Powrót "etnicznej trąby powietrznej" AD 405-410 ?
Wpisał: Stanisław Krajski   
28.04.2019.

 

 

Powrót "etnicznej trąby powietrznej"?


Z książki Stanisława Krajskiego pt. „Islam, masoneria, uchodźcy. Czy czeka nas wielka apokalipsa?” Stron 74, cena 25zł Tel. 22 651 88 17, 601 519 847


W „Rzeczpospolitej Plus Minus” z 31 października 2015 r. ukazał się niezwykle interesujący i ważny materiał autorstwa Jacka Borkowicza pt. „Imigranci pustoszą miasta”. W materiale tym opisana jest historia jaka wydarzyła się w pierwszych latach V w. wejście w granice Imperium Rzymskiego milionów barbarzyńców, co spowodowało „trąbę etniczną”, a w konsekwencji spalenie Rzymu i zniszczenie Cesarstwa Rzymskiego.

1. Początek apokalipsy

Borkowicz zaczyna swoją opowieść od momentu przekroczenia Renu przez hordy barbarzyńców. Cofnijmy się trochę w czasie. Początkowo Rzymianie sami ściągali na swoje tereny setki tysięcy barbarzyńców jako tanią siłę roboczą i najemnych Żołnierzy. W pewnym momencie nie mogli się już bez nich obyć. Społeczeństwo Rzymian rozleniwiło się. Nie chciało już wykonywać nieatrakcyjnych prac, służyć w wojsku. Barbarzyńców zaczęto zatem ściągać coraz więcej. Potem do Rzymu zaczęli oni przybywać już sami z siebie w poszukiwaniu lepszego życia. Początkowo nie przeszkadzano im w tym. Potem, gdy ten napływ był już za duży postawiono specjalne oddziały na granicach Cesarstwa, by uniemożliwiały napływ „imigrantów”.

W 405 roku do doliny Padu, przedostały się ogromne masy Gotów prowadzeni przez Radagajsa. Maszerowały one w kierunku Rzymu Cesarstwo musiało zgromadzić wielką armię, by zatrzymać ten pochód. Stoczono wielką bitwę, w której armia Radagajsa została rozbita, a on stracił życie. Tworząc armię, która miała powstrzymać Radagajsa ściągnięto galijskie legiony, które stacjonowały na granicznej linii Renu.

W efekcie 31 grudnia 406 roku doszło jak czytamy w Wikipedii do przerwania granicy na Renie. Całą Galię zalali Wandalowie, Alanowie i Swebowie (Swewowie), do których później dołączyli Burgundowie”. Zima tego roku była surowa. Ren, który trudno było normalnie pokonać był w wielu miejscach zamarznięty. Hordy barbarzyńców przeszły po lodzie. „Wszystkich jak pisze Borkowicz łączyło niepohamowane pragnienie, by skorzystać jak najwięcej na tym najlepszym ze światów, który dotąd był im niedostępny. Nieliczne rzymskie straże mogły tylko stać i bezradnie patrzeć, jak na brzeg, który do tego momentu wyznaczał kraniec cywilizowanego świata, wytaczają się długie kolumny odzianych w skóry postaci. Brodaci mężczyźni, kobiety z dziećmi na rękach, wozy obładowane dobytkiem lub jeszcze puste, stada krów poganiane przez psy. .. Nie wyglądało to na zbrojny najazd Ale ludzi było coraz więcej. Za jedną gromadą przybywała ruga trzecia i następna. Nie było widać końca tej wędrówki. Ogrom ludzkiej masy przerażał. Jednak chyba mało któremu z Rzymian mających okazję tamtej zimowej nocy przyglądać się niezwyczajnemu desantowi przyszło do głowy, że jest świadkiem apokalipsy. Że oto Właśnie pękła kolumna podtrzymująca gmach imperium i że upadku w gruz i pył nic już nie powstrzyma”.

2. „Etniczna trąba powietrzna”

Historycy nazwali to wtargnięcie w obszar Cesarstwa Rzymskiego hord barbarzyńców „etniczną trąbą powietrzną”, ponieważ na tereny opuszczone przez tych barbarzyńców wtargnęły hordy z głębi Azji, przede wszystkim Hunowie (dotąd przebywali między Donem a Maryczem na północy, górnym biegiem Kubania na południu; Morzem Azowskim na zachodzie; na wschodzie ich terytorium mogło

się rozciągać aż do Morza Kaspijskiego i regionu ujścia Wołgi), i które następnie udały się ich śladem wchodząc również na tereny Cesarstwa

3. Spustoszenie Europy

„Przybysze jak opisuje Borkowicz rzucili się na miasta, które w ich oczach były przybytkami raju. Nie potrzeba było wrogości wystarczyły masa, impet i dzikość. Najeźdźcy bo tak ich trzeba nazwać grabili i mordowali mieszkańców, podpalali ich domy (. . .). Archeolodzy już dawno temu zwrócili uwagę na brak jakichkolwiek śladów po rzymskich miastach w szerokim pasie ciągnącym się od Renu w kierunku Paryża. Gdzie indziej pozostały przynajmniej ruiny, tu nie ma nawet tego. Tą droga właśnie barbarzyńcy wkroczyli do Europy, tu trafiał pierwszy impet wojów spragnionych śródziemnomorskiego wina, złota, kosztownych szat i pachnących perfumami kobiet.

Na reszcie obszarów Galii, w Italii, Hiszpanii i Brytanii kwitnące ongiś miasta i luksusowe wille porosły zielskiem. Nowi panowie tej ziemi nie wkraczali na obszar spustoszony przez własnych ojców i dziadków, woleli stawiać swoje osady na uboczu. Prości i zabobonni bali się duchów pomordowanych patrycjuszy, ich zgwałconych żon i córek. Dopiero po upływie kilkunastu pokoleń zaczęli osiedlać się w obrębie okopconych murów. Starożytny Londyn stał pusty aż do 886 roku, kiedy to Alfred Wielki przeniósł tam z powrotem stolicę z obawy przed Duńczykami”.

4. Upadek cywilizacji

Ten proces pustoszenia Europy przez barbarzyńców zakończył się po niespełna czterech latach, 24 sierpnia 410 roku, gdy barbarzyńcy wtargnęli do Rzymu. Cztery dni palono miasto i mordowano jego mieszkańców, trwały grabieże i gwałty. Europa Cesarstwa Rzymskiego przestała istnieć. Przez kilkaset lat była w zasadzie tylko spalona ziemia, marazm, rządziła dzicz. Potem powstała Europa chrześcijańska.


5. Czy ta historia się powtórzy?

Jeśli więc nawet przyjmiemy, że dziś nie ma żadnego spisku przeciwko Europie, nie ma spisku Państwa Islamskiego, Arabii Saudyjskiej czy światowej (ale i europejskiej) masonerii, to i tak możemy przyjąć, że obecna „etniczna trąba powietrzna”, obecny najazd barbarzyńców zmierza ku tym samym skutkom, że ruszą się też inne ludy i Europę zacznie zalewać fala „emigrantów„ z głębi Azji i Afryki, fala, która ją zatopi tak jak wtedy, zetrze w pył, spali i wymorduje.

Rzymianie się nie obronili pomimo wysokiej cywilizacji i organizacji pomimo tego, że nie mieli żadnych prawnych i ideologicznych zahamowań, nie mieli kultu praw człowieka, nie mieli politycznej poprawności, nie mieli tylu politycznych, medialnych i ideologicznych „wirusów”, które by ich dodatkowo osłabiały i paraliżowały.

Czy dzisiejsza Europa rozbita, słaba duchowo i moralnie, przeżarta lenistwem, liberalizmem, pogaństwem, masońską mentalnością i lewackimi rakami będzie potrafiła się oprzeć? Bardzo trudno tu być optymistą. A może tak ma być? Może Europa tak bardzo zabłądziła i się zdegenerowała, jej rozkład tak dalece się posunął, że nie ma już ratunku, musi skonać i jest to szansa na odrodzenie się Europy prawdziwej, na nowe średniowiecze.



Zmieniony ( 28.04.2019. )