O pakietach emocji
Wpisał: Gabriel Maciejewski   
17.01.2019.

O pakietach emocji

Gabriel Maciejewski http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-pakietach-emocji


Przemożna chęć, by wziąć udział w czymś ważnym i dzielić się swoimi emocjami z ludźmi podobnie myślącymi kieruje sercem każdego prawie człowieka. Ja sam dziękuję jednak Bogu, że zdjął kiedyś ze mnie ten ciężar i nie mam ani podobnych chęci, ani tym bardziej nawyków. Nie byłoby z powyższymi przyzwyczajeniami kłopotu, gdyby nie towarzyszyła im wrośnięta w duszę, uporczywa chęć weryfikacji słów i czynów bliźnich, którzy mają akurat inne plany na wieczór i inne im przyświecają cele. Niekoniecznie wspólne ekscytowanie się zbiórką pieniędzy na WOŚP. To jest mechanizm ćwiczony wielokrotnie w ciasnych wspólnotach religijnych, w wielkich fabrykach komunizmu, w armii imperialnej i kahałach. - A Wy towarzyszu czemu nie klaszczecie? - A wiecie, nie mogę, ręce mnie bolą….To rzecz jasna nie jest odpowiedź właściwa, po takiej odpowiedzi można było trafić do celi, a jeśli okoliczności były mniej sprzyjające wręcz do dołu.

Na skali takich emocji właśnie się znaleźliśmy za sprawą Stefana W i jego zleceniodawców, którzy – nie wierzę, że nie zdając sobie z tego sprawy – uruchomili opisany wyżej mechanizm. I dziś oto powszechną jest już troska o przedstawienie właściwych motywacji działań, nie tylko ludzi związanych z organizacją imprezy o nazwie WOŚP, ale także mediów, które zabrały się za analizę tego co tragedię w Gdańsku poprzedziło. Zacznę od akcentu optymistycznego. Oto link do wypowiedzi szczerze zatroskanego sytuacją wywołaną przez Stefana W, człowiek serio się martwi co będzie z tym Jurasem i czy on się utrzyma. Proszę bardzo

  https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=2199820990280332&id=100007573573851

 

Jeśli o mnie idzie, to czuję się ubogacony po przeczytaniu powyższego, a Wy, jak mniemam będziecie mieli uczucia podobne. Ponieważ wypowiedzi takie, ku zaskoczeniu ich autorów, będą wkrótce eliminowane z przestrzeni publicznej w sposób brutalny choć cichy, warto sobie ten tekst skopiować. Jest to jedna z nielicznych kwestii, w której widzimy fachowe, a jednocześnie logiczne ujęcie tematu. W dodatku mamy do czynienia z amatorem, który jest poza medialno publicystyczną sitwą i pisze to, co uważa za stosowne.

Inaczej jest z zawodowymi propagandystami, czyli tak zwanymi dziennikarzami. Ja jestem od wczoraj szczerze zdumiony pewnym, bardzo charakterystycznym ujęciem tematu oraz osobą, która temat ujmowała. O tym za chwilę. Teraz trzeba rzec coś ważniejszego. Oto budowanie analogii historycznych pomiędzy wypadkami w Gdańsku roku 2019 a wypadkami w Warszawie roku 1922 zasadza się na całkowitej negacji okoliczności drugiego zajścia, które było tak samo zmanipulowane jak to, oglądane teraz przez nas.

To znaczy takie same metody były zastosowane i podobni w charakterze ludzie brali w nim udział. Ich misją było tak głębokie utrwalenie kłamstwa, by nikt nie poważył się nigdy na jego zakwestionowanie. No więc ja myślę, że mamy dobry czas na kwestionowanie kłamstw historycznych. Na to, by odeprzeć atak emocjonalnych zombie, którzy uważają, że zamach na Adamowicza jest tym samym czym był zamach na Narutowicza. Nie jest - w znaczeniu osoby i czynu, ale jest w znaczeniu planu. To znaczy i to i tamto zostało obliczone na wywołanie wojny domowej w Polsce i trwały podział narodu, a także wyraźne napiętnowanie jednej jego części. Tej, która ma autentyczne poparcie, ale jest poza propagandową intrygą.

Po czym ja to poznaję? Jeśli prawdą jest to, co za chwilę napisze, a liczę się z tym, że nie jest i usłyszę jakieś dementi, to po prostu nie może być inaczej. Oto pojawiła się wczoraj w sieci informacja, że znany dziennikarz opozycjonista, Krzysztof Leski policzył ile razy Kurski w ciągu roku pokazywał w swojej telewizji w złym świetle śp. Pawła Adamowicza. Ponoć ponad 100. Proszę Państwa, Krzysztof Leski, syn Kazimierza Leskiego, Bradla, potomek Natansonów, liczy ile razy w telewizji Kurskiego pokazywali zamordowanego prezydenta? I na tej podstawie próbuje wmówić ludziom (próbuje, bo po co by liczył), że siedząc w więzieniu Stefan tak się zapatrzył w te wiadomości, że sięgnął po nóż. Trudno proszę Państwa zarzucać Krzysztofowi Leskiemu idiotyzm, w grę może wchodzić jedynie premedytacja i to bardzo wyrachowana.

Jeśli ktoś nie rozumie dlaczego, już tłumaczę. Nie wiadomo co oglądał w więzieniu Stefan, nie wiadomo czy w ogóle interesował go telewizor, związek pomiędzy programem telewizyjnym, a czynem jest nie do udowodnienia przed sądem. Tak więc ludzie, którzy podnoszą takie argumenty czynią to celowo, po to, by jeszcze wyraźniej podkreślić fikcyjne związki pomiędzy propagandą medialną a zbrodnią. Tak się składa, że ja dokładnie przejrzałem gazety z roku 1922 pod kątem tak zwanej mowy nienawiści. Zrobiłem to, bo było mi to potrzebne do książki. Tylko w jednej gazecie była i jest prawdziwa mowa nienawiści – w „Robotniku”. Sławna „Dwugroszówka” endecka, na którą powołują się wszyscy czciciele Narutowicza i kryptoczciciele Niewiadomskiego, to przykład rzetelności i uczciwości dziennikarskiej. Była to poza wszystkim gazeta, której właścicielem był ojciec niepodległości Ignacy Paderewski, bardzo poirytowany postawą kół żydowskich i socjalistów.

O tym jednak się nie wspomina, bo nachalna propaganda, która zmierza do wywołania wojny domowej, propaganda, w której świadomie uczestniczy Krzysztof Leski, nie myśli o poznaniu prawdy. Ona zmierza do zemsty i eliminacji przeciwników politycznych. Ja ciągle liczę na to, że ten news z Leskim okaże się fałszywy. Że to nieprawda, a ja po prostu powielam fejk newsy i należy mi się areszt za mowę nienawiści. Chciałbym jednak jeszcze raz podkreślić, że jeszcze dziadek Krzysztofa Leskiego podpisywał się Natanson-Leski. To bardzo zasłużona rodzina, przypomnę, cały olbrzymi artykuł poświęcony Jakubowi Natansonowi i jego zasługom, napisał i podpisał swoim nazwiskiem nie kto inny jak Wincenty Niewiadomski, ojciec Eligiusza. Natansonowie żywili i ubierali Niewiadomskich, dali im szansę na lepsze życie i finansowali projekty wydawnicze Eligiusza nawet kiedy ten zdradzał już wyraźne objawy obłędu, był ciężko uzależniony od narkotyków i popadł w depresyjną fazę antysemityzmu. Dzisiaj w tak tragicznych dla nas wszystkich chwilach, potomek tej zasłużonej dla Polski rodziny liczy ile razy pokazywano w telewizji zamordowanego Pawła Adamowicza i łączy te emisje z zachowaniem i motywami mordercy. To się chyba nazywa chichot historii?

Inni, czynni po tej samej stronie propagandyści zaś, zakładają na siebie koszulki z napisem – Narutowicz 1922, Adamowicz 2019. Ja wiem, że nikogo to co piszę nie obejdzie, albowiem działa mechanizm opisany na początku i chodzi już tylko o to, by podniecać się w grupie i wykrzykiwać hasła, ale my tutaj nie możemy się na to zgodzić. Nie może się też na to zgodzić rząd i wszyscy ludzie, którzy nie chcą w Polsce wojny domowej. Trzeba jakoś rozbroić tę bombę. Trzeba im wyrwać zapalnik z ręki, a tego się nie da zrobić poprzez polemikę na tak zwane racjonalne argumenty, bo takowe po prostu nie istnieją w tej chwili. Potrzebna jest demaskacja medialna ich motywów. Do tej zaś należy zatrudnić fachowców. Czekam, aż ich gdzieś wynajdzie Jacek Kurski. No i czekam, aż Krzysztof Leski powie lub napisze, że to nieprawda, że nie liczył newsów o Adamowiczu. Wiem, że oni mają w nosie, to co tu piszemy i o czym rozmawiamy, ale chwilę poczekać chyba mogę, prawda?

===================

ewa -rembikowska@gabriel-maciejewski

Widzę na fejsie, że ludzie dostali jakiegoś amoku i to niezależnie od płci, wykształcenia, stanowiska, dochodów, poziomu intelektualnego. Zero refleksji - 100%  szału emocjonalnego jak na Parteitagu. Dziennikarze i politycy jeszcze dorzucają koksu. Tak wygląda, jakby jakieś siły chciały doprowadzić do fizycznego starcia wyborców PO ze zwolennikami PiS.

M. Dakowski: Oczywiście jest odwrotnie: To Dziennikarze i politycy dorzucają koksu. Ludziki – idą za baranem ze złoconymi rogami [złocone - by go odprowadzić na bok przed rzeźnią. Bo takich, szkolonych, jest mało.]

Zmieniony ( 17.01.2019. )