Rostowski jedzie po bandzie
Wpisał: Zbigniew Kuźmiuk   
06.11.2010.

Rostowski jedzie po bandzie

Zbigniew Kuźmiuk

http://zbigniewkuzmiuk.salon24.pl/246765,rostowski-jedzie-po-bandzie 06.11.2010 opublikowana w: Czerwono-Zieloni, Głos oddolny, Iskry Polskości!, Liberalizm:yes or no, Polska znika!!!

1. Po 3 latach funkcjonowania Ministra Rostowskiego możemy z pełnym przekonaniem powiedzieć, że został on uczyniony odpowiedzialnym za polskie finanse publiczne tylko dlatego, że mając słabą pozycję polityczną, bez żadnego sprzeciwu wykonuje polecenia ukrywania ich faktycznego stanu, a i sam w tej sprawie potrafi działać niezwykle twórczo. Już rok 2009 pokazał, że w tych sprawach jest niezwykle skuteczny.

Oficjalnie dług publiczny wyniósł tylko 49,9% PKB (choć wg metodologii unijnej już 51% PKB) ale ministrowi udało się przekonać i opinie publiczną w Polsce i tzw. rynki, że jednak panuje nad sytuacją. A przecież zamiótł pod dywan przynajmniej 40 - 50 mld zł.

            Wyodrębnienie budżetu środków europejskich i nieuwzględnianie ich deficytu w deficycie budżetowym, pominiecie zobowiązań Krajowego Funduszu Drogowego, pożyczki z budżetu dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych zamiast powiększenia dotacji i dodatkowo konieczność zadłużania się tego funduszu w bankach komercyjnych, a na koniec roku przeprowadzenie transakcji na instrumentach pochodnych (swapy FX) na kwotę 5,5 mld zł.

To ta ostatnia operacja przeprowadzona w końcu grudnia 2009 roku polegająca na przejściowym pomniejszeniu wydatków i rozchodów budżetowych tylko po to, żeby rozliczyć je ze stratą związaną z kosztami tej operacji w budżecie roku 2010 pozwoliła ministrowi pokazać deficyt finansów publicznych nie przekraczający 50% PKB czyli tzw. I progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych.

            2. Wprawdzie niedługo po tym okazało się, że minister finansów Grecji był w tego rodzaju operacjach jeszcze sprawniejszy niż Rostowski (skala ukrytego długu finansów publicznych Grecji sięgnęła kilkudziesięciu miliardów euro), ale dla Grecji skończyło się to fatalnie. Kiedy na jaw wyszła skala machinacji rynki zażądały za greckie obligacje ponad 10% odsetek i kraj ten stanął przed groźbą bankructwa.

Dopiero pomoc krajów strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego na kwotę 110 mld euro oddaliła na razie wizję niewypłacalności tego państwa. Rząd grecki musiał jednak zaordynować takie oszczędności budżetowe, że gospodarka grecka zarówno w 2010 jak i w 2011 roku nie odnotuje wzrostu gospodarczego, a bezrobocie sięgnie kilkunastu procent.

            3. Dla Rostowskiego przypadek grecki nie był żadnym ostrzeżeniem w dalszym ciągu w roku 2010 zamiata po dywan i to jeszcze z większym natężeniem niż robił to w roku 2009. Deficyt środków europejskich to kwota ponad 11 mld zł złotych, kolejne zobowiązania KFD na kwotę ponad 10 mld zł, kredyty budżetowe dla FUS zamiast dodatkowych dotacji przynajmniej na 7 mld zł, uruchomienie środków z Funduszu Rezerwy Demograficznej na 7,5 mld zł ,który miał być wykorzystywany dopiero w roku 2020 to tylko niektóre z tych pociągnięć.

Trwa również wyprzedaż majątku narodowego i to z takim natężeniem, ze przychody z tego tytułu sięgną 30 mld zł tyle tylko, że dotyczy to strategicznych gałęzi gospodarki co może rodzić trudne do przewidzenia negatywne skutki w przyszłości. Mimo tych wszystkich zabiegów deficyt finansów publicznych sięgnie 7,9% PKB czyli przekroczy 100 mld zł co oznacza, że dług publiczny liczony nawet metodą krajową wyniesie ponad 55% PKB a metodą unijną aż 57% PKB.

W tej sytuacji zapewne w grudniu, żeby nie przekroczyć 55% PKB czyli II progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych znowu będą operacje swapowe i to na kwoty wyższe niż w roku 2010.

            4. Przypadki Grecji, a także Irlandii, Portugalii i Hiszpanii powinny być jednak dla nas poważnym ostrzeżeniem. Tego rodzaju zamiatania pod dywan i to na tak ogromną skalę w ciągu każdego roku budżetowego nie da się długo ukrywać. Ujawnienie tych operacji, może spowodować znaczne podrożenie naszych obligacji, choć już w tej chwili odsetki te wynoszą blisko 6% a więc są wyższe od tych które płaci Hiszpania.

            Minister Rostowski jedzie po bandzie z polskimi finansami publicznymi, a skutki tego mogą być dla naszej gospodarki i społeczeństwa wręcz trudne do wyobrażenia. Rządzący są jednak ciągle w dobrych nastrojach, a media głównie interesują się sytuacją w Prawie i Sprawiedliwości.