Pierwszy dowód na istnienie diabła - André Frossard
Wpisał: Andrzej-z-Gdanska   
19.01.2019.

Pierwszy dowód na istnienie diabła - André Frossard



Andrzej-z-Gdanska http://andrzej-z-gdanska.szkolanawigatorow.pl/pierwszy-dowod-na-istnienie-diaba-andre-frossard



To się nie skończy. Nie skończy się samo.



Człowiek się nasłucha codziennie mądrości i normalnie zazdrości.

Dla równowagi warto przeczytać pewien list:

 

Genewa, 1 stycznia

Drogi Panie!

Ten wołacz serdeczny być może przyprawi Pana о dreszcz zgrozy, kiedy zorientuje się Pan, kto to taki umieścił swój podpis na końcu tego listu. Ale cóż robić, sympatia nie jest zależna od woli, a zresztą czyż wy, dziennikarze, i ja, Diabeł, nie uprawiamy tego samego rzemiosła?

Przecież układacie co dzień „nowiny”, które wcale nie są takie nowe i „rozmaitości”, które wcale nie są takie rozmaite. Haftujecie w ten sposób zwiewne i złudne tkaniny proponując swoim współczesnym jako obraz życia coś, co jest tylko drukowaną i ilustrowaną projekcją waszych urojeń, uprzedzeń, stronniczych sądów oraz skromnych przebłysków własnej inteligencji.

W najlepszym wypadku pismo codzienne jest dziełem sztuki jak wszystkie inne: połączeniem pewnego doboru rzeczy i sposobem ich prezentacji. Drukujecie, aby imponować. Chwytacie czytelnika w pajęczynę waszych sztuczek, aby skierować jego wzrok ku rozwiązaniom, które wam są miłe. Ja sam nie robię nic innego, tyle że robię to wiele lepiej; zapytuje jedynie sam siebie, dlaczego w moim wypadku to się nazywa nagannym „kusicielstwem”, a w waszym „informacja” i stanowi powód do szacunku dla waszych poczynań. Ten stan rzeczy jest bez wątpienia wynikiem fałszywych sądów о mnie, sfabrykowanych przez waszych księży przestraszonych odkryciem, że ludzie zaczęli bardziej wierzyć we mnie niż w Innego (sam Pan rozumie, о Kim mowa).

Wy także uprawiacie kusicielstwo. Tak mało was obchodzi rzetelne informowanie społeczeństwa, że w rezultacie wszyscy piszecie to samo pismo. Wasze trzy „kanały” telewizyjne są audio-wizualną wersja tego, co podał ,,Le Monde”. Telewizja puszcza obrazeczki, a „Le Monde” dostarcza tekstu, tonacji, analizy i refleksji końcowej. Prezentowane wydarzenia ukazują się w tym samym porządku jaki ustaliło to pismo i często słowa są te same. Ponieważ edycja dzienna, która pojawia się około godziny piętnastej, nie jest dostępna z rana, południowy dziennik telewizyjny powtarza dzienniki poranne, które natchnienie czerpały z łamów „Le Monde”, z dnia poprzedniego. Sam zaś „Le Monde” powiela siebie od samego początku swojego istnienia.

I niech mi Pan nie mówi, ze ta piękna jednomyślność dowodzi istnienia jakiejś powszechnej prawdy о tym, co się dzieje, której oczywistość narzuca się wszystkim bez wyjątku. Nawet gdyby tak było, nie odebralibyście jej w taki sam sposób, żeby zdać о niej sprawę, w identycznych sformułowaniach.

W istocie rzeczy usiłujecie powielić pierwszy numer „Le Monde” i tylko tak dalece, jak nie umiecie sprostać zadaniu - „Le Monde” podobnie - doznajecie wrażenia czegoś nowego.

Mimo tego, co powiedziałem, wyznam, że nie jest moim zwyczajem pisać do dziennikarzy, którzy spełniają swoją funkcję dostatecznie dobrze kultywując, jak potrafią najlepiej, te cnoty, о których zwycięstwo zabiegałem zawsze i ze wszystkich sił. Są to takie cnoty jak zwątpienie, zazdrość, pogarda i — w przypadku najlepszych z was — nienawiść.

Tak się jednak składa, że skoro ludzkie sprawy toczą się teraz zgodnie z moimi życzeniami, a świat cały zachowuje się w taki sposób, iż moje drobne interwencje staja się coraz mniej potrzebne, dysponują dużą ilością wolnego czasu, który spędzam zazwyczaj w Genewie, gdzie mam swój pied-à-terre (dorywcze mieszkanie).

Kocham to miasto о wysrebrzonych skroniach, jego fontanny, które nie chrzczą nikogo, podziemne szczękanie żuchw bankowych, delikatny szmer jego kwarcowych zegarów, które przekazują uszom, zresztą niezbyt czułym, ledwie słyszalne postękiwanie czasu, zredukowane do rzędu zaszyfrowanych wyznań о jego powolnym upływie i próżności. Nie znoszę czasu i cieszę się z jego uwięzienia. Nade wszystko lubię Mur Reformacji, ten wspaniały obiekt z nagiego kamienia wzniesiony na moją cześć nie opodal katedry. Na moją, bo przecież wyryty tam napis wspomina mnie dwa razy w trzech słowach: Post tenebras lux, po ciemnościach światło. Czyż nie uważają mnie za Księcia Ciemności i czyż nie nazywam się Lucyfer, czyli ten który „niesie światło”, wódz świeckich zastępów anielskich?

Jest to zresztą jedyny pomnik, jaki ludzie kiedykolwiek wznieśli na moją cześć i chwałę, choć to ja nauczyłem ich wszystkiego, co tak ich interesuje — wojny, rozpusty, kłamstwa i całej reszty. Podczas gdy wszystkie miasta Francji, żeby wymienić tylko Pański przemiły kraj, posiadający bulwar Emila Zoli lub Gambetty, о których najwyżej można powiedzieć, ze zasługują na miano niezłych diabłów, to próżno by szukać na całej kuli ziemskiej Promenady Szatana czy Placu Mefistofelesa, nie ma najmniejszej uliczki, zaułka ani urbanistycznej ślepej kiszki, która by świadczyła о wdzięczności, jaka mi się należy za tyle dobrodziejstw i wspaniałych rad, których zresztą nie musiałem powtarzać zbyt często.

Bez tych przepięknych szańców Genewy, które przemierzam od końca do końca kilka razy dziennie — to jest moja bariera dźwięku Nieprzetłumaczalna gra słów: Mur de Reformation — mur du son (przyp. tłum.).- nie miałbym i ja owego „kamienia gdzie by złożyć głowę”. Moje uznanie dla mieszkańców Genewy, nawet jeśli nie zrobili tego umyślnie.

To stamtąd właśnie piszę do Pana, a skoro zapyta Pan, skąd tyle łaskawości, odpowiem, ze nadszedł już chyba czas, by sprostować parę błędnych mniemań, które zbyt długo utrzymują się na mój temat i sprawiają, że światu ciągle jeszcze zagraża zbawienie.

Zaiste nieziemski tupet niektórych Pana artykułów nasunął mi myśl, że Pan może mi być pomocny w tym zadaniu. Pozwoli Pan, ze w tym duchu kreślę się zasadniczo swoim, a dodatkowo Pańskim

Diabłem



PS Zakładam, że widząc datę 1 stycznia rozumie Pan, iż nie przychylam się do tego śmiesznego zwyczaju składania życzeń noworocznych. Sformułować życzenie znaczy spodziewać się czegoś od życia, przypadku lub kogoś tam. Tymczasem życie, jeśli przynosi dary dziś, to po to żeby je jutro odebrać. Przypadek nie istnieje, nie liczę więc na nikogo, jak tylko na siebie samego, czego i Panu najgoręcej życzę.

Z WIKI:

André Frossard (ur. 14 stycznia 1915 w Colombier-Châtelot, zm. 2 lutego 1995 w Wersalu) – francuski dziennikarz, pisarz i filozof katolicki pochodzenia żydowskiego (jego babcia była Żydówką), syn Ludwika Oscara Frossarda – założyciela Francuskiej Partii Komunistycznej. Wieloletni felietonista „Le Figaro”.

Jak sam opisuje, w wydanej w 1969 roku książce pod tytułem Dieu existe, je l’ai rencontré (Bóg istnieje, spotkałem Go), jako ateista doznał nawrócenia w 1935 roku po przypadkowej wizycie w kościele.

Członek Akademii Francuskiej od 1987. Przyjaciel Jana Pawła II.

Les trente-six preuves de l’existence du diable 1978, wydanie polskie: 36 dowodów na istnienie diabła, przeł. Zygmunt Ławrynowicz, W drodze, Poznań 1987

komentarze:

 


smieciu @Andrzej-z-Gdanska

19 stycznia 2019 19:08



Promenada Szatana - brzmi nieźle

na naszychblogach prowadząc 2 dni temu podobną dyskusję co tutaj rzuciłem myśl że za rok honorowym prezesem PiS zostanie Donald Tusk.

Tak to wygląda. Powoli wszyscy zrzucają te swoje maski, fałszywe piórka. Razem już niosą te swoje światło dla ludu. Kto wie czy Diabełek nie zostanie wreszcie jakoś otwarcie uhonorowany. Właściwie... to praktycznie został. Wspaniała msza na cześć kogo u licha?

Władza bije pokłony, klęka i modli się.

Ja może nie tu, ale na naszychblogach od dawna piszę o absurdach, o cyrku jaki nas otacza a w ktory ludzie wierzą. Ile razy napisałem że nie rozumiem jak oni ciągle w to wierzą. Ale powiem wam że takiego spektaklu jaki mamy w tym tygodniu naprawdę nigdy bym podejrzewał że będzie możliwy. Dla mnie jest to czysty surrealizm. Dla mnie jasne jest że wkraczamy w jakieś nowe kosmiczne rozdanie. Już wkroczyliśmy, tryby machiny już dawno się rozkręciły. Teraz możemy już tylko oczekiwać kolejnych zdarzeń. Ciężko nawet sobie wyobrazić czego. Pewnie czegoś dużo mocniejszego niż Tusk jako prezes PiS...

Ooo, właśnie obok przeczytałem że jakaś tam Magdalena Sroda alias wojująca ateistka była na mszy. No tak. No bo co to była za msza! Kto się tam nie zebrał. Nie znaleźć się tam byłoby obrazą czci…



 


Andrzej-z-Gdanska @smieciu 19 stycznia 2019 19:08

 

Trochę optymizmu i wiary w siebie życzę. :)))

Pan André wydał swoją książkę 41 lat temu. To dawno i niedawno.

Ja też się emocjonuję. Na szczęście to mija. :) Nie da rady tak długo trzymać "ciśnienia". Poza tym cała operacja musi sporo kosztować i stąd długo nie potrwa.

Tak Panu, sobie i wszystkim życzę.



 


smieciu @Andrzej-z-Gdanska

19 stycznia 2019 19:35



Nie.

To będzie trwać. To nie jest jakaś tam operacja. To rytuał.

To nie informacje z Polski dotychczas mnie przekonywały że zbliża się COŚ. Przeciwnie, Polska jawiła się raczej jako spokojna oaza. Gdzieś tam ludzie szaleją a tutaj mają te swoje 500+ i mimo tych wszystkich absurdów, polityki itd, jakoś sobie żyją. Nigdy bym nie przypuszczał że akurat u nas zaczniemy zabawę z mową nienawiści.

Spójrzcie. Gender i te całe nowe płcie to domena Zachodu. Imigranci. Generalnie też. U nas mamy raczej krewniaków... Futurystyczna punktacja na ile jesteś dobrym obywatelem: Chiny. Wycofywanie gotówki, skanowanie oka jako kupno biletu do pociągu: Indie. Wojny są na całym świecie. Nawet na Ukrainie. ISIS na Bliskim Wschodzi. Itd itp. Wszędzie powoli wylewa się gówno. Tylko tutaj ludzie sobie dobrze żyli. I dlatego tak trudno mi było wytłumaczyć iluzję w której żyją.

Ale to co się stało w tym tygodniu oznacza że i my dostaliśmy swój przydział do wykonania. I jest wykonywany. Brutalnie na chama.

To się nie skończy. Nie skończy się samo.

Zmieniony ( 19.01.2019. )