Trzeba ZMIENIĆ SYSTEM. Co po bogactwie, gdy wymrzemy?
Wpisał: Przemysław Załuska   
29.07.2019.

Trzeba ZMIENIĆ SYSTEM.

Co po bogactwie, gdy wymrzemy?


Przemysław Załuska, mail…, na gorąco.


[----] A teraz do demografii:


  1. Pomysł z badaniami w Wielkiej Brytanii nie jest zły natomiast może być oparty na nieco wyolbrzymionych założeniach.

  2. Wzrost ONS czyli brytyjski GUS podaje w roku 2014 w oparciu o dane z 2011 dzietność dla Polek jako „2.13”i. Ale… jeśli chodzi o liczbę dzieci urodzonych polskim ojcom to jest już ona o około ¼ niższa. Normalnie dzietność liczona jest jako liczba dzieci na kobiety, pytanie czy w tym wypadku taki rachunek jako ocena demografii społeczności polskiej jest sensowny?

  3. Dane powyższe są za 2011 rok, gdy Polaków było wg ONS na wyspach 698 tysięcy. W roku 2017 (gdy Polaków było prawie o połowę więcej – 1000 tysięcyii) liczba urodzin matek z Polski była zaledwie o 1% wyższa niż w 2011 (20 779 zamiast 20 495iii). Dzietność najprawdopodobniej była więc dużo niższa niż w 2011 roku. W dużym przybliżeniu o około 30% niższa (a więc około 1.5) .

  4. ONS podaje że 3.2% urodzeń w Anglii i Walii w 2016 roku było z matek z Polskiiv. Podejrzewam że to jest źródło dla nieporozumienia i przeszacowanej dzietności Polek w UK („3.4”)


Co więc czynić?

Po pierwsze zmienić naukowe i państwowe priorytety tak by ochrona zdrowia w tym tzw reprodukcyjnego była ważniejsza niż np. emisje gazów cieplarnianych.

Po drugie walczyć na polu kultury, krzewić wiarę, to wszystko o czym Pan „marzy”.

Jednak to co najistotniejsze to zmienić system który penalizuje rodziny za tworzenie kapitału ludzkiego i nowych płatników podatków i de facto premiuje materialnie bezdzietność lub ograniczanie dzietności.

Współczesne prognozy takiej jak sławetne 21 milionów w 2100 roku ONZ czy ostatnia prognoza Eurostatu, zakładają że dzietność jakoś sama będzie wracać z czasem do normy…. (Nazywa się to „The demographic transition theory”) To myślenie życzeniowe. Żadnej empirii na poparcie teorii nie ma. Przypomina to spekulacje i prognozy centralnych planistów z lat 80-tych że przecież kiedyś kryzys socjalizmu MUSI się skończyć i kiedyś znowu w Polsce, ZSRR czy Wschodnich Niemczech będzie lepiej.

Otóż właśnie że nie mogło być lepiej ekonomicznie przy tamtym systemie i nie może demograficznie przy obecnym.

Dzietność spada w Stanach Zjednoczonych które są ekonomicznie, społecznie o dekady przed nami, jest niższa nawet niż u nas w Hiszpanii i Włoszech, a to kraje które też nas poprzedzają….. Dzietność jest spora we Francja czy Wlk. Brytanii ale jest to głównie efekt zastępowania tubylców, imigracji. Powrót do normy sam z siebie to mrzonka lub celowe zamydlanie oczu. W 2018 roku w Korei Południowej kraju od nas bogatszym i technologicznie bardziej rozwiniętym liczba urodzeń spadła o 9% rok do roku a dzietność osiągnęła 1.0!

Tu nie ma dna … tak działa TEN SYSTEM.

Dopóki ci co maja dzieci inwestują w kapitał dla społeczeństwa a sami są za to karani między innymi niższymi emeryturami, tak długo pozostaną nielicznymi „frajerami”. Tak jak ktoś kto w socjalizmie wysilał się zamiast przyjąć filozofię: „czy się stoi czy się leży 2000 się należy.” Byli, śmiano się z nich tak jak dzisiaj z tych co mają dużo dzieci (oczywisty dowód że nie umieją liczyć … słowem - margines).

W socjalizmie sprzedawczynie były nieuprzejme, kelnerzy opryskliwi … ci sami ludzi dziś są z reguły pomocni życzliwi. Po prostu trzeba była zmienić system by ich osobisty interes łączył się z ogólny. Podobnie dziś ludzie na całym Zachodzie nie chcący mieć dzieci są po prostu racjonalni ekonomicznie. Nie ma co się obrażać na nich, moralizować, ganić.


Trzeba ZMIENIĆ SYSTEM.

Wiem że to diagnoza niepopularna:

Dla lewicy, ekologów, zielonych, postępowców – to głupstwo bo im się depopulacja właśnie marzy.

Na naszej „prawicy” spod znaku złotego cielca wolnego rynku i kapitalizmu jako leku na całe zło postulat wyrównania rachunku koszty-zyski między państwem a rodzinami to „socjalizm”. Tak jakby dzisiejszy system socjalny, podatkowy itd. to była wolność rynkowa w nieskazitelnej postaci…

Dla wielu chrześcijan postulat racjonalności ekonomicznej systemu to z kolei „sprowadzanie człowieka do homo oeconomicus” – bo jakby wszyscy byli święci to by mieli siłą rzeczy dzieci. (Prawda, ale kiedy w historii większość była na poziomie heroicznej świętości?)


Ostatnio Viktor Orban stwierdził, że demografia powinna być ważniejsza niż rozwój gospodarczy. Czy nie ma racji? Co po bogactwie, gdy wymrzemy? Czy w naszym osobistym życiu nie mamy podobnych dylematów gdy rezygnujemy z dodatkowej pracy czy dochodu gdy ceną za nie może być utrata życia? Czas w naszym życiu społecznym ustawić odpowiednio priorytety. Najpierw (prze-)życie potem pieniądze a nie na odwrót.


i Women born in Poland living in England and Wales were the non-UK born group having the most births overall in 2011 (20,500). However their TFR in 2011 of 2.13 was below the non-UK born average.

https://webarchive.nationalarchives.gov.uk/20160106044816/http://www.ons.gov.uk/ons/rel/fertility-analysis/childbearing-of-uk-and-non-uk-born-women-living-in-the-uk/2011-census-data/index.html


iv ibidem

Zmieniony ( 29.07.2019. )