Na Egzekutywie
Wpisał: Mirosław Dakowski   
06.10.2018.

Na Egzekutywie

Mirosław Dakowski

Skłaniałem wnuczkę, 13 lat, do rozszerzenia repertuaru lektur o Zofię Kossak, Gołubiewa itp. Opowiedziałem jej, jak w szkole około 1952 roku wzięty zostałem wraz z przyjacielem, Tadziem Musierowiczem, do „czyszczenia” księgozbioru biblioteki szkolnej z nieprawomyślnych książek. Dyrektywa Komitetu Wojewódzkiego Partii, a może Kuratorium. Czyścili z wyżej wymienionych autorów, też z Żeromskiego, Malewskiej, Sienkiewicza. Na przemiał czy na spalenie. A myśmy – co się dało – wynosili pod kurtkami do domów.

Basia się roześmiała: Przecież to Małgosia Musierowicz opisała ! W Kalamburce !

Jeżycjadę czytujemy oboje namiętnie, wielokrotnie. „Wnuczkę do orzechów” i „Feblik” - po kilkanaście razy. Ale Kalamburki jakoś dotąd nie czytałem. To retrospekcja, opisuje losy bohaterki od 2000 roku do urodzenia, do 1935 roku.

W Kalamburce około 1952 roku zmartwiona bibliotekarka prosi uczniów, by brali sobie te książki, które „oni” przeznaczyli na zniszczenie. Dziewczynka „zabrała całą Kossak Szczucką i Popioły”.

Wzruszyłem się.

Pewnie dobry smak nie pozwolił Małgosi M. na opisanie całości. Nie mam takich oporów, więc Basi opowiedziałem Całość – i tu opiszę.

W Olsztynie, tuż przy starym, pięknym poniemieckim ratuszu była nasza szkoła. Na pieczątkach na uratowanych książkach czytam: „Średnia szkoła żeńska”, nast. pieczątka: „ Państwowa Koedukacyjna 11 letnia szkoła Ogólnokształcąca”. Już postęp jest… Na karcie tytułowej czytam: „Dar klas IX dla szkoły”. Przodująca Partia tak się tego daru przestraszyła.

 A w ratuszu był Komitet Wojewódzki oraz Miejski Partii. Dyrektorem szkoły był ok. 50-letni działacz Partii. A bibliotekarką – chyba 25-letnia, tłustawa, miła, ruda partyjna. Ona nie zachęcała nas do wynoszenia nieprawomyślnych książek, odwrotnie – uważała na nas, tępiła to. Więc miła mi Teresa prosiła ją o decyzje w odległym kącie – a my, ile się da ładujemy do wiatrówek – i noga do domu. Brała w tym udział cała czwórka Musierowiczów. Tak było parę razy.

Aż tu kiedyś, pod koniec lekcji, na korytarzach rozległy się głośne hałasy, wrzaski i tupania. Z wszystkich klas wylegli zaintrygowani nauczyciele i uczniowie.

Korytarzem biegnie tow. dyrektor, za nim, z wściekłym i wulgarnym wrzaskiem, jego połowica. Z brzytwą, jego brzytwą.

[---] już ja cię urządzę, że nie będziesz mógł więcej bywać na tej Egzekutywie, ty.. Widziałam was, ty ruda Egzekutywo!!

On ma zadyszkę, zwalnia, ale na takie oświadczenia znów przyspiesza. Szkoła miała [ma?] trzy kondygnacje, kształt litery L, i trzy klatki schodowe. Więc ten korowód [ bo za nimi pobiegli co ciekawsi chłopcy – kibice] przewijał się malowniczo przez wszystkie klatki i piętra. Sama Ruda Egzekutywa przytomnie gdzieś zanikła. Zresztą z biblioteki też potem znikła.

Teresa pobiegła do internatu po aparat, ale zdjęcia nie wyszły. Ale dyrektor ją przyuważył. Był naszym wychowawcą, czy oficerem politycznym. Więc za jakąś karę kazał Teresie przygotować referat o wynikach któregoś, aktualnego Plenum partii. Ubrana w biała bluzeczkę i granatowa spódniczkę, z czerwonym ZMP-owskim krawatem wygłosiła ten referat na masówce „ku czci kolejnych zwycięstw socjalizmu” dla całej szkoły. Oklaski, aplauz.

Jednak na następnej lekcji wychowawczej dyrektor dał jej za ten referat i występ „trzy na szynach =3”.
Ona podnosi rękę, wstaje i grzecznie mówi: Panie Dyrektorze, ja przeczytałam dosłownie referat ministra Hilarego Minca z tego plenum. Co będzie, gdy Komitet Wojewódzki dowie się, że Pan Dyrektor dał towarzyszowi Hilaremu Mincowi „trzy na szynach?”. 

Zmieniony ( 07.10.2018. )