Schwarzenegger promuje na COP24 zieloną energię. Sam podróżuje prywatnym odrzutowcem i jest fanem...
Wpisał: Schwarzenegger   
11.12.2018.

Schwarzenegger promuje na COP24 zieloną energię. Sam podróżuje prywatnym odrzutowcem i jest fanem paliwożernych Hummerów

http://niewygodne.info.pl/artykul9/04652-Arnold-Ekologia-Odrzutowiec-Hummery.htm

5.12.2018 r.



Arnolda Schwarzeneggera można lubić jako aktora czy niezłego showmana. Ale kiedy zamienia się on w polityka, który na COP24 w Katowicach przestrzega przed globalnym ociepleniem spowodowanym emisją CO2 i promuje "czystą energię", po czym wsiada do emitującego mnóstwo CO2 prywatnego odrzutowca i wraca do rezydencji w Kalifornii, gdzie ma potężną kolekcję paliwożernych Hummerów, to powinna nam się jednak zapalić czerwona lampka. Hipokryzja wśród celebrytów razi podwójnie, gdy zostanie pokazana palcem. Arnold niestety nie jest wyjątkiem.

 Arnold Scharzenegger to gwiazdor amerykańskiego kina, były kulturysta i gubernator stanu Kalifornia, a ostatnio aktywista ekologiczny. Wczoraj zaliczył on wystąpienie na odbywającym się w Katowicach szczycie klimatycznym COP24, podczas którego wspomniał, iż co roku wiele milionów ludzi umiera z powodu zanieczyszczenia środowiska i "trzeba temu położyć kres". Sposobem na to ma być m.in. ograniczenie emisji CO2, która przyczynia się do globalnych zmian klimatycznych.

Wszystko ładnie, pięknie, ale Schwarzenegger - poprzez swoją dotychczasową postawę - nie jest najlepszą osobą do tego, aby promować "zrównoważony rozwój" i ekologię. Otóż na szczyt COP24 do Katowic przyleciał swoim prywatnym odrzutowcem. Oczywiście, że jakoś musiał tu się dostać. Pytanie tylko czy prywatny odrzutowiec, generujący per capita znacznie więcej CO2 niż zwykły samolot rejsowy, jest dobrym, pro-ekologicznym rozwiązaniem? Po drugie - Arnold słynie z zamiłowania do wielolitrowych, paliwożernych samochodów, w tym przede wszystkim do słynnych Hummerów, spalających kilkadziesiąt litrów paliwa na 100 km. Poruszanie się takimi autami z ekologią ma niewiele wspólnego.
Schwarzenegger nie jest jedynym znanym amerykańskim hipokrytą w dziedzinie ekologii.

Innym jest Al Gore, były wiceprezydent USA (za czasów Clintona), który w 2007 roku dostał Pokojową Nagrodę Nobla za działania na rzecz przeciwdziałania globalnemu ociepleniu. Problem w tym, że kiedy Gore odbierał Nobla, jego rezydencja generowała potężne rachunki za prąd. Wścibscy dziennikarze sprawdzili, że rocznie zużywał on energii elektrycznej tyle co kilkadziesiąt domów "zwykłych" Amerykanów.

Ekologia? Zrównoważony rozwój? Nic z tych rzeczy… Kiedy jakiś celebrytą lub polityk mówi nam, że musimy walczyć z globalnym ociepleniem poprzez ograniczanie zużycia energii, a sam - w celach prywatnych, niezwiązanych z działalnością publiczną - zużywa kilkadziesiąt razy więcej paliwa i prądu od zwykłego śmiertelnika, przyczyniając się do globalnego ocieplenia bardziej niż ktokolwiek, to natychmiast traci wiarygodność. Wykazanie takiej hipokryzji palcem razi podwójnie. Schwarzenegger czy Gore, będąc piewcami "zielonej energii", powinni o tym pamiętać.

 

Źródło: Arnold Schwarzenegger: polityczne życie po życiu (Onet.pl)
Źródło: "I'll be back". Schwarzenegger na COP24 w Katowicach (DoRzeczy.pl)
Źródło: Stanislas Balcerac (Twitter.com)



Zmieniony ( 14.12.2018. )