O własności. Polacy - milion !! - i Polska za Berezyną .
Wpisał: Florian Czarnyszewicz   
15.11.2018.

O własności.

Polacy - milion !! - i Polska za Berezyną .


[„Nadberezyńcy” to powieść o Polakach żyjących wiek temu u siebie, nad Berezyną. I o ich losach, gdy przez Macierz zostali w 1916 i 1920-tym porzuceni i oddani w łapy sowietów. Żyją wpodle Bobrujska. A Bobrujsk - między Homlem a Mińskiem.

Napisał Florian Czarnyszewicz. Druga Jego książka – „Losy pasierbów” – o tym, jak gorzko walczyli w Ameryce Południowej w latach 30-tych zeszłego wieku. I też ukochana - ale macocha - ich się wyparła. 

Zapytajcie prezydenta Dudę, panią Szydło, czy znają Czarnyszewicza i losy nadberezyńców.

To ich potomków i potomków miliona Polaków żyjących teraz na Sybirze, w Kazachstanie i w podobnych krajach- należy sprowadzić do Polski – a nie terrorystów islamskich czy Ukraińców, Filipińczyków i innych Uzbeków.]

===============

[Dwunastoletni Staś wraca z ruskiej szkoły do nowego domu, do Smolarni.]


Zaczęło się długie opowiadanie o przebiegu kupna, później o znaczeniu własności.

- Pojęcia dzietki, nie masz - mówił Ojciec - jaka to ważność mieć kawałek własnej ziemi, jaka to różnica między życiem na swoim, a na arendzie, albo w służbie pańskiej. Inna robota, inna korzyść z niej. Na arendzie żyjąc, człowiek nie chce budynków trwałych stawić, sadu sadzić, łegów suszyć, ni lasu hodować, bo wie, że za rok, za dwa, musi się wynosić.

Każdy tylko patrzy, aby z gospodarki jak najwięcej wyciągnąć, nie dbając jaką ja drugi znajdzie. Jest takie arendarzy, co pod koniec swojego kontraktu, już i dziur w dachach nie chcą prawić, a nawet i nawóz na strony wywożą. W dworach to jeszcze większe marnotrawstwo pracy i daru Bożego jest. W dworach parobcy tylko starają się. aby czas przebyć, aby podlizać się ekonomu, albo skraść co u pana, albo znowu szkodę mu jakąś zrobić z żalu, że pan w maśle pływa, a on niedostatek cierpi.

A na własnym wszystko jest inaczej. Na swoim człowiek robi wszystko, jak się należy, bo jest pewny, że jego nikt nie wygoni i że co robi robi dla siebie, albo dla dzieci swoich. Na swoim, człowiek nie wywozi gnoju na strone, nie zapuszcza trawą pola, nie gnoi ściany dziurą w dachu jak to czynią arendarzy ale stara się, aby jego gospodarka z każdym rokiem lepszą była; pracując, nie wodzi oczami za ekonomem, nie biega co chwila w krzaki, nie wygląda zachodu słońca, lub chmury - jak to czynią parobcy ale stara się ze wszystkich sił rękami i rozumem, aby jak najprędzej i najkorzystniej zrobić robotę; nie rzuca zapałki we wrzos, aby spalić panu bór, ale zauważywszy ogień, gasi go z samego początku. I robota też ci jest nie męczarstwem, ale przyjemnością miłą. Inna robota, inna korzyść z niej.

========================

O wiośnie 1918 roku, Dowborze i Hallerze. To jest 100-lecie! Całość-Wolność-Niepodległość!

Zmieniony ( 15.11.2018. )