Nowe, autorytarne rządy z Domu św. Marty
Wpisał: Marcantonio Colonna   
01.12.2018.

Nowe, autorytarne rządy z Domu św. Marty

 

Rozdział szósty podsumowujący książkę Marcantonio Colonna - Papież dyktator ma tytuł: Kreml świętej Marty. Umieszczę parę wyimków. Twierdzenia są udokumentowane w poprzednich rozdziałach . Kto chce zrozumieć pontyfikat – POWINIEN tę książkę mieć. MD

====================

Kiedy wybrano papieża Franciszka, żaden z jego czynów nie był bardziej wychwalany jako przejaw świeżego, demokratycznego ducha niż decyzja o porzuceniu starego papieskiego apartamentu w Pałacu Apostolskim i przeniesieniu się do pomieszczeń w Domu św. Marty dobrze urządzonym domu gościnnym dla przybywających z wizytą kardynałów, gdzie od tego czasu mieszka. Patrzono przez palce na inne konsekwencje tej decyzji, na przykład fakt, że przystosowanie Domu św. Marty do jego nowego przeznaczenia kosztowało, jak mówią, dwa mln euro, podczas gdy dawne papieskie mieszkanie oczywiście wciąż trzeba utrzymywać. Warto jednak ocenić psychologiczne aspekty tego posunięcia. Omar Bello odnotowuje, że po jednym spojrzeniu na dotychczasowy apartament w całej jego okazałości, gdzie papieże tradycyjnie spożywali posiłki w dostojnym osamotnieniu, Franciszek natychmiast zdał sobie sprawę, że to oddziela papieża od kurii. W Domu św. Marty ma kardynałów blisko siebie i jada we wspólnej jadalni. Dziennikarz wskazuje, że służy to jako „metoda kontroli mająca na celu zdobycie w czasie lunchu informacji o wydarzeniach w różnych obozach w Watykanie”.

Mocny uścisk, w jakim kardynał Bergoglio trzymał swoją arcybiskupią kurię w Buenos Aires, został przeniesiony na jego nowe stanowisko. Reżim, jaki papież Franciszek wprowadza z tej twierdzy, zdruzgotał oczekiwania na reformy i zastąpił je chaosem. W którym nawet jego najbliżsi współpracownicy poczuli się niepewnie. Na początku wynagrodził dwóch ludzi, którzy służyli jako jego wysłannicy W Rzymie, gdy był arcybiskupem W Buenos Aires: księży Guillerma Karchera i Fabiana Pedacchia. Pedacchio został kimś w rodzaju nieformalnego papieskiego sekretarza. W 2014 roku oficjalnie zastępuj ąc maltańskiego biskupa Xuereba, który wcześniej pełnił tę funkcje i pozostał w łaskach papieża (przynajmniej do teraz). Co do Karchera, który z początku pławił się W zaszczytach jako papieski cerimoniere, teraz wydaje się, że stracił przychylność papieża i został odsunięty na bok.

Udienza di tabella, która gwarantowała szefom dykasterii watykańskich audiencję u papieża dwa razy w miesiącu, została zniesiona, a bezpośredni dostęp do osoby Franciszka zależy od jego kaprysu. Biskupi, którzy pracują w Watykanie, mówią, że dawne braterskie spotkania, na których papieże zwykli ich przyjmować, ustały; niektórzy z nich prawie w ogóle nie rozmawiali z Franciszkiem od początku jego pontyfikatu. Nie nie może być mniej „kolegialne” niż sposób, w jaki ten bohater lobby z St. Gallen traktuje swoich podwładnych.

Kontrola Sekretariatu Stanu nad resztą kurii stała się jeszcze pełniejsza niż dotychczas, a każdy, od kardynałów po kapłanów, pozostaje w stanie ciągłego napięcia nerwowego z powodu gderania, obcesowej publicznej krytyki, wyrzucania z pracy i skrytego podkopywania, które są cechami charakterystycznymi nowych rządów. Kardynał Pietro Parolin, mianowany sekretarzem stanu w październiku 2013 roku, był początkowo ulubieńcem kurii i Franciszek pobłażał jego determinacji z jaką starał się podtrzymać, a nawet rozszerzyć przywileje swojego urzędu.

Jednak zapewnienie komukolwiek bezpieczeństwa nie jest w stylu Franciszka. Od jakiegoś czasu papież posługuje się sostituta Parolina, arcybiskupem Angelem Becciu, jako narzędziem, które w każdej chwili jest gotowe do użycia, bo W ten sposób może więcej uzyskać od swojego mistrza. Becciu jest człowiekiem, który wykonuje dla papieża brudną robotę i robi to skutecznie. To on zadzwonił do PricewaterhouseCoopers w 2015 roku, by poinformować ich, że audyt w Watykanie nie obejmie Sekretariatu Stanu. To on został narzucony rycerzom Zakonu Maltańskiego, gdy Franciszek autorytarnie go przejął; on też odgrywał główną rolę w zwolnieniu watykańskiego audytora generalnego w czerwcu 2017 roku. Wiele osób w Watykanie uważa, że Becciu ma teraz więcej realnej władzy niż Parolin i że wkrótce może zająć jego miejsce. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tutaj do czynienia z rządami tak upolitycznionymi i pozbawionymi duchowości jak za czasów kardynałów Bertone i Sodano, poprzedników Parolina na stanowisku sekretarza stanu.

Pod tymi rządami dostojnicy kościelni, którzy cieszą się przychylnością, są pochlebcami, jak kardynał Coccopalmerio, który najpierw wykorzystał swoje wpływy, by chronić molestującego dzieci księdza Maura Inzolego, a potem zatrudniał jako swojego sekretarza księdza Luigiego Capozziego, dopóki ten nie został zaaresztowany w czasie homoseksualnej imprezy narkotykowej. Albo niereformowalny kombinator kardynał Calcagno, którego mętna przeszłość jako biskupa Savony- Noli nie zdyskwalifikowała go w dziedzinie zarządzania majątkiem Kościoła. Albo też kardynał Baldisseri, który zręcznie manipulował „miłosierdziem” w czasie synodu poświęconego rodzinie.

Z drugiej strony dostojnicy kościelni, którzy odczuli ochłodzenie, to ci sami, którym zaufał Benedykt XVI kardynałowie Burke, Miiller i Sarah; można jeszcze dołączyć do nich kardynała Ouelleta, odsuniętego obecnie na dalszy plan, ponieważ okazał się zbyt niezależny. Zostawiając na boku ideologię, musimy przyznać, że wszyscy oni są ludźmi szczerymi w słowach i działaniu, a ich moralnej reputacji nie można nic zarzucić. Osoby skupione wokół papieża Franciszka są zwyczajowo opisywane przez komentatorów jako „reformatorzy”, a pozostali - jako „przeciwnicy reform”.

Pojawia się jednak pytanie jak oceniać tę reformę,jeśli pociąga ona za sobą wykorzystywanie ludzi przebiegłych oraz wyrzucanie uczciwych i prostolinijnych?



Zmieniony ( 01.12.2018. )