"Pan Cogito o potrzebie ścisłości" [Ofiarom Smoleńska] [z tomiku Herberta, który wydałem z Andrzejem Urbańskim („Ponton”) w naszym wydawnictwie „WYDAWNICTWO” w 1984 roku. Nakład 5000 egz. Gdzież teraz takie nakłady. Synek, wtedy 7-letni, pamięta palenie w kaflowym piecu w domku w Podkowie Leśnej resztek, odpadków po druku. ONI, ci knujący z Podkowy, szukali domków w Aninie i Międzylesiu, bo u ich za dużo ubecji. Mirosław Dakowski] ================ Zbigniew Herbert 1 Pana Cogito niepokoi problem z dziedziny matematyki stosowanej trudności na jakie napotyka przy prostych operacjach arytmetycznych dzieci mają dobrze dodają jabłko do jabłka odejmują ziarnko od ziarnka rachunek się zgadza przedszkole świata pulsuje bezpiecznym ciepłem zmierzono cząstki materii zważono ciała niebieskie i tylko w sprawach ludzkich panoszy się karygodne niedbalstwo brak ścisłych danych po bezkresach historii krąży widmo widmo nieokreśloności ilu Greków zginęło pod Troją – nie wiemy podać dokładne straty po obu stronach w bitwie pod Gaugamelą Azincourt Lipskiem Kutnem a także liczbą ofiar białego czerwonego brunatnego – ach kolory niewinne kolory – terroru – nie wiemy naprawdę nie wiemy Pan Cogito odrzuca sensowne wyjaśnienie że było to dawno wiatr przemieszał popioły krew spłynęła do morza sensowne wyjaśnienia potęgują niepokój Pana Cogito bo nawet to co dzieje się na naszych oczach wymyka się cyfrom traci wymiar człowieczy gdzieś musi tkwić błąd fatalny defekt narzędzi albo grzech pamięci 2 kilka prostych przykładów z rachunkowości ofiar dokładną ilość zabitych w katastrofie lotniczej łatwo jest ustalić ważne dla spadkobierców i pogrążonych w żalu towarzystw asekuracyjnych bierzemy listę pasażerów i załogi przy każdym nazwisku stawiamy krzyżyk nieco trudniej w przypadku katastrof kolejowych trzeba złożyć na powrót rozszarpane ciała aby żadna głowa nie została bezpańska w czasie klęsk elementarnych rachunek staje się skomplikowany liczymy ocalałych a niewiadomą resztę która nie jest ani żywa ani definitywnie martwa określa się dziwacznym mianem zaginionych mają jeszcze szanse aby powrócić do nas z ognia wody wnętrza ziemi jeśli wrócą – to dobrze jeśli nie wrócą – trudno 3 teraz Pan Cogito wchodzi na najwyższy chwiejny stopień nieokreśloności jak trudno ustalić imiona wszystkich tych co zginęli w walce z władzą nieludzką dane oficjalne pomniejszają ich liczbę raz jeszcze bezlitośnie dziesiątkują poległych a ciała ich znikają w przepastnych piwnicach wielkich gmachów policji świadkowie naoczni oślepieni gazem ogłuszeni salwami strachem i rozpaczą skłonni są do przesady postronni obserwatorzy podają cyfry wątpliwe opatrzone haniebnym słówkiem „około” a przecież w tych sprawach konieczna jest akuratność nie wolno się pomylić nawet o jednego jesteśmy mimo wszystko stróżami naszych braci niewiedza o zaginionych podważa realność świata wtrąca w piekło pozorów diabelską sieć dialektyki głoszącej że nie ma różnicy między substancją a widmem musimy zatem wiedzieć policzyć dokładnie zawołać po imieniu opatrzyć na drogę w miseczkę z gliny proso mak kościany grzebień groty strzał pierścień wierności
|