Mme Żorżeta, Superwizjer, a aktorki  ratowniczki pod Smoleńskiem.
Wpisał: TOMASZ PERNAK [Rolex]   
21.01.2019.

Mme Żorżeta, Superwizjer, a aktorki – ratowniczki pod Smoleńskiem.

TOMASZ PERNAK [Rolex], Warszawska Gazeta


Kto, kiedy i kogo delegował do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku, jakimi środkami transportu delegacja Superwizjera dotarła na miejsce w ciągu kilku godzin po „katastrofie”, od kogo uzyskała pozwolenia na przesłuchanie pracownic pogotowia...? Ciekaw jestem również, czy reporterów zastanowiły nienaganne fryzury i makijaż wymęczonych wszak „ratowniczek”?

=======================

Warszawską Gazetę i Niepodległą czytuje się – co oczywiste – w amerykańskiej ambasadzie, a szczególnie od czasu, kiedy ambasadorem została mme Żorżeta Mosbacher, która wniosła do amerykańskiej dyplomacji powiew świeżości polegający na tym, że dla uproszczenia dokonuje się przedefiniowania ogólnego interesu amerykańskiego utożsamiając go z konkretnym interesem biznesowym. Słusznie, bo w świecie celebrytów, a mme Żorżeta Mosbacher celebrytką niewątpliwie jest, zrozumienia dla czegoś tak abstrakcyjnego jak interes narodowy jest niewiele, natomiast jest świadomość, że money talks.

W interesującym nas przypadku do mme Żorżety przemawiają pieniądze zainwestowane przez Amerykańską Scripps Network Interactive, która ostatecznie przejęła polską stację TVN w 2015 roku, aby samemu z kolei zostać przejęta wraz z TVN-em przez Discovery Inc. w roku 2018. Transakcja zakupu SNI opiewała na kwotę 14,6 miliarda USD, więc jak widać idzie tu nie o jakieś ciepłe finansowe talks, ale o finansowy chór Aleksandrowa co najmniej.

Stacja TVN, dziś część imperium Discovery, to rzadki ptak w świecie mediów. Udanie łączy bowiem świat faktów ze światem faktów medialnych. Mamy podstawy aby sądzić, że stacja ta brała udział w organizacji uroczystości tak zwanych „urodzin Hitlera”, które odbyły się co prawda nie w kwietniu, jak wynikało by z dossier rzeczonego niemieckiego przywódcy, a w lipcu, co nie miałoby sensu, gdyby nie fakt, że w tym właśnie czasie rozpoczynała się również kolejna przymiarka do przyklejenia Polsce gęby pomocnika w holocauście, a więc w istocie gęby nazistowskiej, bo pojecie nazizmu, za sprawą szczodrych upominków finansowych składanych onegdaj przez kanclerza Brandta na rzecz Izraela i na ręce izraelskich polityków (tak, jak gdyby mieli oni jakikolwiek związek z ofiarami Shoah), odkleiło się od identyfikacji narodowej, a więc jednoznacznie niemieckiej.

Ja jednak sprawą tą zajmował się nie będę, bo dzięki dosyć brawurowej akcji polskiego parlamentu i rządu udało się, przy wydatnej pomocy administracji amerykańskiej, wymusić wspólne oświadczenie premierów M. Morawieckiego i B. Netanyahu, które sprawiło wielką przykrość takim tuzom historiografii jak Jasie: Gross i Grabowski, ale zakończyło całą tę hucpę w sposób, w jaki powinna zostać zakończona już dawno - w duchu prawdy.

Zajmę się dziś inną zupełnie produkcją TVN-u, produkcją wyjątkową, powstałą tuż po tragedii z dnia 10 kwietnia 2010 roku w ramach – podobnie jak „urodziny Hitlera” – programu Superwizjer.

Podpisany pod niniejszym artykułem ma zaszczyt być współautorem oraz redaktorem wydanej przez Bollinari Publishing House pozycji Maskirowka Smoleńska. Śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10-04. Materiał zebrany w tym śledztwie jest przeogromny, z konieczności więc autorzy musieli dokonać wyboru, prezentując kluczowe i sygnalizując jedynie inne wątki.

Zanim przejdę do rozwinięcia jednego z tych „innych”, chciałbym króciutko opisać charakter publikacji. Jest ona kompilacją zdań odrębnych i nie formułuje jakichś ogólnych, wspólnych wniosków. Każdy z autorów poruszał zagadnienia, w ramach których czuł się kompetentny. Dotyczy to w szczególności światowej słowy naukowców, prof. prof. Cieszewskiego i Dakowskiego, którzy wypowiadają się wyłącznie w swoim imieniu. Jakkolwiek daleko inni autorzy nie uznaliby wniosków obu naukowców za wspierające ich tezy, każdy z zamieszczonych w książce rozdziałów pozostaje zdaniem autonomicznym. W szczególności dotyczy to prof. Cieszewskiego, który zezwolił na nieautoryzowane tłumaczenia z języka angielskiego pracy: Additional lessons from the analyses of satellite imagery and investigation of birch and its breakage, prezentowanej w ramach tak zwanej Konferencji Smoleńskiej.

Powróćmy teraz do interesujących nas pytań. Oto firma TVN, niezwłocznie po powzięciu wiadomości o tragedii, wysłała na miejsce zdarzenia swoich reporterów: „Reporterzy Superwizjera na lotnisku pod Smoleńskiem znaleźli się kilkanaście godzin po katastrofie prezydenckiego samolotu. Zastali tam jeszcze ekipy ratownicze i lekarzy, którzy pojechali ratować ludzi, i którzy mimo wielu lat pracy nie widzieli czegoś tak przerażającego: Początkowo biegałyśmy i szukałyśmy żywych ludzi. Może kogoś tam przycisnęło, może jakieś szumy albo pukania usłyszymy. A potem, jak już się mgła rozeszła, zobaczyłyśmy jaki to koszmar mówi jedna z lekarek.1

Poznaliśmy nawet imię i nazwisko oraz podobiznę dwóch z bohaterek akcji ratowniczej. Materiał Superwizjera uległ co prawda anihilacji i nie jest już dostępny w sieci, ale dobre i to, co mamy:

Zachowaliśmy w pamięci Irinę Tałałajewą i twarz Oksany Kułakowej, (nazwanej przez PAP Oksaną Jurijewną). Z biegiem czasu jednak coraz bardziej dematerializują się ratownicy... W Polskich Uwagach do Raportu MAK strona polska żali się:

Dokument z przeprowadzonej akcji poszukiwawczo-ratowniczej po zaistnieniu katastrofy samolotu TU-154M w dn. 10 kwietnia 2010 zawierający informacje dotyczące sił i środków użytych w trakcie prowadzenia akcji - Nie otrzymano. (str.22)

Raporty/oświadczenia opisujące przebieg i działania służb poszukiwawczo-ratowniczych w trakcie wykonywania czynności związanych z katastrofą samolotu TU-154M - Nie otrzymano. (str.23)

Dokument określający zasady organizacji i działanie systemu ratownictwa lotniczego obowiązujące w Federacji Rosyjskiej - Nie otrzymano. (str.23)

Materiał filmowy sporządzony na miejscu zdarzenia bezpośrednio po katastrofie - Nie otrzymano.(str.24)

Dokumentacja fotograficzna z miejsca zdarzenia wykonana bezpośrednio po katastrofie - Nie otrzymano. (str.24)

Oświadczenia i notatki z rozmów ze świadkami zdarzenia (lista powinna obejmować zarówno osoby ze strony polskiej znajdujące się na lotnisku w Smoleńsku jak również świadków ze strony Federacji Rosyjskiej, w tym osób uczestniczących w akcji ratowniczej) - Nie otrzymano. (str.25).

Jak widać akcja ratownicza, nawet jeśli miałaby być przeprowadzona, nie pozostawiła wielu śladów, wprost przeczą jej natomiast zeznania oficerów BOR oraz innych świadków obecnych w pobliżu lub na miejscu jej rzekomego przebiegu (Wiśniewski/Śliwiński, Bahr, Wierzchowski).

Interesuje mnie, czym narażę się być może nawet na gniew mme Żorżety Mosbacher, archiwum stacji TVN, które dziś jest własnością giganta Discovery. Ciekaw jestem kto, kiedy i kogo delegował do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku, jakimi środkami transportu delegacja Superwizjera dotarła na miejsce w ciągu kilku godzin po „katastrofie”, od kogo uzyskała pozwolenia na przesłuchanie pracownic pogotowia...? Ciekaw jestem również, czy reporterów zastanowiły nienaganne fryzury i makijaż wymęczonych wszak „ratowniczek”?

Biorąc pod uwagę pewnego rodzaju słabość pracowników TVN-u do modelowania rzeczywistości, uważam te pytania za zasadne. Wszystko to, co dziś wiemy o akcji ratowniczej w Smoleńsku, w dniu 10 kwietnia 2010 roku, a raczej to, co wiemy o jej nieprzeprowadzeniu, wymaga ustalenia, kim były ratowniczki – bohaterki reportażu Superwizjera. Sam mogę jedynie pytać, ale prokuratorzy badający tę sprawę, „boleśnie” wszak „prostą”, żeby przywołać zalecenie byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, mogą wręcz żądać odpowiedzi.

Jeśli ktoś podsunął reporterom Superwizjera jakieś figurantki, to prokuratorzy powinni zainteresować się kto, a jeśli nagranie „ratowniczek” powstało gdzie indziej, bądź w innym terminie, zainteresowanie to powinno stać się zdecydowanie intensywne. Byłoby zresztą również interesujące, gdyby stacja TVN wyprodukowała kolejny odcinek Superwizjera, opisujący losy Iriny Tałajewej i Oksany Kułakowej ponad osiem już lat po tragedii. Czy nadal pracują w smoleńskim pogotowiu ratunkowym? Czy dobrze im się wiedzie?

Zainteresowanych medialnymi produkcjami realizowanymi 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku gorąco zachęcam do zapoznania się z naszą książką.

Bollinari Publishing House. Maskirowka Smoleńska. Śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10-04.



Zmieniony ( 21.01.2019. )