Celebryci międzyn. lewicy Clinton, Obama itp. zamiast o chrześcijanach - o "czcicielach Wielkanocy"
Wpisał: Clinton, Obama itp.   
23.04.2019.

Celebryci międzynarodowej lewicy Clinton, Obama itp. zamiast o „chrześcijanach” piszą o „czcicielach Wielkanocy”.

Poprawność polityczna na nowym poziomie bezczelności oraz idiotyzmu.

Brzydkie słowo na ch”

http://www.pch24.pl/czciciele-wielkanocy-zamiast-chrzescijan--absurdalne--ale-za-to-politycznie-poprawne-,67746,i.html#ixzz5lv1X5kBH


Wpisy zawierające frazę „Easter worshippers” pojawiły się w kontekście islamistycznych zamachów terrorystycznych na Sri Lance. Do ataków doszło w Wielką Niedzielę, a muzułmańscy fundamentaliści oprócz hoteli zaatakowali właśnie kościoły. Napastnicy – jak zauważył lankijski hierarcha katolicki kard. Malcom Ranjith – celowo wybrali taki dzień akcji, gdyż właśnie wtedy w świątyniach było wielu wiernych radujących się ze Zmartwychwstania Syna Bożego.

 Mimo tego słowo „chrześcijanie” w kontekście ofiar dżihadystycznej przemocy nie przeszło przez klawiaturę m. in. byłego prezydenta USA Baracka Obamy oraz jego niedoszłej następczyni Hillary Clinton, a także burmistrza Nowego Jorku.

 Fraza „czciciele Wielkanocy” pojawiła się także na innych twitterowych profilach ludzi, którzy – jak się zdaje – posiadają przynajmniej podstawową wiedzę dotyczącą chrześcijaństwa.

 „Nie czcimy Wielkanocy, tylko Chrystusa! Podobnie jak Żydzi nie są czcicielami namiotów, gdy obchodzą Święto Namiotów” – napisał na Facebooku Wojciech Cejrowski.

Warto jednak odnotować, że strach przed słowem „chrześcijaństwo” obserwujemy nie po raz pierwszy.

Podobny absurd i uciekanie od chrześcijaństwa nawet na poziomie języka i faktów zauważył przy okazji katastrofalnego pożaru paryskiej katedry Notre-Dame redaktor Robert Mazurek w tekście pt. „Brzydkie słowo na ch” („Plus Minus” / „Rzeczpospolita”). Wtedy również liderzy postępowego świata, z Barackiem Obamą włącznie, ubolewali nad pożarem zabytku, pięknej budowli, symbolu Francji i Paryża. O zniszczeniu symbolu chrześcijańskiej Europy czy przynajmniej katastrofie kościoła nie było mowy. Tymczasem – jak słusznie zauważa Robert Mazurek – taka autocenzura nie szkodzi religii, ale debacie publicznej i zdrowemu rozsądkowi.

 Niestety zdrowy rozsądek już dawno stał się wrogiem czcicieli politycznej poprawności. Skoro fakty o Zmartwychwstaniu Chrystusa jako istocie świąt Wielkiej Nocy oraz o katolickim przeznaczeniu katedry Notre-Dame stoją w sprzeczności z ideologią, to… tym gorzej dla faktów. Absurdalna nowomowa nie jest jednak – co może zasmucić postępowców – nowością, a współcześni liderzy frontu tolerancji nie wymyślili niczego oryginalnego.

Już przecież podczas krwawej Rewolucji [anty- md] francuskiej można było od piewców nowoczesności usłyszeć, że lud uparcie uczestniczy w tym „co kiedyś nazywano Mszą”. Wtedy pogarda zaowocowała przemocą.

A do czego doprowadzi obłęd politycznej poprawności?

Zmieniony ( 23.04.2019. )