Brytyjska lekcja dobiega końca. Czasy Przełomu.
Wpisał: Tomasz Pernak   
19.03.2019.

 

 

Brytyjska lekcja dobiega końca.

 

Tomasz Pernak  [ druk w Warszawskiej Gazecie]

 

Dziś (pisane we wtorek, 12 marca 2019) brytyjski parlament zdecydowaną większością głosów odrzucił propozycje przywiezione przez premier Teresę May z Brukseli, a dotyczące warunków Brexitu. Jego twarda wersja, wersja bez porozumienia, jest coraz bliżej. Wiemy, ile kosztuje wyjście z Unii Europejskiej za porozumieniem stron, i dlaczego wejście było za darmo. Wiemy również, ile kosztuje dostęp do rynku wewnętrznego Unii, najbardziej zabarykadowanego chyba rynku relatywnie wolnego świata, dla państwa, które nie godzi się na zwierzchnictwo polityczne Berlina, a Berlin takiego zwierzchnictwa bardzo chce, a dlaczego, to wyłożę dalej. Za „wejście” do Unii Europejskich – związku gospodarczego opisanego w traktatach, Wielka Brytania nie zapłaciła nic. Za opuszczenie Unii Europejskiej – fundamentu przyszłego państwa europejskiego pod egidą Prus, trzeba wyłożyć 50 miliardów funtów oraz pogodzić się z utratą części terytorium, bo tym de facto jest tak zwany backstop Irlandzki.

Ten backstop to wyłączenie Irlandii Północnej, integralnej części Zjednoczonego Królestwa, spod ekonomicznej jurysdykcji tego kraju, i ekonomiczne przyłączenie go do Republiki Irlandii. W kontekście zapisanego w Porozumieniach Wielkopiątkowych z 1998 roku prawa mieszkańców Irlandii Północnej do referendum w sprawie przynależności państwowej, backstop otwiera drogę do zjednoczenia obydwu Irlandii, jako że już dziś jest pewne, że korzystając z ekonomicznego zjednoczenia rząd w Dublinie zasypie Irlandię Północną masą dobrodziejstw, a rząd w Berlinie zapewni tę mannę z nieba za pośrednictwem „niezależnej” Brukseli.

Przekładając to na realia polskie wygląda to tak, jak gdyby opuszczająca UE Polska musiała zrzec się ekonomicznej kontroli nad Dolnym i Górnym Śląskiem, które zachowałyby wolny przepływ kapitału, towarów, usług i ludzi z Niemcami. To byłby dokładnie taki sam polityczno -gospodarczo-ekonomiczny węzeł i podobnego kalibru bandycki szantaż. Mam skromną satysfakcję – 7 i 8 czerwca 2003 roku, w referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskich głosowałem na „nie”, bo nie miałem cienia zaufania, że stręczone w liście prezydenta Kwaśniewskiego do wszystkich Polaków zasady przystąpienia do UE zostaną dotrzymane w ostatecznych wersjach modyfikowanych traktatów.

I tak się stało – nie udało się umrzeć za Niceę, a traktat lizboński wprowadził nam nie zapowiadane wcześniej fundamenty super-państwa europejskiego (czyli Wielkiego Reichu). Nie uspokoiło mnie również dołączenie przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego tak zwanego protokołu brytyjskiego do polskiej wersji podpisanego traktatu, bo miałem podstawy by sądzić, że europejska, zryta ideologicznym marksizmem lewica nie odpuści najmniejszej szansy, by je łamać, kiedy w Polsce śmiałby pojawić się suwerenny rząd. Przypomnijmy treść protokołu brytyjskiego:

Artykuł 1.

Karta nie rozszerza zdolności Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani żadnego sądu lub trybunału Polski lub Zjednoczonego Królestwa do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski lub Zjednoczonego Królestwa są niezgodne z podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone.

2. W szczególności i w celu uniknięcia wszelkich wątpliwości nic, co zawarte jest w tytule IV Karty nie tworzy praw, które mogą być dochodzone na drodze sądowej, mających zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa, z wyjątkiem przypadków gdy Polska lub Zjednoczone Królestwo przewidziały takie prawa w swoim prawie krajowym.

Artykuł 2 

Jeżeli dane postanowienie Karty odnosi się do ustawodawstw i praktyk krajowych, ma ono zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa wyłącznie w zakresie, w jakim prawa i zasady zawarte w tym postanowieniu są uznane przez ustawodawstwo lub praktyki Polski lub Zjednoczonego Królestwa.

Jak Państwo sądzą: czy kolejny rok grillowania Polski na łamach różnych unijnych uzurpacji pozostaje w zgodzie z protokołem brytyjskim, czy też nie?

Społeczeństwo brytyjskie doświadcza zmasowanego ataku medialnego przyjaciół Berlina – przez lata obecności w UE powstał cały system gospodarczych współzależności wewnątrz-unijnych, których zerwanie będzie miało skutki ekonomiczne. Olbrzymie pieniądze stoją za tym, żeby do perturbacji nie dopuścić, ale jeszcze większe stoją za tym, żeby na nie nie zważać. Nie jest prawdą, że politycy (i wielki biznes) agitujący za opuszczeniem Unii byli lunatykami, a ludzi okłamano.

Nie sądzę, aby przekonanie, że zaoszczędzone na Unii środki pójdą w całości na dofinansowanie NHS (NFZ) było aż tak bardzo powszechne, bo źle świadczyłoby to o zdrowym rozsądku wyborców, nie rozumiejących rzeczywistej treści wyborczych sloganów. Przekaz był prosty – bez Unii będzie Wam lepiej i dzisiaj podobnego zdania jest na przykład Orchard Global Asset Management z Singapuru, z udziałami wartymi 5 miliardów USD, który przenosi się do londyńskiego City w oczekiwaniu na Brexit. Montownie samochodów mogą natomiast wynosić się z UK z powodu przewidywanego wzrostu kosztów pracy (a więc wzrostu płac).

Skąd tak twarde warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE? Przecież nic lepszego nie mogło się Berlinowi przydarzyć, jak wykazanie na bolesnym przykładzie uciekiniera z raju, że ucieczka nie popłaca, bo kończy się ruiną. Wpłynęłoby to na zdyscyplinowanie europejskich rządów poddanych ciśnieniu przerażonych obywateli. Eurosceptycyzm znikłby z powierzchni europejskiej polityki jak piana na rozbijającej się o brzeg morskiej fali.

Co jednak stanie się, jeśli okaże się, że jest życie poza Unią? Ba! Że być może – olaboga! - istnieje lepsze, tańsze, mniej obciążone biurokracją, a przede wszystkim – ideologicznym pałkarstwem, życie poza „rajem”? Być może rząd Zjednoczonego Królestwa zyskałby olbrzymia popularność wśród złupionych przez europejski „trzon” społeczeństw państw Południowej i Wschodniej Europy? Strategia Stanów Zjednoczonych jest tutaj jasna – zaproszenie uciekinierów do strefy wolnego handlu chronionego przez marynarkę wojenną USA, a to wszystko po to, aby albo doprowadzić Niemcy i Francję do uległości albo... zniszczyć i jedno i drugie. Można powiedzieć: USA zbudowały te gospodarki po wojnie, mogą uznać, że mają prawo je zniszczyć. 

W tym kontekście rozważać należy oczywiście przyszłość gospodarczą Rzeczpospolitej. Rzeczpospolita nie aspiruje do roli regionalnego mocarstwa morskiego, ale lądowego, a w związku z tym jej rozwój zależy od drożnych kanałów handlowych z głębi Azji. I tu powinniśmy powitać ze szczególnym zadowoleniem rysujący się konsensus gospodarczy w stosunkach bilateralnych USA-Chiny. Nawet jeżeli jest to jedynie odwleczenie w czasie nieuchronnego, jak się wydaje, ostatecznego starcia o globalną hegemonię, daje to dziś Polsce wolną rękę w nawiązywaniu kontaktów handlowych z Pekinem. Niczego lepszego niż zarządzanie skrzyżowaniem szlaków handlowych morskiego Imperium Americanum i kontynentalnego Sinensis Imperii nie można sobie wymarzyć, a już tym bardziej, że za Odrą, Łabą i Renem mielibyśmy spory rezerwuar dobrze wykwalifikowanej, a niedrogiej siły roboczej. Rzecz jasna, ze względów na szalejące za tymi rzekami religijne ekstremizmy, niepokoje związane z wiecznymi wojnami w zrewolucjonizowanych, opanowanych przez gangi i bojówki miastach, zmuszeni bylibyśmy do skrupulatnej kontroli wjeżdżających za chlebem na najeżonych drutem kolczastym i zasiekami granicach, ale nasza przysłowiowa gościnność nie pozwoliłaby na pozostawienie nikogo chętnego do ciężkiej pracy i życia w pokoju bez pomocy. Pax Christiana wszystkich zobowiązuje. 

A jeśli jeszcze dodać, jakie pole do ewangelizacji otworzyłoby się w możliwych do wyobrażenia puzzlach zachodnioeuropejskich „wolnych miast”, mini-kalifatów, neomarksistowskich więzień-kołchozów, to sami widzimy, że warto być dobrej myśli i dożyć tych dni, bo nadejdą.

Be prepared!, a więc „Czuwaj”, to motto brytyjskich i polskich skautów. Bądźmy czujni, bo idą czasy przełomu, ale w czasach przełomu strzeżmy się agentów.

Zmieniony ( 19.03.2019. )