Czy świat zwariował i "kupi" 600 miliardów dolców w 6 miesięcy?
Wpisał: jerzybielewicz   
07.11.2010.

Czy świat zwariował i „kupi” 600 miliardów dolców w 6 miesięcy?

jerzybielewicz http://jerzybielewicz.salon24.pl  07.11.2010 opublikowana w: Finanse bez tajemnic, Liberalizm:yes or no, Podkarpacie, POLITYKA

Pisać czy nie pisać, oto moje pytanie. Znajomi zachęcają pisać. Inni mówią – nie pisać. Pewien bankowiec z dobroci serca wskazał na marny los tych co widzą przyszłość w czarnych barwach. Ponoć w najlepszym przypadku kończą pozbawieni… wzroku. Tyle o polityce ad 2010.

Przejdźmy do właściwego tematu: Czy świat zwariował i kupi 600 miliardów nowiutkich dolców w 6 miesięcy?

Jasne, że tak, bo nie ma wyjścia i innej alternatywy. Chiny inwestują codziennie grubo ponad 2 miliardy dolarów zysków (nadwyżek) z transakcji handlowych z zagranicą. Gdyby nadwyżek natychmiast nie lokowały w papiery wartościowe traciłyby dzienne oprocentowanie.  Podobnie Indie, Brazylia, Rosja, Japonia, Niemcy. Nie na darmo dolar jest światową walutą w handlu.

 Słowo wyjaśnienie. Te 600 to tak naprawdę 900, bo FED zamierza w tym samym czasie rolować swoje własne papiery. UPS, te 900 to tak naprawdę 1,6 tryliona dolarów, bo przecież FED skupuje papiery rządu USA z rynku wtórnego. W tym samym czasie administracja Obamy musi pokryć jakoś swój własny deficyt, a zatem sprzeda na rynku pierwotnym nowe papiery dłużne na jakieś 650 do 750 miliardów dolarów. Aha, teraz już znamy skalę, czy więc możemy pogadać o skutkach?

Wolne żarty, skali nie zna nikt, bo zabawa właśnie się zaczyna.

 Albowiem, nowiutkie co dopiero kupione papiery amerykańskie będzie można z większym lub mniejszym zyskiem sprzedać do FED. Wygląda więc, że karuzela będzie się kręcić szybciej i szybciej.

Uważny czytelnik powie: No tak Amerykanie skupują tyle starych papierów, ile wydają nowych, bilans wychodzi na zero i wszyscy są zadowoleni. Dolar będzie się trzymał, a stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie. I tak było dotychczas – jak tylko dolar tracił na wartości to Japończycy, Hindusi i Brazylijczycy czym prędzej biegli na rynek by skupić jego nadmiar.

 Gdzie w tym wszystkim logika i kto za tym stoi? To proste – włodarze systemu bankowego. Kto za to zapłaci? My wszyscy. Poprzez najskuteczniejszy w historii podatek o 100% ściągalności jakim od zarania dziejów jest INFLACJA!!!

 Banki tak naprawdę są obecnie bankrutami. Wartość zabezpieczeń na nieruchomościach (nie wspominając o derywatach w bilansach)  jest w rzeczywistości wiele razy niższa niż rozdane pod nie pożyczki. Trik z grubsza ma polegać na tym, że wartość tych nieruchomości wrośnie nominalnie na skutek inflacji. Tyle teoria, jak będzie w praktyce nie wiadomo.

 A siły w wojnie walutowej są stanowczo nierówne. FED może wykreować przecież dowolną ilość dolarów. Karuzela przyśpieszy. Wypadną z niej najpierw ci, którzy za grosz nie rozumieją, o co idzie gra.  

 Niestety, Polska Tuska i Komorowskiego ustawia się jako pierwsza w kolejce do katastrofy.

PS Wytrwałym polecam poniższy artykuł w języku angielskim:

“Quantitative Easing” is Fracturing the Global Economy   Unicreditshareholders.

 

Zmieniony ( 07.11.2010. )