Inż. Adam Doboszyński przed Sądem Przysięgłych. Czy Barcelona była bardziej "czerwona" niż Kraków?
Wpisał: Andrzej-z-Gdanska   
12.01.2019.

Inż. Adam Doboszyński przed Sądem Przysięgłych.

Czy Barcelona była bardziej "czerwona" niż Kraków?

Andrzej-z-Gdanska http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/inz-doboszynski-przed-sadem-przysiegych-czy-barcelona-bya-bardziej-czerwona-niz-krakow#93655



Nie mogłem się powstrzymać, ponieważ nie dawało mi to spokoju, żeby nie przyjrzeć się bliżej sprawie wyprawy Adama Doboszyńskiego na Myślenice.

Informacje znalazłem w „Orędowniku”, ilustrowanym dzienniku narodowym i katolickim wydawanym w Poznaniu.

Czytając sprawozdania z procesu tamtych lat wydawało mi się czasami, że Kraków leży na Księżycu, takie odległe wydawały mi się realia życia krakowskiego. Momentami jednak odnosiłem wrażenie jakby to było niedawno.

Członkowie największej partii (Stronnictwo Narodowe) mają problemy z organizowaniem legalnych spotkań, są szykanowani dziwnymi decyzjami i wysokimi, nieuzasadnionymi, mandatami. Rząd oraz jego przedstawiciele, jak wspomina inż. Doboszyński, niejednokrotnie patrzą przez palce na działania prowadzące do jawnej niesprawiedliwości „Etrusków” w stosunku do mieszkańców m. in. podkrakowskich miejscowości. Dzieje się tak ponieważ na niektórych stanowiskach stoją właśnie „Etruskowie”. Wzięcie w obronę poszkodowanych spotyka się z atakami na obrońców zamiast na sprawców.

Skutkiem „marszu na Myślenice” staje się proces, w wyniku którego dochodzi do ujawnienia i nagłośnienia wielu nieprawidłowości, mówiąc delikatnie, związanych z działaniem „Etrusków”. Następuje istotna zmiana. Oskarżeni stają się oskarżycielami, a proces odbija się głośnym echem w całej ówczesnej Polsce.

Obrońca inż. Doboszyńskiego, w czasie mowy obrończej, przypomina szokujące stwierdzenie inż. Doboszyńskiego:

"Gdyby stosowano do mnie prawo tak, jak ja je stosowałem, nie byłoby wyprawy myślenickiej". Tu tkwi jądro zagadnienia.

 

Wg Wiki:

Stronnictwo Narodowe było największą partią polityczną w Polsce. W 1938 liczyło ponad 200 tys. członków. Istniało w latach 1928-1947.

  Warto też wiedzieć, że wg „Małego rocznika statystycznego” w 1939 r. wykwalifikowany robotnik zarabiał miesięcznie ok. 95 złotych, a pracownik umysłowy prawie 280 zł.

  Poniżej obszerne fragmenty tekstów z gazet. Postanowiłem całość podzielić na dwie części, bo jest tego dużo.

======================== 

Orędownik Nr 136 str. 3, dnia 16 czerwca 1937 r.

 

Inż. Doboszyński przed Sądem Przysięgłych

 

Przyczyny, jakie skłoniły oskarżonego do wyprawy na Myślenice

 

Kraków. (Tel. wł.). Wczoraj, po odczytaniu aktu oskarżenia, sąd przystąpił do przesłuchania osk. inż. Doboszyńskiego. Na wstępie swych zeznań inż. Doboszyński mówi o przyczynach, jakie skłoniły go do wszczęcia wyprawy na -Myślenice i powiada: - Pragnąc wytłumaczyć pobudki tego czynu, muszę cofnąć się do listopada 1934 r. W tym czasie wydałem książkę "Gospodarka narodowa", gdzie przedstawiłem moje poglądy, a potem postanowiłem przystąpić do urzeczywistnienia moich myśli i ideałów, wyrażonych w tej rozprawie.

 

CISZA PRZED BURZĄ

W tym celu wstąpiłem do Stronnictwa Narodowego, uważając, że działając w tej organizacji politycznej najlepiej zrealizuję moje idee. Jako prezes Stronnictwa Narodowego na powiat krakowski i członek zarządu okręgowego, postanowiłem prowadzić mą działalność przez popularyzację narodowych haseł gospodarczych wśród najszerszych warstw i pracę organizacyjną, mającą na celu zaszczepienie poglądów narodowych ludności powiatu krakowskiego. Od listopada 1934 do lutego 1935 r. pracowałem organizacyjnie, a potem wyjechałem do Warszawy w celach zarobkowych.

Wolne chwile wykorzystywałem na wyjazdy do innych środowisk, gdzie miałem odczyty. W lipcu 1936 r. powróciłem do Chorowic i przystąpiłem do czynnej akcji politycznej. W tym czasie powiat krakowski przedstawiał zupełnie martwy teren. Było to istne pobojowisko ideowe. Organizacje pomajowe z okresu radosnej twórczości zamierały. Było trochę rezerwistów i "Strzelca” subwencjonowanych przez przemysł żydowski i przedsiębiorstwa państwowe. BBWR usypiało.

Działały też resztki młodzieży, popieranej przez BB. Wśród młodzieży zaczęła też w tym czasie działać organizacja Akcji Katolickiej. Zamierał także "Piast". Spały PPS oraz związki zawodowe w postaci ZZZ. Była to, jak się później okazało, cisza przed burzą.

 

STOSUNKI GOSPODARCZE

- A jak się przedstawiały stosunki gospodarcze? Gospodarka była wręcz katastrofalna. Powszedni człowiek był niepotrzebny. Nędza panoszyła się na każdym kroku. Nigdy bym nie przypuszczał, że może być taka nędza, po 18 latach niepodległości, gdybym sam tego nie stwierdził w czasie wyprawy myślenickiej. W wioskach ludzie wynędzniali żywili się niekiedy zczerniałymi ziemniakami i chudym mlekiem. Chleb należał tam do rzadkości.

 

ŻEROWISKO ŻYDÓW

Na tym oceanie nędzy tuczyło się żydostwo. Wszystkie większe fabryki, za wyjątkiem Piaseckiego, były opanowane przez międzynarodowy kapitał, sterowany przez Żydów. Wyzysk chałupników przez Żydów na terenie powiatu krakowskiego przybrał cechy rażące. Jak obliczyłem, w jednej wiosce tylko, Żydzi w ciągu jednego tylko roku wyssali ze społeczeństwa polskiego 200.000 złotych. Za wyroby koszykarskie płacono horendalnie niskie ceny, a pobierano potem niewspółmiernie wysokie. Miasteczka zalane zostały przez fale żydostwa.

 

JAK TO BYŁO W SKAWINIE

- Np. jak to było w Skawinie. Jeden z Żydów jeszcze w 1933 r. nie miał nic więcej prócz dziesięciu palców, a w okresie wyprawy myślenickiej tak już się dorobił na nędzy chałupników, że postawił sobie kamienicę. W tym czasie Żydzi zepchnęli wielu rzemieślników samodzielnych do rzędu chałupników. Za 15 godzin pracy płacili chałupnikom od 3 do 4 złotych, ale i tak praca była rarytasem, bo trzeba było się Żydom podobać i stosować do ich woli i poglądu. Wyzysk Żydów w stosunku do chłopów wyraża się w transakcjach z krowami. Żyd dawał chłopu schudzoną krowę pod tym warunkiem, że będzie ją utrzymywał. Po pewnym czasie krowę sobie zabierał i sprzedawał ją z podwójnym zarobkiem. Była to nowoczesna lichwa.

- A jak ustosunkowały się miarodajne czynniki do zachodzących faktów? Nie występowały one z obroną.

 

ROZWIĄZYWANIE ZEBRAŃ

- W 1935 r. urządziłem zebranie w Skawinie z udziałem kpt. Grzegorzaka z Łodzi. Na zebranie przybył komendant Jurczykiewicz rozwiązując je. Podał on w motywach, że zorganizowano zjazd. Wysłałem pismo protestacyjne do starostwa. W odpowiedzi na to dostałem się do wicestarosty Chrapowickiego, który wyznaczył mi 800 zł grzywny. Zaskarżyłem tę decyzję do Sądu Okręgowego.

- W listopadzie tegoż roku miała się odbyć w Skotnikach uroczystość poświęcenia lokalu. Przybyłem na to zebranie. W połowie przemówienia księdza weszła na salę policja i rozpoczęła sprawdzać legitymacje. W rezultacie rozwiązano zebranie, ponieważ dwie kobiety nie miały kart legitymacyjnych Tydzień potem zostałem zawezwany znów przed sąd starościński, który zasądził mnie na 600 złotych grzywny.

- Następnie organizowałem zebranie w Borku Fałęckim, gdzie teren był silnie podminowany komunizmem. Odbyć się tam miała uroczystość poświęcenia lokalu. Gdy ksiądz dokonywał uroczystego poświęcenia, na sali zjawiła się - według znanego już rytuału - policja. Rozwiązano zebranie, jak się później dowiedziałem na rozprawie przed sądem starościńskim, dlatego, że w sali były otwarte górne kwatery okien.

 

ATAKI NA PRZYWÓDCÓW NARODOWYCH

- Równocześnie z faktami wzrostu akcji organizacyj "frontu ludowego" zaczęły się pojawiać oszczercze ataki w stosunku do przywódców narodowych. Tak atakowano na terenie powiatu gorlickiego magistra Kuska, w Nowym Targu dra Mecha. W socjalkomunistycznych pismach, wydawanych w Krakowie, wystąpiono z oszczerczymi atakami wobec mnie mówiąc, "że się pnę po karkach chłopskich i robotniczych do władzy".

 

BEREZA

- Po rozwiązaniu zebrania w Borku Fałęckim wystosowałem zażalenie do wojewody krakowskiego. Na trzeci dzień zostałem wezwany przed sąd starościński jako podejrzany o wprowadzenie władzy w błąd. Parę tygodni potem wygotowano wniosek o wysłanie mnie do Berezy Kartuskiej. Po raz pierwszy chciano mnie wysłać do Berezy po pielgrzymce do Kalwarii Zebrzydowskiej.

 

MANDATY

Zgłoszonej nowo zorganizowanej bezprocentowej kasy pożyczkowej, pierwszej na terenie Krakowskiego, nie zatwierdzono. Nie dopuszczono do spokojnego bojkotu Żydów na targach w powiecie krakowskim, a po jarmarku w Skawinie skazano kilkudziesięciu narodowców na mandaty. Przeszkadzano mi także w prowadzeniu akcji propagandowej przy pomocy czasopism.

 

BŁYSKAWICE NIESZCZĘŚĆ

- Reasumuję to, co powiedziałem.

Nie pozwolono mi pracować, przeszkadzano mi w organizowaniu zebrań, nie pozwolono rozszerzać kolportażu prasy narodowej, utrudniano akcję gospodarczą, utrudniano organizowanie narodowych związków zawodowych. W takiej sytuacji począłem odczuwać, że zbliżają się błyskawice nieszczęść, że atmosfera naładowana jest elektrycznością.

 

"DWA ŚRODKI NA KOMUNIZM"

- Uważam, że na komunizm są tylko dwa środki: podniesienie dobrobytu i usunięcie Żydów z Polski. Na akcje komunistów odpowiedzieć trzeba akcją ideową.

 

INŻ. DOBOSZYŃSKI PROSI SĄD O USUNIECIE ŻYDOW Z SALI

Wysoki Sądzie! Przystępując do mych zeznań, proszę o wyeliminowanie na ten czas z sali Żydów.

To oświadczenie Doboszyńskiego wywołuje konsternację wśród żydowskich dziennikarzy i poruszenie na sali.

Przewodniczący po zadaniu jeszcze kilku pytań inż. Doboszyńskiemu oświadczył, iż decyzję co do zarządzenia tajności obrad wyda we wtorek, po czym rozprawę zamknął.

=============================

Orędownik Nr 137 str. 3 , dnia 17 czerwca 1937 r.

 

Inż. Doboszyński o wyprawie na Myślenice

 

Oświadczenie ławy obrońców przeciwko konfiskatom sprawozdań z procesu

 

Kraków. (Tel. wł.). N a wstępie wczorajszej rozprawy przeciw inż. Doboszyńskiemu zabrał głos adwokat Czerwiński z Warszawy.

- Charakter niniejszego procesu - mówił adwokat Czerwiński - wymaga zachowania jawności procesowej w pełnym tego słowa znaczeniu.

W jaskrawej sprzeczności z tym stoją zarządzenia niektórych władz administracyjnych, w szczególności w Warszawie, które konfiskują prasie narodowej to wszystko, co bez żadnych trudności, oczywiście w swoistym oświetleniu, znalazło się w krakowskiej prasie żydowskiej. Skazanie prasy narodowej na konieczność ograniczenia się do podawania wyłącznie komunikatów PAT-a, które zredagowane są w sposób jednostronny, przeczy zasadzie jawności procesowej.

- W tych warunkach odwołuję się do przewodniczącego, aby swym autorytetem zapewnił pełne zastosowanie jawności procesowej.

Następnie na polecenie przewodniczącego dra Krupińskiego protokolant odczytał postanowienie sądu, zarządzające tajność rozprawy na czas zeznań Doboszyńskiego, o czym referowaliśmy we wczorajszym sprawozdaniu.

O godzinie 9.25 przewodniczący zarządził opróżnienie sali z przedstawicieli prasy i publiczności i Doboszyński kontynuował swoje zeznania. Po 20 minutach jawność obrad została przywrócona, po czym inż. Doboszyński zeznaje dalej:

 

CO BYŁO W KRAKOWIE

- Dwa bolesne fakty - a mianowicie wypadki marcowe w Krakowie i kwietniowe w Chrzanowie dały mi wiele do myślenia. Zastanawiałem się, dlaczego w Krakowie jest inny układ warunków, niż w całym kraju. Gdy w Krakowie popierano "front ludowy", w Polsce stawiano mu pewne utrudnienia. Gdy na mnie leciał grad mandatów karnych za organizowanie zebrań, widziałem w gazetach narodowych zdjęcia z manifestacyj Stronnictwa Narodowego. Dlaczego Kraków był specjalnie "uprzywilejowany"?

- Przyczynę tego upatrywałem nie w całym systemie rządzenia w Polsce, ale w specjalnych warunkach krakowskich.

- Kto wówczas rządził w Krakowie? Na forum życia publicznego w Krakowie występowali w głównych rolach dr Kapelner, Mond, dr Drobner i bł. pamięci radny Ozjasz Thon, wielki mistrz loży Bnei - Brith.

- To były czynniki występujące na powierzchni życia. Mam dowody, że np. wpływy dra Kapelnera sięgały dalej, niż władza prezyd. miasta. Stał on na czele regionalnej grupy posłów i senatorów BBWR, jeszcze wówczas, gdy był skromnym lekarzem-wenerologiem. Dr Kapelner nie był wtenczas ani posłem, ani senatorem.

Przewodniczący dr. Krupiński: Proszę o używanie nazwiska prezydenta w pełnym brzmieniu. Pan dopuszcza się złośliwości.

Inż. Doboszyński: Ustawa o zmianie nazwisk dopuszcza zmianę nazwiska wówczas, gdy jest ono ośmieszające. Widocznie przez pomyłkę zmieniono nazwisko prezydenta Krakowa. Uderzyło mnie, jak zresztą wszystkich Krakowian, że przeniesiono do Lwowa płk. Belinę-Prażmowskiego, a na jego miejsce został prezydentem Kaplicki, Żyd.

Przew: Prezydent Kaplicki jest katolikiem.

Inż. Doboszyński: Zmiana religii nie ma nic wspólnego ze zmianą narodowości. Dopiero później stał mi się jasny fakt objęcia prezydentury Krakowa przez Kaplickiego.

- Bezpośrednio po przewrocie hitlerowskim międzynarodowy tajny rząd żydowski przeniósł swą siedzibę do Wiednia, a potem do Krakowa.

- Gromadząc te wszystkie spostrzeżenia, doszedłem do wniosku, że Kraków stać się miał czerwoną pochodnią, bo był sterowany przez Żydów,

 

"BARCELONA WCZEŚNIEJSZA O MIESIĄC"

- Pan prokurator powoływał się na to, że ludzie, którzy podpalali Kraków, znajdują się w więzieniu. Kiedy wydawało mi się, że widzę w oczach płomienie, ludzie ci byli na wolności.

Krakowa z tego okresu czasu nie mogłem poznać. Była to Barcelona, że tak powiem, wcześniejsza o miesiąc. W Hiszpanii palono kościoły, a tu się o tym mówiło.

- Przed czterema miesiącami został skazany na tej sali dr Szeja Fensterblau, który brał udział w sądzie nad Brzozowskim! Mówił on w Trzebini o paleniu kościołów. Dr Drobner na Radzie Miejskiej uderzył w ten sam ton i nie zaprotestował przeciwko temu były marksista dr Kaplicki. Dr Drobner na jednym z zebrań przedstawił swe wrażenia z Rosji Sowieckiej. Zebrania te odbyły się bez żadnych przeszkód.

 

ODPOWIEDZIALNOŚĆ BIERZE SIĘ SAMEMU

- Należę do pokolenia, które zdecydowało się urządzić Polskę na sposób narodowy. Odpowiedzialności na nikogo się nie nakłada, ale się bierze ją samemu. Ja wziąłem wobec młodego pokolenia, wobec Polski idącej odpowiedzialność za Ziemię Krakowską i na niej postanowiłem trzymać straż.

Nie mogłem czekać aż się poleje krew i palić będą kościoły. Miałem to przekonanie, że w momencie krytycznym nikt z czynników miarodajnych nie stanie na wysokości zadania.

 

OBRONA KONIECZNA

Byłem przekonany, że interes narodowy jest w stanie obrony koniecznej. Robiono mi zarzut na tej sali, że przelałem krew. Wielka idea rośnie przez krew. Ale można to czynić dwojako. Albo się użyźnia grunt krwią własną, albo cudzą. My podlewaliśmy grunt krwią własną. Wyprawa pomyślana była w ten sposób, aby sprowadzić jak najmniej ofiar. Pomyślana była jako krzyk, krzyk tak doniosły, by go słyszała cała Polska.

- Robiono mi zarzut, że przelałem krew polską. Czy miałem do tego prawo? Uważam, że lepiej, iżby położyło głowę dwóch Polaków, niż miałaby lać się krew strumieniami. W moim pojęciu lepiej, aby padło kilku narodowców w czynie płodnym, a nie przypadkiem na zebraniu z ręki komunisty. Miałem prawo dysponować życiem moich kolegów, bo przygotowałem ich do ofiary.

==============================

Po przeczytaniu artykułów z „Orędownika” lepiej rozumiem ówczesne motywy tak radykalnego postępowania Adama Doboszyńskiego. Porównanie, że W Hiszpanii palono kościoły, a tu się o tym mówiło, oparte jest na ówczesnych wydarzeniach. „Orędownik” umieszczał również relacje z Hiszpanii w tych samych egzemplarzach dziennika co sprawozdania z rozprawy Adama Doboszyńskiego. W numerze 137 na pierwszej stronie jest tytuł: Czerwoni” uciekają z Bilbao” i podtytuł „Miasto otoczone jest przez oddziały wojsk narodowych” mówią same za siebie. A przecież niedawno były również zamieszki w Barcelonie.

I w Barcelonie i w Krakowie byli „czerwoni”. Natomiast kościoły palono w Hiszpanii, w Krakowie do tego nie doszło i stąd wynika, że jednak Barcelona była bardziej czerwona.



Zmieniony ( 12.01.2019. )