Gen. Włodzimierz Zagórski - śmierć. [Wersje. md].
Wpisał: Maria BARTLOWA   
13.01.2019.

Gen. Włodzimierz Zagórski - śmierć.  [Wersje md].

Maria BARTLOWA [żona wielokrotnego premiera, ministra „za sanacji”. Opublikowano w Zeszytach dopiero kilkadziesiąt lat po dostarczeniu przez Nią MD]

 

Włodzimierz Zagórski herbu Ostoja [ur. 21 stycznia 1882, zaginął po 6 sierpnia 1927)


Zeszyty historyczne nr.81, str. 46-47, Instytut Literacki Paryż 1987r. [MAISONS-LAFFITTE]

       W lipcu czy sierpniu 1926 roku zwolniono z więzienia w Wilnie wywiezionych po maju generałów i wyższych oficerów tzw. wojsk rządowych. Jakoby miał też przyjechać gen. [Włodzimierz md] Zagórski. Mówiono, że przyjechał i zaginął gdzieś w Warszawie. Istotnie, tym pociągiem z Wilna przyjechał ktoś przebrany i ucharakteryzowany na Zagórskiego i z dworca odjechał czerwonym autem. Mąż mój był zaniepokojony i oburzony, nie przyzwyczajony do rosyjskich metod, bo w Austrii postępowano inaczej. W porozumieniu z ministrem sprawiedliwości Meysztowiczem kazali szukać Zagórskiego. Któregoś dnia pan Meysztowicz zawiadomił męża, że sprawa wyjaśniona. Zgłosiła się do niego siostra Zagórskiego (dziś podejrzewam, że był to ktoś podstawiony) i oświadczyła, że brat jej wyjechał czerwonym autem, bezpośrednio po przyjeździe z Wilna, przez Karpaty do Czechosłowacji. Podawała różne szczegóły, których dziś już nie pamiętam.

     Bardzo zadowoleni obaj panowie -mój mąż i Meysztowicz -urządzili coś, co dziś nazywałoby się konferencją prasową. Do naszego mieszkania w Prezydium zaproszono wszystkich dziennikarzy warszawskich i Meysztowicz z moim mężem referowali tę sprawę. Pamiętam do dziś zadowolenie Strońskiego, redaktora Rzeczypospolitej.

       Znacznie później, już dawno po tej konferencji prasowej, dowiedziałam się od sekretarza mego męża, Stanisława Zaćwilichowskiego, człowieka niesłychanie sprytnego i wszystkowiedzącego, że sprawa wyglądała inaczej. Mianowicie: z Zagórskim z Wilna jechał adiutant Piłsudskiego Wenda i podoficer Koryzma, który gdy przejeżdżali przez most na Niemnie wyrzucił Zagórskiego do rzeki. Nie mógł więc Zagórski dotrzeć do Warszawy. Później Koryzmę (pewno jako niewygodnego świadka) zastrzelono w nocy, gdy pełnił straż pod oknami Belwederu. Ale dwaj ludzie, którzy byli o to zabójstwo posądzeni, też zginęli wkrótce w nocy na ulicach Warszawy. Przypuszczam, że ta wersja, jakkolwiek obrzydliwa i potworna, jest prawdziwa.

     Zaćwilichowski był ulubieńcem Piłsudskiego, miał zawsze do niego dostęp i miał naprawdę wyjątkowego nosa w różnych sprawach. Gromadził rozmaite zapiski, akta i to wszystko wywiózł kiedyś  do Francji, dokąd wysłał go mój mąż na studia do Szkoły Nauk Politycznych do Paryża. Zapiski umieścił w sejfie w banku. Niestety, zbyt wiele wiedział. W jesieni 1930 roku zginął "w wypadku samochodowym". Nie ulegało wątpliwości, że go wykończono. Beck zwrócił się do jego ony o wydanie papierów po mężu. Początkowo wzbraniała się. Po zaofiarowaniu dużego wynagrodzenia zdaje się uległa. Szkoda, papiery te byłyby źródłem rozmaitych ciekawych wiadomości. ================

zob.też: https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82odzimierz_Zag%C3%B3rski_(genera%C5%82)

================

Fragmenty analiz: https://historia.org.pl/2012/08/06/co-naprawde-stalo-sie-z-generalem-zagorskim/

 

6 sierpnia 1927 roku został wypuszczony po ponad rocznym pobycie w wileńskim Wojskowym Więzieniu Śledczym na Antokolu. Został w nim osadzony po przewrocie majowym wraz z generałami Rozwadowskim, Jaźwińskim i Malczewskim.

Wbrew wojskowemu kodeksowi karnemu, który mówił o ośmiodniowym okresie od przekazania akt prokuratorowi po zakończeniu śledztwa, przez cały ten czas nie otrzymał on aktu oskarżenia, przetrzymując go ten sposób bez żadnych podstaw prawnych.

Zagórski wielokrotnie ze swoim adwokatem Franciszkiem Sznarbachowskim składali wnioski o uchylenie aresztu z powodu zakończenia śledztwa, jednakże pisma te jednak pozostawały bez żadnej odpowiedzi1. W śledztwie w stosunku do Włodzimierza Zagórskiego wyselekcjonowano cztery główne zarzuty, które próbowano poprzeć materiałem dowodowym. Miało to być rzekome zastrzelenie przez niego dwóch szeregowych wartowników, nieuiszczenie opłaty za naprawę samochodu stanowiącego prywatną własność, rekwizycję samolotów cywilnych, bombardowanie miasta w dniach od 12 do 14 maja 1926 r.

Czy zaplanowano jego zaginięcie?

6 sierpnia w wielkiej tajemnicy udał się do Wilna kpt. Miładowski, który dostał od szefa Gabinetu Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, ppłk Prystora polecenie przywiezienia Zagórskiego do Warszawy. Wszystko to miało odbyć się bez „niepotrzebnego rozgłosu”. Cieślikowski, Rawicz i Kowalski, autorzy trzech prac badających sprawę zaginięcia twierdzą, iż podejrzany wydaje się fakt zwolnienia generała z więzienia w zupełnej tajemnicy. Nie poinformowano go bowiem, ani w jakim celu ma udać się do Stolicy, ani tego, że de facto jest wolny, nie okazano mu nakazu zwolnienia, nie stwierdził własnym podpisem przyjęcia do wiadomości decyzji sądu, nie wydano mu jego depozytu.

Lucjan Miładowski zeznał później, iż 4 sierpnia dostał od płk Prystora rozkaz wyjazdu do Wilna, w celu przywiezienia gen. Zagórskiego do Belwederu. Została mu wręczona zalakowana koperta zaadresowana do ppłk Wełdycza, pełniącego wówczas funkcję prokuratora przy Wojskowym Sądzie Okręgowym, z poleceniem jej osobistego wręczenia. Otrzymał również ustną instrukcję zachowania w  tajemnicy wyjazdu, „żeby z przyjazdu gen. Zagórskiego nie robić żadnej sensacji, żeby nie rzucało się w oczy, że jest on aresztowany”.  Historycy zajmujący się tą sprawą twierdzą, iż działania podjęte ppłk Wełdycza niewątpliwie świadczą o przekazanych mu instrukcjach. Jako przykład podają sprawę nakazu zwolnienia. 6 sierpnia Zagórski wraz z kpt. Miładowskim opuszczają Wilno, ale dopiero dwa dni później do więzienia wpłynie nakaz zwolnienia.

====================

      W miarę upływu czasu od dnia zaginięcia gen. Zagórskiego, opinia publiczna coraz mniej wierzyła w wersję wydarzeń kreowaną przez władze. Pod  koniec sierpnia w większości panowało przekonanie o zamordowaniu Zagórskiego. Porywacze generała, a jednocześnie jego domniemani zabójcy musieli mieć coś wspólnego z obozem rządzącym, jeżeli okazali się nieuchwytni, a  władzy wyraźnie zależało, aby nieuchwytni pozostali.

Zdaniem Wincentego Witosa osobami, które wykonały egzekucję byli Zygmunt Wenda, Józef Beck oraz Bogusław Miedziński. Zwłoki Zagórskiego miały być następnie poćwiartowane i utopione w wodach Wisły, w worku wyłożonym kamieniami.

==============================

Nie ma jednak jednoznacznych, dobitnych i niepodważalnych dowodów, które bezspornie przekonałyby o winie Józefa Piłsudskiego i podległych mu oficerów. Ten kierunek wytyczają jednak pewne fakty ustalone podczas śledztwa – m. in. przygotowana wcześniej operacja zwolnienia gen. Zagórskiego z Więzienia Śledczego w Wilnie, złamanie procedur sądowych, próby zacierania śladów.

Nasuwa się jednak pytanie, czym umotywować można ewentualny rozkaz Piłsudskiego o pozbyciu się nielubianego generała? Czy rzeczywiście Marszałek czuł się zagrożony przez domniemane posiadanie przez Zagórskiego kwitów na współpracę przedstawicieli PPS [chodzi personalnie o Piłsudskiego md] z wywiadem austriackim? Generał w latach 1911-1914 pełnił służbę w centrali austriackiego wywiadu wojskowego K-Stelle. Włodzimierz Zagórski wielokrotnie publicznie twierdził, iż w każdej chwili może ujawnić kompromitujące piłsudczyków materiały [chodzi personalnie o Piłsudskiego md] . Nigdy jednak tego nie zrobił, mimo iż przecież miał ku temu wielokrotnie okazję. Czy rzeczywiście więc był w posiadaniu tego typu dokumentów? Trudno jest to dzisiaj stwierdzić, nawet jeśli wielokrotnie w trakcie śledztwa jak i według opinii publicznej motyw ten był bardzo popularny. Zagórski mógł schować dokumenty u zaufanej sobie osoby, więc piłsudczycy podejmując decyzję o pozbyciu się generała, nie mieli pewności, czy kiedyś nie dotrą do opinii publicznej. Nie ma więc podstaw sądzić, że to właśnie z tego powodu Józef Piłsudski postanowił pozbyć się niewygodnego generała.

Inną możliwością, aczkolwiek równie mało prawdopodobną [??? md] jest nienawiść jaka łączyła obie te postacie. Piłsudski znany był z bardzo długo chowanej urazy. Mógł więc skorzystać z okazji zemszczenia się na Zagórskim za jego działalność w Legionach. Wykorzystał więc oddanie podległych mu oficerów, którzy zaplanowali oraz dokonali zabójstwa Zagórskiego. Ta wersja przebiegu wydarzeń jest prawdopodobna, aczkolwiek czy Marszałek odważyłby się tylko z powodu własnych awersji narazić na ataki ze strony przeciwników politycznych i stracić zaufanie vox populi, jeśli zabójstwo Zagórskiego ujrzałoby światło dzienne? Mało prawdopodobne, aczkolwiek możliwe. Oczywistym jest bowiem, iż cała ta sprawa, jeśli tylko wyszła z inicjatywy obozu sanacji nie mogła ujść uwadze Marszała Piłsudskiego. Uważam, że  niemożliwym było zaplanowanie morderstwa tak ważnej osoby, nie tylko ze  względu na pozycję w hierarchii wojskowej jaką zajmował Zagórski, ale także z  uwagi jaką poświęcała opinia publiczna sprawie uwięzienia generała, bez wiedzy i  aprobaty Piłsudskiego. [---]


Zmieniony ( 14.01.2019. )