Hat trick Kaczyńskiego, czyli będziecie mieli frajerzy socjalizm | |
Wpisał: Ewaryst Fedorowicz | |
11.09.2019. | |
Hat trick Kaczyńskiego,czyli będziecie mieli frajerzy socjalizm
Przedwczoraj, korzystając z ładnej, prawie letniej pogody, wybrałem się w Polskę. Pojechałem nowym, polskim samochodem elektrycznym (dokładnie tym, który 4 lata temu obiecał mi premier Morawiecki). Cóż za frajda! Cicho, płynnie i do tego ekolo-ideolo. No miód nie bryka! Po drodze mijałem piękne domy jedno, dwu i wielo, a nawet bardzo wielo-mieszkalne, wybudowane zgodnie z obietnicą Prezesa Kaczyńskiego w liczbie 3 milionów. Te śliczne budynki, gotowe od 13 lat do zasiedlenia, sprawiały przygnębiający widok: puste, jak obietnice ferajny zwanej, a raczej nazywającej samą siebie „klasą polityczną”, ostentacyjnie niezamieszkałe, z lekka nadgryzione 13 letnim nieużytkowaniem. No normalnie ganc-nowe, a już wymarłe miasta. Co to za wredny naród, ten Ciemny Lud/Suweren (w zależności od tego, czy swobodna, nienagrywana rozmowa, czy oficjalny, partyjny spicz) pomyślałem: tyle gotowych mieszkań – a nikt w nich mieszkać nie chce! W d… im się poprzewracało! A od czego? A od plusów: 500+, 300 +, krowa+, świnia +, Kujda+ (kolejność przypadkowa), Multikulti+, WR+ (to dzięki importowi zza Buga) – no same plusy! Pewnie dlatego w ubiegłym roku z Polski wyemigrowało 120 tysięcy Polaków, do krajów, gdzie za mieszkania trzeba płacić, i to sporo: 9 minuta http://dariuszgrabowski.eu/page/2/ *** Prezes to ma kiepełe: jak Ciemnemu Ludowi/Suwerenowi wybudował 3 miliony mieszkań, to wybrzydzają. No to żeby już nie wybrzydzali, to obiecał im PAŃSTWO DOBROBYTU. Dobrobyt ma niezaprzeczalną zaletę: enigmatyczny jest. Bo dla jednego dobrobyt, to żeby regularnie zjeść, zakąsić i ten-tego – a dla drugiego, to - po zarobieniu jednym podpisem kogo trzeba …dziesięciu baniek na przekwalifikowaniu kupionej za grosze działki, w letnim domu na takich Seszelach albo innych Malediwach jeszcze i cygaro biletem bankowym zapalić (to nie ja – to Mickiewicz) i dwie blandyny mieć na podorędziu (eufemizm). A Państwo Dobrobytu to już enigmatyczność enigmatyczna, bo Państwo może wszystko, nawet nadać Dobrobytowi dowolne znaczenie: - może przydzielić Państwu Kowalskim dodatkowy bon na cukier – a Państwu Nowakom nie, a jeszcze obciąć im przydział papieru toaletowego i Kowalscy czują przydzielony im łaskawie Dobrobyt – a Nowakowie dopiero doń aspirują. Państwo może wyposażyć antyfesora (skoro są profesorowie, to oczywiście muszą być i antyfesorowie) w milionowy grant na badanie polskiego antysemityzmu – a samozatrudnionemu junior copywriterowi podnieść haracz na ZUS do 1445 zł miesięcznie, bez względu na to czy w tym miesiącu coś zarobił, czy nie. Państwo może wyposażyć - kiedyś towarzysza, a dziś już partyjnego kolegę w posadę prezesa SSP – a Kowalskiemu zakazać palenia we własnym kominku drewnem. Dlaczego akurat drewnem? No przecież wyjaśniłem to parę linijek wyżej: bo Państwo może wszystko. I to pomimo oczywistej oczywistości, że Państwo nie ma pieniędzy. I dlatego Państwo, żeby pieniądze mieć, je Państwu Kowalskim i Nowakom ZABIERA. Potem, po potrąceniu sobie za fatygę swoich matek, żon i kochanek ulokowanych na stanowiskach urzędniczych stosownego procentu – to, co z tej jumy pozostanie – REDYSTRYBUUJE. Co to znaczy? A to znaczy, że transfery socjalne, obiecane przez Prezesa Kaczyńskiego przeprowadza. Na czym one polegają? Głosujesz na UW, PiS, PO, ZSL lub SLD, czy jak tam się to kolejne dziecię Cioci Magdalenki wabi – dostajesz. Ile? Tak czy inaczej – w każdym razie grubo. A czasem chudo: na jednorazową opłatę czynszu za skromne mieszkanie (to się Emerytura+ nazywa) Proste? *** Wspomniałem, że Państwo może wszystko, ale bieda z tym, że Państwo socjalistyczne (budowane właśnie przez PiS) nie zamierza poprzestać na samej możliwości, a jak najbardziej serio zamierza ten cudny projekt wprowadzić w życie. Zanosi się na to, że drugi raz w ciągu mojego dość już długiego życia zaznam socjalizmu: w epoce ogłoszonej przez praczy mózgów za minioną, realnym socjalizmem dziadziusiowie i tatusiowie dzisiejszych tzw. elit nazywali komunizm, śmierdzący ruską onucą i aszkenazyjskim czosnkiem. Dziś inteligencja z Żoliborza Oficerskiego (to co, że po 1944 mieszkali tam już inni oficerowie, niż przed wojną? Pagon jest pagon!) jako realny socjalizm sprzedaje kombinację etatyzmu i klientyzmu z wdupowłazizmem. *** Tygodnik „Polityka” donosi (ech, te przyzwyczajenia) , że promotorem pracy doktorskiej Jarosława Kaczyńskiego był prof. Stanisław Ehrlich (1907–1997), osoba bardzo wtedy wpływowa i szanowana w środowisku prawniczym. Pochodził ze spolonizowanej żydowskiej rodziny. Doktorat zrobił przed wojną na UJ. Po wojnie, którą zakończył w mundurze oficera armii gen. Berlinga, objął katedrę teorii państwa i prawa na UW. Moment moment! „Polityko” miła: Dalej ”Polityka” przedstawia martyrologię majora-politruka-profesora Ehrlicha: W 1946 r. założył i przez 20 lat był redaktorem naczelnym miesięcznika „Państwo i Prawo”. Po Marcu ’68 katedrę mu odebrano. Przeszedł polityczną ewolucję, od marksisty do poszukującego możliwości ewolucyjnej zmiany ustroju socjalistycznego „rewizjonisty”. W 1981 r. złożył partyjną legitymację. Z tym jego spolonizowaniem, to też nie do końca prawda, bo wzorem polonizacji był ober-kat pułkownik Józef Goldberg, który nawet zmienił nazwisko na czysto polskie – Różański. Prezes Kaczyński robił u Ehrlicha nie tylko swój doktorat, ale wcześniej pisał u niego swoją pracę magisterską, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/222398,1,doktorat-prezesa-jaroslawa-kaczynskiego.read Ta fascynacja Prezesa Kaczyńskiego Państwem (i Prawem – ze Sprawiedliwością, to bym nie przesadzał), moim (i całkowicie niesłusznym) zdaniem, musiała powstać właśnie w latach, gdy przebywał pod wpływem (i opieką) swego mentora, majora-politruka-profesora Ehrlicha, mimo/tym bardziej? że Ehrlich kierował istniejącą przez pewien czas Katedrą Prawa Radzieckiego (w tym momencie łkam ze wzruszenia). https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Ehrlich *** Kiedy słucham transmitowanych przez Media Rządowe (to nie epitet – to fakt) kolejnych wystąpień przedgłosowaniowych (bo w PRL-bis nie ma żadnych wyborów – są tylko głosowania), to odnoszę wrażenie (odnoszę, bo o przynoszenie go nie prosiłem) , że Prezes Kaczyński przez całe swoje życie marzył o wprowadzeniu w Polsce socjalizmu. Kłopot w tym, że moje marzenia o Polsce diametralnie się od Prezesowych różniły i dalej różnią. I dlatego – jak w tytule. |
|
Zmieniony ( 15.09.2019. ) |