Katastrofa ludnościowa Polski. Jak można łatwo naprawić.
Wpisał: Mirosław Dakowski   
28.07.2019.

 

 

Katastrofa ludnościowa Polski.

Jak można łatwo naprawić.

Mirosław Dakowski

 

1. Uczmy się od Wielkiej Brytanii.

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie notka o tym, że Polki w Wielkiej Brytanii mają współczynnik dzietności 3.4. Przyjmuję, że jest to informacja prawdziwa, nikt mi jej nie zdementował. A w Polsce, mimo różnych 500+ [bo ostatnio też na każde pierwsze dziecko] ciągle ten współczynnik dzietności jest między 1.29 a 1.40. - i NIE ROŚNIE.

Jest to przecież sygnał, a nawet dowód, że jest to samobójstwo narodu. Nie mówią o tym ani w TVP, ani u jej wrogów.. Nawet nie grzmią, że ONZ przewiduje, iż za dwa pokolenia będzie nas jedynie 21 milionów.

Nawet jednak Przemysław Załuska, Autor odważnej, przenikliwej książki – Apelu „21 milionów – Dwie drogi dla Polski” rozważa, że z obecnego katastrofalnego współczynnika 1.4 powinniśmy doprowadzić choć do 2.1, tj dzietności oddalającej katastrofę demograficzną w czasie na kolejne dziesięciolecia. Naturalne i nie do uniknięcia opóźnienia w procesach demograficznych, nawet w tym wypadku stabilizację ludności na poziomie 40 milionów utrudnią czy uniemożliwią. Dopiero podniesienie tego współczynnika powyżej trójki daje nam, Polakom, jakąś nadzieję.

Propaganda w TVP [niestety toporna, że zęby bolą] ukazuje i zachwala, że na skutek 500+ „mamy mogą wywieźć pociechy nad morze”, czy kupić im nowy, kolorowy tornister może nawet na kółkach, ale na pewno przecież jednorazowego użytku!, czyli na jeden sezon.

A przecież stratedzy władzy w POlsce mogą, powinni zapraszać Gadając Głowy, ale mądre, by ukazywały publice prawdę o perspektywach ludnościowych Polski i Polaków, o ich zależności od naszych postaw i indywidualnych postaw i celów.

Pozatem:

Jeśli przez dziesięć, czy kilkanaście lat pobytu w kraju, nawet tak szarpanym przez wrogie ideologie, jak Wielka Brytania, polskie rodziny spontanicznie przecież doszły do współczynnika dzietności 3.4, to cóż prostszego, jak nakazanie przez premiera, by grupa pięciu do siedmiu rzutkich i fachowych osób poznała i przedstawiła rządowi przyczyny tak ogromnej różnicy zachowań Polek w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Tu, w „tym kraju”, mają zdaje się, ministerstwo Rodziny. Po co ono, do czego??

Ta proponowana ekipa nie musi nawet jeździć – wystarczy poczytanie ze zrozumieniem brytyjskiego prawa oraz wysłanie kilkadziesięciu, może kilkuset ankiet do Polaków, polskich rodzin od kilkunastu lat tam mieszkających i pracujących. To można załatwić mail’ami...

Ankiety w rozbiciu oczywiście na:

- „singielki”,

- kobiety żyjące z kolejnymi „partnerami”, oraz

- żony w trwałych rodzinach katolickich.

Premier [rząd] powinien szybko te, tak łatwe do poznania i skuteczne rozwiązania brytyjskie zaadaptować, wprowadzić w Polsce.

Nie mają chyba niskiego mniemania o racjonalności rządów Zjednoczonego Królestwa?

Zapewne względny [do zarobków] koszt zakupu czy wynajęcia mieszkania lub domu jest o wiele niższy, niż w Polsce. Powyższe w spokojnym życiu rodziny jest bardzo istotne.

Powtarzam : Powielenie tamtych rozwiązań nie byłoby trudne.

Czy to „nasi” zrobią? Pesymista - realista powie tu: Dlaczego nie zrobią??

2. Strona IDEOLO i duchowa

Niedawno 34 ambasady obce nam przecież, z Żorżetą na czele, prowadziły u nas bezczelna promocję różnych zboczeń [LGBTiTVN, LGBQIM czy LGBTAGD – różnie to piszą] . Czy rząd musi na te ingerencje pozwalać? Jaka jest tego cena?? Przecież, gdyby wszyscy się tymi propozycjami zboczeńców przejęli, to po jednym pokoleniu przecież przestalibyśmy istnieć.

Kościół, Pasterze

- W Polsce od pół wieku Kościołem zarządza demokratyczne cielsko – Konferencja Episkopatu Polski KEP. To rezultat systematycznie wmuszanego „ducha Soboru” [V2], ducha wciskanego w Kościół od pół wieku przez podobną, jak w innych wojnach ideologicznych, namolną propagandę.

Czy zapominamy, że Zbawiciel ustanowił Kościół Boży jako monarchię absolutną, którą w sposób widzialny rządzona jest przez Jego Namiestnika – papieża. Dopiero ostatnio lewacko ukształtowany papież nazywa siebie z uporem biskupem Rzymu oraz jedynie następcą św. Piotra. Naprawdę w Kościele Bożym biskupi są jego podwładnymi, pomocnikami. A sami są następcami, spadkobiercami Apostołów.

Gdyby obecnie realnie, tak jak przed rewoltą V2, wyglądało pasterzowanie w Kościele Bożym, to w Polsce poszczególni biskupi, może pod nieformalną wodzą Prymasa [boć to jest interrex przy toczącej się okrutnej wojnie, a przy braku przywództwa świeckiego] – grzmieliby, przypominali nauki o małżeństwie katolickim i nieustannie nauczali, jak zawsze, od tysiąca lat, że:

Małżeństwo sakramentalne, więc i rodzina, oparte o potrójną przysięgę, czy może o trzy przysięgi:

- miłości,

- wierności i

- uczciwości małżeńskiej.

To biskupi mają obowiązek przypominać i nauczać, nakazywać, by wszyscy podwładni im kapłani i też światli świeccy ciągle uczyli o nierozerwalności małżeństwa aż do śmierci. [Wyjaśnienie dla ludzi skażonych propaganda postępowców, którzy w tym miejscu zaczną się burzyć i przytaczać wzruszające, często specjalnie dla nich spreparowane ”przypadki”: Wyjątki zawsze były i będą uwzględniane w Prawie kanonicznym].

Dopiero w takim małżeństwie, można i warto mieć dzieci, sporo dzieci, a kobieta szanowana, często czczona Żona i Matka nie bałaby się porzucenia, samotności i nędzy.

Uczciwy, pro-narodowy rząd musi też pomóc zachować to poczucie wagi i roli Rodziny i Żony.



MARZENIA?? TAK, ale konieczne i możliwe jest ich spełnienie.

Budować stowarzyszenia czystości, ruchy i stowarzyszenia zdrowia moralnego.

Jeśli dzieci i młodzież widzą takie katolickie, uczciwe wzory w rodzinie, potem młodzi ludzie uczeni są w Kościele i w szkole o zaletach i doskonałości małżeństwa monogamicznego i sakramentalnego, o tym, że druga Osobę wybierają sobie do małżeństwa dożywotniego, nierozerwalnego aż do śmierci, to będą dobierać sobie małżonka rozważnie i poważnie a nie tak ma próbę.

Próbować można wino czy nalewkę, a nie małżonka. W tej, naturalnej dla cywilizacji łacińskiej duchowości [bo nie „atmosferze”] procent małżeństw, które się rozpadły, będzie wielokrotnie mniejszy, niż obecnie, w zalewie [potopie??] anty-cywilizacji wychwalającej i nakazującej uznanie zboczeń, oraz rozpusty, niewierności itp., szerzej – anty-moralności za zjawiska naturalne i pozytywne.

Gdy w XVIII i XIX wiekach obcy [ i stojące za nimi siły] rozpijali naród, jedni szlachtę, inni chłopów, powstały w Narodzie siły duchowe, oraz w Kościele wielcy pasterze, np. błogosławiony Honorat Koźmiński, którzy stworzyli ruchy, stowarzyszenia trzeźwości. Były one coraz silniejsze, ich wpływy rosły. Tak bardzo, że nawet liberało - libertyno – masoni, jak utalentowany Boy Żeleński, poczuli się w obowiązku, czy zostali zmuszenie do ich zwalczania i szydzenia. Walczyli przeciw ruchom i organizacjom abstynencji i czystości. m. inn. profesora Wincentego Lutosławskiego [por. Abstynencja czy Nowa wiara w „Słówkach”]. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że Boy był nie tylko rozpustnikiem, ale i pedałem. M. inn. w latach 30-tych XX wieku żył ”w trójkącie” z Ireną Krzywicką i kimś jeszcze. Postępowo-laicka inteligencja warszawska tworzyła centrum rozpusty i aborcji.

W Polsce podobne wiadomości starannie są przed nami ukrywane, byśmy ciesząc się błyskotliwością Słówek i podobnych utworów, przyjmowali za swoje trucizny wsączane przez Boya, Przybyszewskiego itp. „luminarzy”.

Obecnie ruchy i stowarzyszenia młodzieży deklarującej życie w czystości przed małżeństwem, w dziewictwie powstały i rozwijają się w USA. Czas [najwyższy!!] by też w Polsce co odważniejsi biskupi, przywódcy kapłani i świeccy rozpoczęli powstawanie i rozwój takich ruchów .

Na narzekania o blokadzie w mediach odpowiadam, że internet, w postaci pisanej [portale] czy gadanej [TV] jest trudny do zablokowania. Może więc powstać lawina inicjatyw, żądań, pomysłów.

A po niedługim czasie zwycięskiego rozwoju ruchów czystościowych i abstynenckich również media podległe aktualnej [wtedy] władzy uznają, że dla nich korzystne propagandowo jest propagowanie takich ruchów jako „swoich”.

Tymczasem to z nich przecież rozwiną się rodziny kochające się, wierne i uczciwe, a więc dzietne. A dalej – wychowujące swe dzieci w takich samych ale już nie szokujących, ideałach. Taka rodzina łatwiej się obroni przed coraz bezczelniejszą i brutalniejszą agresją sił zewnętrznych, wrogich.

MARZENIA ?? Tak, ale takie marzenia nie różnią się od PROGRAMU. Wykonalnego.

Ten tekst o dzietności napisałem nie jako kolejny, jałowy APEL, krzyk na pustyni.

O, nie!

Jestem przecież pewien, moi katoliccy czytelnicy też są tego pewni, że Zbawiciel zwycięży. Wygląda na to, że już niedługo, bo to przecież pod Koniec Czasu miała przyjść powszechna apostazja – ale i Era Maryi. Wielkie Objawienia XIX i XX wieków wskazują, że ta era nastała. Maryja, będąc poza czasem fizycznym, wybrała w początku XVII wieku [1608] Polskę jako Swe Królestwo. Mamy więc honor i obowiązek, by Jej rozkazy realizować i zrealizować. - Jest już chyba blisko do Jej bezwarunkowej obietnicy, iż gdy wreszcie Rosja zostanie uczciwie, bez przemilczeń ani wykrętów poświęcona Jej Niepokalanemu Sercu, to się nawróci – i nastanie jakiś czas pokoju na świecie.

Warto więc usilnie wiosłować, by Polska weszła w tę erę jako ludne, katolickie Królestwo Maryi, zaludnione przez Polaków twórczych i pobożnych.

Zmieniony ( 28.07.2019. )