O ew. detonacji - na terytorium Rosji - bomby "polityczno-barycznej".
Wpisał: Tomasz Rolex Pernak   
12.12.2018.

O ew. detonacji - na terytorium Rosji - bomby "polityczno-barycznej".


Z książki Maskirowka smoleńska”.

====================

Tomasz „Rolex” Pernak


Jeden z najbardziej utytułowanych zagranicznych ekspertów (jeśli nie najbardziej utytułowany), polski imigrant w Kanadzie prof. Krzysztof Cieszewski oznajmił zdumionym kolegom podczas jednej z tak zwanych konferencji smoleńskich, że: primo analiza fotografii ilustrujących stan wegetacji odciętej i ukorzenionej części brzozy, dokonanych tuż po rzekomym zdarzeniu wskazuje, że odłączenie się tych dwóch części nastąpiło znacznie przed datą 10 kwietnia (część, od której „odcięto” dopływ soków z korzeni, zatrzymała się w postępie wegetacji, w czasie, gdy okaleczona, ale ukorzeniona część dalej „rosła”), secundo że rozkład plam „śniegu” zalegającego polankę smoleńską przed 10 kwietnia pokrywa się z rozkładem „elementów wraku”, w tej i krótko po tej dacie, tertio że rzekome plamy śnieżne nie wykazują cech realnych plam śnieżnych, zanikając bez pozostawiania śladów wody na gruncie, i są najprawdopodobniej wytworem działalności człowieka, ergo całe to wrakowisko jest niczym innym jak scenografią wykonaną na potrzeby „katastrofy”.

Odpowiedź?

Charakterystyczna i jednoznacznie wskazująca na fachowość i trafność obserwacji i wniosków Cieszewskiego: publiczne oskarżenie go o agenturalność, tak jak gdyby w interesie Rosji było udowodnienie jej udziału w stworzeniu mistyfikacji dla przykrycia zbrodni.

Niewątpliwie w interesie Rosji natomiast jest ostateczne wykazanie że „katastrofa” nastąpiła w wyniku wybuchów niezidentyfikowanej jeszcze ilości ładunków wybuchowych zamontowanych wewnątrz kadłuba samolotu.

Z „teoretycznego państwa kaskaderów-idiotów” stałaby się Polska „państwem-bandytą”, nie dość, że w ramach wewnętrznych, mafijnych porachunków mordującym z zimną krwią cześć swojej kadry przywódczej (tę proamerykańską), to na dodatek dokonującego aktu agresji na terytorium sąsiada, poprzez skierowanie i detonację na jego terytorium bomby „polityczno-barycznej”.

Gdyby hipotetycznie pan minister Antoni Macierewicz ogłosił „na wiosnę” dowolnego roku, że rozpad samolotu nad Smoleńskiem udało się ustalić ponad wszelką wątpliwość, to prokuratura rosyjska podałaby do publicznej wiadomości wyniki swojego śledztwa, według którego to polscy gangsterzy w randze premiera i jego ministrów, w ewentualnym współdziałaniu z grupami kryminalnymi na terenie Rosji, ulokowanymi w szeregu instytucji państwowych, bądź pozostających poza kontrolą państwa rosyjskiego, doprowadzili do zbrodni transgranicznej, zaplanowanej, przygotowanej i wykonanej na terytorium RP, ale ze skutkiem powstałym na terytorium FR.

Doktryna prawa karnego doskonale zna taką konstrukcję. Jakim rzeczywistym motywem (zespołem motywów) kieruje się min. Macierewicz, sprowadzając wysiłki strony podważającej ustalenia raportu Millera i jego KBWLLP na manowce, odwlekając w czasie i paraliżując wszelkie inne działania, co powoduje stopniowe zacieranie śladów nie wiem; wiem jedno: w ciągu ostatnich lat z ust Macierewicza bądź ludzi z jego bezpośredniego otoczenia padały wobec osób formułujących jakiekolwiek wątpliwości, zastrzeżenia bądź zdania odrębne wobec hipotezy wybuchowej, oskarżenia o zdradę stanu najcięższe przestępstwo znane kodeksowi karnemu.

Nie mogę również oprzeć się uczuciu deja vu, kiedy słyszę o nieskutecznym, dzięki sądowi, usiłowaniu zdegradowania oficer [kobitka md] , która wytropiła Piotra C., wieloletniego współpracownika GRU, służącego w... 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, również 10 kwietnia 2010 roku.

Natychmiast przychodzi mi do głowy zwolnienie z UOP-u majora Hodysza. Do zdegradowania nie doszło, doszło natomiast do wydalenia ze służby. Nie widzę tu koniecznie spisku ciemnych, międzynarodowych sił, natomiast rewolucyjny zapał już tak.

Roboczo zakładam, że do służby publicznej nie powinny być powoływane osoby z przeszłością KOR-owską; w najlepszym wypadku montują kontrolowaną przez szefa policji prowokację policyjną, w wyniku której zabity zostaje szef policji.

Natomiast wszelkie dalsze wnioski pozostawiam póki co otwarte; być może nasuną się one same, po rzuceniu okiem na geopolityczną strukturę ładu światowego i dynamiczne zmiany tej struktury w latach 1990-2017.

To właśnie ma stanowić clou moich skromnych rozważań i pozostać tłem do drobiazgowych analiz prowadzących niezbicie do wniosku o konieczności odrzucenia jakiejkolwiek narracji katastroficzno-zamachowej w Smoleńsku, w dniu 10 kwietnia 2010 roku.



Zmieniony ( 12.12.2018. )