Przewidywalność w polityce
Wpisał: Ewa Działa-Szczepańczyk   
14.06.2019.

Przewidywalność w polityce

Ewa Działa-Szczepańczyk

Przyjęło się mawiać, że uprawianie polityki jest sztuką obarczoną dużym ryzykiem porażki. Faktycznie tak jest, jednak istnieją takie działania polityków, ingerujące w życie społeczne, których skutki można przewidzieć ze stuprocentową pewnością (zgodnie z zasadą - określona akcja wywołuje określoną reakcję).

Do takich działań zaliczam „pracę dla ludu”. Można ją prowadzić  w dwóch kierunkach – docelowo dla dobra tego ludu, nawet wówczas gdy on nie do końca zdaje sobie z tego sprawę lub odwrotnie – na jego całkowitą zgubę.

Liderzy świata ogarniętego lewicowym szałem wybrali tę drugą ścieżkę. Jest ona o tyle niebezpieczna, że animatorzy tego przedsięwzięcia działają zza węgła, niejawnie i „pod przykryciem”. Dodatkowo perfidia tych „mądrych z definicji” polega na tym, że kształtują umysły wspomnianego ludu tak, by nie był świadomy co się z nim wyczynia. Ten budowany przez tych „mądrych” „lepszy nowy świat” będzie działał sprawnie pod jednym wszakże warunkiem - gdy będzie zachowany stały dopływ dóbr, gwarantujący w miarę godne życie członków danego społeczeństwa. Tylko godziwy poziom życia w połączeniu z odpowiednią indoktrynacją sprawia, że ludzie zachowują się niczym cyborgi – są całkowicie sterowalni, a o to przecież chodzi. Właśnie, zachowanie tego „godnego materialnie poziomu życia” jest słabym punktem koncepcji budowy „lepszego” świata – bowiem zasoby Ziemi są ograniczone. Nie może być tak na świecie, że wszyscy mogą mieć zapewniony „godny materialnie poziom życia” - to niemożliwe.

Dlatego żeby część ludzkości „uprawiała” godny materialnie poziom życia, druga część ludzkości musi żyć niegodnie. Obecnie za tych „niegodnych” w większości robią mieszkańcy krajów Trzeciego Świata (a w EU docelowo mają nimi być mieszkańcy krajów tzw. Nowej Unii – stąd koncepcja Europy dwóch prędkości). Ale o tym słabym punkcie koncepcji „lepszego” świata, jego twórcy dobrze wiedzą (w końcu świat to już przerobił chociażby na przykładzie Związku Radzieckiego). Dlatego, jest pewne na sto procent, że, gdy Trzeci Świat otrząśnie się z ekonomicznego wyzysku (a już to robi), a wręcz zaczyna nadawać ton (patrz ekonomiczne tygrysy Azji) to „cywilizacja białego człowieka” zacznie się chwiać w posadach. I z czego wówczas budować „godny materialnie poziom życia” jej udziałowców? Nieuchronnie dojdzie do sytuacji, że trzeba będzie stworzyć z własnego „materiału ludzkiego” tych „niegodnych”. Wówczas, by zmusić tych rodzimych „niegodnych” by utrzymywali rodzimych „godnych” – niezbędne będzie wprowadzenie TERRORU i wcale nie musi być to przymuszanie do pracy na wzór tego wprowadzonego w łagrach. To może być pozbawianie ludzi własności i środków produkcji, a w konsekwencji czynienie z nich wyłącznie siły najemnej zdanej na łaskę i niełaskę pracodawcy (najczęściej wielkich organizmów gospodarczych np. korporacji), to budowanie struktur życia społecznego i politycznego kompletnie pozbawiających ludzi wpływu na decyzje polityków, słowem to tworzenie sytuacji gdy tzw. wola ludu jest kompletnie ignorowana.

Już dzisiaj możemy obserwować pierwsze zwiastuny tego TERRORU. Jaki mamy wpływ na jakość dopuszczonej do sprzedaży żywności, leków, na ilość przymusowych szczepień, na edukację, na indoktrynację ideologiczną młodego pokolenia, na politykę finansową i informacyjną (cenzura, poprawność polityczna) itd. ? - Żaden !!! To już się dzieje. A przecież działanie tego mechanizmu można było przewidzieć i nie doprowadzać do sytuacji, gdy już jesteśmy jego ofiarą.

Zmieniony ( 14.06.2019. )