Matka Boska w czasach Antychrysta
Wpisał: Roger-Thomas Calmel OP   
02.03.2019.

Matka Boska w czasach Antychrysta

 Roger-Thomas Calmel OP

https://www.ekspedyt.org/2019/03/02/o-roger-thomas-calmel-op-matka-boska-w-czasach-antychrysta-niepokalane-serce-maryi-a-pokoj-na-swiecie/


 Chciałabym żyć w czasach Antychrysta” pisała mała Teresa[1] na łożu śmierci.
Nie możemy wątpić, że ta karmelitanka, która ofiarowała się jako „ofiara całopalenia miłości miłosiernej”, będzie się wstawiać za nami w szczególny sposób, kiedy pojawi się Antychryst; bez wątpienia już w szczególny sposób czyni to w naszej epoce, w której zwiastuni Antychrysta przeniknęli do samego wnętrza Kościoła; nie można też wątpić, że jej modlitwa zatapia się w nieskończenie mocniejszym błaganiu: w modlitwie Najświętszej Dziewicy, Bożej Matki.  Ta, która przez Swoje Niepokalane Poczęcie i Dziewicze Macierzyństwo depce smoka, Ta, która jest wielbiona w chwale nawet w Swoim ciele, a która króluje w niebie u boku Swego Syna, panuje jako Władczyni ponad wszystkimi czasami naszej historii, a szczególnie nad najgroźniejszymi czasami dla dusz: nad czasem przyjścia Antychrysta i nad czasem przygotowania tego przyjścia przez jego diabelskich zwiastunów.

Maryja jawi się nie tylko jako Panna można i jako Pocieszycielka w godzinach strapienia dla ziemskiego społeczeństwa i dla życia cielesnego; w okresie dewastacji Kościoła świętego i duchowej agonii Swoich dzieci jawi się szczególnie jako Dziewica Wspomożycielka, silna jak obóz w szyku, jest Ona Królową całej historii rodzaju ludzkiego, nie tylko w czasach udręki, ale i w czasach apokaliptycznych. – Czas udręki był czasem wielkiej wojny: rzezie w źle przygotowanych natarciach, nieubłagane zmiażdżenie w huraganie żelaza i ognia; las Rossignol i las Caures; ścieżka śmierci i Droga Dam[2]…

Iluż ludzi, przypasawszy szpadę, wyruszało ze straszliwą pewnością, że zginą w tej nawałnicy, nigdy nie widząc zwycięstwa! Czasem nawet, i to było najstraszniejsze, wątpliwości co do wartości ich dowódców i podstawy rozkazów napełniały ich umysły. A jednak co do jednego nie było wątpliwości, w sprawie przewyższającej wszystkie inne: w sprawie duchowego autorytetu. Kapelan, który towarzyszył tym ludziom oddanym służbie ojczyzny aż do śmierci, miał niezachwianą pewność wszystkich prawd wiary i nigdy nie przyszło mu do głowy, aby wymyślić nie wiadomo jakie „pastoralne” przekształcenie Mszy Świętej; sprawował Najświętszą Ofiarę według starożytnego rytu i słów; sprawował ją z tym głębszą pobożnością, że on, bezbronny kapłan i jego uzbrojeni parafianie, mogli być w każdej chwili powołani do zjednoczenia swojej ofiary z Ofiarą Syna Bożego, „który gładzi grzechy świata”.

Wierność kapelana opierała się na wierności hierarchicznemu autorytetowi, który zachowywał i bronił doktryny chrześcijańskiej i tradycyjnego kultu; który nie wahał się wyłączyć ze wspólnoty katolickiej heretyków i zdrajców. – Wkrótce na froncie walki, być może za kilka chwil, ciała zostaną starte, rozszarpane w okropnościach nie do opisania; być może bezlitośnie, powoli zaduszone chmurami gazu; ale, pomimo cierpienia ciała, dusza pozostanie nietknięta, jej spokój nie zostanie naruszony, jej ostatni punkt oporu nie będzie zagrożony, a najczarniejszy z demonów, demon ostatecznego kłamstwa, nie zaśmieje się swoim szyderczym śmiechem. Dusza nie zostanie tchórzliwie opuszczona, oddana na pastwę przewrotnych ataków pseudo-proroków pseudo-kościoła; pomimo męki ciała, dusza zostanie wzięta ze spokojem, z nienaruszoną wiarą, ku jasnemu mieszkaniu widzenia uszczęśliwiającego w raju.

Wielka wojna była czasem udręki. Teraz wkroczyliśmy w czas apokaliptyczny. Bez wątpienia to jeszcze nie huragan ognia, ogarniający ciała, ale jesteśmy już świadkami konania dusz, ponieważ duchowy autorytet wydaje się już nie zajmować ich obroną, okazuje się równie obojętny wobec prawdziwości doktryny, jak i wobec nienaruszalności kultu przez fakt, że ostentacyjnie wyrzeka się potępiania winnych. To agonia dusz w świętym Kościele podminowanym od wewnątrz przez zdrajców i heretyków, którzy wciąż jeszcze nie są wygnani. (…) Czas apokalipsy jest jednak naznaczony zwycięstwami łaski, ponieważ – nawet kiedy apokaliptyczne bestie wdzierają się do samego świętego miasta i narażają je na największe niebezpieczeństwa – Kościół nie przestaje być Kościołem: umiłowanym miastem Bożym, niezdobytym przez demona i jego sługi, świętym i nieskalanym miastem, którego Królową jest Matka Boska.

To Ona, Niepokalana Królowa, przez Chrystusa, Swego Syna, skróci te straszliwe lata Antychrysta. Także w tym czasie, a nawet szczególnie w nim, wyjedna nam łaskę wytrwania i uświęcenia. Ochroni dla nas część legalnego autorytetu, jakiej koniecznie potrzebujemy do zbawienia. Jej obecność na Kalwarii, gdzie stała u stóp Krzyża, nam to nieomylnie zapowiada. Ona stała u stóp Krzyża Swojego Syna, a jednocześnie Syna Bożego, jednocząc się doskonale z Jego Ofiarą Odkupienia, wypraszając przez Nią wszelkie łaski dla Swoich przybranych dzieci. Wszelkie łaski: łaskę stawienia czoła pokusom i prześladowaniom, które naznaczą najbardziej zjednoczone z Bogiem dusze, ale także łaskę wytrwania, powstania z upadku, uświęcenia się w najgorszych doświadczeniach; doświadczeniach wyczerpania ciała, i o wiele czarniejszych udrękach konania duszy; w czasach, kiedy ziemskie społeczeństwo padnie ofiarą najeźdźców, a szczególnie wtedy, gdy Kościół Jezusa Chrystusa będzie musiał stawiać opór samozniszczeniu.

Stojąc pod Krzyżem Swojego Syna, Dziewica Maryja, której dusza została przebita mieczem boleści, Boska Dziewica, starta i bolejąca, jak żadne stworzenie, pozwala nam pojąć, nie pozostawiając miejsca na żadne wątpliwości, że będzie zdolna wesprzeć odkupionych podczas najbardziej niewyobrażalnych doświadczeń Jej najczystszym i najmocniejszym, matczynym pośrednictwem. Przekonuje nas ta najsłodsza Dziewica, ta Królowa męczenników, że zwycięstwo kryje się właśnie w Krzyżu, i że Krzyż będzie jego znakiem; że promienny poranek Zmartwychwstania, niekończącego się dnia Kościoła triumfującego, wkrótce nadejdzie.

W Kościele Chrystusowym, który pada ofiarą modernizmu nawet wśród swoich przywódców na wszystkich szczeblach hierarchii, cierpienia dusz, płomienie zgorszenia osiągają przerażające natężenie. Ten dramat nie ma swoich odpowiedników w przeszłości. Ale łaska Odkupiciela, Syna Bożego, jest większa niż to nieszczęście. A wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, wyjednującego wszelkie łaski, nigdy nie ustaje. W najbardziej przygnębionych, w najbliższych upadku duszach, Dziewica Maryja nieustannie pośredniczy, aby w tajemniczy sposób rozwiązać ten dramat, skruszyć w niezwykły sposób kajdany, które demonom wydają się nierozerwalne. Solve vincla reis[3].

My wszyscy, których Pan nasz wzywa, na znak szczególnego wybrania, wierności w tych nowych niebezpieczeństwach, do walki w takiej formie, w jakiej nie ma dotąd żadnych doświadczeń, do walki przeciw zwiastunom Antychrysta, którzy przeniknęli do Kościoła – spójrzmy w nasze serca, powróćmy do naszej wiary; przypomnijmy sobie, że wierzymy w Bóstwo Jezusa Chrystusa, w boskie i duchowe Macierzyństwo Niepokalanej Dziewicy Maryi.

Spójrzmy choć na pełnię łaski i mądrości, ukrytą w Sercu Syna Bożego, który stał się człowiekiem, płynącą skutecznie ku wszystkim tym, którzy wierzą; spójrzmy także na pełnię czułej miłości i na wstawiennictwo będące niepowtarzalnym przywilejem Niepokalanego Serca Dziewicy Maryi. Uciekajmy się do Matki Bożej jak dzieci, a wówczas przekonamy się, iż czasy Antychrysta są czasami zwycięstwa: zwycięstwa za sprawą całkowitego odkupienia przez Jezusa Chrystusa i wszechwładnego wstawiennictwa Maryi.

Przypisy:

  1. Dosłownie: „Chciałabym, aby niepokoje [które staną się udziałem chrześcijan w czasach Antychrysta] były moim udziałem”. List do siostry Marii od Najświętszego Serca w Dziejach duszy.

  2. Miejsca bitew podczas I wojny światowej (przyp. tłum.).

  3. „Winnych wyzwól z więzów” – fragment hymnu Ave maris Stella.

.

Roger-Thomas Calmel OP (1914-1975)

Wielki patriota, obrońca Mszy Świętej Wszechczasów i nieskażonego depozytu wiary, jako dominikanin bronił go również przez swoje liczne pisma i artykuły. Jego wielki wkład w tworzenie katolickich szkół we Francji wspominają z wdzięcznością dominikanki nauczające w Saint-Pre, którym pomógł przetrwać w posoborowym kryzysie.

Zmarł 3  maja 1975 r., w pierwszą sobotę; pochowany w domu generalnym Dominikanek Nauczających od Najświętszego Imienia Jezus. Przez wszystkich, którzy go znali, uważany jest nie tylko za wybitną, ale i świętą postać.

Zawsze Wierni, nr 34, 05-06.2000, s. 47.



Zmieniony ( 02.03.2019. )