Od A do Ą i wkurz codzienny.
Wpisał: Izabela BRODACKA Falzmann   
03.02.2019.

Od A do Ą i wkurz codzienny.

 

Izabela BRODACKA Falzmann opublikowała właśnie [luty 2019] książkę pod tym tytułem. Wydało ją wyd. „Warszawska”, czyli [??] Bolinari .

Jest to zbiór artykułów, felietonów [nie odróżniam u Niej tych pojęć] , publikowanych co tydzień w Warszawskiej Gazecie - a z dwu-dniowym opóźnieniem – też u mnie.

Tytuł kojarzę sobie z dość megalomańskim zwyczajem pisywania „Od A do Z”, co ostatnio jakaś para, zakotwiczona bezpiecznie w kancelarii Prezydenta, powtarza. A może jest to też reakcja na takich, co to pisują „o tym, co najważniejsze”?

Autorka wykazuje, że pisywanie jedynie Od A do Ą może być bardzo owocne. Zobaczcie, ile można powiedzieć... 

Może śnię, ale chyba przypominam sobie próby wydania dziennika satyryczno- humorystycznego „Wkurw codzienny”.

Na szczęście „władza” nie lubi, gdy się z Niej drwi. Więc – argument nie do odrzucenia dotarł do Sponsora i wydawców in spe….

Książkę można kupić w księgarniach związanych z Warszawską Gazetą i w wyd. Bolinari

Poniżej artykuł z książki „Od A do Ą” pierwszy, wskazujący nam, że pisać to se możesz - ale „władza” może przesłuchiwać rabusiów, złodziei mafiozów w Komisji sejmowej – ale zakuć ich w kajdanki – i odebrać zrabowane miliardy - „w życiu”- tego nie wolno !!

=============================

Dobry adres.

"Dobry adres"; "w dobrej wierze".
Trudne do wyobrażenia jest, żeby w jakimkolwiek cywilizowanym kraju mąż urzędującej prezydent miasta, przejął ukradzioną przez jego krewnego kamienicę i korzystał z tej kradzieży.


Dobry adres. Tak o swojej kamienicy przy ulicy Szucha 16 powiedział Andrzej Bieńkowski, profesor Akademii Sztuk Pięknych, syn Władysława Bieńkowskiego polityka, dysydenta , męża zaufania KOR i Flory Bieńkowskiej- pisarki.

Kamienica przy ulicy Szucha 16 powstała w 1938 roku. Zbudowała ją Oficerska Spółdzielnia Mieszkaniowa „ Proporzec”. Mieszkania w tej kamienicy wykupili współpracownicy marszałka Piłsudskiego: Walery Sławek, Władysław Raczkiewicz oraz oficerowie i urzędnicy państwowi.

W 1950 roku Prezydium Rady Narodowej w Warszawie orzekło „wywłaszczenie nieruchomości przy Szucha 16 na cele użyteczności publicznej”. W 1954 roku budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa. Wprowadzili się do niego nowi lokatorzy: Józef Ozga Michalski, Zygmunt Huszcza, Waldemar Stasiak, Władysław Bieńkowski. Ogromne mieszkanie w tej kamienicy zajmował generał Leszek Krzemień czyli Maksymilian Wolf. W latach 1957-1968 był pełnomocnikiem rządu PRL do spraw stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce. W tej kamienicy mieszkał również – o dziwo - Stefan Kisielewski. Jak sam twierdził tak się tego wstydził, że z taksówki wysiadał przy ulicy Litewskiej.

 

Przedwojenną właścicielką jednego z apartamentów o powierzchni 175 metrów adratowych była Maria Rożen- Brodacka. Jej mąż Antoni Brodacki zginął w obronie stolicy we wrześniu 1939 roku. Brodacka została zatrzymana przez gestapo za działalność konspiracyjną i rozstrzelana w Palmirach. Trzyletnim synem Brodackich Krystianem zajęła się ciotka Maria Brodacka z Krakowa.

Przez wiele lat bezskutecznie usiłowała odzyskać lokal dla małoletniego Krystiana. Mieszkanie Brodackiej zajął funkcjonariusz SB Władysław Ciastoń. W 1975 roku Ciastoń wykupił nieswoje mieszkanie za 240 000 złotych z czego umorzono mu 67 000.

W 1984 roku Ciastoń sprzedał mieszkanie za 9 mln 069 tysięcy mecenas Marii Dłużewskiej, która broniła go w procesie w sprawie zabójstwa księdza Popiełuszki.

Jeszcze ciekawsze są losy przedwojennej kamienicy rodziny Oppenheimów i Regirerów, przy ul. Noakowskiego 16 w Warszawie (16- to jakiś pechowy numer ). W sierpniu 1945 roku na posadę w Służbie Bezpieczeństwa, w randze majora - został przyjęty Leon Kalinowski, syn Bonifacego i Leonardy z domu Keller, urodzony w roku 1902 w Warszawie. W sierpniu 1945 roku, wspólnie z notariuszem z Brzezin Łódzkich, Janem Norbertem Wierzbickim, dokonuje on fałszerstwa pełnomocnictwa (na swoje nazwisko) do pełnego dysponowania majątkiem rodziny Oppenheimów i Regirerów.

Na podstawie tak spreparowanego dokumentu, w grudniu 1945 roku Leon Kalinowski sprzedaje kamienicę przy Noakowskiego 16 Romanowi Kępskiemu i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Jesienią 1946 roku powraca do Warszawy Maria Oppenheim, prawowita właścicielka kamienicy, która w księgach hipotecznych nieruchomości Noakowskiego 16, składa obszerne zapisy o toczącym się postępowaniu spadkowym po jej zmarłym w 1940 roku mężu, oraz o wszczętym na jej wniosek przez prokuraturę dochodzeniu przeciwko Leonowi Kalinowskiemu, oskarżonemu przez nią o sfałszowanie pełnomocnictwa.

W 1947 roku Skarb Państwa występuje z pozwem przeciwko Romanowi Kępskiemu i Zbigniewowi Szczechowiczowi (nabywcom od Kalinowskiego kamienicy przy Noakowskiego 16) o wykreślenie ich z hipoteki.
26 lipca 1948 roku, zapada akt wykonawczy Sądu Okręgowego w Warszawie w tej sprawie. Pełnomocnictwo zostaje uznane za nieważne. Nieważny staje się również akt sprzedaży nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16 na rzecz R. Kępskiego i Z. Szczechowicza.

Proces Leona Kalinowskiego o fałszerstwo rozpoczyna się w lipcu 1948 roku, a wyrok skazujący go na 4 lata pozbawienia wolności zapada w I instancji w październiku 1948 roku.


Mimo wiedzy o fałszywym pełnomocnictwie, na podstawie którego kamienica została sprzedana, i mimo aktu wykonawczego Sądu Okręgowego z 1948 roku o zabezpieczenie powództwa Skarbu Państwa, Roman Kępski udał się w roku 1997 do Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast z podaniem rewindykacyjnym.


Wniosek Romana Kępskiego został - o dziwo - przyjęty, co oznacza, że mylnie został on przez Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast uznany za stronę w postępowaniu administracyjnym, mimo że nie był nigdy ani właścicielem, ani spadkobiercą gruntów, na których stoi kamienica.
Spadkobiercą zmarłego w 1999 roku Romana Kępskiego jest między innymi
Andrzej Waltz, mąż urzędującej prezydent Warszawy. 9 lutego 2007 roku, czyli za kadencji prezydenckiej żony przejął on, wraz z rodziną, sporną kamienicę.
Zanim jednak prywatni spadkobiercy Romana Kępskiego przejęli nienależny im majątek, umową przedwstępną sprzedali kamienicę spółce akcyjnej o udziałach głównie szwajcarskich i francuskich, która
"w dobrej wierze" czerpie z niej zyski.
30 kwietnia 2010 r. grupa lokatorów kamienicy złożyła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie "wniosek o wszczęcie postępowań i stwierdzenie nieważności decyzji".
30 lipca 2010 Samorządowe Kolegium Odwoławcze odmówiło wszczęcia postępowania
"gdyż wnioskodawcy nie posiadają legitymacji procesowej, tym samym nie jest możliwe prowadzenie postępowania administracyjnego zmierzającego do merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy”.
Nie ma sensu nudzić państwa kolejnym odwołaniami i apelacjami. Kamienica została opróżniona z lokatorów.
Najpierw zaserwowano im drakońskie czynsze, a resztę opornych wyprowadzono pod pretekstem katastrofy budowlanej.

Ta historia to jak się mówi „ wierzchołek góry lodowej”. W całej Polsce kwitnie proceder kradzieży nieruchomości. Schemat jest podobny. Sfałszowany testament albo pełnomocnictwo, bardzo często wyrok za fałszerstwo w czasach „komunistycznego bezprawia” i konsumowanie rezultatów za czasów „państwa prawa” jakim się mieni III RP.


Trudne do wyobrażenia jest jednak, żeby w jakimkolwiek cywilizowanym kraju mąż urzędującej prezydent miasta, przejął ukradzioną przez jego krewnego kamienicę i korzystał z tej kradzieży.


„Polska to dziki kraj” jak był łaskaw zauważyć pewien prominentny członek PO .



Zmieniony ( 03.02.2019. )