To spisek milczenia wywołał i wciąż wywołuje wielką szkodę w Kościele. Abp. Vigano | |
Wpisał: + Carlo Maria Vigano | |
20.10.2018. | |
To spisek milczenia wywołał i wciąż wywołuje wielką szkodę w Kościele To już czwarty list abp. Vigano.
+ Carlo Maria Viganò http://www.bibula.com/?p=104890#utm_source=rss&utm_medium=rss
Publikujemy pełne tłumaczenie najnowszego, czwartego listu arcybiskupa Carla Marii Vigano, który w obszernym Świadectwie ujawnił niezwykle gorszące szczegóły tuszowania homoseksualnych nadużyć byłego kardynała Theodore McCarricka. W święto męczenników Ameryki PółnocnejDanie świadectwa zepsuciu w hierarchii Kościoła katolickiego było dla mnie bolesną decyzją i taką pozostaje. Ale jestem starym człowiekiem, który wie, że musi wkrótce zdać relację przed Sędzią za swoje działania i uchybienia; człowiekiem, który boi się Tego, który może wtrącić ciało i duszę do piekła. Sędziego, który nawet w swoim nieskończonym miłosierdziu da każdemu zbawienie lub potępienie zgodnie z tym, na co sobie każdy zasłużył. Oczekując strasznego pytania tego Sędziego – „Jakże ty, który miałeś wiedzę na temat prawdy, mogłeś zachowywać milczenie pośród fałszu i demoralizacji?” – jakiej odpowiedzi mógłbym udzielić? Dałem świadectwo w pełni świadom, że moje zeznanie może wywołać trwogę i wielki niepokój u wielu wybitnych osób: duchownych, braci biskupów, kolegów, z którymi pracowałem i modliłem się. Wiedziałem, że wielu poczuje się zranionych i zdradzonych. Spodziewałem się, że niektórzy z nich z kolei zaatakują mnie i moje motywy. Najboleśniejszym ze wszystkich jest fakt, że wiedziałem, iż wielu niewinnych wiernych będzie zdezorientowanych i zaniepokojonych spektaklem, jakim jest biskup oskarżający kolegów i zwierzchników o nadużycie władzy, grzech seksualny i poważne zaniedbanie obowiązków. Jednak wierzę, że moje nieustanne milczenie wystawiłoby na zagrożenie wiele dusz, a z pewnością potępiłoby moją. Wielokrotnie donosząc moim zwierzchnikom i nawet papieżowi o nienormalnym zachowaniu Theodore’a McCarricka, mogłem był publicznie ujawnić prawdy, o których wiedziałem wcześniej. Jeśli ponoszę jakąś odpowiedzialność za to opóźnienie, żałuję tego. To opóźnienie było spowodowane powagą decyzji, jaką miałem podjąć oraz długim bolesnym zmaganiem się mojego sumienia. Oskarżano mnie o tworzenie swoim świadectwem zamieszania i podziału w Kościele. Dla tych, którzy sądzą, że takie zamieszanie i podział były nieistotne przed sierpniem 2018 roku, być może takie twierdzenie jest wiarygodne. Najbardziej bezstronni obserwatorzy, jednakże musieli być świadomi długotrwałego nadmiaru obu tych zjawisk, gdyż jest to nieuchronne, kiedy następca św. Piotra zaniedbuje wykonywanie swojej głównej misji, jaką jest utwierdzanie braci w wierze i w zdrowej nauce moralnej. Kiedy zatem powoduje on nasilenie się kryzysu poprzez sprzeczne czy wprawiające w zakłopotanie wypowiedzi na temat tych nauk, zamieszanie staje się gorsze. Dlatego przemówiłem. Gdyż to spisek milczenia wywołał i wciąż wywołuje wielką szkodę w Kościele – szkodę dla tak wielu niewinnych dusz, młodych powołań kapłańskich i ogółu wiernych. Jeśli chodzi o moją decyzję, którą podjąłem w sumieniu przed Bogiem, chętnie przyjmuję wszelkie braterskie napomnienie, radę, zalecenie oraz wezwanie do czynienia postępów w moim życiu w wierze i miłości Chrystusa, Kościoła i papieża. Niech wolno mi będzie przedstawić ponownie kluczowe punkty mojego świadectwa.
Wzywam Boga na swojego świadka co do prawdziwości moich twierdzeń, a żadne nie okazało się fałszywe. Kardynał Ouellet napisał, by udzielić mi nagany za moją śmiałość złamania milczenia i wysuwanie tak poważnych oskarżeń wobec moich braci i zwierzchników, ale tak naprawdę jego napomnienia utwierdzają mnie w mojej decyzji, a nawet więcej – służą potwierdzeniu moich twierdzeń osobno i w całości.
Co kardynał Ouellet kwestionuje?
Jednym słowem, kardynał Ouellet uznaje ważne stwierdzenia, z którymi wystąpiłem i występuję, a kwestionuje stwierdzenia, z którymi nie występuję i nigdy nie występowałem. Jest jedna uwaga, w której przypadku muszę całkowicie odrzucić to, co kardynał Ouellet napisał. Kardynał oświadcza, że Stolica Apostolska była jedynie świadoma „plotek”, które nie wystarczały, by usprawiedliwić środki dyscyplinarne przeciwko McCarrickowi. Stwierdzam coś przeciwnego – że Stolica Apostolska była świadoma rozmaitości konkretnych faktów i jest w posiadaniu dowodów z dokumentów i że odpowiedzialne osoby zdecydowały się nie interweniować albo nie dopuszczono, by interweniowały. Odszkodowanie wypłacone przez archidiecezję Newark i diecezję Metuchen ofiarom nadużyć seksualnych McCarricka, listy ks. Ramseya, nuncjusza Montalvo w roku 2000 i Sambiego w roku 2006, doktora Sipe w roku 2008, moje dwie notatki dla zwierzchników w Sekretariacie Stanu, które opisywały szczegółowo konkretne zarzuty wobec McCarricka – czy to wszystko to tylko plotki? To oficjalna korespondencja, nie plotki z zakrystii. Przestępstwa, o których donoszono, były bardzo poważne, obejmując próbę udzielenia sakramentalnego rozgrzeszenia wspólnikom w perwersyjnych czynach, czego dalszym ciągiem była świętokradcze odprawianie Mszy. Te dokumenty określają tożsamość sprawców i ich protektorów oraz chronologiczne następstwo faktów. Są one przechowywane we właściwych archiwach; nie jest konieczne nadzwyczajne dochodzenie, by je odzyskać. W publicznych napomnieniach skierowanych przeciwko mnie zauważyłem dwa pominięcia, dwa dramatyczne przemilczenia. Pierwsze przemilczenie dotyczy losu ofiar. Drugie dotyczy podstawowego powodu, dla którego jest tak wiele ofiar, a mianowicie: psującego wpływu homoseksualizmu wśród duchowieństwa i hierarchii. Jeśli chodzi o to pierwsze, niepokojące jest, że pośród tych wszystkich skandali i oburzenia tak niewiele myśli poświęca się tym, którzy zostali poszkodowani seksualnym napastowaniem przez tych, którzy zostali mianowani sługami Ewangelii. Nie jest to kwestia wyrównania rachunków czy dąsania się na zmienne koleje kościelnych karier. Nie jest to kwestia polityki. Nie jest to kwestia tego, jak historycy Kościoła mogą ocenić ten lub inny pontyfikat. Chodzi o dusze. Wiele dusz było i jest nawet teraz zagrożonych, jeśli chodzi o ich wieczne zbawienie. Jeśli chodzi o drugie przemilczenie, tym bardzo poważnym kryzysem nie można właściwie się zająć i go rozwiązać, jeśli i dopóki nie nazwiemy rzeczy po imieniu. Jest to kryzys spowodowany plagą homoseksualizmu w swoich czynnikach, w swoich motywach, w swoim oporze wobec reformy. Nie jest przesadą stwierdzenie, że homoseksualizm stał się plagą wśród duchowieństwa i można go jedynie wyplenić duchową bronią. Olbrzymią hipokryzją jest potępianie nadużyć, twierdzić, że płacze się za ofiary, a jednocześnie odmawiać potępienia pierwotnej przyczyny tak ogromnych nadużyć seksualnych: homoseksualizmu. Hipokryzją jest odmowa uznania, że ta plaga jest spowodowana poważnym kryzysem życia duchowego duchowieństwa, i nie podejmować kroków koniecznych do uleczenia go. Niewątpliwie istnieją kapłani kobieciarze i niewątpliwie oni także niszczą swoje dusze, dusze tych, których psują i ogólnie Kościół. Ale te wykroczenia przeciwko kapłańskiemu celibatowi zazwyczaj ograniczają się do osób bezpośrednio zaangażowanych. Duchowni kobieciarze zazwyczaj nie rekrutują kolejnych kobieciarzy ani nie działają na rzecz ich awansowania, ani nie tuszują ich złych uczynków – podczas gdy dowody na zmowę homoseksualną, której głębokie korzenie są trudne do zniszczenia, są przytłaczające. Jest powszechnie potwierdzone, że homoseksualni drapieżcy wykorzystują przywileje duchowne na swoją korzyść. Jednak twierdzenie, że samym kryzysem jest klerykalizm to czysta sofistyka. To udawanie, że środek, że narzędzie jest w rzeczywistości główną pobudką. Potępienie zepsucia homoseksualnego i moralnego tchórzostwa, które pozwala mu rozkwitać, nie spotyka się w naszych czasach z gratulacjami, nawet w najwyższych sferach Kościoła. Nie jestem zaskoczony tym, że zwracając uwagę na te plagi jestem oskarżany o nielojalność wobec Ojca Świętego i o wzniecanie otwartego i skandalicznego buntu. Jednak bunt wiązałby się z zachęcaniem innych do obalenia papiestwa. Nie zachęcam do niczego takiego. Każdego dnia modlę się za papieża Franciszka – bardziej niż robiłem to za innych papieży. Proszę, w istocie żarliwe błagam, by Ojciec Święty sprostał zobowiązaniom, jakich się sam podjął przyjmując swój urząd jako następca św. Piotra. Wziął na siebie misję utwierdzania swoich braci i prowadzenia wszystkich dusz w naśladowaniu Chrystusa, w walce duchowej na drodze krzyża. Niech przyzna się do swoich błędów, okaże skruchę, pokaże swoją gotowość trzymania się pełnomocnictwa udzielonego Piotrowi i – gdy już tylko się nawróci – niech utwierdza swoich braci (Łk 22,32). Kończąc, pragnę powtórzyć swój apel do moich braci biskupów i księży, którzy wiedzą, że moje oświadczenia są prawdziwe i którzy mogą temu zaświadczyć albo mają dostęp do dokumentów, które mogą rozwiać wszelkie wątpliwości w tej sprawie. Wy także stoicie wobec wyboru. Możecie wybrać wycofanie się z bitwy, wspierać spisek milczenia i odwrócić oczy od szerzenia się zepsucia. Możecie robić wymówki, iść na kompromisy i usprawiedliwienia, które oddalą dzień Sądu Ostatecznego. Możecie pocieszać się fałszem i iluzją, że będzie łatwiej powiedzieć prawdę jutro, a potem, że następnego dnia i tak dalej. Z drugiej strony możecie wybrać mówienie. Możecie zaufać Temu, kto powiedział nam: „prawda was wyzwoli”. Nie mówię, że będzie łatwo wybrać pomiędzy milczeniem a mówieniem. Zachęcam Was, byście zastanowili się, którego wyboru – na łożu śmierci, a potem przed sprawiedliwym Sędzią – nie będziecie żałować. + Carlo Maria Viganò Tytularny arcybiskup Ulpiany 19 października 2018 Święto Męczenników Ameryki Północnej Tłum. Jan J. Franczak
|
|
Zmieniony ( 22.10.2018. ) |