Uzdrowiciele; Wróżki; Maleficium; Ogon spod komży; "Ona nie jest twoja"
Wpisał: ks. Maciej Chmielewski   
25.10.2010.

Uzdrowiciele; Wróżki; Maleficium; Ogon spod komży; „Ona nie jest twoja”

Egzorcysta opowiada

Monarchista nr. 7 - 8

            Pierwsza część wystąpienia ks. Macieja Chmielewskiego, egzorcysty diecezji bydgoskiej, wygłoszonego podczas seminarium „Sekty, wróżby i inne przejawy działania złego ducha”, które odbyło się w Gnieźnie.

            Jeśli widzimy dziś, że jest ogromne zapotrzebowanie na egzorcystów i jeśli zadajemy sobie pytanie, dlaczego nie było tego wcześniej, to chciałbym rozwiać wszelkie wątpliwości: od dwóch tysięcy lat nakaz „wypędzajcie złe duchy w imię moje” jest dany przez Jezusa Apostołom i ich następcom, i będzie w Kościele aż do skończenia świata.

Ojciec i wilk

Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Ojciec, właściciel wszystkiego, ten który stworzył wszystko i ma w swoim władaniu, stoi na progu swojego domu. Dał swoim dzieciom wszystko, co jest możliwe i potrzebne do życia: swoją miłość, swoją troskę i opiekę nad dzieckiem. Wypuścił to dziecko na podwórko swojego gospodarstwa prosząc, żeby go kochało, żeby jemu oddawało cześć jako ojcu, żeby bawiło się na tym podwórku bezpiecznie. Ale na podwórku również w budzie siedzi pies. Ten pies ma łańcuch: ma ograniczoną możliwość działania, nie może robić wszystkiego, co by mu się podobało. Ojciec daje dziecku możliwość wyboru. Pozostawia mu swobodę cieszenia się podwórkiem, ale pozostawia też prośbę: dziecko, nie podchodź do wilka, bo wilk to nie jest kotek ani myszka. Wilk to stworzenie, które jest niebezpieczne. Z natury swojej nie jest łagodne, ale chce ciebie zagryźć. Proszę zauważyć, że ojciec dziecku wszystko wytłumaczył, że dziecko ma świadomość. Wie, z kim ma do czynienia. Ojciec pozostawiając mu możliwość wyboru liczy na to, że miłość do niego okaże się ważniejsza, niż ciekawość.

Dziecko i wilk

Tymczasem dziecko zaczyna wilka podchodzić. Niestety wilk ze swej natury jest strasznie przebiegły i dużo bardziej inteligentny, niż dziecko. Potrafi na samym początku, żeby dziecka nie przestraszyć, przyjąć łagodną postawę: skuli ogon, opadną mu uszy. Czeka na dogodny moment, kiedy dziecko podejdzie za blisko, żeby zacząć gryźć, i gryzie tak, żeby odebrać dziecku życie. Ojciec nie pozostawia dziecka samego. Daje mu wszelką łaskę ochrony przed wilkiem, aby wilk mu nie zagrażał. Ale gdyby Pan Bóg za nas podejmował decyzje, to my nie moglibyśmy mówić, że w swoich decyzjach jesteśmy wolni. Dlatego też Bóg z bólem serca, widząc dziecko podchodzi wilka, czasami na to przyzwala. Ale nie zapomina o dziecku nawet wtedy, kiedy dziecko odwraca się do ojca plecami i mówi: „tato, ja ci w twoje słowa nie wierzę, idę do wilka, bo on mnie bardziej interesuje. Idę do wilka, bo jego świat bardziej mnie ciekawi. Idę do wilka, bo chcę przebywać z nim w budzie, a nie w twoim domu”. To właśnie pokrótce jest obraz tego, co dzieje się z nami.

Diabeł już przegrał

Pewnym moim dramatem życiowym jest to, że kiedy jestem zapraszany do szkół, do kościołów, na lekcje, jest mnóstwo młodych ludzi, którzy przychodzą przede wszystkim dla zaspokojenia swojej ciekawości. Oni są tam tylko dlatego, że „on będzie mówił o szatanie”. Natomiast gdybym zaczął mówić o Panu Jezusie, powiedzą: „Ee... Znowu mi o Jezusie będzie gadał! Myśmy już to słyszeli”. I to właśnie jest ten dramat. Dzisiaj ludzie bardziej miłują ciemność, aniżeli światło. W naszych środowiskach ścierają się dziś dwie rzeczywistości: ludzka z rzeczywistością ciemności. Proszę nie myśleć, że jest tu dualizm: z jednej strony Pan Bóg, z drugiej strony szatan, którzy walczą między sobą o człowieka. Tak wcale nie jest – gdybyśmy tak myśleli, na równi postawilibyśmy człowieka ze Stwórcą. Stworzenie zawsze będzie stworzeniem, będzie ograniczone w swoich władzach. Owszem, Lucyfer dąży do tego, aby go adorować, aby go wynosić na piedestał tak, jak Boga, ale nie możemy popełniać błędu, myśląc, że Pan Bóg walczy z diabłem. Diabeł już przegrał i doskonale o tym wie. Wszystko jest w rękach Boga, włącznie z szatanem.

W nienawiści

Św. Augustyn pisał, że gdyby Pan Bóg pozwolił diabłu działać tak, jak on chce działać, to my, ludzie, przestalibyśmy istnieć. W pierwszym rzędzie szatan nas by wyciął z tej ziemi. Dlaczego? Dlatego, że Chrystus w swej nieskończonej miłości do człowieka przyjął na siebie naturę ludzką, uniżył samego siebie, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się posłusznym aż do śmierci. Dlatego też szatan nienawidzi wszelkiego stworzenia. Nienawidzi, bo nawet w kamieniu na polu widzi wielkość Boga. Bo kamień na polu sam z siebie nie powstał. Bo nawet kamień na polu przypomina szatanowi o wielkości i pięknie Boga. Dlatego też szatan zionie nienawiścią do wszystkiego i wszystkich, łącznie z samym sobą.

„Nie uklęknę”

O świecie aniołów dowiadujemy się przede wszystkim z Pisma Świętego. Jest to świat dla nas niewyobrażalny. Aniołowie podobnie jak ludzie są stworzeniami, czyli Pan Bóg bez nich może istnieć. W Księdze Rodzaju czytamy, że wszystkie stworzenia wyszły z Bożych rąk. Ale nie ma nigdzie mowy o stworzeniu węża na drzewie. To wskazuje na fakt, że szatan w swej pysze i w swym nieposłuszeństwie zgrzeszył prędzej, aniżeli ludzie. Niektórzy teologowie dopatrują się, że Bóg w swej wszechwiedzy i wszechmocy dał aniołom wgląd w czasy przyszłe i że mieli oni oddać cześć Jezusowi, jako prawdziwemu Bogu i prawdziwemu człowiekowi. Zauważmy, że w Jezusie Chrystusie są dwie natury: jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Bóstwo nie ogranicza natury ludzkiej ani natura ludzka nie ogranicza boskości Jezusa. W hierarchii stworzeń człowiek jest wprawdzie najwyższym pośród stworzonych przez Boga, ale w sferze duchowej jest najniżej postawionym stworzeniem, znajduje się niżej od aniołów. Pan Jezus w swojej boskości przyjął na siebie naturę stworzenia, które jest niżej postawione od aniołów – i temu właśnie Lucyfer nie chciał w swej pysze oddać czci. Grzech Lucyfera polegał na tym, że ukochał bardziej siebie, aniżeli Boga, powiedział: „nie uklęknę”.

Pycha nieodwracalna

Pycha jest matką wszystkich grzechów; z pychą połączone jest nieposłuszeństwo, a więc stan, w którym nie służę Bogu z miłością i pokorą ale odwracam się od Niego i mówię: „nie będę Ci służył”. Ów stan dla szatana jest nieodwracalny. Jeżeli słucham teologów, którzy mówią, że na końcu świata piekło będzie puste, to uważam ich za heretyków i nie boję się tego słowa używać. Dlaczego? Dlatego, że bardziej opieram się na słowach Pana Jezusa. On przecież wielokrotnie mówi: „tam będzie płacz i zgrzytanie zębów po wieczność. Uważajcie, bo szeroka jest droga i szeroka brama, która prowadzi ku potępieniu”. Przy egzorcyzmowaniu diabły nam się żalą, płaczą przez opętanych, że poszły za Lucyferem, że były tak głupie, że odwróciły się od Boga. To jest irracjonalnej, bo kiedy mówimy im, że Bóg jest miłosierny i wszechmocny, że jeśli teraz się ukorzą, jeśli będą prosić o przebaczenie, Bóg im przebaczy, odpowiadają: - „Nigdy!!!” One same dają świadectwo, że ich akt nieposłuszeństwa i pychy jest nieodwracalny. Ich akt nieposłuszeństwa i pychy ogranicza Boże miłosierdzie. Boże miłosierdzie jest nieskończone, Bóg chce im przebaczyć, bo przecież nie po to ich stwarzał pięknymi aniołami, żeby teraz się smażyli w piekle. Ale Bóg dał im też łaskę wolności, którą oni źle pojęli. W swojej wolności bardziej ukochali siebie, niż Boga. I ten stan jest dla aniołów nieodwracalny. To nie jest tak, że na końcu świata Pan Bóg otworzy bramy piekielne i pozwoli wszystkim potępionym wejść do nieba. Tak nie będzie. Dlatego jest tak ważne, aby tego czasu na ziemi nie stracić. Dlatego też trwa ta walka – szatan o nas się tak martwi, żeby nas doprowadzić do potępienia.

Nieszczęśliwe

Tydzień temu miałem opętaną dwudziestodwuletnią studentkę. Demony krzyczały przez nią: - Co, gadasz o nas ludziom, nie? – Mówię: - Tak, mówię i będę o was mówił. Dlaczego o tym mówię? Bo wszystko leży w mocy Boga. Bóg nie chce żebyście oddawali cześć kanarkowi, pieskowi czy rybkom w akwarium bardziej, niż Jemu. Twój pies, twój kanarek, twoje rybka pokazują na piękno Boga. Już Księga Mądrości o tym mówi, że z piękna stworzenia przez podobieństwo można poznać piękno Stwórcy, że głupi są ludzie, którzy tego nie rozumieją. Gdyby to powstało tylko z wielkiego wybuchu, tylko na drodze ewolucji, z chaosu, kto mi powie, dlaczego jest tak logiczne? Nad wszystkim jest Pan Bóg – i każde stworzenie krzyczy: poprzez piękno moje oddaj cześć Bogu bo przeze mnie odbija się Jego piękno! Lucyfer i jego aniołowie zbuntowani to piękno utracili. I to nie w jakimś afekcie, w jakiejś niewiedzy, ale w swoim akcie woli powiedzieli Bogu: - Nie! Nie będę służył! Odwracając się od Boga, stali się złymi. Oni też byli piękni, łagodni, pokorni, przez nich Bóg też pokazywał swoje piękno – ale stali się złymi. Przecież samo słowo „Lucyfer” nie oznacza żadnego złego aktu, oznacza „niosący jutrzenkę”, „niosący nadzieję”. To imię i to powołanie do działania – wszak anioł to posłaniec, to ktoś, kto ma zadanie do wykonania. Aniołowie stali się źli i stali się żądni krwi. Odwracając się od Boga, który jest Miłością i Prawdą, przyjęli na siebie grzech pychy i nieposłuszeństwa. Natura anielska została tak skażona, że nienawidzą Boga i nienawidzą każdego stworzenia, łącznie z samymi sobą. Chciałyby się zabić, ale nie mogą, bo one nie mają kategorii umierania. Oni już trwają w śmierci wiecznej. Kochają ból i nienawidzą, cierpią, ale są żądne zadawania krwi. Nigdy nie są szczęśliwe. Anielska natura diabła nie przeminęła wraz z potępieniem. Mam takiego ucznia, licealistę, który mówił: - Proszę księdza, wyzwałem go na pole, na walkę. Odpowiadam: - Chłopie, ty tylko się módl, żeby on na to pole nie wystąpił, bo ja już wiem, kto wtedy polegnie. To nie jest ta kategoria.

Nie siadać do szachów

Żeby wyobrazić sobie tę naturę anielską, proszę postawić sobie przed oczami osobę, która ma taką inteligencję, że gdyby człowiek z nią zasiadł do szachów, byłby przegrany, zanimby wykonał pierwszy ruch. Człowiek musi się nauczyć ruchów na szachownicy na pamięć – anioł już je zna. Ma wiedzę, której my nie mamy, wiedzę wlaną. My, ludzie, jesteśmy złożeni z ciała i duszy. Ciało jest piękne, ale ma swoje ograniczenia, choruje i starzeje się; musimy jeść, musimy odpoczywać. Ogranicza nas miejsce, czas i przestrzeń. Anioł jest bytem prostym, niezłożonym. Nie ma ciała, więc kategorie miejsca, czasu i przestrzeni nie ograniczają go tak jak nas. Anioł może przejść przez ścianę, może przejść przez zamknięte drzwi, może pokazać się i zniknąć – i dla niego to nie jest problem. Nie jest to stworzenie wszechobecne, nie może być w kilku miejscach jednocześnie. Ale może być tutaj, a w mgnieniu oka znaleźć się w Japonii - nas czekałaby najpierw długa podróż.

Ciągły pośpiech

Wszystko co mówimy o naturze aniołów, a więc i demonów, dotyczy nie tylko Ziemi, ale całej przestrzeni galaktycznej. Aniołowie mogą poruszać się w tej przestrzeni – ale walka przecież idzie o człowieka, który jest na ziemi. To człowiek jest oczkiem w głowie Pana Boga, dlatego ten bój toczy się na ziemi. Szatan został strącony na ziemię i ma świadomość tego, że ma niewiele czasu. A jeżeli ktoś ma niewiele czasu, to się spieszy. Szatan ma w sobie ciągły pośpiech. Sam już jest w piekle i spieszy się, by jak najwięcej nas tam trafiło. Dlatego im bardziej czas się kończy, im bardziej wypełnia się orędzie zbawienia, tym bardziej jego niepokój rośnie.

Czas miłosierdzia, czas szukania

Jezus mówił: teraz jest czas miłosierdzia. Teraz. Ale kto wzgardzi czasem miłosierdzia, tego czeka sprawiedliwość. A sprawiedliwość domaga się kary. Dlatego szatan jest tak wredny: bo on już jest w piekle, ale chce tam jeszcze za wszelką cenę mieć ciebie i mnie. I mając mało czasu, staje się jeszcze bardziej agresywny. Szybko, szybko, szybko. Co gorsza, my na to mu pozwalamy. W pierwszym liście św. Piotr pisał: „Diabeł jest jak lew ryczący, krąży wokół szukając, kogo by pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu”. Pytam się o waszą wiarę. Kiedy rozmawiam o diabłach, to albo ludzie się śmieją w swojej ignorancji, albo też mówią: „Proszę księdza, tego nie ma!” A to wcale nie jest tak, że to, czego nie widzimy, tego nie ma. Ten świat niewidzialny na nas oddziałuje. Diabeł się spieszy. Ze względu na to, że ma naturę anioła, nie męczy się i nie musi odpoczywać, nie śpi, nie je, nie regeneruje sił, bo on sił nie traci. Dlatego krąży wokół nieustannie i szuka.

Wie, że nie wiesz

Nie wie o nas wszystkiego. Szuka – bo nie zna nas, on dopiero nas próbuje. Będzie krążył wokół nas jak łagodny kotek albo piesek, ale spróbuj tylko wyciągnąć rękę, żeby go pogłaskać, a oderwie ci ją razem z ramieniem. Czasem ulegamy temu ze zwyczajnej głupoty, bo przecież wystarczyłoby poczytać, zasięgnąć rady… Kiedy przychodzą do mnie ludzie z problemami, to pierwsze co mówią, to: „Proszę księdza, gdybym ja wiedział, że to jest tak niebezpieczne, nigdy bym się za to nie brał!” O to właśnie chodzi. Szatan też wie, że ty nie wiesz. Dlatego cię tak łagodnie podchodzi i mówi: „Pogłaszcz mnie, jestem bardzo blisko, dam ci to, czego chcesz”. To stała zasada: diabeł najpierw daje cukierka, później daje truciznę. Nie jest na odwrót. Z trucizny trzeba ratować, bo trucizna prowadzi do śmierci. I po to są egzorcyści. Tylko nie wszyscy niestety mają siłę do egzorcystów dotrzeć.

Twoimi rękoma

Lucyfer ma swoją przyboczną gwardię. Nie chcę się silić na jakieś ich nazwy, zresztą nie interesuje mnie to. Ale starsi egzorcyści mówili mi, żebym, kiedy przychodzi do egzorcyzmowania, zadawał zawsze trzy pytania: kim są, jak weszli i czego się trzymają. Dlaczego jest to tak ważne? Dlatego, że kiedy on mi się przedstawia, to nie jest tylko imię i nazwisko, jak dowód osobisty. Za tymi imionami stoi działanie: to, za co są odpowiedzialni. Są więc demony odpowiedzialne za czarownice, za czarowników, za wróżki, za morderców, gwałcicieli. Za każdym wszeteczeństwem, jakiego człowiek się dopuszcza, stoi jakiś demon, który kusi tego człowieka. To nie jest prawda, że wszelkie zło na świecie jest wynikiem działania szatana. On twoimi i moimi rękami chce czynić zło! On ciebie i mnie chce zrobić swoim niewolnikiem. On tobie i mnie chce wydawać rozkazy.

„Ona nie jest twoja”

Ale nawet jeśli wypierając się Boga, stajesz się złym, Bóg nigdy nie przekreśla cię jako swojego dziecka. Co więcej: pieczęć chrztu św. jest niezmywalna. Nawet satanistów Bóg się nie wyparł, chociaż oni wypierają się Chrystusa! Kiedy egzorcyzmowałem satanistkę, ten, który w niej siedział, krzyczał: „Zostaw ją, ona jest moja, podpisała pakt!” Powoływał się na pakt, podpisany jej własną krwią. Ale ja mu przypominałem: „Ona nie jest twoja. Ona jest Chrystusa, ona nosi na sobie pieczęć chrztu”. I wtedy się wściekał i wył. Bo przypominałem mu prawdę, która jest położona na jej duszy. I to go paliło. Ale to już nie jest moje dzieło – to jest dzieło i moc Ducha Świętego. Jeżeli patrzycie na satanistów, proszę pamiętać – wielu z tych ludzi chciałoby wrócić. Ta satanistka dała mi świadectwo: „Księże, niech ksiądz nie pyta, co dzieje się w nocy”. Diabeł to książę ciemności. One często dręczą ludzi po ciemku, bo nie znoszą światła, nawet żarówki się boją. Miałem niedawno opętaną, to krzyczał: „Tylko nie do światła, tylko nie do światła!” Dlaczego? Bo nawet światło żarówki przypomina mu, że Chrystus jest światłością świata, a on ma w sobie wieczną ciemność, której chciałby się wyzbyć, ale już nie może. Dlatego też niecne czyny satanistyczne dokonywane są w nocy, pod osłoną ciemności. On działa w ciemności i za wszelką cenę chce w nas zgasić światło nadziei. Jezus nam mówi: nie lękajcie się, Jam zwyciężył świat.

Błogosławieństwo i przekleństwo

W piekle jest podobnie jak w obozie koncentracyjnym. Tam nie tylko jest płacz i zgrzytanie zębów, tam nie tylko jest ogień – tam również jest przemoc, wykorzystywanie i nieustanna wzajemna nienawiść. Kiedy słyszę nasze przekleństwa... One dokładnie tak samo mówią...! Mówię to dlatego, żebyście wiedzieli, że nie aniołowie uczą się języka, ale my od nich. Za twoimi i moimi przekleństwami stoi nie tylko to, że się zdenerwowałem – ale może stać ten, który powie: „Weź to powiedz, a tobie ulży”. Językiem aniołów w ich naturze jest uwielbiać Boga. Językiem demonów jest go przeklinać. Bóg daje nam łaskę błogosławieństw, szatan daje nam nieszczęście przekleństw.

Zwierzęta przekazują życie na zasadzie instynktu samozachowawczego. Ludzie mogą to robić nie tyko w sposób wolny, niezależny od instynktu, ale mogą w tym akcie zawrzeć miłość. To właśnie jest największym darem Pana Boga dla nas. Anioł, który nie został zaproszony do przekazywania życia, a który chciałby mieć władzę nad tym, kto przychodzi na świat, tej sfery najbardziej nam zazdrości. Nie zazdrości nam ciała, ale wolności i tej łaski, że Pan Bóg, który mógłby przekroczyć naturę i stwarzać dzieci bez naszego udziału, nie chce tego i zaprasza ludzi do przekazywania życia z miłości.

Poniżyć seksualność

To właśnie dlatego szatan tak mocno uderza w naszą naturę seksualną, chce ją tylko poniżyć, wynaturzyć, poranić, wpuścić nas w niewolę naszych zmysłów. Równie niewyobrażalna jest dla szatana łaska narodzin Pana Jezusa z Maryi Dziewicy. Bóg, wszechmogący Pan, któremu ja się kłaniam, na świat zstępuje jako człowiek i rodzi się z kobiety! I dlatego szatan tak poniża kobiecą seksualność – chcąc niejako „odegrać się” za niepokalane poczęcie Matki Bożej oraz za to, że Maryja Dziewica miała taki udział w odkupieniu świata.

Dział reklamy

Opowiem anegdotę. Pobożny człowiek umarł i dostał się do nieba. Chodził sobie, wszystko lekkie, łatwe i przyjemne. Ale pewnego razu spojrzał w piekło i zobaczył wino, kobiety i śpiew – wszystko, czego sobie przez całe życie odmawiał. Poszedł do św. Piotra i powiedział: - Św. Piotrze, jestem rozczarowany niebem, za spokojnie tu dla mnie. Wolałbym iść tam, na dół. Św. Piotr spojrzał zdziwiony i powiedział: - Jak tam pójdziesz, to już nie będzie możliwości powrotu… Człowiek odpowiedział: - Ja już swoje wiem, podjąłem decyzję i chcę tam iść. – No dobrze, szanuję twoją wolność, idź… - westchnął św. Piotr. Poszedł więc ów człowiek do piekła, sam Lucyfer mu otwiera drzwi i mówi do jednego z demonów: - Uszykuj mu najciemniejsze miejsce i dobrze rozgrzej smołę. Człowiek aż krzyknął z przerażenia: - Jakie ciemne miejsce, jaka smoła?! Ja tu widziałem dziewczyny, wino, śpiew! Chcę w tym uczestniczyć! A Lucyfer na to odpowiedział: - Hehe. Ty patrzyłeś po prostu na nasz dział reklamy!

Potępić, nie opętać

Tak właśnie oddziaływuje szatan na nasz świat. On strasznie lubi się reklamować i mówić, czegóż to on nie potrafi. I czasem człowiek, nie wiedząc o jego ograniczeniach, buduje sobie błędne o nim pojęcie: że diabeł wszystko o mnie wie, że może mnie zabić, że wywrze na mnie taką presję, z którą sobie nie poradzę, że wszystko jest złe. Skrajność zawsze jest niebezpieczna, a dziś mamy dwie jej rodzaje. Pierwsza polega na tym, że ludzie śmieją się z diabła, mówią, że go nie ma. Druga zaś na tym, że mówią: wszystko jest złe, za wszystkim stoi szatan. A co będzie pomiędzy tymi skrajnościami? Żeby to poznać, trzeba stawać w świetle Słowa Bożego, w świetle łaski i świetle Ducha Świętego. To bzdura, że diabeł chce nas wszystkich opętać. On chce nas doprowadzić do potępienia, ale nie musi nas opętywać.

Choroba?

Chylę głęboko czoła wobec jednego lekarza. Cztery lata jestem egzorcystą, tylko raz, na diagnozie od pana profesora doktora habilitowanego psychiatrii, miałem napisaną prośbę: „Proszę księdza o próbny egzorcyzm”. Proszę zobaczyć pokorę tego człowieka. Mając wszystkie tytuły naukowe, jakie może mieć człowiek, uznaje swoją niemoc.

Nawet psychologia mówi o stanie opętania, zakłada ten stan, ale nie jest w stanie powiedzieć o nim nic więcej. Dlatego dzieją się czasem cuda na psychiatrii. Miałem telefony od pielęgniarek, które mówiły, że im się pacjentka unosi nad łóżkiem. Proszę mi powiedzieć, która osoba psychicznie chora ma taką władzę nad swoim ciałem, żeby się unieść nad łóżkiem? A jak wielka musi być pycha intelektualna osoby, która widząc to, nie zadzwoni do księdza, ale będzie mamiła ludzi, że to jest zwyczajny stan chorobowy. I będzie mówiła, że to się da wyleczyć.

Zabić

Stan opętania ewoluuje. Diabeł nie będzie siedział po całą wieczność w jednej osobie. On chce za wszelką cenę zabić. A sam nie może tego zrobić, potrzebuje aktu woli człowieka. Będzie go więc terroryzował, gnębił, osaczał, będzie wybudzał w nocy, będzie wyginał, będzie podrzucał i rzucał o ścianę, będzie drapał, wyrywał włosy z głowy, będzie rozpalał od wewnątrz ogniem, będzie chłodził… Po co? Żeby człowiek stanął na parapecie okna i skoczył. „Jesteś nikim, jesteś zerem, nikt ci nie pomoże, jesteś psychiczna, nie idź do klechy, bo my dopiero ci pokażemy” – to jest to myślenie.

U was może się coś zmienić

Diabeł nie boi się ciebie ani mnie – boi się tylko łaski Boga, którą masz w sobie. Zazdroszczą ci łaski Bożej, a nie tego, że ładnie się ubierzesz i wygodnie żyjesz. Cieszymy się naszymi osiągnięciami i to nie jest złe – ale dobrze też mieć w sobie tę logikę, że diabeł nie zazdrości nam ani samochodu, ani pieniędzy. Tydzień temu, kiedy po kilku godzinach walki egzorcyzmy zbliżały się ku końcowi, obrócił się, spojrzał na mnie i powiedział: - U was to jeszcze może się coś zmienić. Bo u nas już nigdy. W tym jednym zdaniu zawarł głębokie myśli teologii. U was jeszcze może się coś zmienić – u nas nigdy. My, ludzie, jesteśmy nadal wolni i możemy decydować. On nie jest wolny. Bóg będąc nieskończenie miłosierny i pragnąc przebaczyć, nie może tego zrobić – bo on nie chce. To skażenie grzechem jest tak mocne, że on już nie jest wolny. On nie chce się nawrócić. Mieliśmy przypadek egzorcyzmów, gdzie diabły się żaliły na Lucyfera, że poszły na nim, płakały! One często płaczą: - Ja nie chcę, tylko nie do piekła! Ale to nie jest płacz dziecka, to jest płacz bestii. - Tylko nie do piekła, zostaw nas tutaj, prosimy cię!

Nie ma kumpli

Nie mówię tu o mitach, legendach, o jakiejś rzeczywistości dziejącej się gdzieś daleko w kosmosie. Mówię o stworzeniach, które są pośród nas, różnych od ludzi, które nam straszenie zazdroszczą, które są smutne i które nie znają się na żartach. Jeśli ktoś żartuje sobie z tych rzeczy, to diabeł zażartuje sobie z niego, ale on lubi żartować śmiertelnie. On nie zna słowa żart. Nigdy nie wybacza, bo sam nie prosi o wybaczenie. Nie jest miłosierny, bo jest samą mściwością. Jest strasznie zazdrosny, strasznie egoistyczny i nienawidzi samego siebie. On pluje sam na siebie! Gdyby mógł, to by sam siebie zabił – ale nie może. Nienawidzi Boga, nienawidzi innych aniołów. To nie są przyjaciele. Bywa, że mam dwie albo trzy osoby opętane w jednym dniu i muszę uważać, żeby się nie spotkały na korytarzu, bo może się zdarzyć, że rzucą się na siebie, żeby zrobić sobie krzywdę. To nie będzie akt woli tych ludzi - to diabły będą się gnębić. W piekle nie ma kumpli. Oni współpracują ze sobą tylko po to, żeby zrobić jeszcze większe zło. Dlatego potrafią sobie przekazywać wiadomości o nas, muszę im zakazywać przyzywania silniejszych od siebie i przeklinania i rozkazywania duchom niższych rzędów.

Bóg o nich walczy

To nie jest tak, że diabeł nie wejdzie do kościoła. Z trudnością, ale wejdzie. Zrobią wszystko, żeby tam nie wejść, ale nie mogą przeszkodzić Panu Bogu. Jedna z dziewczyn zanim weszła do kościoła, robiła szpagat. Nogi się rozjeżdżały i siadała na asfalcie. Stojący obok pomyśleliby - psychiczna. Nie… Opętana… Ci ludzie, kiedy rozpoczyna się Msza św., nie mogą usiedzieć spokojnie. Palą ich uszy, na wymioty się zbiera, chcą wyjść z kościoła, bo duszno, głowa boli, kręgosłup, żołądek, u kobiet narządy rodne. Diabeł często dręczy kobiety przez narządy rodne - to nie jest problem, ale raczej nagłych ciosów w jajniki, bólu, który aż zwija i który momentalnie przechodzi.

Ludzie opętani są tak jak inni kochani przez Boga, nie są pozostawieni samym sobie, że muszą z tym chodzić, że muszą umierać. Nie. Pan Bóg o nich walczy, daje im swoją łaskę. W stanie opętania diabeł jest w ich ciele, natomiast ważna jest wola człowieka – to, czego on chce. Trafiła do mnie opętana kobieta. 75 lat, siwy włos na głowie, ciężko chora na serce. Przy egzorcyzmie siedział lekarz kardiolog. Pytałem przed rozpoczęciem: - Panie doktorze, nie znam się na medycynie, czy ona może być poddana egzorcyzmom w takim stanie? Lekarz odpowiedział: – Proszę księdza, modlitwy nigdy za wiele! Pan Bóg jej nie zabije! Musimy zaufać Opatrzności.

Siła

Ta pani w młodości nagminnie wywoływała duchy. Zmuszała też swoje dzieci, żeby przy tym siedziały. Jeden jej syn już popełnił samobójstwo, drugi obecnie zapija się na śmierć. Egzorcyzmowałem ją trzy godziny. Trzymało ją pięciu mężczyzn i nie mogło jej utrzymać. Pobiegłem do proboszcza po stary pas wojskowy, zawiązaliśmy jej nogi – ale rwała go, jak gumki od majtek. To, co czytamy w Piśmie Świętym o rozrywaniu łańcuchów mnie nie dziwi. Diabeł nawet ciągnik podniesie. Kiedy skończył się egzorcyzm spojrzałem na lekarza i nie wiedziałem, kogo najpierw ratować – czy leżącą panią, czy jego. Podszedł do mnie blady i powiedział: - Czterdzieści lat jestem lekarzem, ale czegoś podobnego nigdy nie widziałem! Ale wie ksiądz – z punktu widzenia medycyny ona wykonała taką pracę wysiłkową, że powinna już nie żyć.

Bagno

Ze sprawami złego ducha jest jak z bagnem. Bagno porasta ładną roślinnością. Człowiek idący przez las nie wie, czy tam jest grunt, czy wpadnie od razu po szyję. Nie mamy pewności, z kim mamy do czynienia. Diabeł przyjmuje często pozory anioła światłości. Nie chce nam pokazać swojej ohydy, bo by nas wystraszył. Najpierw chce nam wmówić, że go nie ma. A kiedy wchodzimy na bagno, natychmiast się zapadamy. Bagno ma siłę wciągającą, i kiedy człowiek robi jakiś ruch, zaczyna wciągać mocniej, uzależnia ciebie od siebie. Dopiero kiedy zaczynasz walkę zauważasz, że już nie jest tak spokojnie, że wciąż się zapadasz – i zaczynasz się chwytać czegoś, co pozwoli się wyciągnąć. To jest ten stan, w którym ludzie do mnie przychodzą. Przychodzą i mówią: „Proszę księdza, kiedy do księdza nie przychodziłam, czułam się lepiej! Jak nic nie robiłam, to owszem, chodziło mi coś po domu, ale nie działo się tak, jak się teraz dzieje! Jak to jest, że jest gorzej niż było?” To właśnie syndrom bagna – zaczęłaś wychodzić, więc miej teraz siłę i cierpliwość. Wszyscy mnie pytają: księże, kiedy to się skończy? Pytanie mnie, kiedy to się skończy, jest nie na miejscu, bo jestem człowiekiem, a wszechwiedzący jest tylko Pan Bóg. Ważniejsze pytanie, czy ty wytrzymasz – bo bagno nie będzie chciało cię puścić, bagno rozpocznie walkę o ciebie, skoro wszedłeś na jego teren, to zanim ciebie puści, da ci w kość.

Jest gorzej

Dlatego właśnie ludzie, którzy zgłaszają się do egzorcysty, odczuwają dolegliwości, jakich nigdy wcześniej nie mieli. Dopiero wtedy wyprowadzane są ciężkie działa, zaczyna się wybudzanie o trzeciej w nocy, dręczenie za pomocą samookaleczeń, bluźnierstwa na Pana Boga, Matkę Bożą i świętych, to że kiedyś człowiek mógł wejść do kościoła, a teraz chodzi trzy kilometry dookoła, żeby nawet wieży od kościoła nie widzieć, bo już wieża go pali. Ludzie często dezerterują, panikują. Tymczasem walka czasem podejmowana jest na lata całe – osiem, dziesięć, piętnaście lat. Nikogo nie łudzę w tej kwestii, że to będzie trwało tydzień.

Bałwochwalstwo

Co najczęściej prowokuje demony? Bałwochwalstwo, odwrócenie się od Boga i zwrócenie się ku stworzeniom. Bałwochwalstwo szerzy się jak grzyby po deszczu, a my nawet nie wiemy, nie wiemy, że to grzech. Księga Powtórzonego Prawa mówi o tym wyraźnie i wylicza, co jest bałwochwalstwem, wystarczy poczytać. Ludzie przestają dziś wierzyć Panu Bogu, mówią „dam sobie radę sam”, „jestem wierzący, niepraktykujący”. Odpowiadam im: jesteś podobny do trupa! Masz płuca, ale nie oddychasz; szczycisz się płucami, ale ich nie używasz i nie czerpiesz z nich siły koniecznej do życia! Cóż z tego że wierzysz? Złe duchy też wierzą i drżą ze strachu. Pan Bóg nie chce tylko twojej wiary, On chce, żebyś Go pokochał! Złe duchy drżą, bo nie kochają. Boimy się, kiedy czujemy się niekochani, gdy nie mamy zaufania, gdy nie wierzymy w miłość. One właśnie to mają w sobie – wieczny strach. Dlatego też są takie agresywne, to jak ze szczurem, który zagoniony w kąt zaczyna atakować i staje się niebezpieczny.

Uzdrowiciele

Dzisiejsze bałwochwalstwo to wywoływanie duchów, chodzenie do wróżek, układanie tarota, chodzenie do znachorów, terapeutów, joginów, do wszystkich, którzy mają „cudeńka” w rękach. W Kościele też jest charyzmat łaski, ale charyzmatyk nie ma prawa brać ani złotówki. Ja też, choć wielu wiele obiecuje, nie biorę żadnych pieniędzy, bo mi tego nie wolno. Osoba posługująca się charyzmatem się nie męczy i nie regeneruje sił. Mój najdłuższy egzorcyzm trwał osiem godzin, nie było ani chwili przerwy, nie wyszedłem do ubikacji i nie popiłem herbaty, bo nie było czasu, bo nie odpuścił ani na chwilę. To była cała noc walki. Ale nad ranem wsiadłem w samochód i wróciłem 150 km do Bydgoszczy, i nie musiałem przespać się w fotelu godzinę, i jeszcze potem przez cały dzień chodziłem jako wikariusz. To właśnie jest charyzmat, dar Boży – nic w sobie nie wyćwiczyłem, sam nic nie mogę. Pan Bóg daje siły, obdarowuje władzą, nie muszę więcej spać ani jeść. Uzdrowiciele odpoczywają, nabierają sił, bo „energia nie przechodzi”. A jeśli ktoś mi mówi, że ma energię, to nie pytam jaką, ale skąd on ją ma.

Wróżki

Przewidywanie przyszłości to ulubiona działka kobiet: czy on będzie na białym koniu, czy będzie brunetem, czy bogaty, pójdę i zobaczę, co powie wróżka. To jest grzechem ciężkim. Diabła nie interesuje, czy przeczytałaś ten horoskop tylko z ciekawości – jego interesuje, że nie ufasz Ojcu, ale wróżce, która prawdę ci powie. Strzeżcie się wróżek, a najbardziej tych, które powiedzą wam prawdę! Zobaczcie, co robi z nami świat! Do dziś wyrzuca Kościołowi, że palił czarownice w średniowieczu. Diabeł zarzucając, że Kościół palił czarownice, podsuwa nam nowe – a ludzie idą do czarownic i proszą je o pomoc. Odwracają się od Boga i zwracają się ku bożkom.

Astrologia

Astrologia to wyczytywanie przyszłości z gwiazd i kolejny grzech ciężki. Zadaję sobie pytanie: skoro w gwiazdach zapisana jest przyszłość, to gdzież jest możliwość wolności, podejmowania decyzji, gdzież miejsce na Bożą Opatrzność? Gwiazdy mają wpływ na nasze życie fizyczne, na pływy morza, ale przecież one nie decydują o naszej wolności! Powoływanie się na gwiazdy trochę trąci myszką! A my tymczasem delektujemy się naszą wiedzą i inteligencją.

Tarot

Kolejny grzech to układanie tarota. Tarot to szatańskie karty. Nie wystarczy, że ich nie masz albo że w to nie wierzysz. Tu ważny jest akt woli – to, że w to wchodzisz, że układasz, nawet przez internet. Diabła nie interesuje, że ty w to nie wierzyłaś, tylko „tak sobie” ułożyłaś, dla ciekawości czy zabawy. Zrobiłaś to.

Satanizm

Z cyrografów śmieją się tylko ci, którzy nie mają wiedzy na ten temat. Dla satanisty cyrograf jest jednym z najważniejszych dokumentów i ma moc wiążącą. Złamać cyrograf – to jest wielka łaska Boża, to lata postów, modlitwy i nawracania się. I nie dotyczy to tylko konkretnego satanisty, ale całej jego rodziny, bo szatan jest jak ośmiornica – kadłubem w sataniście, ale mackami w całym domu. I może się tak zdarzyć, że nie będą spadały obrazy ze ścian, ale atmosfera w domu będzie taka, jakby wszyscy chcieli się potopić w łyżce wody, będzie gniew, przekleństwa, podejrzliwości... Nie będzie miejsca na miłość, szacunek, dobroć.

Amulety

Licealiści mówią: wiem, że to pentagram, nie wierzę w to, ale to jest modne! Są przekonani, że to nie szkodzi, taka moda, tak mi się podoba, ale przecież jestem chrześcijanką! To łączenie ognia z wodą, życia ze śmiercią – tego się nie da połączyć! Konsekwencje tych zachowań widzi też twój przeciwnik i on nie pozwoli ci tak szybko odejść! To jest walka, to wojna, nie o chleb powszedni, ale o to, jakie miejsce zajmiesz po śmierci.  Mówienie w czasie walki, że podoba mi się mundur esesmana, choć z intencji i przekonań nie jestem esesmanem? Skoro mi się mundur podoba, to się w niego przebiorę? W walce nie ma czasu na pytanie, kto jest kim z intencji i przekonań, a kto tylko z wyglądu. Diabła nie interesuje, co myślisz, ale to, że nosisz coś, co do niego należy.

Nie wiedziałem, że to grzech

Że ci jeszcze w domu nie śmierdzi, więc jesteś bezpieczny? On nie ma kategorii czasowych, przyłoży ci za dwadzieścia lat! Zanim się zacznie – zanim śmierdzi siarką czy odchodami, zanim obrazy lecą ze ścian, szafa się sama przesuwa, zanim ktoś w nocy ciągnie za włosy, on został sprowokowany twoim aktem woli. Twoim wyborem, którego dokonałeś, nawet przed wielu laty.

Zgłosił się do mnie człowiek, który na studiach przy piwie z kolegami wywoływał duchy. Teraz je dopiero widzi – po dwudziestu latach. Mówił: do kościoła chodzę, pracuję, mam żonę, dzieci... Pytam: - Wywoływał pan duchy?

– No tak – odpowiada – ale nic się nie poruszyło.

– Spowiadał się pan z tego?

– No nie, to taka zabawa tylko była, nie wiedziałem, że to grzech jest!

Tu nie trzeba mieć świadomości grzechu. Diabła nie interesuje nasza wiedza, ale sam akt. Mogliście przecież do tego dojść, to wszystko jest w Piśmie Świętym.

Mieszkam w parafii, nad którą samoloty schodzą do lądowania. Bardzo lubię samoloty, więc kiedy któryś leci, to przerywam wszystko i biegnę do okna. Kiedyś podchodził do lądowania samolot z Londynu - też pobiegłem na niego popatrzeć. Za półtorej godziny – dzwonek do drzwi. W drzwiach stają młodzi ludzie. On, załzawiony i przestraszony, mówi: - Księże, czy to za mną przyleci?

W kącie stoi pan!

Odpowiadam, że najpierw musi wejść i spokojnie opowiedzieć całą historię. Mężczyzna mówił sam o sobie: - Ja nie chodzę do kościoła. Pojechałem do brata do Londynu. On żyje w niesakramentalnym małżeństwie, mają czteroletnią córeczkę, nieochrzczoną. Kiedy się wprowadzili do tamtejszego mieszkania, całe wymalowane było na czarno. Kto maluje ściany na czarno? Ich córeczka co noc mówiła rodzicom: „O, w kącie stoi pan!” Najpierw myśleli, że jej się przewidziało i machnęli na to ręką. Potem zaczęli się z dziecka naśmiewać, dopytując, co ów pan robi. Przyleciałem do Londynu, mała ma pokoik na pierwszym piętrze, wchodzę po schodach, ona jak aniołek siedzi sobie na łóżku, więc mówię: „chodź do wujka, wujek tak dawno cię nie widział!” Nachylam się, biorę ją na ręce, podnoszę, żeby ją przytulić i nagle – aaa! Poczułem, jakby ktoś otwarty ogień z palnika przyłożył mi do ramienia. Odrzuciłem dzieciaka, mała poleciała na łóżeczko, ja wyskoczyłem z butów, przeleciałem nad tapczanem i spadłem po drugiej stronie. Na oczach wszystkich.

Łaska nie opuszcza

Ów mężczyzna podniósł rękaw i pokazał mi, co miał na ręku: od barku po łokieć ranę jak po szarpnięciu szponem koguta, ale wypaloną, zabliźniającą się powoli. Jakby kto znaczył konia albo krowę, przykładając jej do skóry rozżarzone żelazo. Wtedy, jeszcze w nocy, wzięli dziecko i pobiegli do księdza. Kiedy powiedzieli, co się stało, ksiądz się wystraszył. Nie pojechał z nimi. Mam do niego o to żal, bo to diabeł księży się boi, a nie ksiądz diabła powinien się bać. Każdy kapłan działa in persona Christi, Chrystus w nich działa. Ja to jestem nikt. Diabeł mi krzyczał: „Ty jesteś Nim, a On jest tobą!” Diabeł nie boi się mnie, Macieja Chmielewskiego, bo ja jestem nikim. On boi się Tego, który za mną stoi, który daje mi łaskę, który działa tu i teraz. Ale w kapłańskim życiu jest tak, że łaska Ducha Świętego nie opuszcza nawet tego księdza, który powinien być, a zdezerterował. Tamten ksiądz dał im wodę święconą w słoiczku i kazał poświęcić mieszkanie. Pojechali, leją wodą po całym tym pokoju i ich mała córeczka mówi: – O, pan stoi za oknem! Tak – diabeł boi się święconej wody. To nie był problem tej rodziny, ale problem tego miejsca. Kto tam czynił takie czyny, które były bałwochwalstwem, które zaprosiły demony do tego pokoju?

Moda na egzorcystów

Prosiłbym, żebyście mieli to na uwadze: egzorcysta jest tylko do pomocy, aby pomóc tym biednym ludziom w dostaniu się do ołtarza. Przecenia się dziś działalność egzorcysty. Sakramenty są poniżane, a gloryfikowany jest egzorcyzm jako sakramentalium, a to jest nieporozumienie. Fundamentem i sercem Kościoła jest Msza św. i Komunia Święta. I proszę zapamiętać do końca życia, jeśli będziecie kiedykolwiek mieli do czynienia z ludźmi, którzy będą mieli symptomy opętań czy demonicznych nawiedzeń: nie trzeba odsyłać ich od razu do egzorcysty, ale najpierw prosić ich o spowiedź z całego życia, tzw. spowiedź generalną. Spowiedź ta powinna uwzględniać przede wszystkim grzechy bałwochwalstwa, a zaraz po niej należy przyjąć Komunię św. Możemy dziś wylać dziecko z kąpielą. Ja sam jestem tym zaniepokojony, że przyszła moda na egzorcystów. I o tym wszyscy mówią, wszyscy trąbią o egzorcyzmach. A sakramenty gdzieś z boku stoją! A tymczasem każdy egzorcysta wam powie: sercem Kościoła są sakramenty! A moja posługa jest tylko w tym, żeby tych biednych ludzi do ołtarza móc doprowadzić. Żeby uwolnić ich nogi, ich ciało, od złego ducha. Żeby oni w wolności dzieci Bożych mogli z radością przyjąć Komunię św., przyjąć Pana Jezusa w sakramencie pokuty.

Ważna spowiedź

Czego diabeł z tymi ludźmi nie robi, żeby oni nie weszli do spowiedzi! Oni już w nocy się modlą, żeby móc podejść do konfesjonału. Kiedy podchodzą do spowiedzi, pamiętając o wszystkich grzechach w domu, nie pamiętają już nic przy kratkach konfesjonału. Pralka z głowy im się robi, wszystko im się miesza. Wtedy proszę, żeby jeszcze w domu spisywali grzechy na kartce, i przynosili, żebym ją przeczytał, bo to też jest wyznanie. Diabeł do tego stopnia jest perfidny, chcąc uniemożliwić ważność sakramentu, że namawia, by zatajać grzechy... „Nie mów tego, cicho bądź, on tego nie zrozumie!” Strzeżcie się świętokradczej spowiedzi…

Grzechy zatajone

Klerycy, do was mówię dzisiaj… Tydzień temu miałem opętaną osobę, która mówiła grzechy pewnego księdza z taką dokładnością, że co do godziny, miejsca i z kim. A mówiła to tylko dlatego, że on zatajał je na spowiedzi. I nie chciał się od nich odwrócić. Co więcej – ów zły duch powiedział też prawdę o mnie. Dziewczyna, która mnie widziała po raz pierwszy w życiu mówiła, jak ma na imię moja siostra i kim powinna być dzisiaj, powiedziała: „Co, miała być siostrą zakonną, nie?” Powiedziała imiona trojga ich dzieci, z charakteru ich określiła, powiedziała jeszcze o jednym dziecku: „jest jeszcze jedno, nie? Nosi imię tej zakonnicy” Myślę – jakie dziecko? I wtedy przypomniałem sobie, że to pierwsze było poronione, a moja siostra zwraca się do tego dziecka „Tereska”. To powiedział o mnie. A ja co tydzień chodzę do spowiedzi. Więc nie mogąc się zatrzymać na mnie, zatrzymał się przy mojej rodzinie. Mówił grzechy również mojego kolegi obok stojącego… Kolega był załamany. A tyle razy mu mówiłem: nie wolno ci podchodzić do tych rzeczy bez spowiedzi! Myślisz, że ja to mówię na zasadzie skryptowej? Cztery lata w tym siedzę! I jestem jeszcze żółtodziób w porównaniu z tymi kapłanami, którzy pięćdziesiąt lat już egzorcyzmują! Czy wy myślicie, że ja nie wierzę we wróżki, wróżby, czarownice? Ja wiem, że oni są, ale ja nie pójdę do wróżki! Wróżka mnie szerokim kołem omija, mogę iść w spodenkach na plaży, a ona będzie wyczuwała, kim ja jestem! Ona nie usiądzie ze mną przy stole, bo będzie wiedziała, że mam sakrament kapłaństwa. I to jest ta tajemnica, która nas przekracza.

Przymus szkodzenia

Wy również z działaniami złego ducha możecie się spotykać. Mówię teraz do katechetów i katechetek: proszę zwracać uwagę nie tylko na somatyczne zachowanie uczniów. To nie jest tak, jak myślicie, że jak wam ktoś pluje na katechezie albo was wyzywa od nawiedzonych, to ma problem w rodzinie. On może mieć problem sam ze sobą. Pół roku zgłosił się do mnie licealista, którego ja nie uczę. Lektor, stojący co niedzielę przy ołtarzu i czytający Pismo Święte. Przyszedł i mówi - proszę księdza, proszę mi pomóc. Mam wewnętrzny przymus szkodzenia na katechezie. Słucham muzyki satanistycznej, ja wiem, że to jest niedobre, ale lubię te rytmy, pociąga mnie to…

Mówię: - Bracie, tu nie o rytmy chodzi. Tu chodzi o przekazanie treści, tam są bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu, a wiesz, że ten grzech jest nie do odpuszczenia, jeżeli ty to świadomie i dobrowolnie robisz! Co gorsza, on dalej mówi tak: - Proszę księdza, ja mam wzorowe zachowanie, tylko na katechezie jestem jak bestia. I nikt księdzu nie chce uwierzyć. „Ten? Niemożliwe, ksiądz wymyśla, on u mnie się tak nie zachowuje!” Proszę państwa, to wcale nie musi być jakiś tam bunt „bo mama mi kazała iść na religię”.

Znak krzyża

Bardzo ważne jest, żeby modląc się z pokorą dziecka, mieć jednocześnie oczy wokół głowy. I spojrzeć od czasu do czasu, kto się żegna, a kto się nie żegna w czasie rozpoczynania i kończenia modlitwy. Nie zmuszać do tego, ale trzymać rękę na pulsie i wiedzieć, że kiedy mamy do czynienia z tymi rzeczywistościami, nawet podniesienie ręki, żeby zrobić znak krzyża jest problemem. I to wcale nie musi być przejaw awersji do tego, że jestem na katechezie. Ów człowiek może by i chciał się przeżegnać, ale nie może, bo nie ma siły.

Podczas katechezy warto opierać się na Piśmie św., cytować Pismo św. z wiarą i miłością: zobaczycie zachowania niektórych. Będą się zachowywać, jakby mieli owsiki. Dla mnie to już jest sygnał. Wiem, że diabeł nie chce się wam pokazywać, chce nas trzymać w błogiej nieświadomości, że go nie ma – bo który przeciwnik chciałby być odkryty? To jest partyzantka, on chce zaszkodzić, pogryźć i odpuścić, ale po to tylko, żeby zmodyfikować siły i znowu nacierać.

Opluwanie i słowa

Dlatego prosiłbym o rozwagę w czasie prowadzenia katechezy – nie wszyscy, którzy wam przeszkadzają, mają swoją złą wolę, ludzką. Diabeł boi się ludzi cichych i pokornych, dlatego musicie się nastawić na cierpienie. Bo będziecie wytykani palcami, będziecie różnie nazywani, będziecie opluwani, ale pamiętajcie – tak jest przy egzorcyzmach. Pewna studentka leżąc na ziemi pluje na sufit. Ślina jej jest metrowej długości. I jest biała, jak mleko. I ciągnie się jak guma do żucia. Dobrze, że mam okulary, bo w zeszłym tygodniu cała moja twarz była w ślinie. Przepraszam, to jest ohydne, ale tak jest. Jeżeli słucham młodzieży, która tak mówi do siebie, najgorszymi wyzwiskami i obelgami – to słyszę między tą młodzieżą demony. One tak samo mówią. Takie same słowa, takie same modulacje głosowe słyszę przy egzorcyzmowaniu.

Zobaczyć?

Jeśli ktoś mi mówi: proszę księdza, jak chciałbym obejrzeć egzorcyzm pytam: - Co ty byś chciał zrobić? A ty chcesz spać spokojnie? Bo wszyscy, którzy tak mówili, którzy byli mi pomocą, nawet 50-cio czy 60-ciolatkowie, panowie dojrzali, bo nie biorę dzieci, po pięciu minutach wychodzili i mówili: „Proszę księdza, ja już nigdy więcej, niech ksiądz nie prosi, bo nawet jak będę miał wolne, to ja i tak księdzu nie przyjdę”.

Proszę więc zamknąć w swoim pokoiku swoją ciekawość, że „chociaż raz chciałbym obejrzeć”… Bo proszę mi wierzyć, one lubią się popisywać. Chcą być adorowane.

Krew

Miałem człowieka, który miał niesamowitą władzę w rękach. W ogrodzie ścinał drzewo za pomocą ręki, a nie siekiery. Sam mi się do tego przyznał. Ale mówił mi też: „Proszę księdza, co się ze mną dzieje w nocy… One przychodzą do mnie, budzą mnie, rzucają o ścianę, muszę oddawać im pokłon, muszę pić ludzką krew… To jest bardzo charakterystyczne: jeśli ktoś wam mówi, że sobie musi od czasu do czasu wypić setkę ludzkiej krwi – proszę trzymać się jak najdalej od tego człowieka.

Wszystko na wyciągnięcie rąk

Mamy z tym dzisiaj do czynienia. Mnie to nie bawi, nie śmieszy, nie interesuje. Ja ubolewam nad tym, że podnosi się krzyk: szybko egzorcystów! I mówię: nie! Nawracajcie się! To wam mówi egzorcysta. Dziś potrzeba nowej ewangelizacji, nie egzorcystów. Bo cóż z tego, że będziecie wiązać swoich uczniów i przywozić ich do mnie, jako rzucające się bestie. Czy do tego musiało dojść? Przecież Pan Jezus tego nie chce! Przecież mamy wszystko na wyciągnięcie rąk… Macie wszelkie łaski od Pana Boga, żeby to w życiu waszym i w życiu waszych bliskich się nie zdarzało! Kuszenie do złego, jako jeden z przejawów działania złego ducha, odczuwamy wszyscy, i ustanie ono dopiero po śmierci. Żeby się nikt nie łudził, że w wieku 100 lat nie będzie już miał pokus! Nie należy się dziwić pojawiającym się pokusom. One są propozycją ze strony złego ducha, propozycją kierowaną do mojej wolności: co zrobię? Co wybiorę? I mamy z tym walczyć z miłości do Pana Boga, prosząc: Panie Boże, daj mi łaskę, abym wytrwał w pokuszeniu. I to wszystko, to wystarczy, złu duch odstąpi.

Maleficium

Dręczenie diabelskie, nękanie to działanie diabelskie na daną osobę poprzez cierpienia na poziomie życia fizycznego, życia osobistego, zawodowego, komplikacji w sprawach materialnych… Jest również tak zwane maleficium, czyli przeklęta rzecz, którą czarownice lub czarownicy przeklinają i czasami dostajecie to w prezencie. Bardzo na to wszystkich uczulam. Większość z was jeździ po świecie. Proszę nie myśleć, że coś, co nam ktoś przywiózł, na przykład figurka św. Antoniego, jest już poświęcone, bo stało na straganie w Rzymie, bo uświęciło się mocą straganu!

Materia w ręku diabła

We Włoszech jest obecnie 12 milionów czarowników i czarownic. Co gorsza, ich siła ma taką moc, że są oni w stanie przekląć materię, nawet takiego plastykowego św. Antoniego. Taka figurka to jest przecież tylko materia, to ulany kształt, nie jest poświęcony. I ta właśnie materia może być w ręku diabła i przekazywać wam przekleństwo. Diabeł jest małpą Pana Boga. On się z Boga wyśmiewa. W Kościele materia jest nośnikiem łaski Bożej, dlatego też święcimy wodę czy olej. To nie woda ciebie chroni, ale łaska Boża, woda nie dostaje żadnych energetycznych właściwości. Diabeł przeklina jakąś rzecz, choćby kawałek plastyku, który ma kształt św. Antoniego, daje ci to w prezencie. I nagle zaczynasz chorować. Zaczyna się problem z dziećmi, mąż się zaczyna od ciebie odwracać, pojawia się jakiś chłód i oziębłość, wybudzasz się w nocy. Kto skojarzy, że to „św. Antoni” jest tego przyczyną?

Ogon spod komży

Doczekaliśmy czasów, że diabeł potrafi założyć komżę, ale proszę pamiętać, że spod komży będzie mu wystawał ogon. Nie można więc patrzeć tylko na to, co zewnętrzne, na ową białą komże… Przecież jeśli patrzymy zewnętrznie, widzimy św. Antoniego. Ale on jest przeklęty, on jest nośnikiem przekleństwa, które w waszym domu będzie siało brak zrozumienia z żoną, krzywdy wyrządzone dziecku i tak dalej. To nie jest tak, że będzie wam od razu śmierdziało w mieszkaniu, obrazy będą lecieć ze ścian, a wszystko będzie wirować – nie. Wy nawet nie skojarzycie faktów, a to będzie latami stało w domu, bo to przecież św. Antoni z Rzymu przywieziony. Proszę na to uważać. To jest maleficium.

Nie będzie szkodzić

„Złe oko” to rzucanie przekleństw. Czasem na wsiach były takie kobiety, które na wszystkim się znały i rzucały uroki. Nic się nie zmieniło… Nośnikiem przekleństw nie jest oko, tylko intencja serca. Spotkałem kiedyś człowieka, którego przeklęła narzeczona. Musiał dwie, trzy godziny dziennie stać pod jej oknem i nie mógł się ruszyć. A nie mógł się ruszyć nie tylko dlatego, że był przeklęty. On nie żył życiem sakramentalnym. Przekleństwa imały się go nie dlatego, że były rzucane, tylko dlatego, że on nie był w stanie łaski uświęcającej. Bo „cokolwiek byście zatrutego wypili, nie będzie wam szkodzić”.

Zmieniony ( 25.10.2010. )