cytowanie Marksa, kopulacje pawianów a Dogma CO2
Wpisał: Mirosław Dakowski   
25.10.2010.

cytowanie Marksa, kopulacje pawianów a Dogma CO2

            Za czasów „zwycięskiego socjalizmu” z twarzą Lenina - Stalina wszyscy robiący kariery naukowcy, z dowolnych dziedzin, musieli okrasić swoje prace naukowe cytatami z Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina, ew. Róży Luksemburg (niektórych można było czasem, w zależności od etapu, pominąć). Oczywiście uczeni ci, członkowie Akademii i innych ważnych gremiów, dopilnowywali, by prace dyplomowe czy doktorskie ich uczniów też miały takie cytaty, wtręty i dyskusje. W przypadkach np. prac o hodowli świń dochodziło się do Klasyków poprzez cytowanie Akademika Łysienki z Jego wiekopomnymi zamiany żyta w pszenicę w odpowiednich, komunistycznych warunkach. Lub przez Olgę Lepieszyńską, która, o ile pamiętam - zdaje się „stworzyła życie w chemicznym moździerzu”. W przypadku „socjologii” czy „filozofii” było to oczywiście łatwiejsze. Ale kariery naukowej „bez cytowań” tych i pomniejszych Autorytetów - nie można było sobie wyobrazić. Nie wyjaśniali wtedy swych czynów „ukąszeniem heglowskim” (jeszcze nie!), ale prywatnie - wstydzili się.

            Przypominało nam to rytualne ruchy kopulacyjne pawianów, które (podobno) w ten sposób ustalały między sobą hierarchię ważności samców.

            Ostatnio dostałem sygnały z kilku źródeł, między innymi z Politechniki Warszawskiej, od studentów przygotowujących swe prace dyplomowe: Niezależnie od dziedziny i tematu, należy „oprzeć się” o Antropogenny Efekt Cieplarniany (oczywiście „grożący planecie”), o szkodliwą emisję CO2” itp.

            Studenci, którzy w prostocie swojej próbowali przekonać profesora, że taki „rytualny zaśpiew” niespecjalnie pasuje do uprawianej w Katedrze czy Zakładzie tematyki, a szczególnie do tematu pracy, otrzymywali pouczenie „Panie kolego, jeśli chce pan coś zrobić w nauce...” ; „Przecież trzeba uwzględniać najnowsze trendy..” . Wreszcie nieodparte: W UE są fundusze na te cele..”

            Z drugiej strony, ci sami profesorowie naśmiewają się przy wódeczce z ujawnionych oszustw luminarzy IPCC (International Panel on Climate Change) i bujd np. o „topniejących lodowcach w Himalajach”.

            Proszeni: „No to napisz coś na ten temat!” poważnieją, chmurzą się i ostrzegają przyjaciela: „Nie dość ci...[...]” oraz „Pamiętaj o X-ie i Y-ku...”.

            W latach 80-tych ludzie tchórzliwi z zawstydzeniem odmawiali, np. udzielenia lokalu na kolportaż prasy niezależnej, argumentując : „Wiesz, ja bym oczywiście bardzo chętnie, ale.. teściowa chora, sam rozumiesz...” lub tp. Ale naprawdę się wstydzili.

            Obecnie tchórzostwo i liżydupstwo stały się standardem. A może powodem do chwały. Na pewno znamieniem nowoczesności. - Cytując stare powiedzenie Umiłowanego Przywódcy - zrobiliśmy ogromny krok do przodu.

Zmieniony ( 26.10.2010. )