Ukrywanie kluczowej wiedzy. Daje im to bezkarność [na jakiś czas] .
Wpisał: Leszek Misiak   
14.04.2019.

 

 

Ukrywanie kluczowej wiedzy. Daje im to bezkarność [na jakiś czas] .


Z książki Tracimy Kościół czyli zawał Polski Leszek Misiak, str. 295 inn.

Wyd. Oficyna AURORA. https://www.oficyna-aurora.pl

Książka formatu A5, objętość 456 stron. Będzie kosztowała 45 zł.

[----]

Dzięki temu krok po kroku doszedłem do sytuacji, w której można zarówno komisję ministra Jerzego Millera i dra Macieja Laska, jak i obie komisje Macierewicza, postawić niejako pod murem. Z jednej strony zataiły one kluczowe informacje, z drugiej nie wyjaśniły np. sprzeczności raportów rosyjskiego i polskiego oraz amerykańskiego. Na przykład według zapisów rejestratora alertów o zbliżaniu się do ziemi TAWS nie było komendy załogi o odejściu na drugi krąg tak jest w amerykańskim raporcie. Jest napisane „no toga” co oznacza, że nie było próby odejścia na drugi krąg. To komunikat TAWS z godziny 6:40:59, chwilę przed podanym czasem zderzenia z ziemią, bo o 6:41:02 kończy się zapis TAWS 38. Wspomniany komunikat brzmi: „podwozie wypuszczone, klapy w pozycji do lądowania”, a nie mogły być w tej pozycji, jeśli realizowano by komendę Go Around, (odejście) bo wówczas klapy automatycznie się chowają, by nie było oporu powietrza, podwozie zostaje wciągnięte, silniki uzyskują pełną moc i następuje wznoszenie samolotu w górę.

Ten zapis to sprzeczność z zapisami rozmów z kokpitu, które znamy z komisji Laska i Millera, gdzie dwukrotnie pada komenda: Go Around. Tej sprzeczności nie wyjaśnił ani dr. Lasek, ani nie podniósł jej Macierewicz. Co było powodem tego zamilczenia? Kolejna sprzeczność: zapis z czujnika na podwoziu samolotu „on ground” w amerykańskim raporcie z odczytu zapisów komputera pokładowego FMS oznacza, że podwozie dotknęło podłoża. Jak to możliwe, że samolot uderzył podwoziem w podłoże, skoro według raportu MAK i według raportu komisji Millera „dachował”? Tego nie wyjaśnili ani dr Lasek, ani Macierewicz. Zagadką jest, że autorzy amerykańskiego raportu FMS umieścili w nim zapis nawigacji Tu-154, jednak nie wpisali przebiegu lotu od Warszawy, lecz dopiero od Białorusi. Z czego wynika ta „biała plama”? Dlaczego polski odcinek trasy Amerykanie pominęli, właściwie zataili wycięli?

Gdyby A. Macierewicz upublicznił zapisy radarowe lotów z Okęcia, o co publicznie apelowałem dwukrotnie w wywiadach udzielonych dr Leszkowi Pietrzakowi dla „Warszawskiej Gazety”, moglibyśmy poznać dokładnie przebieg całego lotu. Niestety, nie zrobił tego do dzisiaj. Komisja ministra Millera i dra Laska też tych zapisów nie ujawniła. Od Macierewicza słyszeliśmy o sekundach urwanych z zapisów czarnych skrzynek, rozważania o rozmiarze winy rosyjskich kontrolerów, ale ani słowa o wiedzy Służby Kontrwywiadu Wojskowego, o systemie ACARS, ani słowa o zapisach radarowych.

O ACARS w raporcie ministra Jerzego Millera też nie ma informacji. Ta fundamentalna wiedza została przez komisje rządu PO i - co podkreślam komisje za rządu PiS zatajona, także przez prokuraturę pod rządami obu tych partii.

Jednak w raportach sporządzonych przez Universal Avionics System Corporation, amerykańskiego producenta awioniki zamontowanej w Tu-154 M 101 (przypominam były dostępne tylko w wersji anglojęzycznej) z badania komputera pokładowego FMS i rejestratora alertów o zbliżaniu się do ziemi TAWS były informacje, potwierdzające, że ACARS był na pokładzie l0l-ki. Według sporządzonego po 10.04.2010 r. raportu Uniwersal Avionics, ACARS został zainstalowany wtym samolocie 28 kwietnia 2008 r. Firma Uniwersal Avionisc została przejęta po 10.04.2010 r. przez izraelską ńrmę ELBIT. System ACARS, sprzężony z komputerem pokładowym, wysyłał drogą satelitarną do 36. SPLT (Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego) szczegółowe depesze o położeniu maszyny, stanie urządzeń, parametrach lotu, decyzjach załogi.

ACARS to tzw. wirtualna czarna skrzynka, dzięki której można odtworzyć bardzo precyzyjnie przebieg lotu od startu aą do momentu krytycznego, gdyż informacje te są podczas lotu automatycznie na bieżąco przesyłane do bazy na ziemi co kilka minut. Zapisy tego systemu, który montowany jest nawet w samolotach rejsowych, pozwalają ustalić przyczyny i przebieg wielu katastrof lotniczych. ACARS bazuje na sieci przekaźników satelitarnych rozsianych po całym świecie. W 36.SPLT był dyżurny koordynator lotów (DKL), który, oprócz prowadzących samolot kontrolerów cywilnych, monitorował loty rządowych Tu-154, odbierał depesze ACARS. Fakt, że rząd PiS nie ujawnił zapisów systemu ACARS, ani nawet nie wyjaśnił, dlaczego nie informuje o ACARS, bardzo wiele mówi. Praktycznie już sam zapis ACARS, a także sam zapis monitoringu lotu znajdujący się w SKW, powinny każdy z osobna dać odpowiedź, co naprawdę stało się 10.04.2010 r.

Macierewicz nie tylko nie powiedział nic, kompletnie nic nt. zapisów ACARS, ale nie potwierdził tego, o czym poinformowali Amerykanie że taki system był na pokładzie. Ani nie zaprzeczył. Nie zrobił tego nawet wówczas, gdy mu to publicznie, na łamach „Warszawskiej Gazety” w rozmowie z dr Leszkiem Pietrzakiem, wyrzuciłem!

Macierewicz nie oznajmił też, czy może ktoś wymontował ten system ze l0l-ki, czy odłączył go. Nic. Zero reakcji, mimo, że kiedyś będąc w opozycji za rządów PO, podczas rozmowy z Dorotą Kania w telewizji Sakiewicza, chwalił mnie i G. Wierzchołowskiego, że ujawniliśmy fakt o istnieniu systemu ACARS. Czemu przypisać to milczenie Macierewicza, które staje się samooskarżeniem? Także milczenie na ten temat Jarosława Kaczyńskiego, który na pewno interesował się wszystkim co wnosiło nową wiedzę o tragicznym locie jego brata-bliźniaka, czytał artykuły na ten temat, lub znał relacje podwładnych o nich? To jest wbrew logice - ukrywanie informacji, które powinny wyjaśnić co dokładnie działo się podczas lotu 10.04.2010 r., zwłaszcza jego ostatnich chwil.



Odpowiedź nasuwa się jedna: może Tu-154 M leciał inaczej niż nas poinformowano i zakończył lot inaczej, a na wrakowisku leżały części innego samolotu Tu- 154?

Nie chodzi tylko o milczenie w sprawie zapisów ACARS. Czemu przypisać nie poinformowanie przez Macierewicza o zapisach radarowych lotu 10.04.2010 r., które są w posiadaniu nie tylko prokuratury, ale i ABW, która miesiąc przed tragedią pierwszy raz w historii tej służby, uzyskała do nich dostęp, mimo, że monitorowanie lotów nie leży w zakresie obowiązków tej służby specjalnej. Z jakiego powodu taki dostęp nagle stał się dla ABW niezbędny?

Dr Lasek, ani Macierewicz nie wyjaśnili tego? Nie upublicznili zapisów radarowych Polakom. Mimo, że z dr Leszkiem Pietrzakiem ujawniliśrny w „Gazecie Warszawskiej”, że ABW taką wiedzę posiada. Nie było też stanowiska kierownictwa ABW wyjaśniającego to. Zapisy radarowe dają odpowiedź na temat szczegółów lotu, dokładnej trasy, jaką pokonał samolot, ale też bardzo dokładnego czasu i punktu, w jakim ten lot się zakończył.

To jest ukrywanie kluczowej wiedzy. Jarosław Kaczyński nawet słowa nie powiedział na ten temat, co nie przeszkadzało mu w głośnym nawoływaniu: „musimy poznać prawdę!”. Nie znajduję innego powodu (podobnie jak na milczenie Macierewicza nt. zapisów monitoringu lotu 10.04.2010 r., który zgodnie z wojskową instrukcją HEAD był obowiązkiem służb wojskowych) niż ukrycie prawdy.

Innego nie widzę. Może jest inne, niech Kaczyński i Macierewicz, a także dr Lasek, Jerzy Miller publicznie wypowiedzą się na ten temat. Macierewicz nawet nie próbował wytłumaczyć, co wynika z monitoringu lotu przez SKW. Ale obiecywał Polakom, niczym Zagłoba królowi szwedzkiemu, Niderlandy uzyskanie takiego monitoringu. .. od Łotwy i Szwecji,. .. ukrywając jednocześnie polskie zapisy kontrwywiadu wojskowego.

To są drwiny z Polaków przy otwartej kurtynie, hucpa polityczna. Zaraz po katastrofie w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł informujący, że SKW monitorowała lot. Potem była na ten temat cisza i tak jest do dzisiaj. Nie wystarczy twierdzenie, że Rosja ukrywa prawdę, co Macierewicz wciąż powtarzał. To nie daje odpowiedzi, dlaczego Polska też ją ukrywała i nadal ukrywa.

Według moich informatorów 10 kwietnia 2010 roku Tu 154 M był obserwowany przez amerykański system pozyskiwania danych wywiadowczych za pomocą elektroniki SIGINT. W Polsce jest zainstalowany w Warszawie, na Podlasiu, na Warmii i wjednej z ambasad po drodze do Smoleńska. System został dostarczony z USA na początku lat 90. Taki sam używa amerykańska National Security Agency Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego). Anteny SIGINT rejestrowały rozmowy wychodzące z samolotu. Trasa przelotu prezydenckiego Tu-154M i samo miejsce rozbicia się samolotu znajduje się w polu nasłuchu cyfrowych urządzeń SIGINT. Nagrały one wszystkie rozmowy z załogą samolotu, rozmowę Lecha Kaczyńskiego z bratem przez telefon satelitarny i inne sygnały kluczowe dla wyjaśnienia sprawy. Nagranie nagłaśnianej rozmowy braci Kaczyńskich przez prezydencki telefon satelitarny odtwarzać miał podobno osobiście tak twierdził mój informator - gen H. Co sie z tym zapisem stało? Tego nie wyjaśnił Macierewicz ani jego komisje, ani wcześniej komisja J. Millera.

To właśnie, co opisałem strach przed ujawnieniem prawdy, jest przyczyną niepowołania sejmowej komisji śledczej, która zdemaskowałaby smoleński kabaret. To wszystko o czym piszę musiałoby zostać podczas przesłuchań sejmowej komisji śledczej ujawnione. Milczenie i ukrywanie kluczowych informacji ze śledztwa oznacza osłanianie sprawców, zaniedbań, czy wręcz zamachowców, jeżeli oczywiście był to zamach, bo w śledztwie nie odrzucono tej hipotezy, albo inscenizacji katastrofy. To jak można sądzić, daje czas tym sprawcom na zatarcie dowodów ich winy oraz na mataczenie.

Daje im bezkarność.


Zmieniony ( 14.04.2019. )