je innym, ale aby zachowała je dla nas, aby mogły one przynieść owoc, jeśli zaś mieliśmy nieszczęście je utracić przez grzech śmiertelny, aby mogła uzyskać dla nas łaskę prawdziwej skruchy. Jest jednak w naszych dobrych uczynkach coś, co możemy przekazywać innym czy to żyjącym czy też cierpiącym w czyśćcu. Są to przede wszystkim zasługi de congruoproprie, oparte na prawie do przyj aźni z Bogiem, które nabywamy poprzez łaskę. Bóg udziela komuś łaski ze względu na dobre intencje i dobre uczynki innych, którzy sąJego przyjaciółmi. Po drugie, są też nasze modlitwy; możemy i powinniśmy modlić się za naszych bliźnich, za ich nawrócenie oraz postęp duchowy. Powinniśmy modlić się także za umierających oraz za dusze w czyśćcu. I na koniec są też nasze akty wynagrodzenia. Możemy czynić wynagrodzenie de congruo za innych, przykładowo przyjmując nasze codzienne krzyże, aby pomóc wynagrodzić za ich grzechy.

Możemy nawet, jeśli Bóg popycha nas do tego poprzez swą łaskę, przyjmować karę należną - za ich grzechy, jak to czyniła Maryja u stóp krzyża, ściągając przez to na nich Boże miłosierdzie. Święci czynili to często. Przykład tego znaleźć można m.in. w życiu św. Katarzyny ze Sieny. Pewnemu młodemu sieneńczykowi, którego serce pełne było nienawiści do jego przeciwników politycznych, powiedziała ona: „Piotrze, biorę na siebie wszystkie twoje grzechy. Będę czyniła pokutę zamiast ciebie; wyświadcz mi jednak przysługę, wyznaj je kapłanowi”. „Często się spowiadałem odpowiedział Piotr. „To nieprawda odrzekła święta. Od twojej ostatniej spowiedzi minęło siedem lat” —i zaczęła wyliczać wszystkie grzechy jego życia. Zawstydzony młodzieniec wyraził skruchę i pojednał się ze swymi wrogami. Również my, nawet jeśli daleko jest nam do wielkoduszności św. Katarzyny, możemy niemniej przyjmować nasze codzienne krzyże, aby pomóc innym duszom spłacić dług należny Bożej sprawiedliwości. Możemy także uzyskać odpusty dla dusz w czyśćcu, otwierając dla nich skarbiec zasług oraz aktów wynagrodzenia Chrystusa oraz świętych i przyspieszając dzień ich wyzwolenia. Istnieją więc trzy rzeczy, które możemy dzielić z innymi: nasze zasługi de congruo, nasze modlitwy i nasze akty wynagrodzenia. Jeśli jednak złożymy je w ręce Maryi w intencji innych, nie powinno nas dziwić, że zsyła Ona na nas krzyże proporcjonalne oczywiście do naszej siły abyśmy mogli prawdziwie pracować dla zbawienia dusz. Komu można zalecać ów akt poświęcenia? Z całą pewnością nie ludziom, którzy dokonaliby go jedynie z powodów sentymentalnych czy też wskutek duchowej pychy, nie rozumiejąc jego prawdziwego znaczenia. Tym jednak, którzy są prawdziwie uduchowieni, można zalecać dokonanie go najpierw na kilka dni, później zaś na dłuższy okres czasu; kiedy zaś będą już gotowi mogą poświęcić się Maryi na całe swe życie. Ktoś mógłby powiedzieć, że oddanie wszystkiego Najświętszej Maryi Pannie oznaczałoby ogołocenie się ze wszystkiego, pozostawienie niespłaconymi własnych długów i wydłużenie własnych cierpień czyśćcowych.

Taką właśnie obiekcję podsuwał diabeł św. Brygidzie Szwedzkiej, kiedy rozważała ona całkowite poświęcenie się Maryi. Zbawiciel wyjaśnił jej jednak, że obiekcja ta ma swe źródło w miłości własnej inie uwzględnia dobroci Najświętszej Maryi Panny. Maryja nigdy nie da się nam prześcignąć w hojności: jej pomoc dla nas będzie bez wątpienia daleko cenniejsza niż to wszystko, co my sami ]ej ofiarujemy. Sam miłści, który jest motywem naszego daru, uzyska darowanie części naszych kar czyśćcowych. Inni jeszcze zastanawiają się, czy akt ofiarowania Maryi pozwala im modlić się za krewnych oraz przyjaciół. Zapominają przy tym, że Maryja zna obowiązki miłości lepiej niż my i bez wątpienia pierwsza by nam o nich przypomniała. Mogą być również wśród naszych krewnych i przyjaciół wciąż żyjących lub przebywających w czyśćcu tacy, którzy pilnie potrzebują naszych modlitw i aktów wynagrodzenia my zaś o tym nie wiemy. Maryja jednak wie, kim oni są i może im pomóc, poprzez nasze dobre uczynki, o ile pozostawimy będące ich owocami zasługi do jej dyspozycji.

Biorąc to wszystko pod uwagę widzimy, że w efekcie tego poświęcenia i zawierzenia, w życiu naszym wkraczamy w istocie głębiej - prowadzeni przez Maryję - w tajemnicę obcowania świętych. Akt ten stanowi doskonałe odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych.

Zmieniony ( 27.09.2018. )