Gdy Bóg z nami, a my z Nim, któż przeciwko nam? Si Deus nobiscum, quis contra nos?
Wpisał: Ks. Stanisław Małkowski   
26.10.2018.

Gdy Bóg z nami, a my z Nim, któż przeciwko nam?

Si Deus nobiscum, quis contra nos?


Lęk przed jednoznacznym wyborem prawdy i życia, prowadzi do partyjnej gry kompromisów i liczenia się z wolą większości lub głośnej mniejszości oraz do pomijania głosu z wysoka, głosu nieba, głosu Chrystusa Króla i Maryi Królowej. Ludzie sami, bez Boga, siebie nie uratują.


Ks. Stanisław Małkowski


Warszawska Gazeta 26 października – 1 listopada 2018 r.

KOMENTARZ TYGODNIA



Dwaj niewidomi są uzdrowieni przez Jezusa wg św. Marka (8,22-26; 10,46-52) w różnych okolicznościach. Pierwszy ma pomocników, którzy go do Jezusa przyprowadzają, drugi spotyka się ze sprzeciwem chcących go uciszyć, gdy wyznając wiarę woła: „Jezusie, synu Dawida ulituj się nade mną”. Samotnemu drugiemu Jezus pozwala iść za sobą, pierwszego odsyła do domu, skoro uzdrowiony ma przyjaciół i wie, dokąd pójść. Podobnie bywa z nami, gdy wierzymy i pragniemy uzdrowienia z różnych dolegliwości, kalectw i chorób duchowych i cielesnych: idziemy do Jezusa zarówno wtedy, gdy inni nam pomagają, jak i wówczas, gdy inni przeszkadzają. Jezus nas przyjmuje i uzdrawia – zawsze duchowo, a niekiedy również cieleśnie, leczy bezdomność, wspiera zadomowienie. Naszym domem jest serce Jezusa, a także wspólnota miłości ludzkich serc, czyli Kościół. Ślepota ma wymiar niewidzących oczu ciała i oczu serca. Człowiek ślepy cieleśnie zwykle chce widzieć, żyć w ziemskim świetle. Natomiast ślepy duchowo widzieć często nie chce, Bożego światła nie ceni i nie pragnie. Są więc ciemności duchowe i fizyczne. Pierwsze są gorsze i groźniejsze od drugich.


Światło wiary prowadzi ku światłości wiekuistej. Doczesne światła i światełka mogą zaprowadzić do wiecznych ciemności piekła. Jakiemu światłu chcemy się poddać? Niezawodne światło Ewangelii i krzyża pozwala pokonać i przekroczyć różne ciemne noce na drodze życia, a u jego kresu ciemność śmierci.

Cud wirującego słońca 13 października 1917 r. dopełnia słowa i znaki dane przez Matkę Bożą Fatimską ku ocaleniu narodów i zbawieniu ludzi. Historyczny czas zadufanego w sobie Oświecenia był czasem duchowej i moralnej ciemnoty, prowadzącej do nocy rewolucji nihilizmu. Rzekomo ciemne średniowiecze rozjaśniło dzieje Europy. Mroki zła i grzechu w każdej postaci mogą być pokonane światłem z wysoka, światłem Bożego miłosierdzia. Pełne pychy samozadowolenie zapala światła fałszywe a prawdziwe gasi.

Różne wybory, niedawne samorządowe i przyszłe parlamentarne są w założeniu pytaniem o światło prawdy, o zainteresowanie wspólnym dobrem, o świadomość odpowiedzialności za ojczyznę, o sprawy ważniejsze niż doraźny interes.


Lęk przed jednoznacznym wyborem prawdy i życia, prowadzi do partyjnej gry kompromisów i liczenia się z wolą większości lub głośnej mniejszości oraz do pomijania głosu z wysoka, głosu nieba, głosu Chrystusa Króla i Maryi Królowej. Ludzie sami, bez Boga, siebie nie uratują.

W liturgii słowa Bożego niedzieli 28 października słyszymy w pierwszej lekcji (Jer 31,7-9), iż Bóg wybawia, gromadzi, prowadzi, przygarnia ślepych i dotkniętych kalectwem. W drugiej lekcji (Hbr 5,1-6) widzimy kapłaństwo wzięte z ludzi, ustanowione dla ludzi, współczujące, podlegające ludzkim słabościom, ofiarne, ustanowione przez Boga, włączone w kapłaństwo Chrystusa. W Ewangelii Jezus uzdrawia ślepego w odpowiedzi na jego wiarę, a następnie przyjmuje go jako ucznia, aby szedł za nim drogą życia (zob. Mk 10,52)


W kościołach poświęconych, których data konsekracji jest nieznana, obchodzi się uroczystość poświęcenia własnego kościoła i słyszy się Ewangelię o czci Bogu wyrażanej na zewnątrz i mającej oparcie w Duchu i w prawdzie (zob. J 4,19-24). Znaki zewnętrznej pobożności są nie tylko i nie przede wszystkim wyrazem potrzeb, uczuć i zwyczajów, ale są wynikiem posłuszeństwa Duchowi Świętemu i woli włączenia się w ofiarę Chrystusa. Posłuszeństwo woli Bożej i obiektywnej prawdzie zawartej w Bożym objawieniu prowadzi do posłuszeństwa ludziom Bogu wiernym.

W czwartek 1 listopada odchodzimy uroczystość Wszystkich Świętych, zw. niesłusznie świętem zmarłych. Święci w Bogu we wspólnocie nieba żyją i pragną żywej łączności z nami. Chcą i mogą nam pomagać, o wiarę i modlitwę proszą, są wzorem naśladowania Chrystusa na różnych drogach, w różnej postaci.

Ks. prymas Stefan Wyszyński powiedział w Warszawie 27 maja 1972 r.: „Mówi się w literaturze katolickiej o „obliczach świętych”. Każdy święty jest pod jakimś względem inny. Nie ma w Martyrologium ani w żadnym katalogu świętych postaci identycznych”.


Na Jasnej Górze 2 listopada 1956 r. ks. prymas powiedział: „Duch ludzki nieustannie i niepokonanie żądny jest prawdy, całej prawdy, żądny jest absolutnej wolności synów Bożych, żądny pełnej sprawiedliwości, całkowitej, niepodzielnej miłości. (…) Ludzie są zmęczeni kłamstwem, niewolą, krzywdą, nienawiścią”. Duch ludzki jest przecież stwórczym dziełem ducha Bożego, dlatego mówił ks. prymas na Jasnej Górze: „poczujemy się w pełni wolni i w prawdzie dopiero wtedy, gdy wszystkie moce w naszym życiu osobistym, rodzinnym, społecznym, zawodowym, politycznym i nawet w tak skłóconym dzisiaj życiu międzynarodowym – odkryją serce”.


Ostatnia niedziela października obchodzona była [jest md] w dawnej liturgii [przecież ta liturgia trwa, to Msza wszechczasów. MD] jako święto Chrystusa Króla ustanowione przez papieża Piusa XI z myślą o doczesnym królowaniu Wcielonego Syna Bożego. Przeniesienie tego święta na ostatnią niedzielę roku kościelnego zmieniło [po V2 md] jego sens i skierowało ku sprawom ostatecznym, wiecznym, pozostawiając doczesność ludzkim rozstrzygnięciom.

Tymczasem wieczność w sprawy doczesne wkracza, skoro Bóg stał się człowiekiem i jest z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Obyśmy my chcieli być z Nim.

Zmieniony ( 26.10.2018. )