Inwazja ideologii LGBT to nie przypadek! Polsce wydano wojnę!
Wpisał: Mirosław Kokoszkiewicz   
28.07.2019.

Inwazja ideologii LGBT to nie przypadek!

Polsce wydano wojnę!

Mirosław Kokoszkiewicz https://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/20530-uderzanie-tematem-ideologii-lgbt-to-nie-przypadek-polsce-wydano-wojne

Ataki na Kościół i rodzinę przy jednoczesnej promocji agresywnych środowisk LGBT przybrały w Polsce już takie rozmiary, jak gdyby to, co postępowało na Zachodzie długimi latami, u nas chciano zrealizować natychmiast.

Niegdyś katolicka Francja może liczyć już tylko na cud, bo nie podniosła się do dziś po rewolucji z 1789 roku. Podobnie jest z Portugalią czy Hiszpanią po masońskich rewolucjach. Atakowani jesteśmy ze wszystkich stron przez ludzi odzianych w togi zachodniego kroju oraz występujących w fartuszkach i jarmułkach niewidkach.

Nie brakuje i takich, którym marzy się rozpostarcie nad Polską czerwonego sztandaru z sierpem i młotem. Jeżeli Kościół nie stanie odważnie na czele wiernych i nie ruszy pod znakiem krzyża do walki, to zapewniam, że wysłannicy szatana nie będą mieli litości i hamulców, by wymyślić coś nowocześniejszego i bardziej pomysłowego niż dziurawe barki wypełnione kapłanami i wiernymi zatapiane w nurtach Loary z rozkazu Komitetu Rewolucyjnego w czasach jakobińskiego terroru.

11 maja w serwisie internetowym YouTube odbyła się premiera mocnego dokumentu o pedofilii w Kościele, autorstwa redaktora Tomasza Sekielskiego. Sam autor jeszcze na długo przed prezentacją swojego dzieła zatytułowanego „Tylko nie mów nikomu”, twierdził, że to najważniejszy projekt jego życia. I tak kilka miesięcy po fabule Smarzowskiego „Kler” otrzymaliśmy dokument Sekielskiego. Sam autor od dawna budował napięcie, przekazując do mediów „wstrząsające fragmenty” swojego filmu. Już na samym początku chcę zastrzec, że potępiam zbrodnię pedofilii, ale to nie oznacza, że przesłania mi to statystyki, które wyraźnie mówią, że osoby duchowne popełniające zbrodnię pedofilii stanowią margines w porównaniu z innymi środowiskami. Nie bez znaczenia jest też sytuacja, w której najgorętszymi tropicielami pedofilii w Kościele i tymi, którzy demonstrują największe wzburzenie ujawnianymi skandalami są ateiści oraz środowiska, które na co dzień wspierają zboczeńców z LGBT oraz wzywają do legalizacji małżeństw jednopłciowych z możliwością adoptowania dzieci.

Oto na fali „dzieła” Sekielskiego zebrał się Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Mowie Nienawiści i Ochrony Praw Człowieka, aby wypracować założenia prawne dla przyszłej komisji badającej nadużycia seksualne w Kościele. Sędziami Kościoła chcą stać się jego śmiertelni wrogowie. Wśród ziejących nienawiścią do Kościoła ochotników chcących zasiąść w tej komisji mamy Joannę Scheuring-Wielgus, Tomasza Jastruna i Agatę Zyglewską-Diduszko, której mąż w grudniu 2016 r. roku podczas antyrządowego puczu udawał śmiertelnie ranioną ofiarę „junty” Kaczyńskiego. To Zyglewska-Diduszko jako radna Warszawy oburzała się „obecnością elementów religijnych” podczas spotkania wigilijnego w stołecznym ratuszu.

No, ale wracajmy do filmu Sekielskiego. Obawiam się, iż tak zwany zwykły, polski, katolicki zjadacz chleba po jego obejrzeniu może poczuć, że nagle świat wywrócił mu się do góry nogami, ponieważ nie każdy dostrzega techniki manipulacji, których zastosowanie w jednoznaczny sposób dowodzi, że autorom nie chodziło o potępienie zbrodni pedofilii, ale o zohydzenie całego Kościoła. I właśnie dlatego niemal po każdym wyznaniu ofiary opowiadającej drastyczne szczegóły kontaktu z księdzem pedofilem natychmiast pojawiały się obrazy jakiegoś kościoła, fragmenty religijnych pieśni czy pomniki św. Jana Pawła II. Nie każdy widz przecież musi wiedzieć, że występujący w filmie Sekielskiego „ekspert” prof. Stanisław Obirek to upadły jezuita, który zrzucił habit po tym, jak uwiódł żonę izraelskiego dyplomaty. Sam Sekielski chyba też wystąpił trochę jako aktor. Nie bardzo wierzę w ten jego wstręt do pedofilii, skoro jeszcze całkiem niedawno do swojego programu „Teoria spisku” zaprosił starego znajomego Piotra Tymochowicza, za którym zarzuty pedofilii ciągną się już od kilkunastu lat, a w ubiegłym roku został skazany na 3 lata więzienia za posiadanie i rozpowszechnianie pedofilskich treści.

Może ktoś mi zarzucić, że trywializuję bardzo poważny problem, ale Sekielski najwyraźniej inspirował się warsztatem reżysera Zagajnego z „Misia” Barei, który mówił: Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu, która mówi: „Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera”. Zróbcie mi przebitkę zająca na gruszy… Nie, nie! Zamieńcie go na psa! Zamieńcie go na psa. Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom z pańskiego dworu. Niech on nie miauczy…

I jeszcze kilka słów o wyborczym kontekście premiery filmu „Tylko nie mów nikomu”. Chyba nikt nie jest na tyle naiwny, aby uwierzyć, że moment premiery filmu nie ma nic wspólnego z tegorocznym maratonem wyborczym. Antykościelne przygotowanie artyleryjskie rozpoczęło się tuż przed projekcją filmu. Wystarczy tylko przytoczyć iście bolszewicki apel profesorka Jasia Hartmana z żydowskiej loży „Synów Przymierza”, który na portalu postkomunistycznej „Polityki” pisał: Wojna z Kościołem i jego pasożytniczą potęgą wchodzi w ostrą fazę. Polska idzie tropem innych krajów, gdzie już dawno (czasem przed wiekami) lub niedawno (jak w Irlandii) zdemaskowano potwora ukrytego za obłudnie świątobliwą miną i pokazano mu jego miejsce w wolnym społeczeństwie. (…) Nie chcemy dobra Kościoła, atakujemy go otwarcie i ani nam się śni o niego troszczyć. Nadchodzi dla Kościoła czas kary, a dla narodu czas słusznego gniewu i wyzwolenia. (…)My, ludzie stojący na gruncie dobroci serca i sumienia, które każą być wyrozumiałym dla złodziejstwa i pedofilii, ale tylko do pewnych granic, nie pozwolimy już wmawiać sobie, że Kościół jest dobry i szlachetny, a tylko niektórzy ludzie Kościoła błądzą i grzeszą. To kłamstwo. Kościół zawsze był i nadal jest systemowo zły, jego doktryny fałszywe, pełne pychy i często wprost nieludzkie, a dobroć zjawia się w nim rzadko i wyjątkowo, wyrastając jak kwiaty na bagnie. Kościół zawsze był siedliskiem zbrodni, pychy i rozpusty, zawsze zabijał, zawsze niewolił, zawsze niszczył, gnębił i dyskryminował. Jest wzorem i natchnieniem dla wszelkiego totalitaryzmu i ucisku aż po dziś dzień.

Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że lewacka międzynarodówka otwarcie wypowiedziała polskiemu Kościołowi wojnę, w której nie bierze się jeńców. I tu nie jestem zbytnim optymistą. Uważam, że polski Kościół na dzisiaj nie jest do tej wojny przygotowany z wielu powodów. Oddajmy głos ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, który na swoim blogu pisze: Jeden z nieżyjący już dziś arcybiskupów powiedział mi po wydaniu książki „Księża wobec bezpieki”, że sprawa akt duchownych współpracujących z komunistyczną bezpieką, została zaniedbana przez księży biskupów na początku lat 90. Wtedy bowiem polski episkopat, gdyby chciał, mógł dostać wszystkie akta do wglądu. Ale nie chciał. Arcybiskup mówił też, że na posiedzeniu Episkopatu abp Bronisław Dąbrowski, ówczesny sekretarz Konferencji, przyniósł gruby notes, w którym wynotowane były z tych akt nazwiska tajnych współpracowników SB, po piętnaście z każdej diecezji. Zeszyt krążył po sali, niektórzy z tych, co go czytali, czerwienieli na twarzy, ale ostatecznie zadecydowali, że nic z tym dalej nie zrobią.

Co więcej, niektórzy z tajnych współpracowników jak np. TW o ps. „Dąbrowski” (ks. Wiktor Skworc), TW o ps. „Filozof” (ks. Józef Życiński) czy TW o ps. „Fermo” (ks. Juliusz Paetz) zostało arcybiskupami. Jednak nie dało się tego całkiem zatuszować i wszystkie te problemy wybuchły ze zdwojoną siłą po kilkunastu latach. Przypominam ten fakt, dlatego, że brak reakcji w sprawie lustracji, nazywany często „grzechem zaniechania”, żywcem przypomina brak reakcji w sprawie pedofilii niektórych duchownych. Dochodzę do tego wniosku po emisji filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”.

Księży domagających się walki z „lawendową mafią”, jak nazywa lobby homoseksualne w Kościele ks. Isakowicz-Zaleski, jest więcej, tylko ich głos najwyraźniej nie dociera do wszystkich hierarchów. Wspomnę choćby o ks. dr, hab. Dariuszu Oko czy ks. Tomaszu Brussie, który woła na puszczy: Pedofilia to odrażające przestępstwo i grzech. By nie dochodziło do niej więcej w Kościele trzeba wreszcie zwalczyć lobby homoseksualne wśród duchownych. Po tych słowach gejowskie lobby zaatakowało ich autora. Oni nie chcą przyjąć do wiadomości niewygodnych twardych faktów. Otóż około 90 proc. ujawnionych i potwierdzonych skandali pedofilskich w Kościele miało podłoże homoseksualne, a ofiarami pederastów w sutannach padali głównie nieletni chłopcy.

Potwierdzają to liczne badania, których wyniki jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie trafiają do szerokiej opinii publicznej. To dlatego lewactwo i kościelna „lawendowa mafia” z pełną premedytacja forsują termin pedofilia, choć tak naprawdę powinno się mówić o efebofilii, czyli skłonności homoseksualnych mężczyzn do nieletnich, dojrzewających chłopców. Jestem skłonny dzisiaj zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że na opuszczenie urzędu przez papieża Benedykta XVI wielki wpływ miało właśnie niezwykle silne i wpływowe w Watykanie gejowskie lobby, zwłaszcza po tym, kiedy Benedykt XVI tak zaostrzył rozmywane dzisiaj kryteria przyjmowania do seminariów, aby maksymalnie zminimalizować możliwość dostania się do nich homoseksualistów. To papież Benedykt XVI powiedział, że: Praktyki homoseksualne to niszczenie dzieła Boga, co wywołało wściekłość szczególnie wśród gejów z sutannach.

Problem pedofilii został sprytnie sprowadzony jedynie do Kościoła i zdominował debatę publiczną w Polsce. I nie mam tu tylko na myśli mediów typu „Gazeta Wyborcza” czy TVN, które ewidentnie wpadły w amok i jakiś pełen chorej pasji szał w atakowaniu hierarchów oraz całego Kościoła jako instytucji. Atak jest zmasowany i frontalny. Zauważmy, że na czele tego polowania z nagonką, prowadzonego dotąd przez tak zwanych rzekomych „życzliwych naprawiaczy Kościoła”, stoją nie tylko niewierzący, ale wręcz wrogowie naszej religii i jak się wyraził kiedyś profesor Kieżun: Ludzie innego systemu, niewychodzący z filozofii chrześcijańskiej i solidarnej, katolickiej nauki społecznej.

Ja poszedłbym dalej i powiedział wprost, że są to w przeważającej części ludzie nacji obcej i wrogiej chrześcijaństwu. Aby ukazać hipokryzję, obłudę i zakłamanie tych wszystkich zwalczających pedofilię wśród księży oraz rzekomo zatroskanych o los pokrzywdzonych dzieci, musimy sobie pewne sprawy przypomnieć. Nikt już nie pamięta i nie wraca do słynnej afery z pedofilską mafią na Dworcu Centralnym w Warszawie. Miał zostać ujawniony wielki skandal, a cała Polska w 2002 roku miała poznać znane nazwiska pedofilów i jednocześnie królujących na ekranach telewizorów celebrytów. Niestety sprawę wyciszono i nigdy nie dowiedzieliśmy się, kim był słynny reżyser pedofil X, znany prezenter telewizyjny Y czy wspaniały prawnik Z. Nigdy nie doszło do ogólnopolskiej dyskusji na temat pedofilii wśród artystów, ludzi mediów, dziennikarzy, nauczycieli czy prawników. Nikt nie pochylił się nad biednymi ofiarami i nie podsuwał żadnych pomysłów na uzdrowienie tych środowisk. Nikt też nie nawoływał do publicznego bicia się w piersi i przepraszania.

Podobnie było z uciekającym przez całe lata przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości reżyserem Romanem Polańskim. Jeżeli sobie przypomnimy listę znanych postaci biorących go w obronę i mediów współczujących mu szykan, polegających na zastosowaniu aresztu domowego w jego szwajcarskiej willi, to dojdziemy do zadziwiającego odkrycia ukazującego, że ci obrońcy pełni empatii dla słynnego reżysera, to w większości te same media i ci sami ludzie, którzy stoją w pierwszym szeregu „zwalczających pedofilię” w Kościele. I jeszcze jeden przykład. Po ujawnieniu wstrząsającej afery pedofilskiej, której „bohaterem” był nieżyjący już Andrzej Samson, guru polskiej psychoterapii i dyżurny ekspert od psychologii w TVN od razu w obronę wzięli go jego kolesie, czyli znane do dzisiaj ekranowe gadające mądre głowy: Jacek Santorski, Wojciech Eichelberger i Janusz Czapiński. W wybielaniu zboczeńca pomagała „Gazeta Wyborcza” publikując pamiętny tekst: „Nie jestem pedofilem”.

Pedofilia jest wielkim problemem i niebezpiecznym zjawiskiem, które w takim samym lub większym stopniu co Kościół, dotyka środowisk nauczycieli, świata tak zwanych artystów, prawników, dziennikarzy i polityków. Walka z nim będzie skuteczna tylko wtedy, kiedy hasło „zero tolerancji dla pedofilii” będzie obejmowało wszystkie te środowiska. Niestety, dzisiaj widzimy, że są źli pedofile w sutannach i ci „nasi”, których już tak mocno nie potępiamy, a nawet bierzemy ich w obronę, na co najlepszym przykładem jest przyjaciel Adama Michnika, lewak i pedofil Daniel Cohn-Bendit, od którego Czerska nigdy się nie odcięła, choć jego środowisko polityczne zabiegało otwarcie o zalegalizowania pedofilii. Nie mam złudzeń, że antypolski lewacki mainstream traktuje pedofilię tylko jako wygodny pretekst do walki z Kościołem, a podane wyżej przykłady udowadniają ponad wszelką wątpliwość, że cała ta empatia i pochylanie się nad skrzywdzonymi to typowe wylewanie krokodylich łez przez wyjątkowo obłudne, zakłamane i zepsute do szpiku kości środowisko.

I teraz rada dla Prawa i Sprawiedliwości. Podczas konwencji w Łodzi Jarosław Kaczyński powiedział: Próbuje się wmówić, że to my, formacja, która już od kilkunastu lat walczy o zaostrzenie tego wszystkiemu, co ma służyć zatrzymaniu pedofilii, że ta formacja jest za to odpowiedzialna. I to w Kościele, tak jakbyśmy to my kontrolowali Kościół. To jest kłamstwo. Byli tacy i są tacy, którzy bronili pedofilii. Wczoraj w Sejmie to było wykazywane. To jest przede wszystkim Platforma Obywatelska i jej sojusznicy. Wczoraj próbowali zerwać obrady, doprowadzić do tego, żeby nie było kworum, awanturowali się przez cały czas, wypuszczali swoich harcowników. Nie poparli tej ustawy i żadne ich deklaracje niczego tutaj nie są w stanie zmienić. Oni się zasłaniają komisją ds. zbadania pedofilii w Kościele. Otóż chcę wyraźnie powiedzieć – PiS jest gotowe poprzeć komisję, która będzie badać sprawy pedofilii, ale nie tylko w Kościele, tylko we wszystkich środowiskach! Można powiedzieć, że jest wiele środowisk „specjalnej troski” pod tym względem. Trzeba wszędzie te sprawy wyjaśnić. Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie stwierdza: ani purpura, ani Nobel, ani Oscar, ani światowa czy europejska sława nikogo nie uchroni przed odpowiedzialnością za zbrodnie pedofilii.

Panie prezesie, radzę przejść od słów do czynów i na początek ujawnić nazwiska wszystkich uwikłanych w aferę pedofilską z Dworca Centralnego nie pomijając żadnego znanego celebryty, wziętego prawnika znanego artysty czy wybitnego twórcy. Materiały, które kilkanaście lat temu obiecano ujawnić Polakom, są w waszych rękach. To samo tyczy się ludzi Kościoła, nawet jeżeli są dzisiaj wysokimi i wpływowymi hierarchami. Trzeba ujawnić wszystko, jak to się mówi „do kości”, aby pokazać Polakom, że w walce z pedofilią nie ma żadnych świętych krów. W ten sposób nie tylko zwycięży prawda, ale i rozbrojona zostanie bomba podkładana pod Kościół i ludzi wierzących.

Ataki na Kościół i rodzinę przy jednoczesnej promocji agresywnych środowisk LGBT przybrały w Polsce już takie rozmiary i osiągnęły taką dynamikę, jak gdyby to, co postępowało na Zachodzie długimi latami, u nas chciano zrealizować natychmiast. Niegdyś katolicka Francja może liczyć już tylko na cud, bo nie podniosła się do dziś po rewolucji z 1789 roku. Podobnie jest z Portugalią czy Hiszpanią po masońskich rewolucjach. Atakowani jesteśmy ze wszystkich stron przez ludzi odzianych w togi zachodniego kroju oraz występujących w fartuszkach i jarmułkach niewidkach. Nie brakuje i takich, którym marzy się rozpostarcie nad Polską czerwonego sztandaru z sierpem i młotem. Jeżeli Kościół nie stanie odważnie na czele wiernych i nie ruszy pod znakiem krzyża do walki, to zapewniam, że wysłannicy szatana nie będą mieli litości i hamulców, by wymyślić coś nowocześniejszego i bardziej pomysłowego niż dziurawe barki wypełnione kapłanami i wiernymi zatapiane w nurtach Loary z rozkazu Komitetu Rewolucyjnego w czasach jakobińskiego terroru.

I jeszcze na koniec kropla otuchy dla tych, których film Sekielskiego kompletnie zdołował. Nie dzieje się, Szanowni Czytelnicy, nic takiego, co mogłoby się nigdy nie wydarzyć. Wszak nasz Odkupicie mówił: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia, lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie! (Łk 17, 1 – 2).



Zmieniony ( 28.07.2019. )