O kile, rzeżączce, Napoleonie i Bonaparstku. Losy Polski i Europy
Wpisał: dr. Marek Kamiński   
20.12.2018.

O kile, rzeżączce, Napoleonie i Bonaparstku.

Losy Polski i Europy

Tytuł jest antycypacją.

Tu tylko o rzeżączce i Napoleonie. To może pod Waterloo też nie była to "niedyspozycja żołądkowa", lecz ostry atak rzeżączki?

A "paraliż postępowy", o którym pisał Boy, lekarz przecież, to "kiła trzeciorzędowa". O kile i Bonaparstku napiszę po nowym roku. Nie chcę psuć nastoju Bożego Narodzenia. M. Dakowski

Z książki Ostatnia tajemnica marszałka Piłsudskiego, dr. Marek Kamiński. Poniższe jest w przypisie na str. 18.

======================

dr. Marek Kamiński

Fakt, że ktoś w młodości miewał niegdyś wstydliwe, a dziś moralnie neutralne albo wręcz chwalebne doświadczenia, nie rzutuje na doniosłość późniejszych dokonań i zwykle nie ma powodu do nich wracać.

Wyjątkiem są te stosunkowo rzadkie sytuacje, kiedy owe erotyczne niedyskrecje przyniosłyby konkretne dziejowe owoce. Klasycznym przykładem w tym względzie jest Borodino, gdzie trwożliwe niezdecydowanie wyraźnie cierpiącego Napoleona przypisywano obostrzeniu zapalenia dróg moczowych w konsekwencji nieleczonej rzeżączki.

Była to decydująca bitwa kampanii 1812 roku, oficjalnie zwanej Drugą Wojną Polską. Wielka Armia podeszła pod Moskwę, gdzie pod wsią Borodino zagrodzili jej drogę Rosjanie pod dowództwem Michała Kutuzowa.

Nocą z 6 na 7 września Bonaparte dostał bardzo silnej gorączki. Następnego dnia całą bitwę przesiedział w fotelu, półprzytomny, udzielając niezrozumiałych odpowiedzi, bądź dając nieprecyzyjne rozkazy. W tej sytuacji faktyczne dowództwo sprawowali marszałkowie Ney i Dauvot. Kiedy przysłowiowa szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Wielkiej Armii i Kutuzow zaczął się wycofywać, obaj faktyczni dowódcy błagali Napoleona o jedyną logiczną w tej sytuacji decyzję, czyli o decydujące uderzenie gwardii. Wprowadzenie tej doborowej 18-tysięcznej, wypoczętej i rwącej się do boju formacji, w której skład wchodził owiany legendą Samosierry polski 1 Pułk Szwoleżerów Gwardii Cesarskiej doprowadziłoby do całkowitego unicestwienia wojsk rosyjskich, do czego od początku kampanii dążył cesarz Francuzów i co było zasadniczym celem tej bitwy.

Pozbawiony swej armii, i tak już mocno przerażony Aleksander I byłby zdecydowanie bardziej skłonny do zawarcia korzystnego dla Napoleona i Polski pokoju. A tak, cesarz pozbawiony przez gorączkę tej tak mu właściwej pewności siebie i naturalnej zdolności podejmowania koniecznego ryzyka jednoznacznie zadecydował: „Nie pozwolę na zniszczenie mojej Gwardii. Będąc 800 mil od Francji, nie zaryzykuję utraty moich najlepszych rezerw”.

Gdyby był w pełnej formie i podjął tę nie tylko z taktycznego, ale i ze strategicznego punktu widzenia racjonalną decyzję, losy Polski i Europy mogłyby zupełnie inaczej się potoczyć.

Zmieniony ( 20.12.2018. )