Para w gwizdek. Litera prawa ważniejsza od ducha prawa
Wpisał: Izabela BRODACKA   
02.02.2019.

Para w gwizdek.

Litera prawa ważniejsza od ducha prawa

 

Izabela BRODACKA 25.01.2019



Dowiedziałam się, że matka mordercy Pawła Adamowicza zgłaszała służbom możliwość popełnienia przez jej chorego syna zamachu. Zgłaszała to policji i służbie więziennej. Nikt nie zareagował, nikt nie podjął kroków które pozwoliłyby tego zamachu uniknąć. Podobno nie istnieją procedury prawne pozwalające na taką interwencję. W efekcie prezydent Paweł Adamowicz Gdańska zginął.

To nie jest odosobniony przypadek.  W Płotach koło Zielonej Góry. mężczyzna, który miał iść do więzienia za znęcanie się nad żoną,  odwołał się od wyroku, wrócił do domu i zabił kobietę licznymi ciosami noża. Prawa przestępcy okazały się istotniejsze od praw ofiary, a uzasadnionych obaw tej ofiary nikt nie traktował poważnie. 

Wiele lat temu pewna kobieta błagała sąd rodzinny, żeby odebrał jej rozwiedzionemu mężowi prawo do opieki nad dziećmi. Były mąż był niezrównoważony psychicznie ale sąd zlekceważył jej prośby. Mężczyzna korzystając ze swych praw odebrał dzieci z przedszkola, zawiózł je do lasu  i  spalił się wraz z nimi w samochodzie. „ Ładne miała pani dzieci”- powiedziała niefrasobliwie pani sędzia, do  której zgłosiła się zrozpaczona matka.

Rodzice chorych psychicznie dorosłych dzieci skarżą się, że lekarze odmawiają im informacji na temat stanu chorych zasłaniając się tajemnica lekarską. Pytanie chorego psychicznie pacjenta o zgodę na informowanie o jego stanie zdrowia  jedynych jego opiekunów i jedynych życzliwych mu osób ma dokładnie taki sam sens jak wybieranie przez pacjentów szpitala psychiatrycznego ordynatora drogą demokratycznego głosowania. Psychiatrzy aby zdobyć zaufanie pacjenta, w zgodzie zresztą z panującym w psychiatrii paradygmatem obciążają rodziców winą za chorobę ich dziecka, każą choremu doszukiwać się traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, podejrzewają rodziny o chęć ubezwłasnowolnienia pacjenta z niegodnych pobudek- żeby zdobyć nad nim władzę, żeby uniknąć rozpraszania przez niego majątku, żeby przejąć jego majątek. Jest to również część lewackiej strategii rozbijania elementarnych struktur społecznych miedzy innymi rodzin, aby łatwiej zarządzać społeczeństwem.

Z drugiej strony zdarzają się nadużycia szczególnie przy ubezwłasnowolnianiu osób starszych, które opiekunowie chcą wepchnąć do zakładu i przejąć ich mieszkanie. Nie tak dawno pisałam o pani Pauli Powązka, którą sądy chcą ubezwłasnowolnić na wniosek opieki społecznej urażonej jej krytycznym stosunkiem do sposobu realizacji przez opiekę  ustawowych zadań. Pani Paula jest osobą schorowaną z przyczyny wypadku, za który nie dostała od dwudziestu lat należnego jej odszkodowania lecz poza tym jest osobą spokojną, kulturalną, nie zagrażającą nikomu, w tym sobie.

Tak czy owak widać, że system prawny działa w niezadowalający wręcz kryminogenny sposób. Przepisy prawa nie tylko nie zapobiegają przestępstwom lecz często je wręcz prowokują. Jak wielokrotnie pisałam takim kryminogennym przepisem jest dopuszczenie handlu roszczeniami oraz rękojmia zaufania do ksiąg wieczystych dająca tak zwanemu „nabywcy w dobrej wierze” pierwszeństwo do nieruchomości przed jej prawowitym właścicielem. Jeżeli nie usunie się tych przepisów kradzież nieruchomości pod różnymi pretekstami będzie się odradzać jak wielogłowa hydra. 

System w którym litera prawa jest ważniejsza od ducha prawa, w którym ważniejsze są słowa od faktów, w którym prawa przestępcy są ważniejsze od praw ofiary jest generalnie kryminogenny. Zauważmy, że jedynym dotąd skazanym w sprawie złodziejskiej reprywatyzacji jest Jan Śpiewak, który ujawnił, że niejaka B. Ć. (  nie zamierzam płacić jej odszkodowań) wystąpiła jako kurator dawno nieżyjącej osoby żeby przejąć w zarząd jej nieruchomość. Od przejęcia w zarząd do kradzieży jak to mówią Francuzi jest tylko krok ( il n'y a qu'un pas). Nie będę tego, powszechnie stosowanego, kroku opisywać aby nie inspirować kolejnych złodziei. To pani Ć powinna zostać skazana za ewidentne oszustwo, a nie Śpiewak za naruszenie jej dóbr osobistych.

Podobnie przez długie lata jedynymi skazanymi w sprawie FOZZ byli profesorowie Dakowski i Przystawa autorzy książki na ten temat. O naruszenie dóbr osobistych oskarżył ich Dariusz Tytus Przywieczerski, przywieziony niedawno w ramach ekstradycji do Polski w przynoszących mu zapewne zaszczyt kajdankach. 

Talmudyczny stosunek do prawa dotarł do nas z USA gdzie nie wolno wykorzystać w sprawie sądowej tak zwanych „owoców zatrutego drzewa” (fruits of the poisoned tree) czyli dowodów zdobytych nie tyle w nielegalny co w nieformalny sposób. Przestępca może uniknąć kary jeżeli policjant nie odczytał mu prawidłowo jego praw albo zdobył dowody zbrodni wchodząc do domu przestępcy bez stosownego nakazu. Zasady powstałe aby  chronić ludzi przed bezzasadnym aresztowaniem czy oskarżeniem działają na korzyść przestępców i przeciwko ofiarom przestępstw a prawda i fakty przegrywają z papierkami i procedurami. Pamiętam rozprawę w czasie której ojciec dziecka oskarżył matkę, że dziecko jest zaniedbane, głodne i zawszone. Oburzona matka chciała zaprezentować sądowi czekające na korytarzu czyściutkie dziecko, ale sąd się nie zgodził. Zażądał zaświadczenia z ośrodka wychowawczego. Fakty sądu nie interesowały. Użyczyłam niedawno nieodpłatnie zdjęcie mego zmarłego męża pewnej instytucji do celów wydawniczych. Prawnicy tej instytucji przysłali mi projekt wielostronicowej umowy, której nie miałam ochoty nawet przeczytać, zawierający zobowiązanie mnie do zapłacenia tej instytucji kary konwencjonalnej gdyby ktoś zgłosił prawa do będącego moją własnością zdjęcia. Oczywiście takiej umowy nie podpiszę. Z mego  punktu widzenia byłoby to absurdalne. W tej sytuacji instytucja będzie musiała się kłopotać, że skorzystała ze zdjęcia bezumownie. Zwróćmy uwagę, że prawnicy tej instytucji stracili wiele czasu na wielokrotne redagowanie bezsensownej umowy zamiast zamieść podwórko, ugotować zupę albo napisać wiersz. Przyczyną  tego jest formalizm prawny, a przyczyną formalizmu jest wiara, że litera prawa jest ważniejsza od prawdy. A cała para idzie w gwizdek.

Zmieniony ( 03.02.2019. )