Najbardziej rozpolitykowany papież. Straszliwy błąd, jaki popełniło konklawe z roku 2013.
Wpisał: Marcantonio Colonna   
02.12.2018.

Najbardziej rozpolitykowany papież. Straszliwy błąd, jaki popełniło konklawe z roku 2013.

=============

Rozdział szósty podsumowujący książkę Marcantonio Colonna - Papież dyktator ma tytuł: Kreml świętej Marty. Parę wyimków. Twierdzenia są udokumentowane w poprzednich rozdziałach . Kto chce zrozumieć pontyfikat – POWINIEN tę książkę mieć. MD

====================

Zdaje się, że sam papież Franciszek zaczął zdawać sobie sprawę, iż filozofia „robienia rabanu” (Hagan lio!) wprowadza go na niepewny grunt. Mówi się, że w 2016 roku tuż przed Bożym Narodzeniem stwierdził: „Nie jest wykluczone, że zostanę zapamiętany przez historię jako ten, kto podzielił Kościół katolicki”. Ta myśl nie uszła uwadze osób z jego otoczenia i W marcu 2017 roku brytyjska gazeta „The Times” opublikowała artykuł zatytułowany „Kardynałowie sprzeciwiający się reformom chcą, aby papież ustąpił«”. W artykule zacytowano włoskiego dziennikarza Antonia Socciego: „Duża część kardynałów, którzy na niego głosowali, jest zaniepokojona, tak samo kuria, która zorganizowała jego wybory i towarzyszyła mu do tej pory, nigdy nie odłączając się od niego uskutecznia pomysł nakłaniania go argumentami moralnymi do przejścia na emeryturę”? Mówi się, że kardynałów „sprzeciwiających się reformie” (warto tutaj zwrócić uwagę na dominujący w mediach sposób określania tych, którzy mają wątpliwości co do

Franciszka) jest kilkunastu i powstrzymuje ich jedynie obawa przed schizmą, którą papież mógłby wywołać.

Sygnałem jest też krążące po Watykanie pod koniec roku 2016 opracowanie teologiczne na temat możliwości usunięcia papieża z urzędu. Nawet osoby zszokowane tym, że Franciszka określa się mianem dyktatora, nie będą kwestionowały faktu, że jest on najbardziej rozpolitykowanym papieżem, jaki zasiadł na tronie papieskim od wielu lat. Taka charakterystyka nie jest oszczerstwem ze strony jego wrogów, ale przedstawiana jest przez tak zadeklarowanego wielbiciela jak Austen Ivereigh. Musimy zrozumieć, że kluczem do brawurowego stylu Franciszka jego obojętności w sprawie reform, despotycznych działań i gorączkowego zabiegania o powszechne uznanie jest to, że tak naprawdę jego głównym zmartwieniem nie jest zarządzanie Kościołem Ivereigh szczegółowo opisał ambicję Franciszka polegającą na pragnieniu bycia światowym przywódcą politycznym zaczął od pompatycznej wizji „upadku” Europy, który posłużyłby Ameryce Łacińskiej do potwierdzenia jej wartości, a jego marzeniem było uczynić ten kontynent na nowo la patria grande („wielką ojczyzną”) stawiającą czoło imperialistycznej dominacji Stanów Zjednoczonych. Ten cel krył się za mianowaniem na sekretarza stanu kardynała Parolina, którego papież bardzo chwalił za działania w roli nuncjusza w Meksyku i Wenezueli i który miał teraz pracować na rzecz zjednoczenia kontynentu pod egidą Stolicy Apostolskiej.

Widoczne dziś rezultaty tego działania zostały przeanalizowane przez pewnego włoskiego dziennikarza: Wizerunek Franciszka, który miał szansę stać się „moralnym przywódcą kontynentu” [..], szybko ulega destrukcji pomimo wybitnej działalności sekretarza stanu Parolina na Kubie dyplomacja watykańska utyka, w Kolumbii referendum w sprawie pokoju wewnętrznego zostało tragicznie przegrane, ponieważ kolumbijscy protestanci zastosowali bojkot; w Wenezueli wszystkie strony polityczne się zgadzają,ze starania Watykanu na rzecz zawarcia pokoju tylko pogorszyły, a nie polepszyły sytuację, i wreszcie w Brazylii po sukcesie Światowych Dni Młodzieży, w Rio de Janeiro wybrano na burmistrza anty-katolickiego biskupa protestanckiego, krytyka konferencji episkopatu”.

Wybór Donalda Trumpa wstrząsnął założeniami, na których oparte były polityczne strategie Franciszka. Powodzenie planu z całą latynoamerykańską retoryka macho zależało od obecności w Białym Domu liberalnego prezydenta, który będzie chciał (albo która będzie chciała) ukorzyć się wobec żąπdań Ameryki Łacińskiej. Pomysł legł w gruzach po wyborze prezydenta którego reakcją na sprawiających kłopoty ludzi zza Rio Grande jest budowa muru dla odgrodzenia się od nich. To dlatego w 2016 roku papież Franciszek postawił wszystkie swoje żetony na prezydenturę Clinton.

Ci, którzy znajdowali się wokół niego, poczynając od kardynała Parolina, powiedzieli mu, że Donald Trump nie ma szans na zwycięstwo, i na polecenie Franciszka Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej (APSA) pomogła finansowo w prezydenckiej kampanii Hilary Clinton (mówi się teraz, że pieniądze, które przeznaczono na ten cel, pochodziły ze świętopietrza - darowizn które wierni, jak przypuszczali, składali na „cele charytatywne). Franciszek zainterweniował także w czasie kampanii wyborczej, wprost zarzucając Trumpowi, że nie jest chrześcijaninem [a Hilary, według niego jest… MD] . Gdy Trump wygrał, Franciszek był wściekły na swoich doradców.

Możliwe, że z tego powodu kardynał Parolin stracił życzliwość Franciszka okazało się,że błędnie przewidział wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych iw ten sposób zawiódł oczekiwania Ameryki Łacińskiej. Światowa scena polityczna, na której Franciszek miał zatriumfować, zmieniła się nie do poznania. Nastąpiło zbliżenie polityczne Stanów Zjednoczonych i Rosji, Wielka Brytania opuszcza Unię Europejską, sprawiając, że Francja i Niemcy mocno się zbliżyły, starając się chronić pozostałości liberalnego porządku świata tego porządku, w którym Franciszek zamierzał obsadzić siebie w roli najwyższego kapłana. Teraz staje w obliczu tego, co stanowi dla niego polityczne fiasko. Biały Dom ma mocne karty w grze przeciwko Watykanowi i można się dziwić, że jeszcze nie zaczął ich wykładać.

Wiadomo, że CIA monitorowała konklawe z 2013 roku; mówi się też, że myśl, iż rząd amerykański mógłby się posłużyć wiedzą na ten temat, powoduje bezsenne noce w Kurii Rzymskiej. Ponieważ Stolica Apostolska nie przeprowadziła reformy swoich przestępczych struktur finansowych, na co dowody mnożą się z dnia na dzień, można sobie z łatwością wyobrazić, że międzynarodowe organizacje finansowe, którym przewodzi Ameryka, postanowią to ukrócić. Brutalne zwolnienie w czerwcu 2017 roku watykańskiego audytora generalnego, Libera Milone, który ma przyjaciół w Ameryce, może okazać się ostatnią prowokacją. Zasadniczym powodem tego trudnego położenia jest to, że Franciszek osiągnął swoje granice. Jest bystrym politykiem, najbardziej przebiegłym, jaki zajmował tron papieski od wieków, zdolnym do tego, by przechytrzyć nie podejrzewających strasznych pułapek ludzi Kościoła takich jak kardynałowie Burke, Sarah i Müller ale jako mąż stanu na światową skalę znajduje się poza swoją liga. I choć może być uzdolnionym politykiem w swoich granicach, Kościół katolicki potrzebuje osób zdolniejszych niż ludzie pokroju szefa partii Peróna.

Coraz więcej obserwatorów uświadamia sobie ten fakt. Włoch Luigi Bisignani napisał latem 2017 roku:

Po przeprowadzeniu kampanii prasowej, która z papieża Argentyńczyka zrobiła idola, ludzie zdają sobie sprawę, że w istocie dokonania Ratzingera były głęboko niedoceniane. W Watykanie, który był rozdzierany sporami, papież z Niemiec (zreformował Bank Watykański przyp aut.), wprowadził politykę zera tolerancji W sprawach nadużyć seksualnych względem dzieci i przedstawił dogłębną analizę najważniejszych obszarów współczesnego Kościoła w obliczu przyszłych wyzwań.

Tak więc Franciszek od początku swojego panowania miał niespotykaną przewagę [z cudzych dokonań md] , z której prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy, otoczony przez klikę miernych ludzi, którzy zaciemnili jego wizję i nie ukazali mu głównych niebezpieczeństw, grożących tym, że jeszcze się rozrosną, oddalając go przy tym od jego poprzedników”. W 2016 roku watykanista Giuseppe Nardi napisał „W trzy i pół roku od początku swego pontyfikatu papież Franciszek dosięga granic swoich możliwości. Wyrażana przez gesty i słowa sugestia, że ma ukryte zamiary co do zmienienia doktryny Kościoła, musi w pewnym momencie przybrać określoną formę albo upadnie . Franciszek został przyparty do muru właśnie przez skutki atmosfery, którą sam stworzył. Nie chodzi już tutaj o spontaniczną wypowiedź na taki czy inny temat, która pozostanie niewiążącą improwizacją.

Jego duszpasterska praca i jego zdolności przywódcze, które wymagają poczucia odpowiedzialności i wzorowego charakteru, sięgają tu swoich

nania Ratzingera były głęboko niedoceniane. W Watykanie, który był rozdzierany sporami, papież z Niemiec (zreformował Bank Watykański przyp aut.), wprowadził politykę zera tolerancji w sprawach nadużyć seksualnych względem dzieci i przedstawił dogłębną analizę najważniejszych obszarów współczesnego Kościoła w obliczu przyszłych wyzwań.

Tak więc Franciszek od początku swojego panowania miał niespotykaną przewagę, z której prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy, otoczony przez klikę miernych ludzi, którzy zaciemnili jego wizję i nie ukazali mu głównych niebezpieczeństw, grożących tym, że jeszcze się rozrosną, oddalając go przy tym od jego poprzedników.

W 2016 roku watykanista Giuseppe Nardi napisał „W trzy i pół roku od początku swego pontyfikatu papież Franciszek dosięga granic swoich możliwości. Wyrażana przez gesty i słowa sugestia, że ma ukryte zamiary co do zmienienia doktryny Kościoła, musi w pewnym momencie przybrać określoną formę albo upadnie [.]. Franciszek został przyparty do muru właśnie przez skutki atmosfery, którą sam stworzył. Nie chodzi już tutaj o spontaniczną wypowiedź na taki czy inny temat, która pozostanie niewiążącą . Jego duszpasterska praca i jego zdolności przywódcze, które wymagają poczucia odpowiedzialności i wzorowego charakteru, sięgają tu swoich granic. To może spowodować, że Franciszek poniesie porażkę”.

Takie komentarze wskazują na straszliwy błąd, jaki popełniło konklawe z roku 2013, wybierając na głowę Kościoła kardynała z „końca świata”. Głosując na mało znanego outsidera, kardynałowie wybrali człowieka, który okazał się niezdolny do pełnienia tego urzędu przez swój charakter, a także przez to, jakie priorytety sobie wyznacza. Dla wielu katolików taka myśl jest trudna do przyjęcia. W pamięci ludzkiej nie znajdziemy podobnego przypadku popełnienia takiego błędu w ocenie przy wyborze papieża. Niektórzy współcześni papieże byli wielkimi ludźmi, inni byli zaledwie odpowiedni. Ale przez wieki nie było nikogo, kto - jak należy brutalnie powiedzieć o Franciszku - tak wyraźnie nie jest godny swojego urzędu.

Jak do tego doszło?

Musimy pamiętać, że Jorge Bergoglio jest człowiekiem wychowanym w zdegenerowanej kulturze politycznej i wykształconym w zakonie, którego tradycje posłuszeństwa oraz politycznego i społecznego zaangażowania zostały zakłócone i zniekształcone przez wstrząsy z lat 60. dwudziestego wieku. To oznacza, że w mniejszym stopniu był kształtowany przez mocno zakorzenione dziedziny kultury, które utrzymywały jego poprzedników w ramach pewnych standardów. Kościół nigdy nie był obcy duchownym, nawet tym obdarzonym silnymi charakterami, którzy pozwolili sobie na to, aby ich powołanie religijne zbyt mocno przechyliło się w stronę polityki, a Bergoglio nigdy nie wykazywał się niewinnym poświęceniem, co uchroniłoby go przed popełnieniem takiego błędu. Zanim został wybrany, nie napisał żadnego wybitnego dzieła w zakresie duchowości czy doktryny ani nie wyróżniał się jako kaznodzieja, a z tego słynęło wielu papieży. Jego brak zainteresowania sprawami doktryny i liturgii jest powszechnie znany; co więcej, niektóre jego zwyczaje modlitewne wywołały burzliwe komentarze.

Profesor Lucrecia Rego de Planas zauważyła, że kiedy papież Franciszek odprawia Mszę, nigdy nie klęka przed tabernakulum ani przed konsekrowana Hostią, jak nakazują przepisy liturgiczne, i był znany z tych zaniedbań na długo przed tym, zanim byłoby to usprawiedliwione fizycznymi ograniczeniami podeszłego wieku”.

Co katolicy mają sądzić o papieżu lekceważącym oznaki czci względem Najświętszego Sakramentu, którą wszyscy kapłani i wierni oddają zgodnie z przepisami i tradycja?

Możemy przypisać te odstępstwa obniżonym standardom swojskiego stylu papieskiego magisterium, które Franciszek uczynił swoim znakiem rozpoznawczym poprzez wystąpienia na konferencjach prasowych podczas międzynarodowych lotów i poprzez inne improwizowane poczynania obce katedrze św. Piotra. Włoski dziennikarz Aldo Maria Valli wskazał na „banalizację jako dominujący rys i konformizm jako zwyczaj intelektualny” wypowiedzi papieża Franciszka Można by powiedzieć to samo o pokrętnych zniewagach kierowanych do tych, których napomina, z czego papież Franciszek jest znany; a jest to fenomen dosięgający nawet jego oficjalnych dokumentów. Chociażby encyklika Ewangelii gaudium (2013) pełna jest wyrażeń takich jak „narcystyczny i autorytatywny elitaryzm” albo „zapatrzony w siebie prometejski neopelagianizm”. Jezus Chrystus potępiał „fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami”; ale musieliśmy czekać, aż Franciszek w swoim papieskim nauczaniu ostrzeże o niebezpieczeństwach dzielenia kościelnych ławek z prometejskimi neopelagianami. Jest to, jak widać, język świeżej, nowej ewangelizacji inspirowanej duszpasterskimi potrzebami biednych.

Wszystko to przez długi czas umykało powierzchownemu spojrzeniu mediów, które nie mają w sobie teologicznej głębi i z dziecinną naiwnością poddają się reklamowym gestom. We Włoszech wprawdzie wielu dziennikarzy, wśród których wyróżnia się Sandro Magister, od kilku lat cały czas krytycznie przedstawia sprawy Watykanu, jednak w anglojęzycznym świecie panuje porażająca cisza. Jedynie garstka konserwatywnych katolickich stron internetowych, w tym LifeSiteNews oraz portal prowadzony przez redakcję „The National Catholic Register”, przedstawiała z powodów doktrynalnych coś w rodzaju ostrych sprawozdań, które były pomijane przez media głównego nurtu. We Włoszech powstały także dwie krytyczne książki Czy to naprawdę Franciszek? [poprawny tytuł powinie brzmieć „To nie Franciszek” md] (Non e Francesco) autorstwa Antonia Socciego (2014) oraz 266. napisana przez Alda Marię Vallego (2016).

W Ameryce pojawiają się oznaki wyłamywania się z szeregu, przynajmniej W dziedzinie wydawniczej, za sprawą publikacji George'a Neumayra The Political Pope („Papiez polityk”, 2017), przedstawiającej konserwatywne spojrzenie na Franciszka; wydano także książkę Lost Shepherd: How Pope Francis is Misleoding His Flocks („Zagubiony pasterz. Jak papież Franciszek wprowadza swoją owczarnię w błąd”, 2018) autorstwa Philipa Lawlera. W ostatnich miesiącach pojawiły się sygnały potwierdzające że „nie można oszukiwać wszystkich ludzi przez cały czas”.

Zgodność mediów przedstawiających Franciszka jako reformatora dosięgnął poważny cios 2 lipca 2017 roku, kiedy rzymski dziennik „ll Tempo” poświęcił swoją" stronę tytułową i kolejne dwie strony serii artykułów oceniających jego osiągnięcia i starających się je znaleźć. Główny artykuł ukazał się pod nagłówkiem „Spadek liczby wiernych, problemy etyczne, geje, imigranci i islam ISIS. Jakże wiele błędów! Teraz czystki. Popularność Franciszka słabnie”).

Nagłe odejście z Watykanu Libera Milone, kardynała Müllera i kardynała Pella było sygnałem, że mamy do czynienia z kryzysem i że jeszcze przed bardziej wnikliwym dochodzeniem muszą upaść próby wyjaśnienia sytuacji tym, że papież Franciszek odrzuca swoje niewłaściwe wybory.

Jeśli rzeczywiście pieniądze ze świętopietrza zostały na polecenie papieża Franciszka przekazane na wspieranie prezydenckiej kampanii Hillary Clinton, co wielokrotnie powtarzane było jako pogłoska, choć z wiarygodnych źródeł, mogłoby to wywołać niewyobrażalny skandal. Papież Franciszek wciąż posiada jeden ogromny atut. Liberalne media wiele w niego zainwestowały jako w rewolucyjnego idola człowieka którego „Wall Street Journal” określił w grudniu 2016 roku mianem „lidera globalnej lewicy” i nie są skłonne zrezygnować z tego mitu. Teraz, gdy Obama odszedł, a Hillary Clinton została upokorzona, Franciszek jest im potrzebny bardziej niż kiedykolwiek. Dla osób niebędących chrześcijanami nie ma znaczenia troska o to, że Franciszek wywołuje zamieszanie poprzez swoje próby zliberalizowania nauczania moralnego w sprawach seksualnych. W rzeczywistości tym, co zwolennicy sekularyzmu kochają we Franciszku, jest jego łamiący tradycję styl, który podważa mistykę i autorytet Kościoła. Jednak przekonanie, że liberalne media mogą narzucić światu swoje poglądy, mocno ostatnio ucierpiało. Hillary Clinton polegała na nim i zawiodła się; niewykluczone, że zobaczymy, jak to samo stanie się z papieżem Franciszkiem.

Zmieniony ( 02.12.2018. )