Życie po życiu - żyjemy w czasach ponowoczesnych... | |
Wpisał: Izabela BRODACKA | |
10.11.2018. | |
Życie po życiu - żyjemy w czasach ponowoczesnych...
Izabela BRODACKA Czy tego chcemy czy nie chcemy żyjemy w czasach ponowoczesnych. Tak zadecydowali za nas wybitni specjaliści na przykład– piszę to zupełnie bez ironii-Zygmunt Bauman, którego prace (Nowoczesność i zagłada, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna, Etyka ponowoczesna, Ponowoczesność jako źródło cierpień ) poleca się przecież studentom nie tylko w Polsce. Nie mamy więc już polityki lecz post-politykę, nie mamy społeczeństwa lecz post- społeczeństwo, nie mamy moralności lecz post- moralność, nie mamy sztuki lecz post- sztukę. Zasadniczym dla postmodernizmu jest przekonanie o względności wszelkich idei i ich konstruowaniu ad hoc czyli po prostu o ich swobodnym wymyślaniu. Wszelkie trwałe systemy wartości są odrzucane jako nie tylko arbitralne lecz ograniczające wolność człowieka. Można by analizować związki postmodernizmu z marksizmem, egzystencjalizmem, psychoanalizą czy feminizmem ale to zostawmy filozofom i historykom filozofii. Dla mnie istotne jest, że postmodernizm to prąd myślowy, który nie tyle trafił pod strzechy lecz od samego początku naprawdę pod tymi strzechami tkwił. Dureń, który publicznie głosi „róbta co chceta” jest postmodernistą choć sam tego zapewne nie wie, tak jak bohater sztuki Moliera pan Jourdain nie wiedział, że mówi prozą. (Molière „Bourgeois gentilhomme” ). Podobnie postmodernistką jest feministka postulująca prawo do swobodnej aborcji. Postmodernistą jest idiota ustawodawca, który nakazuje dzieciom wybierać płeć w 16 roku życia pozwalając im spędzić pierwsze 16 lat bez identyfikacji płciowej, niejako w zawieszeniu, pomimo posiadania ewidentnych cech płciowych, których nie można sobie przecież swobodnie wybrać. Oczywiście można wielkim kosztem fizycznym, psychicznym, finansowym i społecznym okaleczyć się i przerobić na jakąś hybrydę ale płeć to naprawdę nie jest kwestia swobodnego wyboru, tak jak swobodnie wybieramy fryzurę czy sukienkę. W szczególności postmodernistą jest zapewne filozof idei dla którego demokracja sprowadza się do realizowania pomysłów jego krótkiej towarzyskiej kanapy, natomiast wybory wielomilionowego społeczeństwa to tylko terror motłochu. Ten filozof - mam przynajmniej taką nadzieję- wie, że mówi prozą. Postmodernizm kwestionuje również całą dotychczasową sztukę. Sztuka postmodernistyczna to tylko zabawa ale możemy się nią bawić jedynie mając świadomość konwencji czyli umowności sztuki. W tym nurcie mieszczą się eksperymentalne dzieła Jamesa Joyce'a i Cortazara, na przykład niezwykle popularna szczególnie wśród młodzieży w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia „ Gra w klasy” tego autora. Już sam tytuł sugeruje czytelnikowi grę, zabawę, ironię. Mieszczą się również wulgarne instalacje i obrazoburcze przedstawienia teatralne. To zejście postmodernizmu pod strzechy swój teoretyczny wyraz zyskało w pracach Michela Foucault („Słowa i rzeczy: archeologia nauk humanistycznych”, „Archeologia wiedzy”, „Historia seksualności”). Foucault w książce „Słowa i rzeczy” wprowadził pojęcie episteme. Episteme według Foucault to coś w rodzaju ducha czasów ściślej pole epistemologiczne czy horyzont poznawczy (das Sein u Heideggera). My wszyscy jak nieszczęsny pan Jourdain, wiemy czy nie wiemy, chcemy czy nie chcemy jesteśmy postmodernistami bo poruszamy się w wyznaczonej przez nasza epokę przestrzeni pojęciowej. Powiem więcej – na tą przestrzeń pojęciową i dominację haseł postmodernizmu nie wiadomo dlaczego się zgadzamy. Cóż bowiem znaczyć ma przekonanie, że nie istnieją żadne nadrzędne normy moralne i każdy sam konstruuje sobie swój system wartości, który może wielokrotnie zmieniać gdy aktualny mu się znudzi jak krawat czy perfumy. W konsekwencji tolerujmy w przestrzeni publicznej takie indywidua jak podejrzewana o zamordowanie księdza Blachnickiego Jolanta Gontarczyk ( agentka wywiadu PRL o pseudonimie Panna) , która bezceremonialnie oświadczyła dziennikarzowi, że „ każdy ma wiele sumień”, a dziennikarz z nabożeństwem to odnotował. Przynajmniej kilka sumień musiał też mieć Zygmunt Bauman komunistyczny aparatczyk walczący kiedyś z bandami czyli z naszymi żołnierzami antykomunistycznego podziemia upozowany potem na opozycjonistę i wreszcie na światowego mędrca. Tylko tak można wytłumaczyć, że jak postać z gry komputerowej miał kilka zupełnie nie przystających do siebie żyć. Życie po życiu, jedno po drugim bez katharsis, bez uznania win, bez ekspiacji. Oszustka skazana prawomocnym wyrokiem zostaje obecnie prezydentem dużego miasta. Widać, że immoralizm ( na to słowo Bauman nigdy by się nie zgodził- według niego człowiek sam, bohatersko i na własną odpowiedzialność decyduje co jest dobre i co złe) obecny w episteme naszych czasów przybiera formy dla nas wręcz samobójcze. Powiedziałam, że postmodernizm nie był żadnym odkryciem, że tkwił pod strzechami od wieków i został tylko wydobyty i gloryfikowany jako prąd współczesności. Tak jak zawsze istniał homoseksualizm, i zawsze istnieli ludzie, którzy łamali dziesięć przykazań. Istnieli również ludzie, którzy mordowali innych, a potem bawili się z dziećmi albo słuchali Bacha. Oni też mieli jak pani Gontarczyk czy Zygmunt Bauman wiele wymiennych sumień i żadnych trwałych zasad. Tyle, że nazywano ich hitlerowskimi zbrodniarzami, czy zwykłymi gangsterami a nie filozofami czy politykami. Zawsze też istniała sztuka niska, epatująca przemocą, wulgarnym seksem i nihilizmem. Tyle, że nazywano ją po prostu pornografią, a nie postmodernizmem. Opis marginesu rzeczywistości, ułamka rzeczywistości awansował do opisu rzeczywistości pełnej, co więcej stał się w pewnym sensie normą. Jesteśmy uczeni zasad ponowoczesności, egzekwuje się ich przestrzeganie. Nie tylko polityczna poprawność normuje język dyskursu eliminując z niego treści mogące zagrażać panowaniu tego prądu lecz system prawny pilnuje przestrzegania zasad ponowoczesności, penalizując tak zwaną „ mowę nienawiści”, która jest przecież tylko głosem zdrowego rozsądku części społeczeństwa złożonej z ludzi którzy nie chcą być Post-Polakami. Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie |
|
Zmieniony ( 10.11.2018. ) |