Córka szpiega wice-ambasadorem Izraela w Polsce
Wpisał: Stanislas Balcerac   
12.11.2018.

Córka szpiega wice-ambasadorem Izraela w Polsce

 Tal, witamy w Polsce

Stanislas Balcerac

https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/6014-tylko-u-nas-corka-szpiega-wiceambasadorem-w-polsce





Nowym wiceambasadorem Izraela w Warszawie została trzydziestoparoletnia Tal Ben-Ari Yaalon, córka byłego szefa izraelskiego wywiadu wojskowego, szefa izraelskiej armii i ministra obrony Izraela Mosze Yaalona. Przyjechała do nas prosto z placówki w Etiopii, kraju, który ma dwa razy więcej dreamlinerów (luksusowych samolotów firmy Boeing) niż Polska i który, w odróżnieniu od Polski, potrafi tupnąć nogą Izraelowi, kiedy trzeba.

Nowa wice-ambasador chyba szybko odkryje, że słynna „murzyńskość”, o której prawił mąż stanu Radosław Sikorski, nie ma nic wspólnego z rasą, tylko z marnością polskich polityków.

Ważne przetasowania

Tego lata byliśmy świadkami ważnych przetasowań w ambasadach w Warszawie. Ambasadorem USA w Polsce została wspierająca finansowo republikanów Georgette Mosbacher, co jest znakiem, że Polska jest już krajem normalnym i przyjemnym do życia, bo tylko do takich są wysyłani ambasadorowie USA z nominacji politycznych, w odróżnieniu od etatowych dyplomatów amerykańskiego Departamentu Stanu. Już wcześniej demokraci wysłali takich politycznych nominatów (osoby zasłużone dla finansowania wyborczego partii) na placówki do malowniczej Pragi i Budapesztu. Teraz Warszawa w końcu dołączyła do tej lepszej i przyjemniejszej grupy europejskich stolic w oczach Amerykanów, fakt, który zauważyło u nas relatywnie mało osób.

Niemcy, dla których Polska jest krajem frontowym, do odzyskania, dokonali odwrotnej operacji. Podwoili stan liczebny etatowych ambasadorów w Warszawie, dosyłając latem do ich ambasady w Warszawie legata w osobie wysokiego urzędnika Kanzleramtu (Urzędu Kanclerza) Merkel, Knuta Abrahama. W ten sposób w Ambasadzie Niemieckiej w Warszawie urzęduje teraz mający rangę ministra wysłannik Kanzleramtu Merkel, obok etatowego ambasadora niemieckiego MSZ Rolfa Nikela. Jest to sytuacja dosyć niezwykła, którą można chyba wytłumaczyć rosnącą chęcią obalenia rządu PiS, w ramach operacji „Opór” (Wiederstand) ogłoszonej publicznie już prawie rok temu przez niemiecką minister obrony Ursulę von der Leyen. Opisałem to w niedawnym artykule Tajna misja niemieckiego legata („Warszawska” z 30 sierpnia 2018 r.). W ten ciąg wydarzeń wpisuje się poniedziałkowa wizyta Grzegorza Schetyny u Angeli Merkel w Berlinie.

Licencjat za magistra

Letnie zmiany personalne w Ambasadzie Izraela w Warszawie są równie intrygujące. Placówkę opuściła Ruth Cohen-Dar, długoletnia pracownica izraelskiego MSZ (informatyka i komunikacja), mająca tytuł magistra nauk politycznych. Została ona zastąpiona przez młodą trzydziestoparoletnią Tal Ben-Ari Yaalon, posiadającą tylko licencjat (B.A.) z nauk politycznych, administracji i zarządzania. Ale przewagą taktyczną młodej Tal może być fakt, że jest ona córką byłego szefa izraelskiego wywiadu wojskowego, szefa izraelskiej armii i ministra obrony Izraela Mosze Yaalona. Młoda Tal została zatrudniona w izraelskim MSZ w 2015 r., kiedy jej tato był ministrem obrony i wicepremierem. Została wyselekcjonowana spośród setek kandydatów.

Jak izraelskie przepisy regulują sytuacje, kiedy może zaistnieć podejrzenie nepotyzmu, nie wiem. Ale trochę wcześniej u nas, w Polsce, córka ministra finansów Jacka Rostowskiego, absolwentka moskiewskiego MGIMO, pracowała w gabinecie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i wszystko było w porządku.

Tal Ben-Ari Yaalon dołączyła do izraelskiego MSZ w ramach ekskluzywnego programu „Kadeci MSZ”, w którym wybrane osoby są najpierw szkolone przez rok w centrali, a potem przez następne cztery lata rotacyjnie na placówkach. Tal najpierw była zastępcą ambasadora w Etiopii, kraju ważnym dla Izraela.

To z Etiopii ściągnięto do Izraela dziesiątki tysięcy tzw. Czarnych Żydów (Felaszów). Pierwsze przerzuty z Etiopii do Izraela, zorganizowane przez izraelską armię, we współpracy z CIA, zaczęły się kilka lat przed operacją MOST, finansowaną przez Polskę poprzez system Art-B. Według danych Wikipedii z 2015 r. w Izraelu żyje ponad 135 tys. Żydów urodzonych w Etiopii lub o etiopskim pochodzeniu. Co nie oznacza, że integrują się oni dobrze, wielu z nich jest bezrobotnych lub wykonuje proste prace. To obywatele gorszego sortu, którzy są nawet czasami myleni z terrorystami. Pomimo że Etiopia jest krajem biednym, jest krajem dumnym. Władze Etiopii wstrzymały dyskusje nad przeniesieniem ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy po brutalnej eksmisji etiopskich mnichów przez policję w Jerozolimie w czerwcu tego roku.

W odróżnieniu do Etiopii, nowa wiceambasador Izraela w Polsce nie będzie miała problemów z napięciami na linii Polska–Izrael. Izraelczycy mogą spokojnie pluć polskim politykom w twarz, a ci i tak z uśmiechem stwierdzą, że to tylko krople deszczu. To murzyńskość niespotykana w Etiopii.

Dziury w życiorysie

Tal Ben-Ari Yaalon skończyła studia licencjackie na małym regionalnym uniwersytecie Ben Guriona w Beer-Sheeva, studiowała też trochę w Brukseli. Nie ma informacji o jej służbie wojskowej, ani przed studiami, ani po nich. W dodatku pięć lat pomiędzy datą ukończenia studiów (2010) i oficjalną rekrutacją przez izraelski MSZ (2015) reprezentuje dziurę w jej oficjalnym życiorysie. Może odbyła kilkuletnią podróż dookoła świata, tak jak wcześniej były prezes GetBacku Konrad K., aresztowany po powrocie z Izraela?

Życiorys ojca Tal, Mosze Yaalona, jest bardziej szczegółowy. Urodził się w Izraelu w 1950 r. jako Mosze Slimansky, w rodzinie ukraińskich Żydów. Ojciec Yaalona był weteranem walki zbrojnej w Palestynie. Młody Mosze odziedziczył żołnierską krew, nazwisko Yaalon, które potem przybrał, pochodzi od nazwy paramilitarnej jednostki, gdzie służył. Młody Yaalon został członkiem kibucu Grofit na południu Izraela, potem zaciągnął się jako ochotnik do spadochroniarzy. W czasie wojny Jom Kippur w 1971 r. Yaalon walczył w jednostce spadochroniarskiej w Egipcie, potem został w armii jako zawodowy żołnierz, wspinając się po szczeblach żołnierskiej kariery, poprzez szefowanie wojskowym wywiadem aż do pozycji szefa izraelskiej armii w 2002 r. W 2008 r. Yaalon dołączył do partii Likud, w 2009 r. został wicepremierem, a w 2013 r. dodatkowo ministrem obrony. W 2016 r. Yaalon podał się jednak do dymisji, protestując przeciwko otwieraniu przez Netanjahu koalicji ze skrajną prawicą. Proponowano mu na pocieszenie fotel szefa MSZ, ale Yaalon odmówił. Od tego czasu Yaalon pozostaje bardzo aktywny w życiu politycznym, mówiło się nawet, że może założyć swoją własną partię polityczną. Być może w tym celu Yaalon kurtyzuje rosyjskojęzycznych Żydów i komunikuje do nich bezpośrednio w języku rosyjskim.

Kontrowersyjny tata

Za Yaalonem ciągnie się kilka kontrowersji. W 2006 r. sąd w Nowej Zelandii wydał nakaz aresztowania Yaalona za rozkazu ataku bombowego na członka Hamasu, w którym zginęło 14 cywili. Yaalon przebywał wtedy w Nowej Zelandii, zbierając fundusze dla izraelskich osadników. Ale nowozelandzki wymiar sprawiedliwości szybko wycofał się z całej sprawy i Yaloon opuścił spokojnie Nową Zelandię.

W 2013 r., kilka dni po objęciu teki ministra obrony, Yaalon ściągnął na siebie krytykę za używanie wojskowego śmigłowca do podróży na ślub jednej ze swoich trzech córek w kibucu Grofit na południu Izraela. Ale sprawa została szybko odkręcona, wytłumaczono, że piloci i tak mieli latać, by wylatać swoje godziny, i że nic się nie stało. W styczniu 2014 r. izraelska gazeta zacytowała krytyczne słowa Yaalona wobec Johna Kerry’ego, Yaalon nazwał go „obsesyjnym” i „mesjanistycznym” i sarkastycznie dodał: „Naszym zbawieniem byłoby, gdyby Kerry dostał Nagrodę Nobla i zostawił nas w spokoju”. W rezultacie tej wypowiedzi Yaalon nie został przyjęty przez Kerry’ego ani przez Johna Bidena podczas swojej podróży do USA w październiku. Także w październiku 2014 r. Yaalon zaproponował segregację rasową w autobusach pomiędzy palestyńskimi robotnikami dojeżdżającymi do pracy w Izraelu i żydowskimi osadnikami. Propozycja Yaalona, pachnąca apartheidem, została zdezawuowana już następnego dnia przez premiera Netanjahu, który nie chciał zostać oskarżony o nietolerancję i rasizm.

Yaalon jest do dzisiaj członkiem kibucu Grofit na południu Izraela, ale mieszka z rodziną w mieście Modi’in-Makkabbim-Re’ut, założonym w 1987 r. przez izraelskich rezerwistów. Miasto leży na terenie byłych arabskich wiosek Al-Buraj, Bir Main i Beralya, które armia izraelska przejęła w 1948 r., całkowicie je niszcząc i deportując ich mieszkańców.

Oddelegowanie do Polski córki byłego ministra obrony i szefa izraelskiej armii nastąpiło w symbolicznym momencie, wkrótce po transakcji pomiędzy izraelskimi bezpieczniakami i zausznikami premiera Morawieckiego w sprawie kształtowania polskiego ustawodawstwa, na bazie modyfikowanej w siedzibie Mosadu ustawy o IPN. Być może po tym sukcesie izraelskich służb stwierdzono, że bezpośredni wpływ na polskich polityków jest skuteczniejszy niż żmudne dobijanie targu z Sejmem RP. Córka generała Yaalona na placówce w Warszawie może być idealnym pośrednikiem w dalszych transakcjach politycznych. Zamiast organizować pielgrzymki polskich ministrów do Izraela lub męczyć ambasadora Marka Magierowskiego w izraelskim upale, wystarczy być może tylko rozmowa z Tal z prośbą o przekazanie dalej sprawy ojcu do dalszego rozpatrzenia odpowiednimi kanałami.

Szczęśliwy traf chciał, że najlepsza przyjaciółka Tal Ben-Ari Yaalon z promocji kadetów izraelskiego MSZ znajduje się teraz na placówce za miedzą, w Kijowie, jako oficer polityczny. Ukraina ma być podobno drugim Izraelem. Ale i w samej Warszawie powinno się Tal spodobać. Polscy politycy celebrują sumiennie najważniejsze żydowskie święta, a nasz kraj jest wytresowany i potulny wobec Izraela.

Inny szczęśliwy traf sprawił, że w czerwcu izraelscy spadochroniarze ćwiczyli desant i opanowywanie lotniska w Mirosławcu, co powinno przekonać tatę Tal, generała Mosze Yaalona, weterana jednostek spadochroniarskich, że sprawy Izraela w Polsce idą w jak najlepszym kierunku.

Tal, witamy w Polsce

Zmieniony ( 12.11.2018. )