KOMBINACJA OPERACYJNA "SCHNEPF". | |
Wpisał: Krzysztof Baliński | |
02.06.2019. | |
KOMBINACJA OPERACYJNA "SCHNEPF". Polska może się układać na arenie międzynarodowej z każdym państwem. Jednak z ośrodka, który wytwarza polską myśl polityczną, należy wypchnąć wszelkie wpływy zewnętrzne, uzależnienia agenturalne i ideologiczne. Krzysztof Baliński: http://www.polishclub.org/2016/06/06/krzysztof-balinski-kombinacja-operacyjna-schnepf/
Od początku swojej misji zajmował się rujnowaniem wizerunku kraju, który reprezentowałGdy w 2005 r. dobiegały końca rządy Marka Belki, Adam Daniel Rotfeld w obliczu nieuchronnej klęski wyborczej SLD, pospiesznie przekazał Ministerstwo Spraw Zagranicznych ludziom Bronisława Geremka. Według wszelkich znaków na niebie (i magdalenkowych instrukcji Kiszczaka) mieli zwyciężyć w wyborach. I zwyciężyli, bo ku zaskoczeniu zwolenników braci Kaczyńskich, po wygraniu przez nich wyborów, ministrem został Stefan Meller, a przy premierze z PiS głównym doradcą w sprawach zagranicznych został jego przyjaciel Ryszard Schnepf. Także obecnie PiS nie radzi sobie z przejęciem kontroli nad MSZ.
Niezatapialny W 2005 r. doszło do powtórki sytuacji z 1997 r., gdy AWS zwyciężył, a rządziła Unia Wolności. W czasie formowania kadry kierowniczej w MSZ, Schnepf blokował ludzi spoza tzw. korporacji Geremka. W książce nieżyjącego już Mellera pojawił się zapis, że to od Schnepfa wpłynęła do MSZ lista proskrypcyjna ludzi do zwolnienia. Jako główny doradca premiera Kazimierza Marcinkiewicza, Schnepf szczególnie gorliwie zajmował się lobbingiem na rzecz organizacji żydowskich z USA, domagających się od Polski miliardowych odszkodowań. Dopuścił się też czynu, który można uznać za zdradę dyplomatyczną – nieodpowiedzialną, szkodliwą dla Polski wypowiedź w kwestii Rurociągu Północnego na dnie Bałtyku. Zgłosił polski udział w tym projekcie. Zamiast odejść ze stanowiska, i to w dożywotniej hańbie, został przez PiS potraktowany zaskakująco łagodnie. Odszedł, ale do MSZ, gdzie objął funkcję pełnomocnika minister. Tam stanął na czele alternatywnego układu rozgrywającego swoje interesy, przekonanego, że Anna Fotyga jest postacią przejściową. W kilka dni po przejęciu ministerstwa przez Radosława Sikorskiego w 2007 r. „Wyborcza” pisała, że na dzień dobry dostanie plan „defotygizacji ministerstwa”. W ślad za tym co kilka dni publikowała listy pracowników, których Sikorski powinien się pozbyć. Układ przejął w MSZ władzę, a Schnepf… „zabrał się” za Polonię w Ameryce. To on stał za odwołaniem ambasadora Zdzisława Ryna, uznanego naukowca i znawcy regionu, ale sympatyka Jana Kobylańskiego. Opróżniona posada bardzo się przydała, ambasadorem w stolicy Argentyny został Jacek Bazański – przedstawiciel dynastii przez Adama Michnika zwanej „żydokomuną”, a na placówkach w Ameryce zaroiło się od swojsko brzmiących nazwisk: Perlin, Minz, Hinz. Polacy w Ameryce przypomnieli się w 2008 r., gdy Sikorski wysunął kandydaturę Schnepfa na ambasadora w Madrycie. W petycji do Lecha Kaczyńskiego protestowali: Plany te patriotyczna Polonia odbiera z ogromnym oburzeniem, ponieważ osoba kandydata nie spełnia pod żadnym względem warunków koniecznych do godnego reprezentowania Rzeczypospolitej. Schnepf dał się poznać od jak najgorszej strony i wielokrotnie środowiska polonijne próbowały bezskutecznie interweniować w kwestii skandalicznego i niegodnego dyplomaty postępowania tego osobnika. Widocznie chroni go w Polsce jakaś potężna i ukryta mafia (prezydent „naciskom” nie uległ i osobnik nominację otrzymał). Polonia przeciwna była też wysłaniu Schnepfa do Waszyngtonu, naiwnie wierząc, że placówki dyplomatyczne powołane są do dbania o polską rację stanu. Ale i tu poparcia PiS nie zyskała. Gdy w lipcu 2013 r. kandydaturę Schnepfa na stanowisko ambasadora zatwierdziła sejmowa komisja sprawa zagranicznych, głosowali za tym posłowie PiS, w tym obecny minister spraw zagranicznych.
Elita z recyklingu W USA żyje kilkanaście milionów osób o polskich korzeniach. Budowanie tam polskiego lobby, w oparciu o największe i najbardziej patriotyczne skupisko Polaków na świecie, powinno być rzeczą priorytetową. Tymczasem niemal ze wszystkich środowisk napływały informacje o tworzeniu pod egidą polskich placówek grup polonijnych, których jedynym celem było rozbicie starych organizacji i tworzenie nowych, służalczych wobec ambasady. Zadanie dyrygowania Polonią powierzono Schnepfowi. Pomijając fakt, że nagrodzenie tego osobnika takim stanowiskiem było aktem niebywałej bezczelności i pogardy dla państwa, to jakim trzeba być durniem, żeby dewizą działania i kluczem do rozwoju stosunków Polska–USA zrobić nie Polaków w Ameryce, ale Schnepfa, rodzinę Applebaumów i lożę masońską B’nai B’rith, a stosunki polsko-amerykańskie zamienić w stosunki polsko-żydowskie. Blisko 60 lat temu Sowieci skierowali do ambasady PRL w Waszyngtonie na stanowisko attaché wojskowego Maksymiliana Sznepfa. Wcześniej w 1940 r. służył w Armii Czerwonej. Po wojnie walczył w oddziałach NKWD z „bandami”, czyli Żołnierzami Niezłomnymi. Później służył w bandyckiej Informacji Wojskowej. Wiemy więc, za jakie zasługi został wysłany do Waszyngtonu. A młody Schnepf? To modelowy przykład „recyklingu” elit w Polsce po ’89, gdy dyplomacja padła łupem opcji politycznej i etnicznej związanej z nomenklaturą PRL-u sprzed marca 1968 r., w znacznej części tych samych, co za czasów Bieruta i Bermana, elit władzy. Sowieccy agenci i stalinowscy oprawcy, pułkownicy UB i Informacji Wojskowej – oto antenaci elity III RP. Wszyscy dobrze się znają, wspierają, tworzą jednolite, silnie zintegrowane środowisko. Na próżno wśród elity szukać potomków oficerów katyńskich czy Żołnierzy Wyklętych. Na dyplomatycznych stołkach siedzi już drugie, a nawet trzecie pokolenie stalinowskich władców Polski. Schnepf to modelowy przedstawiciel generacji dyplomatów, nad którymi zbratana z Kiszczakiem okrągłostołowa sitwa od pierwszych dni wolnej Polski rozpostarła parasol ochronny. Pierwszy, niezwykle znamienny gest – zawołanie Michnika Odpieprzcie się od generała (Jaruzelskiego) – był zapowiedzią, że każdy, kto odważy się grzebać w ich przeszłości, spotka się z potępieniem. Dziś zawołaniem takim jest: odpieprzcie się od Schnepfa.
Kogo dotują Aborygeni znad Wisły? Schnepf zabrał się więc za tworzenie własnych organizacji polonijnych. MSZ sfinansowało mu Szkołę Liderów Polonijnych, którzy po kursach mieli budować przychylną Polonię. Bal Polonijny w Miami to jeden z punktów programu Pangea Network, organizacji założonej za pieniądze MSZ, po przejęciu od Senatu RP funduszy przeznaczonych dla polskich organizacji. Na balu, którego gościem honorowym był Lech Wałęsa, brylował Schnepf z małżonką. Tym samym w ogniu sporu o agenturalną przeszłość „Bolka” urzędnik państwowy otwarcie stanął po stronie byłego prezydenta.
Sowiecka szkoła propagandy A propos kłamstw – ojciec Schnepfa był sowieckim agentem, syn, wypełniając ankietę związaną z dostępem do informacji niejawnych, nie powiadomił o tym ABW i powinien natychmiast utracić taki dostęp. Jako ambasador Polski, jako historyk, ale także jako syn osób, które ratowały Żydów z warszawskiego getta – tak kłamał syn sołdata Armii Czerwonej, który, jeśli kręcił się, to koło Katynia, a nie koło getta. Do rządu, do MSZ od przedstawicieli Polonii śledzących mocarne wysiłki naszych dyplomatów w obronie polskich interesów płyną dziesiątki alarmujących doniesień i publikacji. Wszystkie wpadają w próżnię. Schnepfy są jedyną grupą urzędniczą, której PiS nie chce się narazić. Nie wolno im wypominać popełnionych świństw, bo – jak się nieoficjalnie mówi – mogłoby to prowokować antypolskie nastroje w USA. Motywacją prawdziwą i słabo ukrywaną jest po prostu strach przed nimi. Oni takich skrupułów nie mają. Na wszelkie sposoby Polskę dyskredytują i kompromitują. Portal wp.pl opisuje: między Waszczykowskim i Schnepfem, którzy prywatnie znają się od lat, doszło do stanowczej rozmowy, ambasador dostał mocną reprymendę. Minister, który – jak wiadomo – udał się nam nad podziw, powiedział: myślę, że przesadził, nie ma w Polsce antysemickiej nagonki. I trudno wyobrazić sobie w przyszłości ambasadora RP w Waszyngtonie o innym pochodzeniu. Przez wiele lat politycy PiS-u i związane z nimi media mówiły o „wygaszaniu” państwa. Wyborca miał prawo oczekiwać, że po objęciu rządów odwołają Schnepfa i innych agentów V kolumny. Jak zatem wytłumaczyć abdykację PiS-u w MSZ?
Źródło: Warszawskagazeta.pl , 5 czerwca 2016 ============================ Więcej artykułów Krzysztofa Balińskiego na naszym portalu http://www.polishclub.org/?s=Krzysztof+Bali%C5%84ski&submit=Szukaj
|
|
Zmieniony ( 02.06.2019. ) |