Msza czy "msza"? Na pewno wyczerpywała znamiona bluźnierstwa.
Wpisał: Marcin Glądała   
09.06.2019.

 

 

Msza czy "msza"?

Na pewno wyczerpywała znamiona bluźnierstwa.

Marcin Glądała


Na „paradzie równości”, jaka odbyła się w sobotę 8 czerwca w Warszawie miało miejsce pewne obrzydliwe wydarzenie, otóż Szymon Niemiec odprawił mszę, uznaną nie bez podstaw za bluźnierczą.

Nie symulował odprawiania mszy, jak uważają niektórzy, ale ją rzeczywiście odprawił, a która najprawdopodobniej była ważna, chociaż niegodziwa, (bo nie sposób stwierdzić, czy zostały spełnione wszystkie trzy warunki decydujące o ważności sakramentu, tj. materia, czyli chleb i wino były takie, jakie są wymagane, albo czy były w ogóle, forma – poprawne wypowiedzenie słów konsekracji oraz intencja - czy ją rzeczywiście miał).

Jeśli jednak powyższe warunki zostały spełnione, to nastąpiło przeistoczenie. Niestety.

Mężczyzna posiada święcenia kapłańskie, a nawet sakrę biskupią, jaką otrzymał w United Ecumenical Catholic Church, a biskupi tego kościoła wywodzą swoją sukcesję apostolską od odstępczych, to prawda, niemniej jednak prawdziwych biskupów rzymskokatolickich: Carlosa Duarte Costa z Brazylii, oraz Immanuela Millingo z Ugandy.

Ten niewielki twór niełatwo nawet sklasyfikować i raczej trudno go przypisać do jakieś konkretnej „grupy” kościelnej. Można go jedynie uznać za jeden z bardzo licznych kościołów tzw. katolicyzujących, bo nie da się go przypisać ani do klasycznego, ani nawet do „zmodyfikowanego” w duchu obecnych czasów starokatolicyzmu, ani tym bardziej jakiejkolwiek tradycji katolickiej zachodniej czy wschodniej.

Jest to kościół niezależny, który można zaszeregować do niezwykle pojemnej grupy, którą się określa dość enigmatycznie jako: independent Catholicism.

Dlatego właśnie to, co się wydarzyło jest bardzo smutne i tragiczne zarazem.

Dla katolików msza ta była bluźnierstwem i profanacją, jeśli nawet (miejmy nadzieję) sprawowana była nieważnie, to choćby ze względu na okoliczności, na asystę (człowiek w durszlaku na głowie jako „kapłan” pastafariański z tzw. Kościoła Latającego Potwora Spaghetti – tu więcej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Lataj%C4%85cy_Potw%C3%B3r_Spaghetti), dla osób wierzących

Z prawnego punktu widzenia jest to profanacja symboli religijnych oraz obraza uczuć religijnych. Pojawia się także pytanie, czy ów duchowny uzyskał zgodę władz Kościoła katolickiego na używanie ich ksiąg liturgicznych. Jeśli nie, to jest to kolejne naruszenie, do jakiego doszło.

Ledwo wspominając i o innych naruszeniach prawa jak np.: sprawowanie kultu w miejscu publicznym przez duchownego, reprezentującego niezarejestrowany w Polsce związek wyznaniowy.

===============

mail:

Czy choć te ostatnie, słabsze argumenty, zostaną użyte przez hierarchów w Polsce?? Czy zadowolą się „oświadczeniem” na poziomie Gowina?

================

mail’em:

Przypominam, że wszystkie „czarne msze”, czyli satanistyczne, muszą być sprawowane przez kapłana katolickiego - odstępcę, tj. apostatę. Tak dzieje się od wieków.

Drugie: W tej paradzie zboczonych udział wzięli przedstawiciele ambasad 34 obcych państw [podobno, nie sprawdzałem]– świadczy o jawnej już, skoordynowanej akcji przeciw Bogu i przeciw Polsce.


Sytuacja jest więc jasna: Broni nas już tylko Hetmanka, Regina Poloniae. Prośmy Ją o to!!

Zmieniony ( 09.06.2019. )