UE a suwerenność patentowa - prosto!
Wpisał: rzecznik patentowy   
03.08.2007.

 [odtąd mamy mieć decydenta w sprawach patentowych - w Berlinie.... I tylko tam... Adm.]

Wyjaśnienie proste (czyli jak chłop krowie na granicy):  

W powodzi regulacji podporządkowujących nasz system prawny ustawodawstwu UE niespostrzeżenie zmienione zostało prawo patentowe. Powstała instytucja PATENTU EUROPEJSKIEGO, który nie będzie tłumaczony na języki narodowe, natomiast kwestie sporne będą rozstrzygane przez specjalny trybunał w Berlinie.

Europejskie prawo patentowe jest o wiele bardziej liberalne niż polskie. Obywatele Niemiec czy Francji będą więc mogli uzyskać ochronę wynalazków, których nie udałoby się im kiedyś opatentować w Polsce. Spotkaliśmy się z przypadkiem patentu w dziedzinie opto-elektroniki będącego zgodnie z opinią wybitnych polskich fachowców rodzajem science fiction. Wykluczone jest ich zdaniem aby autor wynalazku potrafił skonstruować prototyp urządzenia, które rzekomo wymyślił. Za kilka lat polski uczony czy inżynier będzie musiał zrezygnować z konstrukcji podobnego urządzenia gdyż luźny jego pomysł chroni europejski patent.

Trudno oczekiwać, że berliński sąd rozjemczy będzie pilnował polskich interesów, a wysokie koszty rozpraw i bariera językowa sprawią, że obywatele naszego kraju i małe polskie firmy będą z góry rezygnować z dochodzenia swych praw.

  A teraz językiem rzecznika, to samo!! :

Na stronie Polskiej Izby Rzeczników Patentowych (PIRP) można znaleźć ciekawy komunikat z dnia 22 czerwca 2007 r. o spotkaniu EPI - European Patent Institute - Stowarzyszenie europejskich rzeczników patentowych, do którego należy część polskich rzeczników patentowych (tylko część, ze wzgl. na wysokie opłaty członkowskie). Załącznik (http://www.rzecznikpatentowy.org.pl/aktualnosci/INFO-KRAKOW_070620.doc) przytaczam ze skrótami:

„W dniach 21-22 maja 2007 odbyło się w Krakowie spotkanie Rady epi (epi Council Meeting). W spotkaniu wzięło udział ponad 150 osób. Rada epi spotkała się, aby omówić sprawy istotne dla wykonywania zawodu europejskiego rzecznika patentowego jak i strategię współpracy epi z EPO (European Patent Office – K.) i innymi organizacjami zajmującymi się ochroną własności intelektualnej. Tematy, którymi zajmuje się epi, prezentowane są na stronie internetowej (www.patentepi.com) oraz w wydawnictwie epi Information, które otrzymują wszyscy europejscy rzecznicy patentowi. (…)

Niezwykle istotna dla przyszłości naszego zawodu wydaje się być dyskusja dotycząca strategii mającej na celu poprawienie systemu patentowego. Projekty ulepszenia systemu patentowego są bardzo kontrowersyjne. Aktualnie proponowane są trzy warianty rozwiązań mające na celu przede wszystkim zmniejszenie kosztów uzyskania patentu (głównie poprzez obniżenie kosztów tłumaczeń) oraz wprowadzenie scentralizowanego systemu sądownictwa.

1. Pierwszym i najstarszym jest projekt patentu wspólnotowego. Dyskusje na temat tego projektu toczą się od wielu lat. Patent wspólnotowy stanowiłby jedno, wspólne prawo dla wszystkich krajów UE. Zgłoszenie mogłoby być dokonywane poprzez krajowe urzędy patentowe lub bezpośrednio w EUP (Europejskim Urzędzie Patentowym K.). Jeśli zgłoszenie zostanie dokonane w innym języku niż język urzędowy (angielski, niemiecki, francuski), będzie musiało być przetłumaczone na jeden z tych języków.                                                      

Po udzieleniu ochrony, zastrzeżenia patentowe muszą zostać przetłumaczone na wszystkie języki urzędowe UE (chyba, że jakieś państwo zrezygnuje z tego wymogu). System sądowy, opierający się obecnie na jurysdykcji sądów krajowych byłby zastąpiony przez Sąd Patentu Wspólnoty, powołany przy ETS.

Od wielu lat państwa członkowskie Wspólnoty nie mogą osiągnąć porozumienia w sprawie patentu wspólnotowego. W związku z tym powstały propozycje osiągnięcia podobnego efektu w prostszy sposób, a mianowicie zaproponowano wprowadzenie dwóch porozumień:

Porozumienia Londyńskiego (London Agrement) oraz Porozumienia w sprawie rozstrzygania sporów patentowych (European Patent Litigation Agrement, EPLA)

2. Porozumienie Londyńskie ma na celu obniżenie kosztów tłumaczeń. Przy uprawomocnianiu patentów europejskich (walidacji) w poszczególnych krajach, nie byłoby wymagane tłumaczenie całego tekstu opisu patentowego na język danego kraju. W konsekwencji, wystarczyłoby tłumaczenie zastrzeżeń patentowych. Wejście w życie tego porozumienia obecnie praktycznie zależy wyłącznie od decyzji Francji, która jak powszechnie wiadomo jest bardzo wrażliwa na punkcie wymogu używania języka francuskiego. Niemniej jednak francuski odpowiednik naszego Trybunału Konstytucyjnego stwierdził niedawno, że przyjęcie Protokołu Londyńskiego nie jest sprzeczne z francuską konstytucją. Można się więc spodziewać, że po zakończeniu okresu wyborczego, Francja ratyfikuje Protokół Londyński, a tym samym, porozumienie to wejdzie w życie.

3. Porozumienie w sprawie rozstrzygania sporów patentowych EPLA ma na celu ujednolicenie rozstrzygania sporów i przewiduje utworzenie Europejskiego Sądu Patentowego, którego jurysdykcji podlegałyby sprawy dotyczące ważności i naruszeń patentów europejskich. Rozważa się możliwość dopuszczenia sądów krajowych do orzekania w pierwszej instancji, jednakże dalsze postępowanie musiałoby się toczyć przed Europejskim Sądem Patentowym w języku postępowania, czyli w jednym z języków urzędowych EPO. Toczą się obecnie gorące spory nad miejscem, gdzie sąd miałby mieć siedzibę, wymaganymi kwalifikacjami sędziów, rolą rzeczników patentowych w takim postępowaniu (w zasadzie ograniczającą się do roli wyłącznie doradczej).

Komisja Europejska przeprowadziła w ubiegłym roku konsultacje na temat przyszłości systemu patentowego w Europie, o czym informowałam we właściwym czasie, zachęcając do wzięcia udziału w ankiecie i udostępniając opracowane przeze mnie odpowiedzi na ankietę. Wyniki tych konsultacji wskazują na to, że wielu uczestników konsultacji popiera przedstawione projekty. Są one korzystne, moim zdaniem, wyłącznie dla krajów, w których językiem urzędowym jest jeden z języków konwencyjnych i które zgłaszają do ochrony dużą liczbę wynalazków.

Dla krajów takich jak Polska, których językiem urzędowym jest język inny niż konwencyjny i które zgłaszają bardzo niewiele wynalazków krajowych, postanowienia obu protokołów są zdecydowanie niekorzystne. Skutkiem ich wprowadzenia będzie brak łatwego dostępu do informacji zawartych w literaturze patentowej, która nie będzie tłumaczona na język polski.

Może to skutkować zwiększeniem liczby naruszeń praw wyłącznych, a co za tym idzie sporom, które ostatecznie będą rozstrzygane poza granicami Polski w języku konwencyjnym i przy niewielkim wpływie na postępowanie sporne rzeczników patentowych. Zagrożona będzie w dużym stopniu przyszłość naszego zawodu w postępowaniach spornych, a także nie będzie wpływów z tłumaczeń patentów europejskich przy ich walidacji w Polsce. Biorąc pod uwagę niewielką liczbę polskich zgłoszeń patentowych i dużą liczbę rzeczników patentowych w Polsce, sytuacja wydaje się być obecnie niepokojąca.

Elżbieta Wilamowska-Maracewicz

Członek Prezydium Rady epi

Członek Krajowej Rady Rzeczników Patentowych"

Dla ustalenia, o czym jest dyskusja - patent to wyłączne prawo do korzystania z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy. W Polsce ochrona patentu trwa 20 lat od daty zgłoszenia wynalazku w Urzędzie Patentowym. Uprawniony do patentu może udzielić innej osobie w formie umowy licencyjnej upoważnienie do korzystania z jego wynalazku. Zakres przedmiotowy patentu określają zastrzeżenia patentowe. Nierozłączną częścią dokumentacji patentowej jest opis patentowy wraz z rysunkami. Dopiero po zaznajomieniu się z całością: opisem, rysunkami i zastrzeżeniami patentowymi można się zorientować, co faktycznie jest chronione.

1 marca 2004 r. Polska została członkiem Europejskiej Organizacji Patentowej powstałej w wyniku Konwencji z 1973 roku ustanawiającej m.in. Europejski Urząd Patentowy (European Patent Office – EPO www.epo.org biura zlokalizowane w Monachium, Hadze, Berlinie, Wiedniu i Brukseli) i patent europejski. Jest to ułatwienie dla zgłaszającego, ponieważ może swój wynalazek zgłosić bezpośrednio do EUP z pominięciem krajowego urzędu patentowego. Patentów europejskich udziela EUP, stosując jednolitą procedurę. Wystarczy, że dana firma w jednym zgłoszeniu określi, w których krajach (spośród należących do konwencji) chce mieć ochronę. Wówczas EUP prowadzi jedno postępowanie i wydaje decyzję o udzieleniu patentu. Patent europejski daje jego właścicielowi w każdym z tych państw takie same prawa, jakie mają patenty krajowe.

Patent europejski to świetne rozwiązanie dla krajów bogatych, w których ilość wynalazków zgłaszanych do EUP jest większa niż ilość patentów europejskich rejestrowanych w ich krajowych urzędach patentowych.

Jako rzecznik patentowy - wieloletni praktyk m.in. w (obligatoryjnym) pośredniczeniu przy zagranicznych zgłoszeniach patentowych w Polskim UP - twierdzę z całą odpowiedzialnością, że dużo łatwiej jest dostać patent europejski, a również i np. amerykański niż polski. Tzn. polskie prawo i praktyka Polskiego Urzędu Patentowego są bardziej wymagające względem wynalazków niż Europejski Urząd Patentowy. Wiele udzielonych już patentów europejskich miało w Polsce trudności z uzyskaniem patentu. Najczęściej procedura w takich przypadkach kończy się ograniczeniem żądanej ochrony. Gdy tłumaczymy tę konieczność klientom, często nie kryją swego oburzenia: przecież patent europejski został udzielony, a prawo europejskie jest ponad polskim.

Ponieważ patent europejski nie musi przechodzić badania w Polskim UP, chronione mogą być obecnie w Polsce również takie wynalazki, którym odmówiono by udzielenia patentu, bo nie przystają do polskiego prawa. Przy patencie europejskim zgłoszonym do ochrony w Polsce, Polski UP nie ma już nic do powiedzenia. Z powodu „wejścia” patentu europejskiego zmalała dramatycznie, w odczuciu wielu rzeczników prawie do zera, ilość zgłoszeń zagranicznych chcących uzyskać ochronę według prawa polskiego.

Jak było wspomniane - najważniejszą częścią dokumentacji patentowej są zastrzeżenia patentowe. One formułują przedmiot i zakres prawny ochrony. Nie sposób jednak zrozumieć, co jest faktycznie chronione, jeżeli nie przeczyta się opisu. Tymczasem, jak czytamy w komunikacie PIRPu, ma być zniesiony obowiązek dostarczania (chroni się tym samym kieszeń zgłaszającego) tłumaczenia w językach krajowych, innych niż angielski albo niemiecki albo francuski. Czyli polscy przedsiębiorcy będą w sytuacji trudności ze zrozumieniem prawa, do którego ograniczeń mają się stosować.

Językiem urzędowym w Polsce jest j. polski. Czy zgoda polskich władz na takie rozwiązanie nie jest sprzeczna z polską konstytucją?

Niezrozumiałe jest, dlaczego przedstawiciele polskich rzeczników nie protestowali. Przynajmniej o tym nie wspominają. Francja, mimo iż język francuski jest jednym z języków konwencyjnych, protestowała. Może da się coś jeszcze zrobić, aby nie dopuścić do tak szkodliwego dla Polski rozwiązania. Może nie jest za późno.

Niewesoło wygląda też sprawa Wspólnotowego Wzoru Przemysłowego oraz Wspólnotowego Znaku Towarowego, ale w tym wypadku niekorzystne rozwiązania weszły już w życie. Chyba wszystko, co można jeszcze zrobić, to już tylko uświadamiać polskich przedsiębiorców po jak zaminowanym terenie się poruszają. Wyjaśnienie wymagałoby odrębnego artykułu.

Dnia 14 czerwca 2007 r. miał miejsce w Warszawie wykład pani Bereniki Depo (sekretarz Krajowej Rady Rzeczników Patentowych) m.in. na temat nowelizacji ustawy Prawo Własności Przemysłowej z 30 czerwca 2000 r. Dowiedzieliśmy się, że Dyrektywa 2004/48 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej, której termin implementacji minął 30 kwietnia 2006 r. jest w Polsce, zdaniem PIRPu, błędnie implementowana.

Nowelizacja przyjęta przez Sejm RP spowodowała w opinii PIRPu częściowe obniżenie ochrony z tytułu praw własności przemysłowej.

„Uprawnienia z tytułu ochrony” to uprawnienie do żądania, aby naruszający zaprzestał naruszania czyli np. wstrzymał produkcję, zniszczył produkty, jak i zapłacił kary pieniężne. Pani Berenika Depo zauważyła ze zgrozą, iż posłowie w obronie przyjętych zmian wysuwali argument obrony interesu polskich przedsiębiorców. Ubolewała również, że art. 13 Dyrektywy, dotyczący uszczerbku moralnego, nie jest implementowany (zgodnie z Dyrektywą sądy powinny brać pod uwagę również uszczerbek moralny, jaki spowodowało naruszenie dla właściciela praw).

PIRP chciałby „podnieść poziom ochrony”.

„Ochrona” - jak to ładnie brzmi. Jednak słowo „ochrona” (podobnie jak „bezpieczeństwo”) ma swoje różne odcienia i konotacje. Dostając żądanie zapłacenia odszkodowania z powodu prawdziwego (lub rzekomego) naruszenia, małe firmy, w obawie przed horrendalnymi kosztami, wolą zapłacić silniejszej firmie nawet nienależne albo nieproporcjonalnie wysokie odszkodowanie niż wchodzić z nią w prawny spór.

W konflikcie liczy się nie tylko racja, ale i siła. W sytuacji, gdy właścicielem prawa jest, statystycznie częściej, silny zagraniczny koncern, a przynajmniej silna firma, a po stronie polskiej drobny przedsiębiorca możliwe są, w oparciu o ochronę prawa własności przemysłowej, również wyłudzenia. Dlatego dziwię się ubolewaniu również z powodu braku implementacji wspomnianego art. (nomen omen) 13go Dyrektywy.

Rozmawiałam kiedyś z rzecznikiem patentowym, który całe swoje zawodowe życie przepracował w Kanadyjskim Urzędzie Patentowym jako ekspert udzielający patentów na wynalazki. Pierwsze zdanie, jakie powiedział o swoich doświadczeniach było: „ale oszukują”. Znaczyło to, że w odczuciu eksperta, pewien procent kanadyjskich patentów, to patenty naciągane. Wątpię, aby europejskie były lepsze. Mała Firma nie będzie na ogół nawet marzyć o unieważnieniu patentu europejskiego - wiązałoby się to ze znacznie większym kosztem niż w przypadku patentu krajowego.

Jak było już wyjaśnione, po „wejściu” patentu europejskiego obniża się poziom chronionych w Polsce patentów, a jednocześnie oczekuje się od nas stosowania dyrektyw europejskich biurokratów zaostrzających restrykcje za naruszenia patentów.

Poinformowano nas, że można będzie wnieść bezpośrednio do Komisji Europejskiej oskarżenie Polski, że nastąpiła błędna implementacja Dyrektywy. PIRP chciałby podniesienia poziomu ochrony, więc pytanie czy właśnie PIRP nie zaskarży przyjętej nowelizacji.

Wiadomo też, że poszkodowany będzie mógł się powoływać bezpośrednio na dyrektywę (wyższość prawa unijnego).

Nota bene nieoficjalnie wiadomo, że UP nie popiera wszystkich uwag wniesionych w obronie Dyrektywy przez PIRP. W dziedzinie wynalazków eksperci UP są najbardziej świadomi poziomu patentów europejskich i innych i być może dlatego nie pałają entuzjazmem do podnoszenia ochrony w Polsce.

Przy uważnym czytaniu informacji Pani Wilamowskiej nasuwają się smutne skojarzenia z wprowadzaniem tylnymi drzwiami traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej.

Jeżeli chodzi o język dokumentów ograniczających prawa polskich obywateli, może warto by uchwalić zasadę, że nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem wyłącznie w przypadku, gdy jest ono, wraz z częścią umożliwiającą jego zrozumienie, w języku polskim.

Wprowadzenie obcej jurysdykcji odwoławczej przeraża i nasuwa się obawa, czy nie jest to szykowane i dla innych dziedzin.

Czy ochrona własności przemysłowej nie jest pólkiem doświadczalnym europejskich biurokratów jak - stopniowo i w znieczuleniu - pozbawiać państwa europejskie suwerenności?

Krystyna
Zmieniony ( 23.08.2007. )