Polacy zabili więcej Żydów niż Gross. O poważnych dyskusjach i niepoważnych działaniach.
Wpisał: coryllus   
01.03.2019.

Polacy zabili więcej Żydów niż Gross.

O poważnych dyskusjach i niepoważnych działaniach.


coryllus luty 24 2019 https://coryllus.pl/polacy-zbili-wiecej-zydow-niz-gross/



Miałem ten tekst nazwać inaczej, ale myślę, że taki tytuł jest dobry i wszystkim się spodoba. To jest ponadto szczera prawda, bo Gross nikogo nie zabił. Przynajmniej na razie. No, może się jeszcze okazać, że o czymś nie wiemy, ale poczekajmy na rozwój wypadków.

Początkowo tekst ten miał nosić tytuł „O poważnych dyskusjach i niepoważnych działaniach”. Tak się bowiem składa, że poważne są w Polsce jedynie dyskusje. Działania, szczególnie te, które przynoszą jakiś efekt w wymiarze indywidualnym, określone są zwykle mianem niepoważnych. Wiem to po sobie i nie dam się przekonać, że jest inaczej.

Oglądałem wczoraj przez moment TVP3, a w nim dyskusję jaką wiedli panowie Potocki, Pospieszalski, Pawlicki, Świetlik i Karnowski. To było zdumiewające, bo dyskusja dotyczyła ataku na Kościół i szerzenia pedofilii, za sprawą niejakiego Trzaskowskiego, całkiem już jawnie, a konkluzje były takie, że ktoś powinien coś zrobić.

Kto, że spytam? Bo rozumiem, że obecni w studio panowie przeznaczyli dla siebie rolę proroków, którzy ustawieni na tle płonącej Sodomy i fotografowani ze wszystkich stron wołają – o biada, biada, biada, ktoś powinien coś zrobić. Może na przykład znaleźć jakiegoś sprawiedliwego w tej Sodomie…ale kto to ma zrobić, przecież nie my, bo nam się makijaże pościerają i tupeciki przesuną. I jak będziemy wtedy wyglądać my, prorocy mniejsi? Zebranym w studio osobom wydawało się, takie mam wrażenie, że posiadanie pisma periodycznego omawiającego tak zwaną bieżączkę głosami coraz to bardziej zatroskanych i coraz to mniej znanych publiczności osób, jest znakomitym sposobem na poprawę sytuacji. Na poprawę sytuacji tychże osób z pewnością tak, na poprawę sytuacji w ogóle, ani trochę. Metoda jest zła, a opracowanie innej nie wchodzi w grę, albowiem jest to niepoważne. Poważna bowiem może być tylko dyskusja prowadzona przez poważnych ludzi.

Parę lat temu byłem zaproszony na taki panel do seminarium w Świdnicy. Był tam też Janek Pospieszalski i korzystając z okazji zapytałem go dlaczego on gada ze Szczuką i Sierakowskim. – A bo to wiesz – powiedział – warto rozmawiać. Dziś już Janek z nimi nie gada, bo Sierakowski został przesunięty z czoła z powrotem na ramię, a Szczuka skończyła jako profesoressa od polskiego w dość specjalnym liceum na Mokotowie. I nikogo już jej opinie nie obchodzą, bo konkurencja wśród zamieszkujących Sodomę jest mordercza. I wszyscy chcą się pokazać, tak jak prorocy mniejsi, na tle płonących domów, ale głosić przy tym inne prawdy i rzucać oskarżenia pod adresem osób wcale niewinnych podpalenia budynków.

Czy Wy też dostrzegacie, że pomiędzy jednymi i drugimi zachodzi pewna relacja, którą można by nazwać wspólnotą doraźnych interesów? A być może wcale nie doraźnych. Oto płonie Sodoma i trzeba to jakoś komentować, ale są też te kamery i musi być widać, że jest jakaś akcja pomiędzy tymi sodomitami, a tymi sprawiedliwymi, którzy jednakowoż nie pochodzą z Sodomy. Ot przysłał ich tu ktoś z kamerą, zupełnie tak samo jak tego Sekielskiego w Gdańsku pod pomnik księdza pedofila.

Wróćmy jednak do Szczuki. Ona jest dziś nikim, ale gdyby znów zaczęto ją pompować (pardon) to Janek na abarot zapraszałby ją do studia. Ja zaś nie dostałem od niego żadnego zaproszenia nigdy, a jestem już dość poważnym wydawcą i twardo stoję w jednym miejscu. I nie jest ono wcale omiatane okiem kamer, a za mną nie pali się nic, nawet psia buda. A jednak jestem, prosperuję i wielu ludzi mnie zauważa. I co? Nie można mnie zaprosić do studia? Oczywiście, że nie, bo w odróżnieniu od Szczuki ja jestem niepoważny. Proponuję bowiem działanie, w dodatku za każdym razem skuteczne i mogłoby się okazać, ze raz wpuszczony do studia, wynajdę sposób jak zgasić pożary w Sodomie, albo powiem coś, co sprawi, że staną się one nieistotne. I gdzie wówczas podzieją się te wszystkie telewizyjne sieroty? Pójdą uczyć polskiego albo historii? No co wy…Ktoś powie, że się przeceniam….lepiej niech mnie ten ktoś nie denerwuje, bo zrobię coś naprawdę strasznego, czego się nikt nie spodziewa.

Patrzyłem na te dwie wariatki, które zostały wpuszczone na audiencję do papieża i myślałem sobie – ciekawe czy jak Tomek skończy rysować komiks o Sacco di Roma, to uda nam się załatwić taką audiencję i podarować ojcu świętemu jeden egzemplarz tego albumu. Jak myślicie uda się? Bo skoro dwie agresywne wariatki się tam dostały i wręczyły mu raport o pedofilii, to chyba popularyzacja wiedzy o wydarzeniu tak kluczowym dla historii Rzymu także znajdzie przychylność w oczach tych wszystkich sekretarzy, którzy decydują o tym kto może, a kto nie może gadać z papieżem.

Szydzę oczywiście i nie chcę nawet zgadywać w jaki sposób Diduszko i ta druga się tam dostały. Kto je wpuścił, którzy księża z nimi gadali i dlaczego akurat z nimi, a nie z wiernymi, którzy są rozgoryczeni i wściekli obrotem spraw, jaki widzimy teraz przed naszymi oczami. Postawię to pytanie inaczej – dlaczego hierarchowie pertraktują z wrogiem i traktują go serio? Dlaczego zaś wiernych traktują jak ciemną mierzwę, a kiedy próbuje im się coś wyjaśnić, udają zaambarasowanie i zaczynają się gdzieś nagle spieszyć? Dlaczego tak jest?

Otóż dlatego, że poważna dyskusja o tym co należy zrobić z płonącą Sodomą, daje gwarancję, że ona nie zgaśnie, a jeśli nie zgaśnie, będzie można jakoś na tle tego pożaru prosperować i udawać, że się go gasi, a po cichu patrzeć jak tamci dorzucają doń paliwa. I szafa, jak to mówią, będzie grała. Jeśli zaś ktoś proponuje działania zapobiegawczo-przeciwpożarowe to chyba oszalał, bo odbiera w ten sposób sens istnienia całemu układowi i jest po prostu niepoważny. Nie po to zaangażowano tyle środków w podpalenie Sodomy, nie po to się ten pożar podsyca, żeby jakiś idiota zmienił bieg rzeki płynącej obok i wszystko to zgasił wodą od jednego razu. Chybaście poszaleli….

Do tego wszystkiego mamy Grossa, który wpuszcza na nas gazy paraliżujące, razem z tym drugim bałwanem, co szefuje najbardziej niepotrzebnej instytucji w kraju – Instytutowi Badań Literackich. Szczuka była tam do niedawna zatrudniona na etacie i ponoć nawet nie musiała przychodzić do pracy. Dziś się to już zmieniło, ale IBL nadal istnienie i właśnie jego szef dokonał coming outu.

Dlaczego oni mówią o tych wsiach, które mordowały miliony Żydów, w czasie kiedy Niemcy rozpaczliwie próbowali zorganizować dla nich w Auschwitz jakiś ratunek, sanatorium wręcz? Bo wiedzą, że nawet jeśli hierarchowie dogadają się w sprawie tej pedofilii z tamtymi, to wieś z nikim się porozumiewać nie będzie. No i wtedy ten garnitur autorytetów z IBL, samych poważnych ludzi, wyjdzie i powie – a wyście zamordowali miliony Żydów! I nie będzie miało znaczenia, że nikt z oskarżonych nie pamięta wojny i okupacji. To są drobiazgi. Antysemityzm wysysa się przecież z mlekiem matki. A jak się wyssie to jest pozamiatane. No i cóż robić? Potrzebna jest chyba jakaś poważna dyskusja. Niech się zbiorą z jednej strony Gros i Leociak, a z drugiej Janek Pospieszalski i Pawlicki, który niedługo zacznie nosić chyba krzyż z resora od małego Fiata, bo ten co ma teraz jest już za słabo widoczny, i niech zaczną dyskusję.

O czym? No o tym czy mordowali, w jakich okolicznościach, niech Gross wstanie, zerwie marynarkę, niech pokaże gdzie go ugodziła szwabska kula. Niech Pawlicki opowie drżącym głosem o swoich mistycznych przeżyciach, a Janek, jak zwykle rzeczowo i poważnie, niech wszystko podsumuje. Potem zaś dzieci niech idą do szkoły i niech tam słuchają co ten mianowany przy każdej oświatowej placówce pedofil ma do powiedzenia. Bo warto przecież rozmawiać do cholery…nie rozumiecie tego?!

Przypominam, że promocja Baśni socjalistycznej trwa tylko do piątku. Potem wracamy do starej ceny. Od piątku zaś do niedzieli jestem na targach w Poznaniu, gdzie nie byłem chyba z 7 lat. Będzie ze mną też Maciek Cielecki autor książki „Imamowie, mędrcy półksiężyca”.

Stroszek

24 lutego 2019 o 10:08

Historię Żydów można przedstawić krótko jednym zdaniem. Pamiętamy, jak w Egipcie Żydzi zaopatrzyli się w złoto na drogę – Żydówki poprosiły Egipcjanki, swoje pracodawczynie, o wypożyczenie „na chwilę” złotych naczyń do odprawienia rytuałów, których to naczyń następnie nie zwróciły. Zatem można powiedzieć, że Żydzi zamienili religię na złoto, dalej złoto na pieniądz, pieniądz oparty na złocie i srebrze na pieniądze papierowe i weksle, pieniądze na władzę, władzę na demokrację, demokrację w teatr, a sztukę na pornografię.

Ps. Ze względów gramatycznych należy rozróżniać Żydów od żydów i nie żydów.

Zmieniony ( 01.03.2019. )